Wioski szutrem rozsiane

Wycieczki krajowe i zagraniczne oraz relacje z ich przebiegu

Re: Wioski szutrem rozsiane

Postautor: Luca dodano: 12 gru 2017, 09:11

Mnie ta pisanina w okresie zimowym, pozwala jakoś przetrwać i nie zwariować.
Już dwa tygodnie minęło bez jazdy na moto :mur:
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 4995
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250>XVS1100>GL1500
Płeć: mężczyzna

Re: Wioski szutrem rozsiane

Postautor: LadyDragon dodano: 12 gru 2017, 10:27

Pisz, pisz, świetnie Ci to idzie, wczoraj spędziłam wieczór, na czytaniu relacji z tej podróży :))
Awatar użytkownika
LadyDragon
Klubowicz
 
Posty: 1456
Rejestracja: 15 sie 2011, 23:43
Lokalizacja: Głogów, dolnośląskie :)
Motocykl: plecaczek
Tel. kom.: 500721926
Płeć: kobieta
Wiek: 52

Re: Wioski szutrem rozsiane

Postautor: dziadek zbyszek dodano: 12 gru 2017, 11:27

Wszyscy czytają :D , nikt nie płaci _bezradny
Im bardziej jesteś przekonany że masz niezawodne terenowe auto, tym dalej pójdziesz po traktor
Awatar użytkownika
dziadek zbyszek
Klubowicz
 
Posty: 2227
Rejestracja: 16 sty 2013, 17:01
Lokalizacja: Poznań powiat wieś
Motocykl: Soft 2 Szpetny
Tel. kom.: 698282838
Płeć: mężczyzna
Wiek: 70

Re: Wioski szutrem rozsiane

Postautor: jacor dodano: 12 gru 2017, 15:38

Luca pisze:Mnie ta pisanina w okresie zimowym, pozwala jakoś przetrwać i nie zwariować.
Już dwa tygodnie minęło bez jazdy na moto :mur:

A ja w sobotę jeździłem.Akumulatora na razie nie wyjmowałem , mam nadzieję że w grudniu jeszcze się przejadę.
Awatar użytkownika
jacor
Klubowicz
 
Posty: 1872
Rejestracja: 10 cze 2013, 14:30
Lokalizacja: Augustów
Motocykl: zielony szerszeń+cf
Płeć: mężczyzna

Re: Wioski szutrem rozsiane

Postautor: Luca dodano: 13 gru 2017, 16:58

Jak widać kręci się tu sporo turystów i większość to są Polacy. Normalnie szwędając się po dolnej części Zakarpacia, nie tak łatwo usłyszeć polski język, ale tutaj, bliżej Lwowa można się zdziwić.
Tak na oko to ¾ zwiedzających to Polacy. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w polskim przewodniku jest mowa o ukraińskim Skalnym Mieście. Myślę, że tak jak ja, inni też skuszeni ciekawym opisem autora, trafili właśnie tutaj.
Szkoda tylko, że nasza ojczysta mowa za granicą kojarzy się głównie z przekleństwami. Jakoś tak głupio mi się zrobiło i nie zamieniłem z rodakami ani słowa.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 004096.jpg

Są tutaj widoczne pozostałości jaskiń. Wchodzić nie wolno, lecz polskich turystów nic nie jest w stanie powstrzymać.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 004092.jpg

Stąd dobrze widać wieś Urycz i widać też z jaką różnicą wysokości musiałem się pieszo zmierzyć.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 004089.jpg

W dół schodzę drugą stroną, bo można obejść Skalne Miasto dookoła. Widoczki też są nie zgorsze.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 004054.jpg

Już jestem w połowie zejścia i mogę kontemplować majestat skał z innej perspektywy.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 004045.jpg

Dalszy ciąg skalnych kontemplacji.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 988852.jpg

Końcówka trasy biegnie lasem, co daje wielką ulgę od palącego słońca. W lesie skały są porozrzucane na większym terenie, lecz na kolejne spacery nie mam już siły.
Cała okolica należy do Parku Narodowego Beskidy Skolskie a to Skalne Miasto po którym chodziłem to był kiedyś średniowieczny warowny kompleks Tustań, nazywany też twierdzą lub zamczyskiem. Pobierano w tym miejscu myto i stąd ta nazwa od słów ‘tu stań’. Nasz Król Kazimierz Wielki miał nawet swój udział w rozbudowie tej twierdzy.
W 1241r warownia została zniszczona przez Tatarów a pod koniec XVIw. Tatarzy dokończyli dzieła, najprawdopodobniej doszczętnie paląc pozostałości.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 988845.jpg

No i w którą stronę teraz iść? Na prawo jest lepiej na wiosnę a teraz mamy środek lata to może jednak pójdę na lewo.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 988828.jpg

Na parkingu Jelon stał w pełnym słońcu, rozgrzany do stu stopni. Chciałem stąd już tylko uciec i nawet nie wchodziłem między stoiska z pamiątkami.
Wsiadłem na rozpalonego Jelona i sturlałem się na dół. Po drodze jednak zauważona kątem oka instalacja, spowodowała, że musiałem zawrócić i uwiecznić ją na fotce.
Jak sądzicie o co chodziło ukraińskim inżynierom? Sześć zaworów do jednego rozgałęzienia?
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 988817.jpg

Dojechałem do asfaltu i już się zastanawiam, gdzie będę spał? Rozglądam się za jakimś interesującym miejscem, lecz na razie nic w oko mi nie wpadło.
Co gorsza asfalt się znowu skończył, jak nożem odciąć i wpadłem z impetem na szuter.
Byłem już zmęczony dzisiejszym dniem i trochę przez ten fakt, nerwy mi popuściły.
Nie mogę już patrzeć na ten szuter i moja irytacja nabiera na sile.
Zanim jednak zdążyłem wybuchnąć i ujawnić światu moją nieuzasadnioną agresję, pojawił się nowiutki asfalcik. Uchcachany rozpędziłem Jelona do ponad setki, po czym za zakrętem, znowu to samo. Bez żadnego ostrzeżenia asfalt się kończy a ja wpadam pełnym impetem na sypki szuter. Jelonem rzuciło na lewo i prawo i skończyłem pięknym telemarkiem. Jedna noga do tyłu, druga do przodu i pion utrzymałem.
Więcej już się tak nie dałem nabrać na nowiutki, jeszcze pachnący asfalcik.
Taki to zwyczaj na Ukrainie, że niewiadomo dlaczego w jednym miejscu zrobią kilkaset metrów świetnego asfaltu, po czym robią dwukilometrową przerwę i znowu pojawia się super asfalcik. Oczywiście różnica poziomów między asfaltem a szutrem jest jakieś 20cm i jak ktoś się zapomni to odczuje boleśnie. Po drodze takich pułapek miałem kilkanaście i za każdym razem już nie byłem taki pewny siebie. Drogi na Ukrainie uczą pokory na wszelkie sposoby.
Pewnie za rok, może dwa, połączą te placki asfaltu i już będzie się jechało normalnie. Znając ich to zostawią sobie szutrem obsiane wszystkie mosty i mosteczki na koniec, by nadal kierowcy nie czuli się za pewnie.
Nareszcie dojechałem do jakiejś normalnej drogi E471, prowadzącej do Stryja. Teraz będę mógł właściwie docenić osiągnięcia miejscowej cywilizacji. Pierwsza zauważona przydrożna restauracja nie uszła mojej uwadze. Bez beczkowego kwasu i porządnego jadła, nigdzie się dalej nie ruszam.
Na szczęście schłodzony kwas o niebiańskim smaku czekał tam na mnie. Tej rozkoszy podniebienia się nie da opisać. Cały dzień dzisiaj ten kwas chodził za mną a jak dołożyć do tego zmęczenie całego organizmu, połączone z odwodnieniem to taki kwas jest, jak, jak no…
No i nie umiem znaleźć odpowiedniego porównania. Może jak seks frytki i rock and roll razem wzięte.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 988811.jpg

Gdy już ugasiłem pragnienie to przyszła kolej na zaspokojenie głodu. Pamiętam tylko, że było smacznie i że mnie potem brzuch nie bolał, ale co wtedy zjadłem to jakoś nie mogę sobie przypomnieć. Fotki nie zrobiłem i skleroza to wykorzystała.
W międzyczasie gdy czekałem na smakołyki, rzuciłem okiem na Jelona, czy aby czegoś nie zgubił na tych wyboistych szutrach.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 980496.jpg

