Dzień 9 Turcja / Gruzja
Jak co dzień wstajemy o 6 śniadanie pakowanie obozu i o 8 ruszamy w kierunku granicy gruzińskiej .Od rana pada deszcz i prognozy na Gruzję też nie najlepsze ,postanawiamy zrezygnować z namiotu i wynająć coś na bookingu .Znajdujemy nocleg za 40 lari za 3 osoby .Droga mija w miarę spokojnie deszcz przestaje padać ,ale miłe złego początki ... Kilkanaście kilometrów od granicy wojsko ,policja blokada drogi ,jak to w Turcji żadnych wyjaśnien ,zawracaj i kombinuj sam co masz teraz zrobić
Zawracamy zjeżdżamy na pobocze i kombinujemy .Zauważamy że zawracani lokalesi wjeżdżają w boczną dróżkę prowadzącą gdzieś między ogrodami lokalnych domostw.Analiza mapy ,jest jakaś droga i decyzja ruszamy za lokalesami .Droga malownicza ,ale kto tam nie jechał to nie zrozumie co przeżyliśmy ,górska droga bez asfaltu na skraju przepaści wiła się kilka kilometrów ,ale udało się objechać blokadę i wrócić na główną drogę do granicy gruzińskiej.Już na granicy dało się odczuć ,że wjeżdżamy do cywilizacji pogranicznicy bardzo mili ,mówiący po angielsku ,zagadywali z kąd jedziemy ,jak droga itp.Sama kontrola bardzo szybka bez zbędnych ceregieli w jednym okienku.Po drugiej stronie inny świat ,kantory sklepy ,restauracje ,już na początku przyjaźni lokalesi zagadują "atkuda wy ?" to zdanie będzie się powtarzać całą naszą podróż
W pierwszej kolejności atakujemy kantor wymieniając euro na lari .Zaczepia nas lokales oferując ubezpieczenie motocykli ,z granicy wiemy ,że tutaj takie ubezpieczenie dla obcokrajowców jest obowiązkowe ,kupujemy jeszcze karte do telefonu i ruszamy na nocleg. Znowu zaczyna padać ,nasz nocleg jest gdzieś na totalnym zadupiu navi głupieje ,myli droge ,zagaduje jakiegoś młodzieńca o drogę po rosyjsku ,a on do mnie "Du ju spik inglisz "
Nosz kurde inny świat ,niestety nie zna tego adresu ,ruszamy dalej zagadujemy następnego i okazuje się ,że stoimy pod bramą
Gospodarz bardzo miły pokazuje pokoje ,objaśnia co i jak i znika ,za chwilę pojawia się z kawą i zaprasza na kolację .Kolacja okazuje się spotkaniem całej rodziny i sąsiadów (trzeba pooglądać dziwolągów ze świata
) są kobiety jest wino i śpiew ,choć gospodarz ostrzega ,że gruzińskie wino mocne a rano wyjeżdżamy ,to co my nie damy rady ? Muszę powiedzieć ,że takiej gościnności jak w Gruzji nie spotkałem nigdzie na świecie.
https://photos.app.goo.gl/GiTtZvQa73JKEDYE6