No, wycieczka na Wyżynę była w pytę. Na trzepaliśmy jakieś ponad 800km. Ja miałem 826km. W wiosce nie chcieli nam dać noclegu bo się nas bali i musięliśmy wziąć pokój w hotelu, ale generalnie ludzie mili. Najbardziej nas rozwaliła baba, która kazała nam się wynosić "bo ma chłopa w studni". Najpierw pomyślałem żeby pomóc bo pierwsze co mi przyszło na myśl to to, że się po pijaku spierdolił, ale koleś po chwili wynurzył się z latarką górniczą na łbie. Więc pewnie po prostu pogłębiał studnię albo szukał skarbów
W lasach klimaty jak w "Blair Witch Projekt". Zamki wszystkie z tzw. grupy "Orlich Gniazd" są w trakcie odbudowy. Jakaś Rodzina Lesickich czy Lisieckich położyła na nich łapę i ostentacyjnie chwali się, że odbudowują je bez żadnej pomocy rządowej, całkowicie ze środków prywatnych. Trochę to dziwne bo skąd inąd wiem, że utrzymanie, a już odbudowa na skale wapiennej, na jakichś szczątkach, które wietrzały i niszczały przez wieki, na dodatek budowli zabytkowej, to skarbona bez dna. I żadne dochody z turystyki nie zwrócą takiej inwestycji nawet przez 20 lat. Każdy normalny w takiej sytuacji uderzyłby po unijne dotacje, których Polska dostała od cholery i z wykorzystaniem, których mamy od lat problemy. Kasa leży i się marnuje zżerana przez inflację. W jakimś okolicznym sklepie pod jednym z tych zamków pociągnąłem sprzedawczynię za język odnośnie "Rodziny Lesickich" w końcu całe wsie dla nich pracują przy odbudowie tych zamków. Więc, lokalne ploty sprzedawczyni, u której robotnicy wydają zarobioną kasę na jabole, na pewno zna. Pan Lesicki to były senator RP. No proszę człowiek władzy i taka awersja do tejże władzy, której sam był częscią. Żona Austriaczka. Może to nic nie znaczy, a może właśnie znaczy bardzo dużo. Pan Lesicki ma tylko sieć sklepów "plusa". Kasiora z tego jest niezła, wiem bo mam kumpla, który też ma sieć takich sklepów tyle, że "Orange". Ale to i tak gówno w porównaniu do tego co trzeba włożyć w te zamki. Już na pierwszy rzut oka sprawa jebie jakimś przewałem na kilometr. Sprzedawczyni oczywiście wprost nie powiedziała wiele, ale powiedziała o tej żonie - Austriaczce w taki dwuznaczny sposób co sugerowało, że to kasa żony idzie na te zamki. Razem z Darekdoc zostawiliśmy motorki w wiosce podjednym z tych zamków i grzbietem gór poszliśmy jakiś kilometr do następnego. Tamten już jest prawie cały "odbudowany". Wygląda chujowo. Tak jakoś sztucznie. Na zdjęciach pod zamkiem były foty pierwotnych ruin. Same kawałki i zarysy murów i tylko jedna ściana frontowa rozbudowanej części mieszkalnej. Prawdopodobnie później może w XVIw. Bo te zameczki mimo że powstały jakoś tak na przełomie XIII i XIVw i nazywają się "gotyckie" to z gotykiem nie wiele mają wspólnego. Wybudowane według wczesnośredniowiecznej koncepcji takiego donjonu z ciosanych głazów wapiennych, z dostawionymi przybudówkami i wieżyczkami co świadczy jedynie o czasach, w których powstały. W co większych jak w Olsztynie zastosowano cegłę gotycką ale jako taką lanserską ozdobę do wykończeń elewacji lub zwieńczenia wieżyczek, che, che. Była wtedy droga. W momencie jak przejął je Jagiełło pod koniec XIV w. to większość z nich już nie spełniała wymogów obronnych jako "strażnice" i były tylko siedzibami lokalnych szlachciurów, lub po prostu były ruinami już wtedy, których odbudowa nikomu się już nie opłacała. To niesamowity kontrast w porównaniu do nowoczesnych, super zorganizowanych i "zmechanizowanych" komandorii krzyżackich z Mazur i Pomorza, wybudowanych całkowicie z cegły gotyckiej, wysokie strzeliste sklepienia żebrowe, sracze, kanalizacja, "centralne" ogrzewanie i cała masa innych innowacyjnych rozwiązań architektonicznych... jak współczesne koszary wojskowe. Zero przypadku. Od początku do końca wszystko starannie zaplanowane. Dziwi mnie więc sposób odbudowy tych zamków, których dokumentacja w ogóle nie istnieje, bo prawdopodobnie nigdy jej nie było. Są tylko jakieś skąpe źródła pisane, że coś tam, ktoś tam wybudował. W przypadku niektórych to nawet nie wiadomo kto je wybudował bo nie ma żadnych źródeł. Skąd więc wiedzą jaki był wysoki, ile miał kondygnacji, jak wysoki był strop, ile było okien i w którym miejscu, nie wspominając o ich kształcie. Rekonstrukcje w takich wypadkach są tylko hipotezą opartą o jakiś materiał porównawczy, analizę sposobu i zwyczaju stawiania takich budowli w określonym regionie i to pod warunkiem, że robili to miejscowi rzemieślnicy, a nie sprowadzeni np. z Czech lub Niemiec, a tego nie wiedzą no bo skąd?
Po kilometrowym marszu dotarliśmy w końcu pod mury już gotowej prawie budowli. Oczywiście wstęp na dziedziniec wzbroniony ze względu na prowadzone prace, ale my weszliśmy. Bo zakazy są dobre ale nie dla nas. Strzeliliśmy parę fotek odbudowanej bramy wjazdowej i dziedzińca. I mam jakieś nieodparte wrażenie, po tym jak to wygląda, że to tylko taki festyn w manierze historycznej. Taka architektoniczna zabawa w średniowiecze jak bractwa rycerskie odtwarzające broń i uzbrojenie i sposoby walki. Siedziba jest tak budowana jakby miała służyć jakimś celom mieszkalnym typu hotel or samfink lajk det. I mam swoją teorię na ten temat: żona daje kasę na zamki ale nie jest to kasa żony, tylko jakichś prywatnych bogatych inwestorów, którzy inwestują sobie w nieruchomość. Dla siebie. Pan senator ma alergię na kontakt z władzami bo pewnie sobie wymyślił biznes handlu takimi nieruchomościami z historią dla bogaczy. Ale siedzi na razie cicho i udaje, że będzie tu muzeum, tu sala pamięci, a wszystko dla turystów. Ludzie są zadowoleni na razie, bo mają pracę i wierzą, że odbudowa wzmoży ruch turystyczny. Odbudowa takich zameczków może była nie lada wyzwaniem w średniowieczu ale dziś to kwestia kilku lat i odpowiedniej ilości kasy. Z tą ostatnią jak widać problemu nie ma. I jak przyjedzie nowy właściciel to sobie zamek ogrodzi, turystów i miejscowych pogoni bo to będzie teren prywatny. I skończy się praca i skończy się nawet ten drobny przyzamkowy biznesik prowadzony przez lokalną ludność żeby związać jakoś koniec z końcem w tym, qrva, niepodległym raju na ziemi, ostoi wolności i demokracji.