Tak zakurzonego łańcucha to jeszcze chyba nie miałem. Szmatki też nie mam, żeby go przetrzeć to chociaż go trochę naoliwię. Zrobi się z tej mieszaniny kurzu i oleju pewnie ścierna maź, ale teraz na trasie, przy dużej prędkości, powinno conieco odpaść.
Wygląda na to, że Jelon po tej szutrowej przeprawie jest nadal w jednym kawałku, choć zauważyłem jeden bardzo niepokojący symptom.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 980494.jpg

Wygląda na to, że w lewym, tylnym amortyzatorze wybiła się tulejka gumowa. Pewnie wszystko przez te szutry. Dzisiejszego dnia nazbierało się jakieś 97km bez asfaltu a może i więcej.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 980489.jpg

Śruba przyparła już o sam amortyzator i trze metal o metal. Sprawdziłem tylko, czy śruba się nie popuściła i pozostaje mieć tylko nadzieję, że jakoś na tym dojadę do domu.
Przy prawym amortyzatorze na szczęście jest wszystko ok.
Po obiadokolacji, zakropionej kwasem i kawą, z powrotem wyskoczyłem na trasę E471.
Równiutki asfalcik zrobił swoje i od razu zapomniałem o trudach dzisiejszego dnia, odkręcając manetkę do woli.
Ukraińcy jak już mają trochę asfaltu to jeżdżą bardzo szybko. Teraz już im się nie dziwię, bo dopadł mnie ten sam symptom, po całym dniu szutru. To coś w rodzaju psa, który zerwał się z łańcucha.
Z pojemnością 250cc demonem prędkości nie byłem, ale te licznikowe 120km/h Jelonek spokojnie sypał. Nawet się nie spojrzałem, jak już byłem na obwodnicy Stryja. Słońce jeszcze się nie schowało za horyzont to postanowiłem nawinąć kolejnych kilka kilometrów. Przy okazji będę się rozglądał za miejscem na nocleg.
Jak się można było domyśleć, przy głównej, ruchliwej drodze, żadne krzaki nie wyglądały na tyle zachęcająco, by rozbić w nich namiot. Potem wpakowałem się na coś w rodzaju autostrady i wylądowałem aż we Lwowie. Jechało się dobrze, bo zamiast męczącego upału pod wieczór było przyjemne letnie ciepełko.
Automatycznie moje plany noclegowe musiałem nieco skorygować. Teraz wypada albo znaleźć jakieś tanie lokum w mieście, albo przejechać na drugą stronę Lwowa i szukać miejsca pod namiot na obrzeżach.
Na razie jednak jadę przed siebie, podziwiając miasto. Od tej strony to jeszcze Lwowa nie widziałem.
Byłem pewien, że przejadę przez środek miasta aż na drugą stronę a tu niewiadomo dlaczego czteropasmowa droga się wzięła i skończyła.
Wylądowałem pod jakimś wielgaśnym pomnikiem. Dalej to już tylko wąska droga z kostki.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 980478.jpg

Ktoś tu ma manię wielkości.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 980476.jpg

Płaskorzeźba też jest odpowiednich rozmiarów.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 979493.jpg

Jak widać prym wiedzie tematyka wojenna.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 979492.jpg

I już wiadomo kto tu jest pomysłodawcą arcydzieła.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 979488.jpg

Pomnik jest zadbany i nawet jestem zdziwiony, że w obecnej sytuacji politycznej, nikt jeszcze nie wyraził na pomniku swoich odmiennych poglądów.
Domniemam, że nie bez znaczenia jest fakt, że zaraz obok znajduje się jednostka wojskowa.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 979485.jpg

Czołg pewnie robi za ozdobę, ale kto wie co trzymają w ukryciu?
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 979480.jpg

Jest też i drugi z mniejszym kalibrem. Zapewne kiedyś w tych koszarach stacjonowały wojska radzieckie, jednak dzisiaj na pewno są ukraińskie.
Nie mam pojęcia w którą stronę mam teraz jechać? Idą jakieś dwie kobiety to nie zaszkodzi zasięgnąć języka. Być może matka z córką, bo jedna starsza a druga w wieku studenckim.
Pytam zatem gdzie można tu jedną noc przespać?
Widać, że panie chcą mi pomóc, bo się głośno naradzają.
Dodaję, że w drogim hotelu bym raczej nie chciał spać.
Panie mi wyjaśniają, że hotele są na starówce, ale tam faktycznie może być drogo i ciężko będzie mi wytłumaczyć, jak jechać.
W końcu ta młodsza pyta mnie, czy akademik studencki może być? Przynajmniej tak zrozumiałem, że chodzi właśnie o akademik. Odparłem, że tak oczywiście, jak najbardziej jestem za.
No i zaczęło się tłumaczenie a ja rozumiejąc, czy też nie, grzecznie potakiwałem głową.
Mam chyba jechać taką boczną drogą prosto wzdłuż koszar, potem za jakimś magazynem mam skręcić w lewo, potem znowu prosto aż do końca i znowu w lewo i za jakiś czas po prawej powinien być ten akademik.
Grzecznie podziękowałem i poszedłem w stronę Jelona. Panie jednak widząc moją minę, zaproponowały, że mnie kawałek podprowadzą. Moja duma Easy-Ridera jednak nie pozwoliła skorzystać z tej opcji.
Trochę to skomplikowane, zwłaszcza, że ta główniejsza droga skręcała w prawo i leciała gdzieś w dół a ja miałem jechać prosto to wjechałem na jakąś taką osiedlową.
Potem robiło się coraz bardziej ciekawie. Wjechałem w jakiś szare, zapuszczone blokowisko na pierwszy rzut oka opuszczone przez ludzi (nie we wszystkich oknach są szyby).
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 979187.jpg

Potem była jazda między blokami, zgodnie z wytycznymi, które mój mózg przetworzył z ukraińskiego na zrozumiały dla mnie dialekt.
Droga mi się skończyła i o dziwo po prawej był taki długaśny budynek z dużym wejściem centralnie na środku, przy którym stało kilka samochodów. Jelona wcisnąłem miedzy puszki i poszedłem obczaić co i jak. Na schodach wejściowych natknąłem się na kilka urodziwych studentek i nie marnując czasu od razu pytam czy to jest właśnie akademik studencki? Odpowiedziały z uśmiecham, że jak najbardziej tak. Już się cieszę, bo zapowiada się wesołe towarzystwo na dzisiejszą noc. W holu spotkałem jeszcze więcej urodziwych studentek, pomimo, że jest przecież okres wakacyjny. Kilku studentów też widziałem, ale nie będę się przecież skupiał na tym nic nie znaczącym fakcie.
Szybko znalazłem recepcję i szybko wyciągam z rękawa, przygotowany zestaw pytań.
- czy to akadamik?
- da
- a można tu przespać jedną noc
- niet (pani mnie zmierzyła wzrokiem od góry do dołu i odpowiedziała co odpowiedziała)
Trochę mnie ta odpowiedź zbiła z tropu, bo już się cieszyłem, że dzisiejszą noc spędzę z pięknymi, ukraińskimi studentkami. Jak by nie patrzeć, nadal słowiańska uroda, więc było się z czego cieszyć.
Pytam zatem dalej:
- ale mi tu mówili, że właśnie tu można się przespać
- nie tu a tam. Pani recepcjonistka odpowiada i pokazuje palcem wzdłuż budynku.
Jest jeszcze jedno wejście na samym końcu tego długiego akademika od czoła, albo inaczej to od tyłu budynku.
Był to spory kawałek, więc podjechałem jednośladem a tam są tylko jakieś małe schodki i drzwi, nad którymi pali się jedna, mała żaróweczka.
Wokoło nigdzie żywego ducha i aż strach wchodzić do środka a co dopiero zostawać na noc.
No nic, pukam i wchodzę. W środku jest długi korytarz wzdłuż którego są rzędy drzwi. Zza jednych z drzwi wyłoniła się siwiuteńka staruszka. Widząc wieczorową porą całego faceta, ubranego na czarno, można się w tym miejscu wystraszyć. Staruszka miała strach w oczach, więc długo nie czekałem i najłagodniej jak potrafię, zapytałem się czy mogę tu przespać noc?
Było widać, że kamień spadł kobiecinie z serca, że nie przyszedłem ją udusić, tylko chcę grzecznie przekimać do rana.
Cena za noc była śmiesznie niska, bo zaledwie 140 hrywien (czyli jakieś 21zł), tylko, że okolica taka nie bardzo. Nie ma nawet gdzie motocykla postawić.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 979179.jpg

