leniwie się dzień zaczyna. Spaliśmy chyba do 8. Mogliśmy sobie na to pozwolić, bo dzisiejsza atrakcja była stosunkowo blisko w porównaniu do poprzednich. Samą atrakcję polecił mi klient w biurze, który również podróżował po Rumunii. Atrakcją tego dnia będzie zwiedzanie przełomu Dunaju, nie mylić z deltą Dunaju, choć i tam chcielibyśmy pojechać, ale trochę daleko. Dzisiaj będziemy ujeżdżać Yamahę, 150-tkę. Nie, nie chodzi o pojemność a liczbę koni
Wskakujemy na moto, które po zdjęciu sakw i tankbaga robi się jakby trochę lżejsze i bardziej poręczne. Im bliżej celu, droga staje coraz fajniejsza. Po jednej stronie góry, po drugiej szeeeeeeeeeroki Dunaj. Mijamy Żelazną Bramę, czyli olbrzymią tamę łączącą Rumunię z Serbią. Taki technologiczny potwór. Nic ciekawego. Dojeżdżamy do miejscowości Orsova. Miasto ma klimat nadmorskiego kurortu. Pełno pomostów z motorówkami wożącymi turystów po Dunaju. My lecimy jeszcze kawałek dalej.
Docieramy na miejsce
Przełom Dunaju - tak w największym skrócie z lewej góry, z prawej góry a środkiem Dunaj płynie
Wygląda to majestatycznie. Z pamięci przywołane są obrazy z Władcy Pierścieni, Wrota Argonath. Taki przynajmniej czujemy ten klimat. Jedne góry po stronie Serbskiej, granica na Dunaju, a drugie pasmo górskie w Rumunii.
Na powyższym obrazie byli królowie, i tu po stronie rumuńskiej też był król. Decebal. Ostatni król Daków którzy walczyli przeciwko cesarzom rzymskim Domicjanowi i Trajanowi, aby zachować niepodległość swojego kraju.
Decebal
Jak tylko zsiadamy z motocykla, podchodzi do nas "naganiacz"" i proponuje rejs motorówką. Ile? - się pytam. 60 lei ten odpowiada. Kurczę drogo. Jak sprawdzałem przed podróżą w internecie to koszt wynosił 30-40 lei. Dobra jesteśmy na wakacjach, jak szaleć to szaleć. All inclusive
Mamy poczekać ok. 10 minut. Szubinka jak patrzy jak oni zapieprzają tymi motorówkami to trochę się boi, ale udaje mi się ją przekonać.
Po kilku minutach przypływa nasza motorówka i z innymi możemy się "zaokrętować". Wszyscy pasażerowie to Rumuni, jedynie my takie rodzynki.
c.d.n.