Iiiiiii pierwsze 400 km pyknęło, pierwszy przegląd za nami, pierwsze tankowanie i pierwsza jazda w deszczu miała dziś miejsce.
Wrażenie z jazdy z tych pierwszych kilometrów... Hmmm... Na pewno wygodniej niż na Romecie, kanapa nie jest twarda (jak w dłuższej trasie będzie się okaże, na razie zaliczyłem najdłuższy przejazd po Łodzi 78 km bez gaszenia silnika, ale na światłach się stoi, więc nie było to permanentne siedzenie 4 literami na "kanapie").
Jest bardzo zwrotny, ma mały promień skrętu. Drgań praktycznie żadnych nie wyczułem ma na ramie czy kierownicy (to akurat dzięki wałkowi wyrównoważającemu). Na razie zgodnie z instrukcją docieram Ci*kę, tj. gaz max 1/2 położenia manetki i obroty nie więcej niż 6 200. na razie jeżdżę 70 km/h (jest wtedy ok. 5200 obr/min). Zbiera się jak dla mnie wystarczająco (przynajmniej jak na razie
wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia).
Jest nieznacznie szerszy od Rometa CRS, ale na razie nie zdarzyło mi się gdzieś utknąć w korku.
Jest bardziej zwarty, stabilny w jeździe, szczególnie w zakrętach. Oponki też robią świetną robotę, dziś miałem okazję wracać w deszczu do domu, powiedziałbym że jest stabilnie jak na suchym (oczywiście wszystko w granicach rozsądku), nie jak w Romku że na lekko wilgotnym tył potrafił żyć swoim życiem i nie mówiąc o mokrej nawierzchni (wtedy wystarczyło/NALEŻAŁO odpowiednio zwolnić przed zakrętem).
Klakson jest MEGA, dwutonowy, jak jakiś kierowca puszką wyjeżdża mi przed koło, gdy zatrąbię od razu ucieka na bok. Najlepiej jak się z takim delikwentem zrównam i go wcisnę, niektórzy potrafią się wzdrygnąć
niestety matołów nadal nie brakuje. Od razu powiem że hamulce ma bardzo dobre.
Sam dźwięk silnika jest przyjemny, cichutki, a przy przyśpieszaniu delikatnie mruczy. Tłumika nie będę ruszał, ani tzw. katalizatora, niech jest jak jest, przyjemnie dla ucha.
Jedyna rzecz którą wywaliłem do lamusa po 4 odpaleniach, stopkę boczną i wyłącznik zapłony przy stopce bocznej. Stopka boczna zrobiona przez fabrykę nieprecyzyjnie, rozkładała się pod małym kątem i potrafiła się sama złożyć - zdążyłem Pomarańcze złapać. Natomiast sam wyłącznik szwankował i gasił silnik lub uniemożliwiał jego uruchomienie. Poszły te rzeczy leżeć na półeczce w piwnicy i problem zniknął.
Na razie tylko tyle i pewnie dla niektórych aż tyle.
LwG!
Pozdro Robert.