czyli kanion Tary i albańskie bunkry, plaże Grecji i mołdawskie wina.
Miała być Turcja i Gruzja. Przynajmniej tak planowałem wracając z ubiegłorocznej wyprawy do Grecji.
Niestety Turcja jest zbyt droga jak na mój budżet (remont domu połknie oszczędności), no to znów Grecja.
Ale też kraje dawnej Jugosławii, Bułgaria i Rumunia, i na deser Mołdawia. Na pewno nie będzie nudno...
I tak zacząłem szperać w internecie, gdzie by tu pojechać, co zobaczyć, gdzie się poszwędać...?
Na pewno Czarnogóra; góry Durmitor, most Durdevica i kanion rzeki Tary, największy w Europie. Sama jazda wzdłuż kanionu to raj dla oczu...
Fota z @ mostu na rzece Tara we wsi Durdevica:
Albania. Tam mnie jeszcze nie było. Góry przeklęte odpadają, bo Cruiser to nie ten typ motocykla, nie da rady... ale trasa SH3. Dawna droga łącząca Tiranę z Elbasan. Dziś równolegle te miasta łączy autostrada.
Co internet mówi o tej starej?
- "droga w przełęczy Korabu, która została wybudowana jeszcze przez wojska austro-węgierskie podczas pierwszej wojny światowej. "
- "trasa z Tirany do Elbasan nie jest dla mięczaków. Niezwykle kręta droga prowadzi ostro pod górę i nie jest nijak zabezpieczona. Dodatkowo, co chwila zza zakrętu wyskakuje wyprzedzający pojazd. Średnia prędkość to 30 km/h. Zjazd do miasta Elbasan jest równie uciążliwy. Stamtąd do granicy z Macedonią jest już ok."
Dziewczyny z Riding Across Europe przejechały, to ja nie poradzę?
Powoli przechodząc do konkretów zacząłem rysować kreskę na mapie, zbierać informacje...
Termin wyjazdu? może by tak start połączyć z ekipą włoską? Czemu nie? no chyba, że pogoda będzie "pod psem", wtedy termin zmienię. Jadę sam, kto mi zabroni?
Ogólny zarys wyprawy wygląda m/w tak:
- pierwszy etap to przelotówka w towarzystwie jacor'a przez Polskę, nocleg w Pradle u waludiego i następnego dnia we trójkę dołączamy do reszty "włochów"
w Wodzisławiu Śl.
- drugi nocleg na kampingu w Strachotin w Czechach, skąd następnego dnia ruszam sam,
- przez północną Chorwację i Bośnię i Hercegowinę (poszwędam się po Mostarze) wjeżdżam ponownie do Chorwacji.
- przeskakuję tzw. bośniacki korytarz do morza i ...
- od tej pory zwalniam tempo. Z buta po Dubrovniku, lans wybrzeżem morza Adriatyckiego i wjeżdżam do Czarnogóry. Spacerkiem objeżdżam zatokę Kotońską (widoki podobno zapierają dech) i nocuję w Budvie (dzięki Luca za namiary campu),
- z Budvy obieram kierunek płn.-wsch. Droga Narodnih Heroja przez góry Durmitor. Cel to most w m. Durdevica na Tarze (słynny z filmu Komandosi z Navarony) i największy kanion w Europie.
- nocleg na kampingu k./mostu lub 20 km przed Podgoricą i następnego dnia wjazd do Albanii.
W tym kraju koniecznie przejazd górską drogą SH3 (Tirana - Elbasan), a następnie odbijam na zachód ku morzu Jońskiemu.
- miasto Vlore i nocleg na kampingu kilka km za, w kierunku południowym wzdłuż wybrzeża. Następnego ranka łapię kierunek na Macedonię i m.Ochrid, czyli nawrotka do Elbasan.
- z Macedonii przejazd do Grecji, której w tym roku chcę poświęcić przynajmniej 3 dni,
- z Grecji przeskok do Bułgarii nowym górskim przejściem w Makaza (na wysokości Komotini, w którym chcę zabawić kilka godzin i posilić u poznanej w zeszłym roku Kazachstanki ),
- w Bułgarii jeden nocleg, obżeranie się arbuzem i pomidorami (nasze "nie umywają" się do ichnich )
- w Rumunii trasa Transfogarska (po raz 3 )i wąwóz Bicaz (2), Sighisoara i Sapanta. A także droga 13B od Sovata (dokładnie z Praid - raz już jechałem) do Gheorgheni, niezbyt górzysta, ale za to super asfalt i wije się niczym wąż przez 40 km...
Kilka miejscówek noclegowych już znam z poprzednich pobytów, więc tam to już jestem jak u siebie
- wjazd do Mołdawii i kurs na Kiszyniów. Blisko stolicy w Milestii Mici zwiedzam podziemne składy win. Ponieważ korytarze mają kilkadziesiąt kilometrów turyści wożeni są kursującym pod ziemią busem. Są tam nawet nazwy "ulic". Na którymś przystanku degustacja wina . Planuję jeden nocleg w Mołdawii,
- przelot w kierunku północnym Mołdawii i powrót do Rumunii. Obieram kierunek Borsa i Sapanta, tu asfalt lichy, ale górskie widoczki rekompensują telepawkę
- przez Baia Mare przeskok na Węgry i nocleg w Tokaju lub Egerze; degustacja winka, zakup tegoż do domu i ... kierunek Bieszczady.
- duża pętla, nocleg w Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej, kiełbaski z ogniska, piwko lub dwa i następnego ranka jednym skokiem do domu (ok. 410 km)
Całość trasy szacuję na ok. 6,5 tys. km. Czas ok. 3 tygodni.
I mapka planowanej trasy