Jako, że alkohol odparował po części z głowy czas na małe podsumowanie. Na zlocie byłem niestety tylko jeden dzień w sobotę i ubolewam, bo to jednak nie to samo co trzy dni wśród motocyklowej braci. Upał straszny i pot lał się po całym ciele. Zlot jakiś taki bardziej chilloutowy niż zawsze. W dzień ci, którzy w piątek nie przesadzili z alko, pojechali na paradę i mszę na Św. Krzyż. Konkursy standardowe jak co roku, oprócz nowości, czyli wyboru najlepszego customa zlotu (niestety który moto został wybrany nie dowiedziałem się, bo decyzja była odwlekana i musiałem gdzieś się zaplątać na terenie Jura Parku, pomijając werdykt). Tematu z fotkami nie będę zakładał, bo strzeliłem tylko kilka telefonem, więc wrzucę je tutaj.
Oto trzy perełki, obok których nikt nie przejdzie obojętnie:
Pierwszym konkursem sprawnościowym było przeciąganie liny. 2 liny przywiązane do słupka bramki, na drugich ich końcach dwóch śmiałków, którzy mieli dopaść butelkę z wodą przed sobą. Liny były naprawdę mocne i wszystkim sprawiało to sporą trudność. Jednak dopiero w kategorii kobiecej zaczęły się emocje. Na zdjęciu poniżej pojedynek dwóch dziewczyn, które walczyły jakieś 15 minut. Wygrała blondynka, która jak wstała miała całe kolana pościerane do krwi. To się nazywa waleczność
Kolejny konkurs to znane chyba z większości imprez przepychanie beczki z piwem. Wygrał zawodnik na tej niebieskiej Hayabusie. Sorry za słabą jakość zdjęć
Konkurs wolnej jazdy polegał na tym, że wygrywa w parze ten, który dojedzie drugi do mety. Duże choppery miały ciężko, Royal Enfield też szybko odpadł, o dziwo do finału doszedł młody chłopiec na jakiejś zmodyfikowanej motorynce
Uległ dopiero sportowej Hondzie.
Koncerty sobotnie, hmm... Bardziej przypadł mi do gustu zespół Big Queens supportujący gwiazdę wieczoru niż same Róże Europy. Nie wiem, nie moje klimaty chyba ta kapela i dlatego. A jeszcze w międzyczasie były pokazy profesjonalnego tańca na rurze i szczena opada, gdy człowiek widzi dziewczę wiszące wysoko na rurze, a utrzymujące się na niej siłą mięśni jednej łydki. Respect.
Podsumowując - nie żałuję, bo zlot standardowo na wysokim poziomie jak co roku. Jedyne co rzucało mi się w oczy i okazuje się, że w pewnym temacie mówimy o tolerancji i braku podziału klasowego motocyklistów, a na żywo wychodzi inaczej, to stylizacja, ubiór itp. niektórych uczestników. No kurde dla mnie motocyklista ma wyglądać jak facet i być tym facetem w 100%. A tu jakieś popierdółki się pojawiały, chłopaczki wystylizowani na Justina Biebera, delikatni, ch** wie czy nie z jakimś make-upem na twarzy. Jacyś tacy zniewieściali. No nie przystoi by dziewczyny na zlocie zachowywały się i wyglądały bardziej męsko niż mężczyźni
Nie lubię ciepłego piwa, zimnego lata i zarozumiałych bab, które zachowują się jakby miały okres przez 30 dni w miesiącu :)