Staruszka portierka też nie wie, gdzie mógłbym bezpiecznie zostawić motocykl. W końcu stwierdziła, że muszę się wrócić i tam gdzieś jest jakieś strzeżone osiedle i mógłbym się dogadać tam ze strażnikiem i zostawić pod opieką Jelona.
Jakoś ta opcja nie przekonała mnie, więc podziękowałem i ruszyłem w drogę powrotną.
Jak się można było domyśleć żadnego parkingu strzeżonego nie znalazłem ani żadnego ukraińskiego ochroniarza.
Dojechałem tak do starówki i znowu rozglądam się za jakimś noclegiem. Teraz zdecydowany jestem już na hotel. Czym człowiek jest bardziej zmęczony, tym więcej jest w stanie wydać na nocleg. Ciekawe, gdzie jest moja granica zmęczenia, przy której będę skłonny oddać wszystko co mam?
Starówka jest całkiem rozległa, lecz jakoś nie mogę trafić na jakikolwiek hotel.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 979175.jpg

Zaczyna się ściemniać i jazda po nierównej, śliskiej kostce nie należy do przyjemności. Już mi się nie chce dłużej szukać, już to pierwsze miejsce nie wydaje się tak straszne. Wracam do tego akademika i niech się dzieje co chce. Tylko czy teraz tam trafię?
Jakimś cudem dojechałem pod znane mi drzwi, ale już w kompletnych ciemnościach. Teraz to miejsce wygląda bardziej strasznie.
Przywitałem się jeszcze raz ze staruszką portierką i oznajmiłem że po namyśle zostaje. Motocykl zaparkowałem przy samych drzwiach. Staruszka jednak zaprotestowała, że nie będzie mi pilnować całą noc motocykla, bo chce w nocy spać. Widzę, że się boi o mój motocykl bardziej niż ja. Musiałem tłumaczyć, że motocykl ma alarm i że jak ktoś będzie chciał go ukraść to na pewno włączy się syrena. W końcu dała się przekonać, lecz stwierdziła, że lepiej będzie jak sam będę sobie pilnował i kazała mi zaparkować motocykl pod oknem mojego pokoju.
Najpierw musiałem pójść wybrać sobie pokój a potem podjechałem pod własnoręcznie rozświetlone okno. By się tam dostać wjechałem na jakiś zniszczony chodnik, a potem końcówka drogi była po wyboistym trawniku.
Zabrałem wszystkie potrzebne klamoty, przykryłem Jelona plandeką i uzbroiłem alarm. Nie bez znaczenia jest w takiej sytuacji fakt posiadania odpowiedniej plandeki. Po pierwsze to szary kolor spowodował, że w tych ciemnościach Jelona było słabo widać, po drugie to jak ktoś już zobaczył to ciężko było ocenić wartość tego co znajdowało się pod, po trzecie nie było widać rejestracji, więc nie kusiło tych co mają jakieś uprzedzenia do Polaków.
Do tego sprawnie działający alarm i mogę spać spokojnie. No może nie tak spokojnie, bo wyczaiłem kawałek dalej, używaną ścieżkę, prowadzącą prosto w gęste krzaki.
Ścieżka pełniła rolę jakiegoś ważnego szlaku transportowego, bo co jakiś czas pojedynczy, umundurowany żołnierz znikał w gęstwinie chaszczy, po czym pojawiał się z jakimiś pakunkami. Przypuszczam, że to najszybsza droga do monopolowego, ale może się mylę i chodzili sobie tylko poobcować z miejską zielenią. Dlaczego własnie w nocy, ktoś zapyta a to już by rozmawiać z poszczególnymi przypadkami, bo każdy może mieć swoje własne powody. Ważne, że póki co nie są zainteresowani ukrytym pod plandeką Jelonem.
Pokój który sobie wybrałem, był jednym z kilku dostępnych pokoi. Typowe ustawienie akademickie. Pierwsze drzwi z korytarza prowadziły do przedsionka w którym były, wspólne na dwa pokoje umywalki, prysznic lodówka i kibelek. Kolejne drzwi prowadziły do pokoju dwuosobowego lub trzyosobowego w zależności, które drzwi się otworzyło. Wybrałem sobie pokój trzyosobowy nie dlatego, że był sporo większy, lecz dlatego, że miał telewizor. Ogólnie to wszystko było bardziej przestronne niż w naszych akademikach. Korytarz, przedsionek, pokoje i wszystko większe, takie balszoj z rozmachem.
Część akademika po prostu była wydzielona z osobnym wejściem, najprawdopodobniej z przeznaczeniem dla gości odwiedzających. Jak się okazało tego wieczoru byłem jedynym gościem i tą noc przyszło mi spędzić tylko ze staruszką portierką a nie z młodymi, ślicznymi studentkami. Wprawdzie były w tym samym akademiku, lecz skutecznie zostałem odizolowany, co nie przeszkodziło mi napisać do BabyLucy, informacyjnego SMS-a, by się nie martwiła, że żyję, jestem zdrowy i śpię dziś we Lwowie ze studentkami.
Najpierw był po trudach dnia prysznic a dopiero potem zabrałem się za przyrządzenie kolacji na ciepło. Woda się już grzeje a ja wygrzebuje wszystkie smakołyki, które jeszcze mi zostały. Nagle jak coś łupnie i błyśnie, jakby piorun wpadł do pokoju, aż podskoczyłem. Światło na ułamek sekundy przygasło, po czym poczułem swąd palonego tworzywa.
No tak moja grzałka w wielkim stylu wyzionęła ducha. Upaliło przewód przy samej wtyczce.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 978775.jpg

Dobrze, że zabezpieczenia wytrzymały i nie zgasło światło w całym akademiku. Byłoby potem tłumaczenia, że żadnych niecnych zamiarów nie miałem.
No tak grzałka padła w połowie grzania wody. Benzynowej kuchenki ‘smiert turisty’ rozpalał teraz na środku pokoju nie będę, bo znając moje dzisiejsze szczęście to wybuchnie i jak z prądem się nie udało to chociaż na pocieszenie, spalę cały akademik.
Zawsze jednak można stworzyć jakiś plan B, tylko wystarczy trochę pomyśleć. Dobrze, że mój traperski scyzoryk tym razem zabrałem ze sobą. Zamiast do smarowania masła, przyda się teraz do poważniejszych rzeczy.
Odskrobałem trochę izolacji i wualaa, mamy arcydzieło. Trochę strach to ponownie wkładać do gniazdka, ale jak nie ma ryzyka to nie ma przygody.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 978769.jpg

Najedzony i umyty mogłem spokojnie udać się na zasłużony wypoczynek.
Oczywiście długo sobie nie pospałem, bo obudził mnie alarm. Kradną Jelona !!!
Wyskoczyłem z łóżka jak z procy, dwa susy i już jestem przy oknie. Jelon przestał piszczeć a w okolicy nikogo. To był tylko sygnał ostrzegawczy, właściwe wycie się nie włączyło, czyli coś musiało poruszyć czujnik drgań.
Ledwo dziada wypatrzyłem w tych ciemnościach. To czarny kot. Teraz był obok Jelona, ale wcześniej pewnie na niego skoczył i uruchomił alarm. Przepędziłem bestię i znowu poszedłem spać. Kot chyba wziął sobie do serca moje słowa przestrogi, bo spałem już do rana bez żadnych przygód.



