Witam wszystkich,
Moja przygoda z motorowerem Romet CRS 50 zaczęła się w ubiegłym roku, kiedy to poszukiwałem jednośladu na dojazdy do pracy (24 km w 1 stronę). Skuter nie wchodził w grę (są gusta i guściki), choć po przebytym roku doceniam w skuterach plastikowy przód chroniący nogi.
Romet kupiony od młodego dzieciaka, w grudniu 2014 podczas powstałej usterki okazało się, co w trawie piszczy. Podczas zakupu obejrzany i sprawdzony dokładnie. Jedyny mankament – po nagrzaniu gasł i nie chciał zapalać (nie wyregulowane luzy zaworowe, po regulacji było bezproblemowo), przebieg ponoć 1 900 km, zarejestrowany w czerwcu 2013 - potwierdzone książka serwisową, w moim posiadaniu od kwietnia 2014. W książce serwisowej 1 wizyta, bo niby drogo. Gdybym wiedział że ustawa na 125 ccm3 przejdzie, bym się wstrzymał i jeździł autem przez ten okres. Teraz nie opłaca mi się go zamieniać, bo muszę dołożyć z co najmniej 2 koła aby kupić 125tke, plus kasa na ewentualne naprawy (choć nie powiem, Romet CRS 125 z 2012r. jest lepiej wykonany i zaprojektowany). Teraz pora na prawko kat. A – nigdy nie chciałem, jestem zagorzałym fanem samochodów, ale jak to powiedział mój brat: „Zarazisz się, tylko spróbuj choć raz.” No też tak się stało.
Jak pisałem w powitaniu, dbam o Romka – robię nim około 900-1000 km miesięcznie, więc musi być sprawny na 100%. Poza tym dla mnie sezon trwa 365 dni w roku. Troszkę rzeczy w nim zmieniłem, bo gdzieś trzeszczał plastik, wtyczki od kabli nie łączyły, obudowy tylnych migaczy się rozkleiły. Licznik przebiegu dziennego był krzywo, rozebrałem, i ujrzałem że wszystko jest zamocowane na druciki, a wystarczyło po prostu wepchnąć go w miejsce (stąd wiem ze przebieg cofany – potwierdziła to również przednia zębatka, której zęby były wygięte jak w maszynie nabierającej surowiec w kopalni). Po wymianie oleju, kolejnym elementem jaki wymieniłem był łańcuch, bo ten oryginalny musiałem naciągać co około 200 km. Teraz jest wzmacniany RK i daje rade. Jeździ mi się nim bardzo przyjemnie, mieści się w każdy zakamarek w korku. Pozycja siedząca jest wygodna, no i zawieszenie robi swoje. Ogólnie jestem zadowolony na maxa. Jeżdżę nim z prędkością ok. 60 km/h jak na razie w rozkopanej Łodzi wystarczy, choć poleci i 80, ale szkoda zarzynać silnik. Po remontach jak zrobią znów ograniczenia do 70 km/h ulicami jakimi jadę pewnie będzie niedosyt tych 60. Spalanie od 2,2 (lato) do 3,2 (zima). Aha, przebieg na chwilę obecną to 11 016 km i będzie stale rósł.
Jedyna historia jaką miałem na nim, to gleba przy ok. 20-30 km/h w lutym br. – niestety fizyki, grawitacji i oblodzonej jezdni się nie oszuka. Straty: skrzywiona kierownica (wyprostowana po kilku dniach) i pęknięty lewy handbar. Reszta ok.
W okresie grudzień 2014 – styczeń 2015 Roman przeszedł większy remont:
- łożyska w kołach i wahaczu;
- komplet nowych uszczelek i uszczelniaczy silnika;
- zębatki przód/tył Larssona;
- łańcuch RK H;
- uszczelniacze w lagach i wreszcie dostałem tzw. kapturki ochronne na lagi (oryginalne były nic nie warte śr. wew. zamiast mieć 35 mm, miała 36 mm i piasek niszczył uszczelniacze);
- gumowa osłona wahacza;
- handbary;
- zrobiłem prowizoryczne osłony lag – nie mogę dostać nigdzie harmonijek o wymiarach moim amorków (patent jak na razie działa w 100%);
- nowy wałek zdawczy skrzyni biegów (przez powstały luz na łożyskach koła tylnego i wahacza spadł łańcuch w czasie jazdy, zablokował się między tylną zębatką i wahaczem w wyniku czego ukruszył się ząb na 4 biegu);
- nowe tylne klocki;
- cylinder + głowica > ;
+ jakieś pierdoły o których pewnie zapomniałem.
Do zrobienia:
- wymiana pompy hamulcowej tył;
- przerobienie przedniego błotnika aby syf po deszczu z ulicy koło nie rzucało przed bzyka (wiatr to zwiewa na mnie), tylko w błotnik;
- podgrzewane manetki (przydadzą się pewnie w zimę);
- wymiana oświetlenia w zegarze na LED.
Poniżej kilka fotek z września z tamtego roku. Za jakiś czas wrzucę obecne.
https://plus.google.com/115555640974754 ... TVJ6W9yPpw
Pozdro Robert.