Dziś rano po drodze do pracy musiałem na coś najechać, przebiłem tylną oponę.
Dotarłem z trudem do roboty, postawiłem sprzęta, ale koło puste
Znajomy mechanik lawety nie ma, transport jest kosztowny... Zatem pomyślałem, żeby tymczasowo naprawić to koło na miejscu.
Od sprajów wpsiukiwanych do opony i innych takich wole trzymać się z daleka, słyszałem, że oponiarze nie naprawiają tak "zregenerowanych" opon i nic w tym dziwnego.
Ale, są zestawy naprawcze ze sznurkami butylowymi (cokolwiek to jest...), które specjalnym szydłem aplikuje się w dziurę i jakoś to działa.
Problem tylko - dziura w mojej oponie to nie okrągła pogwoździowa dziurka, tylko podłużne cieniutkie pęknięcie - tak z 5 mm.
Próbował ktoś takich metod? Działa to? Ma sens w przypadku takiego przebicia?