kamil_juri pisze:3700km:
Chociaż dzisiaj w kontrolowanych warunkach testowo zamknąłem licznik więc potrafi to więcej pojechać. Tylko takie piłowanie nie ma najmniejszego sensu.
Współczuję więc wszystkim, którzy wybiorą 125ccm - to będzie porażka z takim silniczkiem. Motocykl fajny ale to nie ma prawa jeździć. Toczyć się to ok ale jeździć - no way...
Ja sprawdzałem mojego kruka z nawigacją - po pierwsze okazało się że prędkość z licznika kompletnie nie odpowiada prędkości faktycznej, bo gdy osiągałem na liczniku 100 kmh to na początku faktyczna prędkość oscylowała w okolicach 80 kmh dopiero potem dochodziła do 90 kmh (gdyby było odwrotnie, to uznałbym że ślizga się sprzęgło; nie był to też błąd nawigacji związany z opóźnieniem w liczeniu prędkości bo sprawdzałem potem jadąc przed samochodem). Maksymalnie udało mi się kruka do 115 kmh rozpędzić, ale ja w przeciwieństwie do Ciebie mam sporo więcej kilogramów i trochę większy hmm... opór czołowy
Z brakiem mocy zgadzam się absolutnie, kiedy jeździsz po przyjemnych drogach wiejskich podziwiając widoki, jest ok, ale kiedy trzeba przelecieć kawałek szosą, to jest masakra, można utknąć między ciężarówkami, a to nie jest przyjemność i jeszcze zawirowania powietrza nie ułatwiają jazdy, a wyprzedzenie wymaga naprawdę ogromnie dużo miejsca. Zresztą dlatego przesiadłem się jednak na pięćsetkę, teraz przeskoczenie ciężarówki nie sprawia najmniejszego kłopotu, ale i w baku szybciej sucho się robi, coś za coś
Co do 125 ccm nie mam doświadczenia, ale próbowałem 150-tki i nie miałem kłopotów z dotrzymaniem kroku krukowi. Chyba duża różnica w masie odgrywa tu podstawową rolę, ale jak patrzę na te opony, które tak wąskie się wydają jak w kolarzówce...
Z kolei jeśli chodzi o przepalanie to nikt ze znajomych nie przepala motocykla zimą, ja kruka też nie odpalałem, ale za to aku wymontowałem i trzymałem w piwnicy (ogrzewanej) w czasie gdy motocykl stał w nieogrzewanym garażu. Na wiosnę zagrał od pierwszego strzału, aku też nie musiałem doładowywać a pierwsze uruchomienie i jazdę miałem w marcu przy około 9-10 stopniach. Dlatego raczej bym darował sobie zimowe przepalanie, ewentualne ładowanie akumulatora nie jest problemem, tani prostownik można w razie czego kupić w lidlu czy jakimś norauto, kosztuje grosze a w stosunku do pojemności akumulatora ma wystarczający prąd ładowania.
W opinii znajomego mechanika motocyklowego najsensowniej jest dojechać motocyklem (w pełni nagrzanym) do miejsca garażowania, tam spuścić stary olej, w którym mogą być szkodliwe dla silnika produkty spalania, zalać świeży olej, moto wyczyścić, wysuszyć, a jak wszystko idealnie suche (następnego dnia) przesmarować jeszcze łańcuch, linki itp., żeby korozja niczego nie złapała. I powinno być miodzio
Pozdrawiam,
Marek