to wskakujemy na
i jedziemy dalej. Kierunek Sighișoara. Jak podaje Wikipedia "jeden z najlepiej zachowanych średniowiecznych zespołów miejskich w Europie Środkowo-Wschodniej, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO". Popołudniu docieramy do pensjonatu Casa Adam gdzie mamy zarezerwowany pokój.
Nocleg jest trochę na uboczu, do centrum mamy ok. 2km. Przed wyjściem musimy wypełnić jakieś karty meldunkowe. To był jedyny nocleg gdzie nam kazano takie papiery wypełnić.
Pani bardzo przepraszała za kłopot ale mówiła, że też od niej tego żądają. Proponuje nam taksówkę do centrum. Grzecznie odmawiamy. Chcemy nogi rozprostować.
Idąc w stronę miasta, tak się zastanawiamy ile tu musi zarabiać elektryk. Pewnie dużo, bo połapać się w tej plątaninie kabli, masakra. Prawdziwy labirynt
Jesteśmy coraz bliżej centrum. Przed nami piękna panorama miasta
Samo miasto robi na nas bardzo pozytywne wrażenie. To takie miasteczko, w który tak fajnie jest się zagubić. Pełno wąskich, krętych uliczek w miejscach nieoczywistych. Tu się wchodzi, tam niespodziewanie wychodzi. Trochę się boimy, że idąc schodami lub uliczką wejdziemy niespodziewanie komuś np. do kuchni
Na całe szczęście tak się nie zdarzyło.
powyższa wieża zegarowa stanowi dobry punkt orientacyjny jak ktoś się zgubi
coś nietypowego jest na jednym z domów. Kto znajdzie co?
pełno kolorowych domków
W pewnym miejscu zaczęły nad nami złowieszczo krążyć czarne ptaki. Na myśl od razu przyszło, że Sighisoara to miejsce urodzenia Vlada Palownika, pierwowzoru Draculi.
kolorowych domków ciąg dalszy
takimi furami rozbijają się Rumunii
i takimi motocyklami
Takie nasze spostrzeżenie odnośnie motoryzacji. 3 marki rządzą i są to Mercedes, BMW i Audi i czasami Volkswagen dla ubogich
Nie są to jakieś wraki a często kilkuletnie egzemplarze z autohausów. Dom się wali, odrapany, tynk leci ale BMW przed bramą stoi. Było nawet takie wrażenie, że samochody mają lepsze niż u nas. Dacia to u nas rządzi, a Duster w szczególności. W Rumunii Dacia to głównie taksówki, tak prywatnie nie uświadczysz.
Jeden dom wydał nam się straszny
uliczek bez końca
fajne te uliczki prowadzące do nie wiadomo gdzie
Ponieważ w tym dniu wypadały moje urodziny, postanowiłem zaprosić Szubinkę na kolację. Zaczynamy szukać lokalu. Właścicielka pensjonatu polecała restaurację La Perla
https://restaurantpizzerieperla.ro/tu drogo, bardzo drogo było
żadna z powyższych
Zdajemy się na rekomendację właścicielki pensjonatu i wybieramy La Perla
jak urodziny to trzeba je oblać
kelner przynosi sztućce. Coś ich dużo dla 2 osób
Zamawiamy tradycyjne dania rumuńskie.
Szubinka bierze zupę Ciorba. Zupa pyszna, choć Szubinka myślała, że to będą flaki
Ja zdałem się na kelnera. Choć za gulaszem nie przepadam ten był pyszny. Tak jak u nas na talerzu zwykle goszczą pyry - wersja dla poznaniaków, kartofle- wersja dla warszawiaków, ziemniaki- dla reszty Polski, tam rządzi mamałyga.
Wszystko było pyszne, zupa, danie, wino ale to co wjechało jako deser to . . . niebo w gębie
Papanasi. Coś cudownego. To jakby jeden duży pączek na którym jest drugi dużo mniejszy. polane to konfiturą, chyba jeżynową, i na te gorące pączki nakłada się łyżeczką śmietanę. Aż ślinka mi leci jak pisze te słowa. Ponieważ my dzikusy ze wsi
to chcieliśmy elegancko łyżeczką zjeść te pączki. U nas w Polsce bierze się po prostu do ręki. Kelner jak przechodził, zlitował się nad nami i doradził, że sztućcami będzie nam łatwiej niż tą łyżeczką która służy tylko do nakładania śmietany. Ale z nas dzikusy
To po to było tyle sztućców
Po sytym posiłku idziemy jeszcze raz zwiedzić miasteczko w nocnej oprawie.
Czas wracać. Jutro skoro świt ruszamy na dalszy podbój Rumunii. Nagle niebo rozdzierają potężne błyskawice. Miasto w tej scenerii robi się jeszcze bardziej niesamowite. Dracula nas straszy
Po kilku błyskawicach, rozpętała się burza, a do pensjonatu 2 km
Wszystkie zajęte
Trudno, my są z KCM -u i tu nikt nie wymiętka
To idziemy z buta w tej burzy. W międzyczasie gubimy drogę. Po stu metrach jesteśmy już tak przemoczeni, że przestajemy omijać kałuże bo nie ma to już sensu.Docieramy na miejsce. Nawet majty przemokły. To teraz, szybka gorąca kąpiel, bo jutro zdobywamy pierwszy szczyt trasy na T
c.d.n.