Być może u Ciebie ta sytuacja jest inna, ale, co do zasady, to myślę, że
krysz ma rację
Silnik powinien dostać czasem w palnik, bo dzięki temu przepala się cały bałagan, który przy spokojniej jeździe (z niską temperaturą w silniku) zostaje "niedopalony". Nigdy nie kręciłem silników na czerwone pole, max do ok. 80% przed czerwonym, ale już dość dawno temu zauważyłem, że dynamiczne przyspieszanie (nawet raz na jakiś czas przez kilkadziesiąt km) powoduje, że silnik chodzi tak jakoś gładko i lekko.
Moje doświadczenie jest bardziej "puszkowe" niż motocyklowe ale silnik to silnik i nawet jak kupowałem zamulone, zmęczone auta, to po wlaniu dobrego oleju, dobrego paliwa i intensywnym "początku znajomości" zaczynały jeździć dużo lepiej - tak wyraźnie bardziej "radośnie"
Przy całej flocie takich samych aut w firmie, samochody kolegów, którzy przed końcem zjazdu ze skrzyżowania mieli już pozmieniane wszystkie biegi, pędząc 50km/h na 5-ce, jechały jak za karę. Nawet próbując jechać dynamicznie trzeba było dużej cierpliwości, żeby je rozpędzić. Mój natomiast (i kilku innych, podobnych "narwańców") jeździł przy nich jak mała rajdówka. A z fabryki wyszły identyczne.