Temat zakładam z pewną obawą. Każdy, z wymienionych w tytule motocykli, jest z innego "gatunku" i, wydaje mi się, że skierowany do innej grupy odbiorców. Niemniej jednak to, co je łączy, to w miarę przystępna cena i chińskie pochodzenie. A zatem postanowiłem się odważyć.
Ponieważ za oknem zima aż (nie)miło, siedzę w wolnym czasie na necie i przeglądam zarówno oferty, jak i opinie. Przyznaję, że już mam głowę jak ET od miliarda różnych info, koncepcji itp. Ostatnio zacząłem się nawet zastanawiać nad... naked'em. Jak już sami zapewne zauważyliście, moja aktywność wzrosła, ale zamiast jakimiś konkretnymi wnioskami, zaowocowała coraz większą konfuzją.
Na wstępie określę czynniki, które o moim zamieszaniu zadecydowały.
Mam 32 lata, kurs na prawko jazdy kat.A rozpocząłem i czekam z utęsknieniem na jakiś przemiły i ciepły powiew, żeby po teorii przeskoczyć na jazdy. Zarabiam niewiele (nie ja jeden, wiem:P), na mechanice kompletnie się nie znam - to znaczy - nie mam doświadczenia, bo z reguły w miarę szybko łapię co i jak. Mam 189/190 wzrostu, ważę (w porywach) do 73 kg. Zawsze żyłem w klimatach rockowych, wychowałem się na zespołach lat '60-tych i '70-tych, bliżej mi do klimatów Sons of Anarchy, niż do stuntu czy ścigaczy. O motocyklu marzę od młodości, tylko jakoś nigdy nie było "po drodze". Od niedawna ustabilizowałem swoją sytuację finansową, więc i na realizację marzeń się zebrało. Po tym lekko biograficznym wątku (który, mam nadzieję, wybaczycie - ale był niezbędny) przechodzę do konkretów.
Od domu do miejsca zatrudnienia mam raptem 30-40 min. Niby nic, ale ktokolwiek poruszał się w Gdańsku komunikacją miejską, ten wie, że może się to niemiłosiernie rozciągnąć. Czasami na piechotę nie mam ochotę, a czasami nie mogę. Mieszkam w bloku, parking strzeżony tuż obok - niestety odkryty - a miejsce na zimę jest zaklepane u kumpla w garażu podziemnym.
Z powyższych wynika, że moto najbardziej będzie potrzebne do przejazdów codziennych, do pracy i z powrotem, czasem do rodziny (Gdańsk - Wejherowo), a bardzo rzadko gdzieś dalej. Najczęściej będę podróżował sam, ale nie wątpię, że w końcu moja Kruszynka stanie się dzielną towarzyszką podróży. Waży niewiele, ale zawsze coś więcej, niż nic.
Od dłuższego czasu przyglądam się Zipp'owi, ostatnio nawet Junakowi, Rometa odpuściłem (po przeczytaniu całego wątku mu poświęconemu stwierdziłem, że najbardziej awaryjny). Zastanawiałem się nawet nad Japonią, ale... ceny, wiek i stan nie zawsze da się wyważyć.
Najbliższe mojemu sercu są maszynki Raven i Roadstar. Ale... patrząc na specyfikacje odkryłem, że mają (przy podobnej mocy) słabsze osiągi od Nitro czy Tracker. Na Nitro, jak jest jeździec, to nawet można mieć wrażenie, że nie jest sportowy i wygląda dobrze. Chodzi mi tu szczególnie o v.max. Nie zamierzam śmigać, ale Gdańszczanie wiedzą, że ciężarówki na mieście to żadna rzadkość (ot, wczoraj zaledwie na Jana z Kolna, wyprzedzał TIR - z prędkością ok.90), a żeby dojechać do np. Wejherowa, to będzie ich trochę więcej. Wiem, że przelotowe prędkości są podobne, ale możliwość "odskoczenia" czy też zwyczajnego wyprzedzenia przy max (producenta)120 jest trudne. Mógłbym kupić np. 125, ale te osiągi... (Ostatecznie pewnie i YBR 125 by wystarczyła, gdyby nie osiągi, a koszt podobny do Raven'a czy Roadstar'a, a jednak Yamaha:P).
Maksymalną kasę mógłbym pewnie i 9k na kredyt, na jakieś 5 lat.
Tak więc - kiedy już wszystko opisałem bardzo dokładnie (przepraszam wszystkich znudzonych, a podziwiam wytrwałych i nieśpiących jeszcze) - chciałbym Was prosić o kilka słów porady. Albo opinii. Z góry dziękuję i przepraszam, jeżeli uznacie, że nie miejsce na mój temat (zwróćcie uwagę, że nie pytam o pierwsze moto, ale o konkretne zastosowanie:P)