Podsumowanie dnia:
Przejechanych kilometrów : 315
Widzianych krajów: Ukraina
Awarie: Rozleciała się tulejka gumowa w lewym tylnym amortyzatorze

Mapka poglądowa z dnia.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 978764.JPG
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 4995
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250>XVS1100>GL1500
Płeć: mężczyzna

Re: Wioski szutrem rozsiane

Postautor: Mist dodano: 13 gru 2017, 22:23

No i znowu....
Czytam i zapomniałem gdzie jestem, przeniosłem się gdzieś na Ukrainę (nie napiszę że do akademika i studentek, bo nie wypada :mur: ), ha, dzięki Luca :oklasky:
mist
"nie jest błędem zrobić błąd, błędem jest trwanie w błędzie"
Awatar użytkownika
Mist
Klubowicz
 
Posty: 888
Rejestracja: 20 gru 2015, 17:03
Lokalizacja: Katowice
Motocykl: Junak M12, FLSTCI
Tel. kom.: 726230066
Płeć: mężczyzna
Wiek: 69

Re: Wioski szutrem rozsiane

Postautor: Luca dodano: 18 sty 2018, 14:31

Pora zakończyć tą pisaninę, bo coraz ciężej mi się zmusić.

Dzień czwarty, czwartek 10 sierpnia 2017

Spało mi się nawet całkiem nieźle na tym studenckim łożu. Rzekłbym nawet, że mają wygodniejsze te łóżka niż w naszych akademikach, choć dawno nie bywałem to mogę się teraz mylić. Mój pokoik o poranku wygląda właśnie tak:
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 029552.jpg

Pani babcia portierka tak mnie polubiła, że na noc dostałem różową pościel w kwiatki i serduszka.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 029547.jpg

W ogóle mam jakieś takie podejrzenia, że nieświadomie ulokowałem się w babskim pokoju, bo ściany i zasłony też różowe. Oj tam, przecież nikt się nie dowie.
Ważne, że poranny prysznic będzie już w stylu męskim. Duży bojler z cieknącą wodą i podstawiony kawałek rozciętej plastikowej butelki, żeby nie zalało całej łazienki. Woda sobie kapała całą noc, jednak wcale mi to nie przeszkadzało.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 028930.jpg

Nad kabiną prysznicową oczywiście dorodna pleśń, czyli tylko dla prawdziwych twardzieli.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 028924.jpg

Lokal okazał się być już wcześniej zamieszkały przez sześcionożne stworzonka. Okazało się, że jeden przepłacił życiem moją wizytę, choć może to zupełny zbieg okoliczności.
Po prostu wybrał ten sam dzień na dokonanie żywota a może tylko udawał martwego.
Jest też druga opcja, że karaluch mnie ugryzł w nocy i to go wykończyło.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 026254.jpg

W każdym bądź razie ja noc przeżyłem i czuję się dobrze. Jelonek z resztą też. Stoi dzielnie pod oknem, tak jak go zostawiłem.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 026251.jpg

Pora się rozstać z tym miejscem. Ogarnąłem trochę pokój i zostawiłem na stoliku parę hrywien dla sympatycznej babci portierki. Pewnie zarabia tu grosięta to się ucieszy.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 026242.jpg

Jest nawet tabliczka na którą wczoraj nie zwróciłem uwagi. Komnaty dla przyjezdnych, czy jakoś tak. No to nie spałem w jakimś tam pospolitym pokoju, tylko w najprawdziwszej komnacie.
Jelon jak zawsze odpalił od pierwszego dotknięcia startera i już mogłem śmignąć w stronę domu. Teraz w dzień wszystko wygląda o wiele przyjaźniej.
Jak szukałem tego akademika to mijałem charakterystyczną cerkiew, którą nie sposób przeoczyć. Jak ktoś kiedyś będzie szukał noclegu w tym miejscu to łatwiej trafi.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 026238.jpg

Współrzędnych GPS sobie nie zapisałem, ale postaram się teraz zlokalizować to miejsce na internetowej mapce. To chyba było gdzieś tu:
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 024535.JPG

Wróciłem do punktu wyjścia, czyli do pomnika obok koszar wojskowych. Teraz już wiem jak się te koszary nazywają, jest to Akademia Wojsk Lądowych a ten wojenny pomnik jest przed Parkiem kultury i odpoczynku imienia Bogdana Chmielnickiego.
Zjechałem na dół na starówkę i od razu zaczął mnie gonić niebieski tramwaj nr 1138.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 024528.jpg

Podłoże było ze starej, śliskiej kostki, więc ucieczka przed tramwajem nie była łatwa, zwłaszcza, że w niektórych miejscach kostka nie była tak równo położona jak na tym zdjęciu.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 019947.jpg

Szczeliny między kostkami są raczej duże i Jelonem mocno telepie. W końcu jednak udało się uciec tramwajowi. Tramwaj został przechytrzony, bo sprytny Jelon zrobił skok w bok, tam gdzie nie ma torów a tramwaj jak głupi uczepił się torowiska.
Niestety śpieszyło mi się już do domu, więc postanowiłem nie marnować czasu na zwiedzanie lwowskiej starówki, a jest co zwiedzać. Pierwszym razem jak byłem we Lwowie, zobaczyłem tylko wycinek starówki i teraz jestem mocno zdziwiony, że starówka jest aż tak rozległa.
Miałbym tu spokojnie co robić przez cały dzień. Interesujących miejsc i zabytków jest sporo. Zdjęć też nie robiłem, nawet na czerwonych światłach, bo miejski ruch w sporej części odbywał się na żywioł i cały czas musiałem uważać. Starałem się jednak wzrokowo wyłapać co ciekawsze miejsca z nadzieją, że jeszcze kiedyś tu wrócę i dokładniej zapoznam się z ofertą lwowskiej starówki.
Z takich ciekawostek to chciałem znaleźć papier toaletowy z podobizną Putina, bo podobno taki można spotkać w ukraińskich sklepach, jednak tak na szybko nie udało się.
W zamian mam inną cyknietą fotkę, obrazującą obecne stosunki ukraińsko-rosyjskie.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 019916.jpg

Na drzwiach do sklepu otwarcie ogłasza się, że preferuje się tutaj produkty pochodzenia ukraińskiego i obowiązuje zakaz wstępu dla krwiożerczych matrioszek i wymalowanej trzody chlewnej. Te znaczki można też inaczej zinterpretować, ale pozwolicie, że się powstrzymam.
Jazda po starówce zrobiła się dosyć męcząca, bo temperatura dzisiejszego dnia wyjątkowo szybko się podnosi a powiewu chłodzącego wiaterku nie ma z powodu niskich prędkości. Poza tym to kompletnie nie wiem gdzie jestem, bo cały czas jadę przed siebie z nadzieją, że gdzieś w końcu wyjadę na obrzeża miasta.
Ruch jest coraz większy i zaczynają się tworzyć nieprzyjemne korki. Staram się oczywiście je omijać, ale chwilami staje się to dosyć ryzykowne ze względu na brak przewidywalności zachowań ukraińskich kierowców. Kilka razy zostałem solidnie obtrąbiony i musiałem nieco spuścić z tonu.
Taka trochę miejska dzicz, motocyklistów jak na lekarstwo i kierowcy puszek nie są przyzwyczajeni do przeciskających się jednośladów.
Chcąc, nie chcąc, wylądowałem tuż przed Dworcem Centralnym. Tutaj to się nazywa Wagzał, czy też Wogzał, czy jakoś tak.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 019909.jpg

Ciekawa jest sama nazwa wokzał. Podobno rosyjscy inżynierowie byli z wizytą w Londynie (nie mylić z Lądkiem Zdrój) i podczas tej wizyty pokazano im linię kolejową w dzielnicy Londynu Vauxhall. Na stacji oczywiście widniał duży napis z nazwą dzielnicy. Potem, gdy Rosjanie otwierali pierwszą stację kolejową w Petersburgu, dziwnym zbiegiem okoliczności na stacji pojawił się duży napis вокзал i tak to do dnia dzisiejszego wszystkie stacje kolejowe za naszą wschodnią granicą, dzierżą taką właśnie nazwę.
Miałem jeszcze trochę błądzenia na azymut, lecz w końcu wydostałem się z okowów miasta.
Znalazłem się na drodze M10. Przyszła pora w końcu wyciągnąć mapę z kufra i zorientować się gdzie jestem. Droga M10 prowadzi w stronę Rzeszowa na przejście graniczne w Korczowej a ja chciałem jechać na Hrebenne. Nic to, przed Iwano-Frankowem jest przebitka na M09 i wyskoczę w miejscowości Żowkwa, po naszemu Żółkiew. Nie jest źle, trochę nadrobię kilometrów, ale w końcu wyląduję na właściwej drodze.
Bez problemu znalazłem odpowiednią krzyżówkę i zjechałem z głównej M10 na prawo.
Od razu zrobiło się przyjemniej, ruch zmalał i okolica wydała się ciekawsza. Jeziorka, lasy i asfalt lepszy jak na głównej. To był dobry pomysł, żeby tędy jechać.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 019855.jpg

