Hmm, no i chyba nadszedł czas na kolejną optymalizację celem zyskania więcej czasu.
Patrząc na mojego Cruisera, żal mi się go robi. Bo nie mam czasu na polerowanie, czyszczenie czy doglądanie.
Wożenie śniadania do pracy w sakwach o pojemności 70litrów jest już śmieszne i niewygodne. Nie ma to jak kufer, pod siedzeniem...
Aktualnie 90% kilometrów robie na dojazdy do pracy, kiedy 50/50 zloty, podróże / dojazd do pracy.
Dodatkowo widząc jak mepa popyla swoją 125tką 120km/h, zacząłem się przychylać do myśli zamiany cruisera na skuter.
Szczególnie że mając na testach rometa black city doceniłem automat podczas dojazdu do pracy.
Dodatkowo przez kolejne 5 lat raczej nie planuję podróży na koniec świata motocyklem, czy np, do Włoch.
Serce mówi że ten czas trzeba teraz przeznaczyć rodzinie.
W związku z tym, że praktycznie nic nie będę mógł dołożyć do "nowego" nabytku zastanawiam się ile mój cruiser jest jeszcze warty?
4000PLN, może? ale wątpliwe, szczególnie że trzeba go dopolerować, doczyścić i najpewniej wyczyścić i wyregulować gaźnik (prędkość maksymalna 110, a kiedyś 120-130).
Skuter Jonwaya 250 (Romet Maxi, odpada), jedyny na aukcjach CF-Moto (Jetmax 250)kosztuje ponad 6tysi. Silverblade Keewaya 250 ani w Polsce ani w Czechach niedostępne.
I co mi zostaje? Aprilia? Może jakieś Kymco.
A z drugiej strony jest trochę Japończyków w przystępnych cenach, yamaha x-max, burgmany i inne. Ale po zakupie Japonii czułbym się jak zdrajca.
Jakieś przemyślenia w tej kwesti? A może ktoś chce się zamienić?
To taki luźny temat, bo się może okazać że jednak zostanę z moją pomarańczą, ale podystkutować można...