No cóż, odgrzeję nieco starego kotleta ale skoro jestem nowym użytkownikiem tejże maszyny to napiszę kilka słów o niej, bo zakładanie nowego tematu chyba nie ma sensu, przynajmniej można się podzielić swoimi doświadczeniami, a choć motor mam zaledwie chyba 2-3 tygodnie to mam ich już trochę i niestety przeważają te gorsze ale nie zrażam się, bo R250V zawsze mi się podobał i zdawałem sobie sprawę jakie jest wykonanie tego motocykla.
Jako, że w kwestii jeżdżenia na jednośladzie zdobywam na razie cenne doświadczenie a z motocyklami miałem do tej pory tyle wspólnego, że jeździłem na skuterze 125 (Romet Retro 7) liczyłem, że może mi się uda kupić motor tak jak trafić ślepej kurze ziarno.
Trafiłem Rometa R250V z przebiegiem 1400 km - rzeczywistym bo sprawdzonym niedawno przeze mnie w serwisie - z lekkimi ryskami i pocącym się silnikiem. Jakoś mnie to nie zraziło, bo z ryskami korzystając z odpowiednich kosmetyków z grubsza sobie poradziłem ale z pocącego silnika zaczął robić się delikatny wyciek między połówkami silnika. Trudno, bywa trzeba pilnować oleju, choć spróbuję jeszcze potraktować to silikonem bo wyciek jak tak mały, że szkoda to w ogóle ruszać. Jak będzie większy to się zacznę martwić.
Jadąc pewnego pięknego dzionka motor zaczął jakby trochę głośniej chodzić. Poluzował się wydech przedniego cylindra, po czym w niedługim czasie cały się odkręcił i zgubiłem dwie długie fabryczne nakrętki. Pojechałem z tym do najlepszego chyba serwisu w Krakowie, gdzie je dobrali i zaczęli dokręcać, przy czym pękła obejma przedniego wydechu wykonana z czegoś pomiędzy plastikiem a aluminium. Materiał tragiczny. Aby założyć nową, mocniejszą obejmę trzeba było ciąć wydech i spawać. Korzystając z okazji wyciąłem obydwa katalizatory i wyciąłem brzydką poczerniałą rurę, zakładając w to miejsce nową. Odgłos jest delikatnie bardziej basowy ale nie ma wielkiej różnicy. Jest mocniejszy w górnej partii obrotów. Zrobiłem to w firmie Auto-Roman, niedrogo i fachowo. Polecam.
Po założeniu wydechów poprosiłem o naciągnięcie łańcucha. Po wszystkim wsiadłem na Pięknego Romana i ruszyłem zrobić jazdę próbą. Przy 100km/h coś dupnęło i hamowałem awaryjnie, prawie się rozwalając. Ok 300m z powrotem pchałem go do serwisu z opadniętym łańcuchem. Po rozebraniu obudowy przedniej zębatki okazało się, że jej .... NIE MA. Wyruszyliśmy na jej poszukiwania i znaleźliśmy. Była zębatka, podkładka ale nie było śrub. Całe szczęście w tym, że podczas utraty przedniej zębatki łańcuch nie zablokował tylnego koła bo szlif po asfalcie byłby długi i efektowny.
Na razie cisza, nic się nie dzieje. Piękny Roman stoi wypastowany i wypucowany. I tak go lubię. Zostawiam go w oryginale, czyli wszystko tak jak wykonała fabryka ( o design chodzi oczywiście ) bo taki podoba mi się najbardziej. Musze nieco tylko uelastycznić mocowanie kufrów bo się potężnie tłuką.
Mam pytanko do właścicieli tego modelu. Jakie V-max osiągnęli na nim .... ?