Jazda przez gęste lasy była tylko przyjemnością w ten gorący dzień. Niestety teren zalesiony szybko się skończył i znowu musiałem się prażyć na słońcu. Do tego jeszcze dobry asfalt też się skończył i wylądowałem na starym, popękanym z dziurami, ale i tak się cieszyłem , że to nie szuter.
Teraz jadę przez wioski, których jest całkiem sporo, lecz są raczej takie przeciętne i nie marnuję czasu na robienie niepotrzebnych fotek. Szukam za to jakiegoś baru z kwasem.
Nie musiałem długo czekać i bar się znalazł i to z beczkowym trunkiem, jednak nic mi po tym, bo mają tylko piwo. Kwasu niet.
Słońce świeci z samej góry, wyjątkowo dzisiaj przypiekając. Teraz już o niczym innym nie myślę, jak tylko o chłodnym, delikatnie gazowanym kwasie. To się chyba nazywa uzależnienie.
Jest kolejny bar a nawet restauracja. Wparowałem do środka i od razu pytam czy jest kwas?
Ładna pani kelnerka patrzy na mnie spod łba, jakby nie lubiła motocyklistów. Wycedziła przez perłowe ząbki, że kwas jest.
- no to poproszę balszoj i jeszcze kawę do tego, też dużą, taką amerykana.
Pani nalewa kwas i pokazuje , żebym usiadł przy stoliku. No i już wiem o co chodzi. Pani dopiero co zmyła podłogę a ja wlazłem w buciorach i zaciapałem całą. Nie będę ryzykował, że dostanę jakąś mokrą ścierą i wyszedłem usiąść przy stoliku na zewnątrz. Teraz przynajmniej nie zostawię kolejnych śladów. Pora jest przedpołudniowa i restauracja jeszcze świeci pustkami.
Po chwili pani kelnerka przyniosła mi taki o to idealny zestaw ratunkowy:
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 019852.jpg

Tego mi było trzeba, świat od razu wygląda radośniej.
Tak sobie siedzę i podziwiam okolicę i zwróciłem uwagę na pobliski kościół przy którym prowadzone były jakieś prace budowlane.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 016762.jpg

Wytężam wzrok a raczej mieszanka kawy i kwasu, poprawia moje pole widzenia i ot tak płynnie zaczynam czytać po ukraińsku. To jednak nie ja nagle nauczyłem się świetnie czytać po ukraińsku a te literki są jakoś tak dziwnie po polsku.
Nie wiem czy będzie na tej fotce dobrze widać, ale na kościele widnieje napis w języku polskim; Parafia Rzymskokatolicka Miłosierdzia Bożego, czyli najprawdopodobniej sporo Polaków tutaj mieszka.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 016755.jpg

Dopiłem kawkę, idę zapłacić i widzę, że pani kelnerka dopiero co pościerała moje poprzednie ślady. Drugi raz przecież nie wejdę w buciorach i wołam od progu, że już chcę zapłacić. Wróciłem do stolika i grzecznie czekam. Lepiej niech teraz sama sobie zaciapie podłogę.
Chyba jej przeszło, bo teraz nawet się uśmiechnęła, przynosząc rachunek. Dorzuciłem jeszcze conieco za straty moralne, wynikłe z zabrudzenia podłogi, podziękowałem i ruszyłem w dalszą drogę.
Było już niedaleko, więc szybko dotarłem do miasteczka Żowkwa. Teraz tylko muszę dojechać do drogi głównej i odbić w lewo w stronę granicy. Zabudowań jakoś tak szybko przybywa, pojawiają się całkiem spore fabryki, zakłady, kilka przecznic kolejowych.
Całkiem spora ta Żowkwa. Dotarłem jednak do drogi głównej z całkiem sporym ruchem i tak jak miałem w planach, odbiłem w lewo. Miasteczko jednak się nie kończy i robi się coraz większe i większe i jest też coraz więcej samochodów. Co jest grane, na mapie to miasteczko nie wyglądało, że jest aż tak duże? Coś mi tu nie gra, jednak jadę dalej przed siebie, bo za bardzo innej opcji nie mam. Zobaczyłem samochód na polskich blachach, więc w swojej naiwności założyłem, że na pewno jedzie w stronę granicy i ruszyłem za nim.
Minęliśmy kilka sporych krzyżówek ze światłami i skręcił w zupełnie nieoczekiwanym kierunku. Zgłupiałem teraz do reszty. Nie ma rady, zatrzymałem się na poboczu i odpalam GPS w komórce. GPS coś jednak nie chce zaskoczyć i cały czas pokazuje, że jestem we Lwowie. Potrząsam komórką, klepię po facjacie, bo czasem robi mi takie figle. Nic to jednak nie dało, więc schowałem ją do kieszeni.
Chcę zawrócić, jednak dwa pasy prowadzą w jedną stronę i dwa w drugą a środkiem są barierki. No i potem to już dojechałem do torów tramwajowych i w oddali zobaczyłem znany mi już budynek Wogzał. Faktycznie jestem znowu we Lwowie, ale jakim cudem?
No teraz to się nieco zdenerwowałem na moją własną głupotę i ignorancję. W mieście zrobił się już upał i jazda w tych korkach daje popalić. Tylko jak teraz wydostać się z tego piekielnego miasta? Coś nie chce ten Lwów mnie wypuścić…
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 4995
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250>XVS1100>GL1500
Płeć: mężczyzna

Re: Wioski szutrem rozsiane

Postautor: Mist dodano: 18 sty 2018, 22:54

Ta joj, miło poczytać, podziękował :) :oklasky:
mist
"nie jest błędem zrobić błąd, błędem jest trwanie w błędzie"
Awatar użytkownika
Mist
Klubowicz
 
Posty: 888
Rejestracja: 20 gru 2015, 17:03
Lokalizacja: Katowice
Motocykl: Junak M12, FLSTCI
Tel. kom.: 726230066
Płeć: mężczyzna
Wiek: 69

Re: Wioski szutrem rozsiane

Postautor: jacor dodano: 21 sty 2018, 15:35

Czekam na ciąg dalszy :)
Awatar użytkownika
jacor
Klubowicz
 
Posty: 1872
Rejestracja: 10 cze 2013, 14:30
Lokalizacja: Augustów
Motocykl: zielony szerszeń+cf
Płeć: mężczyzna

Re: Wioski szutrem rozsiane

Postautor: Luca dodano: 29 sty 2018, 16:37

W końcu udao mi się dobrnąć do końca :)
Dzięki za motywujące komentarze.

Teraz już nie obyło się bez zasięgnięcia języka u tubylców. Jakimi zakamarkami miasta mnie poprowadzili to do dziś dnia nie rozgryzłem. Było dosyć nerwowo, potu wylałem kilka wiader, jednak tym razem w końcu wjechałem na właściwą drogę M09, prowadzącą wprost na przejście Hrebenne.
Później w domu przeanalizowałem na internetowych mapach całą sytuację i już chyba wiem gdzie pierwotnie błąd popełniłem.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 011105.JPG

W miejscowości Łozina powinienem pojechać w lewo a pojechałem prosto. Na mapie w lewo (kropeczki) była główna droga a w rzeczywistości ta na prosto miała lepszą nawierzchnię i mylnie przyjąłem ją za właściwą. Oczywiście żadnych drogowskazów nie było. Ta w lewo wyglądała na jakąś boczną a nie na główną. Do tego jeszcze słońce na niebie w zenicie i kompletnie nie wyczułem zmiany kierunku. Jednym słowem dałem ciała i tyle. Mimo, że przeważnie udaje mi się nawigować na papierowe mapy i azymut to od czasu do czasu robię takiego strzała, gubiąc się w czasoprzestrzeni.
Teraz mogę się z tego pośmiać i wrzucić do czarnego worka z napisem ‘Luca zaginiony w akcji’. Plusy są takie, że intensywnie Lwów pozwiedzałem dwa razy jednego dnia.
Dalsza droga trasą M09 była prosta jak drut, tylko ten żar z nieba dawał popalić. Już przy prędkości stu na godzinę nie było przyjemnego chłodzenia, tylko gorący powiew jak z suszarki na ostatnim biegu.
Miasteczko Żółkiew w którym miałem pierwotnie wyskoczyć, teraz szybko minąłem obwodnicą i dalej leciałem drogą prostą jak wspomniany drut.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 011103.jpg

