złość minęła, można pisać dalej. Coś ciągle zatrzymuję się na tym dniu trzecim i ruszyć nie mogę, choć nie był to najbardziej pechowy dzień w podróży.
Rano się ogarniamy i opuszczamy gościnne progi DaJanowego domku
Po drodze szukam stacji na których mogę zrealizować bony sodexo z pracy. Nie ma . Trudno tankuję na ostatniej przed granicą i powinienem dojechać na tym zbiorniku do Rumunii. Granicę ze Słowacją przejeżdżam. Jacyś mundurowi siedzą na ławeczce, ale generalnie się przejeżdża. No to teraz dzidaaaaaaaa na Rumunię . Taaaaaaa dzida Chyba na Słowacji mandaty kosztują krocie, bo wszyscy wolno jadą, zgodnie z przepisami. Mam taką zasadę, że zazwyczaj dostosowuje się do ruchu lokalnego. W internecie jest tyle informacji na temat przemieszczania w danym kraju, że można się w tym pogubić. Jako osoba zaszczepiona nie wiedziałem, czy mogę jechać wszystkimi drogami czy tylko tranzytowymi? Ustawiam nawigację na unikaj opłat i jadę "trasą turystyczną" przez wsie i mniejsze miejscowości. Jeden postój na Słowacji na tankowanie człowieków wodą. Obok patrol policji, zero reakcji, czyli chyba możemy jechać każdą drogą. Chwile później przejeżdżamy granicę węgierską. Gdyby nie mała tabliczka, to nawet byśmy tego nie zauważyli. Bardziej to przypominało "zieloną granicę". Węgry przejeżdżamy i tyle. Dojeżdżamy do granicy rumuńskiej. Dość duża kolejka, żar leje się z nieba. Proponuję lecieć na pole position, ale Szubinka boi się, że będą robić nam z tego powodu problemy. To rozbieramy się z ciuchów i co kilka minut, przepychamy moto o parę metrów i uciekamy do cienia. # samochody przed granicą ubieramy się, odpalam moto, szykujemy dowody osobiste, paszport covidowy na tangbagu. Dojeżdżamy do budki, a mundurowy tylko machnął ręką jechać, jechać i tyle
Jesteśmy w Rumunii
No to jedziemy Dojeżdżamy do przejazdu klejowego. Obok stoi gromadka dzieci. Jeden z nich podbiega do mnie i ..... piąteczka. No to jesteśmy już oficjalnie powitani w Rumunii . Dzisiejsze miejsce docelowe to Sapanta. Po drodze mijam krzyżówkę na której w 2017 źle pojechałem i wtedy nadrobiliśmy ok. 60km lub lepiej . Zostało mi to w pamięci . Stoimy w korku w jakimś większym mieście. Patrzę na termometr który wyświetla temperaturę na wyświetlaczu. 47 stopni w słońcu. UFF jak gorąco. Na całe szczęście dzień przed wyjazdem przyszła kamizelka chłodząca i subiektywnie powiem, że robi robotę. Już kiedys miałem udar cieplny na motocyklu, a na zdrapkę nie lubię jeździć. Bez problemu dojeżdżamy do Sapanty i zarezerwowanego pensjonatu. Tak jak w 2017 był pełen spontan, tym razem wszystko było zaplanowane, zarezerwowane. Najbardziej rozbawił mnie opis i opinie naszego pensjonatu w Sapancie na Bookingu. Bardzo dobra lokalizacja blisko cmentarza; okna wychodzą na cmentarz i były to pozytywne opinie Zrzucamy graty w pokoju, prysznic i ruszamy w miasteczko. Chcemy kupić bilet aby wejść na Wesoły cmentarz. Płatność tylko gotówką. Kurczę mam tylko kartę, ale przed wyjazdem sprawdziłem, że obok cmentarza jest bankomat. Kurczę nie ma go w miejscu, gdzie był na mapach google. Znaleźliśmy drugi, ale coś nie działa. Dusimy guziki i nic Dwa razy obchodzimy prawie całe miasto szukając innego bankomatu. Szubinka załamana Tak bardzo chciała zobaczyć ten wesoły cmentarz, a zobaczy go tylko przez murek. Pytam się właścicielki pensjonatu, gdzie ten bankomat bo google pokazuje że tu w pobliżu powinnien być. Ta szeroko się do mnie uśmiecha i krzyczy do pani na stoisku naprzeciwko. Mamy tam podejść. No ok, ale nie chcemy teraz kupować pamiatek. Jak doszliśmy, pani udsuwa wiszącą tam bluzeczkę i naszym oczom ukazuje się bankomat
zadanie dla spostrzegawczych - znajdź bankomat. Teraz to już ułatwione zadanie, pani odwiesiła bluzeczkę na bok
Dorwaliśmy się w końcu do bankomatu. Wrzucam super kartę Revolut, niby wszystko dobrze dusimy i .... nic. Brak wypłaty. Raz, drugi i nic. Wybieramy język angielski, rumuński, różne opcje i nic No to się zrobiłem. Zamiast kupić euro w Polsce, wymienić na granicy rumuńskiej na leje , to sobie wymyśliłem jaką kartę która miała być taka fajna Dobrze, że mam w razie W kartę kredytową Santandera. Wciskamy tą kartę i niestety historia się powtarza. Szubinka znowu załamana. Tyle km przejechaliśmy aby mogła zobaczyć tę atrakcję Unesco a tu nici z tego. Idziemy jeszcze raz do tego pierwszego bankomatu, a tam ktoś właśnie wypłaca pieniądze, czyli działa. Słyszymy język polski. Jesteśmy uratowani. Okazało się, że tan bankomat obsługuje się za pomocą klawiszy jak i ekranu dotykowego. No my prości ludzi ze wsi nie ogarnelismy bankomatu w Rumunii Od razu wypłacam tyle gotówki aby wystarczyło na cały pobyt. Nie chcę przeżyć drugi raz takiego stresu, w końcu jestem na wakacjach, mam odpocząć. W końcu wchodzimy na Wesoły Cmentarz. Szukamy głównie nagrobków z końmi. To taki cmentarz z którego nie chce się wychodzić. Gdzieś tam, kiedyś, ktoś miał fajny pomysł. Przychodzi ktoś na grób bliskiego i uśmiecha się do jego historyjki i na wesoło go wspomina. Postanowiliśmy spróbować w trakcie całego pobytu, tradycyjnych dań rumuńskich. W Sapancie spróbowaliśmy Placinta.