Szubi pisze:tak ćwiczę i ćwiczę te biegi i ........... różnie to wychodzi. Z moich obserwacji wynika że najważniejsze to zgranie odpowiedniej wysokości obrotów silnika z szybkim ruchem manetką. Np. gdy chcemy zmienić bieg na wyższy, a obroty mamy zbyt niskie, to u mnie bieg nie chce wskoczyć - no chyba że na chama Jak obroty są ok (u mnie tak koło 5000) to same wskakują, wystarczy ruch manetki i zlikwidowany luz na dźwigni zmiany biegów. W dół jeszcze nie do końca wyczuwam moment redukcji (ale obroty coś koło 3000). Tak myślę aby mimo wszystko wrócić do sprzęgła. Dźwięk jak nieumiejętnie zmienię bieg bez sprzęgła, rani moje serce Jeszcze chwilę poćwiczę i jak biegi nie będą wchodziły na 10 prób - 10 razy, to daje se siana i jeżdżę po staremu
Może chłopaki mają warsztat naprawiający skrzynie biegów w motocyklach
Kiedyś podobno w "zamierzchłych" czasach w ciężarówkach ze skrzynią biegów bez synchronizatorów jeździło się w podobny sposób, używając tzw. przegazówki, aby wyrównać prędkość obrotową mających zazębić się ze sobą kół zębatych. Dobrym przykładem jest też skrzynia biegów z fiata 126p.
Zawsze nagminnie "wyrąbana" była 1, właśnie z powodu braku synchronizacji pierwszego biegu. A już mistrzostwo świata było w maluchach jeżdżących jako "L-ki". Tam potrafiono zniszczyć zęby na 2/3 szerokości . Także jak będziesz słyszł charakterystyczny zgrzyt współpracujących kół, to pomyśl o tych nieszczęsnych zębach (nie swoich ).