Starałem sobie przypomnieć czy przy granicy są jakieś sklepy z łakociami i jakoś sobie nie przypominam to lepiej kupię w Rawie Ruskiej. To takie małe miasteczko, nic specjalnego, lecz najważniejsze, że jest całkiem fajny market. Nabyłem 3,5 litra kwasu a resztę przestrzeni bagażowej wypełniłem słodyczami dla dzieciaków. Znalazło się miejsce nawet na mały zapas całkiem niezłej lwowskiej kawy.
Do granicy został już tylko kawałek i zanim się obejrzałem byłem już na miejscu. Najpierw jednak stacja benzynowa i tankowanie do pełna paliwa i powietrza. Oczywiście działającego kompresora po tej stronie granicy się nie znajdzie. Objechałem wszystkie stacje i nigdzie nie da się uzupełnić powietrza w kołach.
Zostało mi jeszcze kilka hrywien, więc zaatakowałem bar przy jednej ze stacji.
Sprawdzonym sposobem rzuciłem na ladę wszystko co mam i robiąc oczy kota ze Shreka, poprosiłem, żeby mnie pani czymś nakarmiła i jak starczy to jeszcze kawą poczęstowała.
Barmanka skrzętnie policzyła wymiętolony stosik papierowych banknotów, chwilę się zastanowiła i dostałem taki o to konsumpcyjny zestawik;
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 009917.jpg

Nawet podgrzała mi bułkę w mikrofali, lecz kawę niestety dostałem bez mleka. Gdy poprosiłem o odrobinę białego dodatku, pani była nieugięta i zażądała dodatkowych dwóch hrywien. Skąd ja teraz wytrzasnę całe dwie hrywny? Przeszukałem jeszcze raz wszystkie kieszenie i niczym jakiś sławny magik, wyciągnąłem z jednej z kieszeni dwie monety po jednej hrywnie. Sam byłem zaskoczony, że jeszcze coś miałem. Dostałem za to jedno małe mleczko w plastikowym opakowaniu, które dopełniło oczekiwanego smaku.
Bułka była smaczna i kawa również. Okazało się później, że ten ostatni posiłek nie był bez znaczenia w energetycznym bilansie mojego wymęczonego organizmu.
Minęła godzina pierwsza, zatem najwyższa pora przejechać na drugą stronę granicy. Przez tą dzisiejszą podwójną wizytę we Lwowie, straciłem niepotrzebnie ze dwie godziny cennego czasu. Widoczna długa kolejka tirów już zapowiada nieciekawy dalszy obrót wydarzeń.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 009916.jpg

Oczywiście nie czekam tylko jak przeciętny motocyklista, wciskam się na początek kolejki. Potem nie ma się co dziwić, że kierowcy puszek nienawidzą motocyklistów. Oni się prażą w pełnym słońcu a ja sobie bezczelnie jadę. Nauczony doświadczeniem, dojechałem do kolczatek i czekam na uzbrojonego strażnika. Nie ma nikogo i aż kusi, żeby jechać dalej, jednak wiem, że nie mogę pominąć tego punktu programu, bo dają tutaj karteczkę do zbierania pieczątek, bez której nie sposób przekroczyć granicy. W końcu mundurowy wyłonił się z nikąd, spisał numery rejestracyjne, ilość paliwa w zbiorniku, wręczył oczekiwaną kwadratową karteczkę i mogłem jechać dalej. Teraz czeka mnie kolejna kolejka, którą oczywiście mijam bokiem i wciskam się pod zadaszenie, bo żar z nieba wypala mi mózg. W mediach podają, że w cieniu jest 34˚C, ale wydaje mi się, że tutaj przy asfalcie i betonie uzbiera się znacznie więcej. Cały czas mówię o cieniu, bo w słońcu jak dla mnie to będzie z 50˚C. Dzisiaj jest jeden z najgorętszych dni lata o ile nie naj. Zdjąłem z siebie co mogłem, lecz skórzane spodnie i buty muszę nadal dźwigać na sobie. Przecież nie będę na boso w slipkach przechodził odprawy, chociaż myśli takie już mam.
Okazało się, że za daleko wjechałem, bo strażnik zebrał już paszporty i zniknął w budce. Potem inny strażnik oddał zebrane paszporty i też gdzieś zniknął. Kilka samochodów, które wcześniej minąłem, teraz mija mnie. Zniecierpliwiony poszedłem zanieść swój paszport do okienka. Miła pani w okienku go wzięła, po czym zaraz oddała i mówi, że nie może mnie puścić dalej. Najpierw musi mnie sprawdzić jakiś celnik w dużej zielonej czapce. No to czekam i czekam i czekam. Po pół godziny idę znowu do okienka i pytam o tego pana w wielkiej zielonej czapce. Dowiaduję się, że powinien być, ale zaginął gdzieś w akcji i nikt nie wie gdzie jest. Trzeba czekać i tyle. Sąsiednie boksy są sukcesywnie odprawiane przez innych celników a ja tu skutecznie utknąłem. Przedostać się do sąsiedniej odprawy nie ma jak. W końcu po kolejnych piętnastu minutach pan się zjawił i procedura ruszyła. Było jeszcze trochę biurokracji, jednak jakoś poszło. Widać, że dzisiejszego dnia nikomu z mundurowych się odprawiać podróżnych nie chce. Cały spocony, przebiłem się na ziemię niczyją. Jeszcze tylko odprawa po polskiej stronie i będzie już z górki. Niestety polskim celnikom też się nie chce i trzeba czekać w sporej kolejce. Wpuszczają do kolejnych boksów po 8-10 pojazdów i zamykają.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 009307.JPG

Widzę ruch w którymś z boksów i dodaję gazu, starając się tam zdążyć. Strażnik już zaciąga łańcuch, ale się zlitował i jeszcze mnie wpuszcza. Za mną pojawił się kolejny motocykl i też się wcisnął. Łańcuch zapięty i nikt się już nie wedrze. Od całej grupy strażnik zebrał paszporty i zniknął w klimatyzowanym pomieszczeniu. Po tej stronie upał jest jeszcze gorszy, ponieważ dach wykonano z przeźroczystego tworzywa i robi się szklarnia. Temperatura jest jak w piekarniku, powietrze ani drgnie i jest niemiłosiernie duszno, do tego stopnia, że zrobiło mi się słabo i na chwilę musiałem się położyć na ławeczce. Wypiłem z litr wody i pomału zacząłem dochodzić do siebie. Jak widać z wiekiem moja tolerancja na przegrzanie organizmu spada, bo nigdy wcześniej mi się tak nie działo. Dobrze, że wcześniej coś zjadłem i wypiłem kawę, bo niewiele brakło i teraz padłbym nieprzytomny.
Na motocyklu, który za mną się jeszcze wcisnął, przyjechało młode małżeństwo z Litwy. Motocykl to jakaś sportowa Honda, ale co to za Honda to nie wiem, bo już malowana i żadnych emblematów nie miała, a po samym wyglądzie to za cienki jestem, żeby prawidłowo zidentyfikować. Trochę sobie pogadaliśmy łamaną angielszczyzną o podróżowaniu. Zrobili ładne kółko i właśnie wracają do domu. Przejechali przez Polskę, Słowację Węgry, Rumunię, Mołdawię i Ukrainę. Wracając w Polsce spędzą jeszcze jeden nocleg i jutro planują dotrzeć do swojego domu. Są jeszcze bardziej zmęczeni niż ja i upał też daje im popalić. Najpierw zgodnie leżeliśmy, ja na jednej ławeczce a oni na drugiej, dopiero później zaczęliśmy rozmawiać. W Rumunii mieli małego ślizga i urwało im stelaż od bocznego kufra. Na szczęście im się nic nie stało a kufer dało się przymocować taśmami. Mieli więcej kilometrów do nawinięcia to puściłem ich przed siebie.
Zeszło ze 40min, zanim odzyskaliśmy paszporty. Przy odprawie celnej też nieco zeszło. Ich potraktowali ulgowo a mi trochę przetrzepali bagaże. Pewnie dlatego, bo nie miałem żadnego przemycanego alkoholu. Obserwując ruch na przejściu, przekonałem się, że dzisiejszego dnia najszybszą odprawę mają wycieczkowe autobusy. W czasie gdy trzymany był Jelon razem z osobówkami, na pasie dla autobusów odprawione zostały całe dwa autokary. Było to zrobione w prosty sposób, wszyscy wychodzili z autobusu i zabierali swoje bagaże i szli na zapewne klimatyzowaną odprawę indywidualną. Celnik sprawdzał tylko czy autobus został zupełnie pusty i autokar czekał aż wszyscy podróżni wrócą z odprawy. Całość szła sprawniej niż na przejściu dla osobówek.
Upał sprawił, że wszyscy są dzisiaj mocno podirytowani, łącznie ze strażnikami. Nie chcę nawet myśleć ile musiałbym się tu męczyć, gdybym przekraczał to przejście samochodem? Pewnie jeszcze czekałbym w kolejce po stronie ukraińskiej. Motocyklem przedostanie się do kraju, zajęło mi bite trzy godziny. Z moimi nowymi znajomymi z Litwy, pożegnałem się już z dziesięć minut wcześniej.
Jadąc odczuwam ulgę, że mam to przejście graniczne za sobą, lecz temperatura powietrza jest nadal nie do zniesienia. Przed Tomaszowem Lubelskim na pierwszej lepszej stacji benzynowej bez problemu uzupełniłem niedobór powietrza. W mieście wstąpiłem na cmentarz, zmówić modlitwę za Lucjana. To kolega motocyklista z którym swego czasu dane mi było spędzić sporo niezapomnianych, motocyklowych chwil. Dawno nie odwiedzałem jego grobu i miałem trochę kłopotu z przypomnieniem sobie lokalizacji. Po wypiciu sporej części z wwiezionego do Polski zapasu kwasu, pamięć wróciła i odnalazłem grób Lucjana.
Po chwili zadumy ruszyłem w stronę domu. Teraz to już tylko nawijam kilometry na koła i staram się jak najmniej zatrzymywać. Jestem już mocno zmęczony i chcę jak najszybciej dotrzeć na łono rodziny.
Przed Biłgorajem zrobiło się wściekle parno a na horyzoncie pojawiły się chmury z piorunami. Nie czekając aż rozpada się na dobre, zaatakowałem miejscową Biedronkę.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 006117.jpg

Głód zaczął mi doskwierać, więc po szybkich zakupach, wykorzystując ciszę przed burzą, rozłożyłem się przed sklepem z obiadokolacją. Na deser był zimny rożek dla dodatkowej ochłody. Potem się rozpadało i w dalszą drogę ruszyłem już w deszczu. Ten wyjazd zacząłem w deszczu i kończę też w deszczu. Nie powiem, żebym narzekał, bo burza dała niesamowite orzeźwienie. Upał zniknął i zrobiło się przyjemnie ciepło. Zupełnie jakbym brał rozkoszny prysznic. W końcu przebiłem się przez burzę i asfalt ponownie zrobił się suchy, lecz niebo pozostało zaciągnięte chmurami i jechało się już komfortowo.
Kilkadziesiąt kilometrów za Biłgorajem, przed jedną z krzyżówek, chcę z piątki zbić bieg w dół i nie mogę. Nie mam czym zmienić biegu, instynktownie szukam nogą dźwigni i nie mogę na nią trafić.
Przez krzyżówkę na wciśniętym sprzęgle, przeleciałem rozpędem. Zatrzymałem się, zgasiłem silnik i zerkam co się dzieje. Zgubiłem całą dźwignię zmiany biegów, po prostu nie ma jej? Rozglądam się za siebie i nic leżącego na drodze nie widzę. Muszę się śpieszyć, żeby jakiś samochód nie rozjechał mi dźwigni, bo nie będę miał potem jak wrócić do domu. Biegnę na drugą stronę krzyżówki i też nic leżącego na asfalcie nie widzę. No pięknie, sobie pomyślałem, może odpadła kilka kilometrów wcześniej albo nawet gdzieś w Biłgoraju, bo raczej długo jechałem na piątce. Wróciłem do motocykla i zastanawiam się co teraz zrobić? Patrzę pod silnik a tam jak gdyby nigdy nic, dźwignia w całości wisi sobie pod silnikiem.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 006115.jpg

Kamień z serca. Musiał puścić pierścień zabezpieczający i dźwignia podczas jazdy zsunęła się ze sworznia i wisiała na cięgnie. Taki odnaleziony mały kawałek metalu a jak potrafi ucieszyć człowieka. Wsunąłem dźwignię na miejsce i zabezpieczyłem kawałkiem drucika. Dobrze, że jeszcze mi odrobina została, bo dwa miesiące temu, zużyłem prawie cały zapas na prowizoryczną naprawę zerwanej linki gazu, pewnej kieleckiej motocyklistki.
Mam nadzieję, że teraz takie druciarskie zabezpieczenie wystarczy i spokojnie na tym patencie dojadę do domu. Jak się później okazało patent wytrzymał i nie miałem już problemu ze zmianą biegów do samego końca dzisiejszej drogi.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 006099.jpg

Nie obyło się jednak bez strat w ludziach, bo przez pośpiech i nieuwagę przypiekłem sobie kostkę na dłoni od rozgrzanego kolanka. To chyba jakieś fatum albo po prostu tradycja, bo nie wiem czy pamiętacie ale w 2012 roku jak pierwszy raz wracałem z Ukrainy, też tym samym przejściem granicznym i też niespodziewanie straciłem biegi za Biłgorajem. Tylko, że wtedy zeskoczyło samo cięgno, łączące dźwignię zmiany biegów ze skrzynią i też naprawiałem przy pomocy drucika i też wtedy oparzyłem sobie łapę o rozgrzany wydech.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 004210.jpg

Wprawdzie teraz oparzyłem się trochę mniej, ale tradycja podtrzymana. Rękawica podczas jazdy dodatkowo drażniła mi to miejsce i łapa pod koniec ładnie spuchła. Najbardziej bolało przy wkładaniu i ściąganiu rękawicy, jednak trza być twardym a nie miętkim hihi ałał. Najważniejsze, że Jelon znowu śmiga. Po chwili ponownie zaczęło padać, jednak już nie tak intensywnie. Droga w deszczu jednak męczy i jak tylko przestało moczyć z góry to zrobiłem sobie za wsią Bojanów mały postój przy ciekawie wyglądającej wieży.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 004208.jpg

Chciałem wjechać kawałek w las a tu niespodzianka, teren zamknięty. Teren jest przeznaczony na poligon wojskowy to lepiej zostanę tu gdzie jestem.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 004196.jpg

Wieś Bojanów chwali się, że jest najpiękniejszą wsią na Podkarpaciu. Zupełnie nie wiem dlaczego uznano tą wieś w 2014 roku za najpiękniejszą, bo jest raczej taka niczym nie wyróżniająca się. Znam wiele ładniejszych wiosek na Podkarpaciu, choć ocena co jest tak naprawdę najładniejsze to tylko kwestia gustu.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 004193.jpg

Bardziej jednak jestem zainteresowany tym co to za wieża jest, pod którą się zatrzymałem. Być może jest to jakaś wieża do obserwowania tego co się dzieje na poligonie wojskowym, albo do wypatrywania niechcianych intruzów.
Zaciekawiony podszedłem bliżej, wybadać przeznaczenie nietypowego obiektu. Nagle na samym czubku wieży, otworzyło się okienko i wysunęła się czyjaś głowa. Oho już mnie namierzyli. No nic, najwyżej dostanę opieprza, żebym się tu więcej nie pałętał. Głowa na szczęście nic obraźliwego nie krzyczy to nieśmiało idę dalej. Po chwili okienko się zamknęło. To jednak nie koniec, bo za parę sekund usłyszałem jak otwiera się metalowy właz w podłodze. Owa głowa teraz już z resztą korpusu, zakończonego standardowymi kończynami, zaczęła schodzić metalowymi schodkami w dół. Oho teraz to mi się dostanie. Jeszcze mnie skują, aresztują i długo będą przesłuchiwać. Zanim człowiek w mundurze zdąży zejść na sam dół to ja przecież dobiegnę do Jelona i się stąd błyskawicznie ulotnię.
Zanim jednak zdążyłem to zrobić, na ogrodzeniu dostrzegłem tablicę z nazwą DOSTRZEGALNIA PRZECIWPOŻAROWA. Nigdy z czymś takim się nie spotkałem, więc cierpliwie czekam co będzie się działo dalej.
Ów człowiek zszedł na sam dół i zaczął forsować ogrodzeniową bramkę wyjściowo-wejściową. Jak gdyby nigdy nic, grzecznie powiedziałem:
- dzień dobry
- dzień dobry, człek odpowiedział i zaczęła się rozmowa jakbyśmy się znali od dawna. Bardzo sympatyczny leśniczy, który właśnie kończył dzień swojej pracy.

https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 004178.jpg

Oczywiście zadawałem mnóstwo pytań odnośnie tej nietuzinkowej wieży na które otrzymywałem odpowiedzi w ciekawej oprawie słownej.
Wieża nie służy jako część poligonu, tylko służy do szybkiego wykrywania pożarów lasów. Oczywiście, że wojsko od czasu do czasu też przyczynia się do powstawania pożarów, lecz lasów jest tu dużo i chodzi o cały dobrostan drzewny. Takich wież jest więcej w okolicy i cały system działa w ten sposób, że do dokładnej lokalizacji pożaru są potrzebne minimum trzy wieże. Każda z wież ma duży kątomierz, ustawiony centralnie i wyskalowany zgodnie z kierunkami świata N.S.E.W. Gdy taki pożar pojawia się w lesie, każda z trzech wież ustawia swój celownik kątomierza w stronę pożaru i odczytuje wskazany kąt. Teraz wystarczy uzyskane dane przenieść na mapę i mamy precyzyjnie określony obszar lasu objęty pożarem.
Pozwolę sobie machnąć mały szkic dla lepszego zobrazowania. Znając kąty α1, α2 i α3, wiemy gdzie dokładnie się pali. W sumie to taki prapraGPS.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 003936.JPG

Zachwalałem, że taka praca na wieży jest pewnie ciekawa, są super widoki i ma się niezłe wrażenia podczas burzy z piorunami. Tak dobrze nam się gadało, że wydałem się chyba leśniczemu godny zaufania i sam zaproponował, czy nie chciałbym osobiście ocenić rozpościerającego się widoku z wieży. Dwa raz nie musiał mi powtarzać. Otworzył mi furtkę i powiedział, żebym za bardzo się nie ociągał, bo za niedługo jego szef z nadleśnictwa kończy pracę i może tędy przyjeżdżać i jak mnie zobaczy to mnie i jemu nogi z dupy powyrywa. W końcu pisze jak byk WSTĘP WZBRONIONY. Ruszyłem ochoczo na kręte, strome, stalowe schody i przebieram szybko nóżkami. Już po pokonaniu kilkunastu schodów, zaczyna się widok z lotu ptaka.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 003462.jpg

Na razie nie doszedłem nawet do połowy, zatem nadal dzielnie walczę z różnicą wysokości.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 003459.jpg

Od tego szybkiego chodzenia w kółko, zakręciło mi się w głowie i brakło nieco tchu. Zacząłem sapać jak lokomotywa i musiałem gdzieś tak na ¾ wysokości zrobić małą przerwę.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 003451.jpg

Z dołu wieża nie wygląda na aż tak wysoką, ale gdy się już wyjdzie na samą górę to robi wrażenie. Zdjęcia oczywiście nie oddają w pełni rzeczywistości. Mimo, że wieża spięta jest stalowymi linami to wiatr powoduje, że na samej górze czuć bujanie. Nie chcę nawet myśleć jakie wrażenia są podczas prawdziwej wichury.
Pora schodzić na dół. Teraz to mi się dopiero w głowie zakręci. Pan leśnik czeka cierpliwie na dole i nie ma co nadwyrężać jego życzliwości.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 003439.jpg

Zszedłem najszybciej jak się dało i faktycznie na dole świat zawirował. Chwila na uspokojenie błędnika i już można łapać orientację w terenie. Ahaa stąd przyjechałem to teraz pojadę ooo tam. Nagrałem nawet filmik z wieży, lecz gdzieś go posiałem.
Podziękowałem za nieoczekiwaną frajdę i ruszyłem w stronę zachodzącego słońca, które to ponownie się pokazało na horyzoncie. Znowu wpadłem w masę rozgrzanego, suchego powietrza. Tutaj już nie było śladów deszczu i nie miało co schłodzić klimatu. Słońce jednak nie chciało już więcej przygrzewać i szybko schowało się za horyzont. Za Nową Dębą zrobiło się już zupełnie ciemno. Jakby kogoś to interesowało to jednostka wojskowa w Nowej Dębie nadal istnieje i ma się całkiem dobrze.
Po przekroczeniu Wisły czułem się już jak u siebie w domu, mimo, że nadal miałem sporo kilometrów do przejechania. Na drodze 765, prowadzącej do Staszowa, położyli nowy asfalcik i dzięki temu pobiłem chyba mój czasowy rekord na tym odcinku.
Podróż dobiegała do końca, zatem przyszła pora na podtrzymanie podróżniczej tradycji. Zaatakowałem stację Orlen, zdobywając gorącego hot-doga.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 003016.jpg

Zanim jednak zdążyłem wykonać pierwsze, zamaszyste ugryzienie, pojawiła się konkurencja.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 003007.jpg

No i jak tu się nie podzielić posiłkiem z taką wygłodniałą mordką? W sumie to trochę dziwne, żeby głodny dog zjadał ze smakiem gorącego doga. W każdym bądź razie zjedliśmy po połowie i obaj z tego powodu byliśmy zadowoleni.
Potem to już było tylko nawinięcie ostatnich sześćdziesięciu kilometrów, jednym ciągiem.

No cóż, fajnie było, ale nieubłaganie się skończyło. Wspomnienia jednak pozostały i dzięki temu mogłem jeszcze raz to przeżyć, dzieląc się z wami słowem pisanym.
KONIEC
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 003001.jpg


Podsumowanie dnia:
Przejechanych kilometrów : 446
Widzianych krajów: Ukraina, Polska
Awarie: Puściło zabezpieczenie dźwigni zmiany biegów i przez to na kilka chwil straciłem kontakt ze skrzynią biegów.

Mapka poglądowa z dnia.
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 002777.JPG


Podsumowanie całości:
W ciągu czterech dni przejechałem około 1340km, czyli średnio na dzień po 335km. W tym czystych szutrów, bo to przecież były WIOSKI SZUTREM ROZSIANE, łącznie nazbierało się gdzieś między 130 a 140km.
Jelon wyżłopał 39,8 litra benzyny, czyli średnie spalanie wyszło 2,97 L/100km. Oj będę tęsknił za tym skuterowym spalaniem. Co do kosztów to wyszło prawie 300zł w tym za samo paliwo 160zł. Reszta to spanie, jedzenie, przywieziony do domu kwas i ukraińskie słodkości. Można nawet powiedzieć, że na tym wyjeździe byłem wyjątkowo rozrzutny.
Czy pojechałbym jeszcze raz?
No pewnie, bo ukraińskie Zakarpacie nadal mi się nie znudziło i ciągle są tam miejsca w których jeszcze nie byłem. Są też takie do których chętnie zaglądnąłbym ponownie.
Co do Jelona to znowu dał rady, mimo sporego przebiegu. Trafiła się wprawdzie awaria dźwigni zmiany biegów, lecz okazała się niegroźna i łatwa do naprawy. Pozostała jeszcze wygnieciona gumowa tulejka lewego amortyzatora, na której spokojnie dojechałem do domu.
Niestety dwa miesiące później z przebiegiem 100tyś km, Jelon został sprzedany nowemu właścicielowi i kolejne terenowe motocyklowe wyprawy, stanęły pod znakiem zapytania.

Mapka całej trasy:
https://chomikuj.pl/Luca/Wioski+szutrem ... 002774.JPG
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 4995
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250>XVS1100>GL1500
Płeć: mężczyzna

PoprzedniaNastępna

Wróć do Podróże

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości