no to może w końcu uda się coś naskrobać o wyprawie rumuńskiej
Uczestników wycieczki proszę o ewentualne sprostowania, poprawki lub dopiski
Wszytko zrodziło się z marzenia o przygodzie. Relacje innych z podróży po Rumunii też zrobiły swoje. Zapadła decyzja - w 2017 jadę
Dzień pierwszy 11-08-2017
no to ruszamy
Start z Obornik - cel na dziś dotrzeć do Benego na zlot w Złotej Dolinie. Niestety start się trochę opóźnił. Dość późno wyjechałem. Za Poznaniem zaczął padać deszcz. Hmmm trudno
Trzeba się zatrzymać i ubrać w przeciwdeszczówkę. Dalej było już tylko gorzej. W takiej ulewie nigdy wcześniej nie jechałem. Lało niemiłosiernie. Doszedł do tego bardzo silny, porywisty wiatr, że ledwo mogłem utrzymać motocykl. Jak dodatkowo pioruny, błyskawice zaczęły na mnie polować, postanowiłem zjechać na parking i wyłączyć komórkę. Może ona tak je ściąga że walą prawie we mnie. Ubrany jak płetwonurek, nie rozłożyłem do końca bocznej nóżki i za chwilę motocykl z całym rynsztunkiem ............... jebut na bok
Nieźle się zaczyna ta wyprawa, nie ma co. Nie byłem wstanie postawić moto z rynsztunkiem do pionu. Trzeba było zdjąć bagaże, rwanie i moto stoi. Przytroczyłem z powrotem bagaże i lecę dalej. W Lesznie spotykam Biedronę i Kubusia którzy też do Benia. Jest już ciemno i dalej leje jak z cebra. Krótka narada co robimy? Jedziemy do Karoliny która mieszka w okolicach Leszna. Na skutek nawałnicy u niej brak prądu. Dzień kończy się kameralnym wieczorem przy świecach i Martini
Przy okazji zostawiam u Karoliny połowę mojego bagażu. Chyba to reguła że na pierwszą wyprawę wszystkiego bierze się za dużo. Koszulka, bielizna, skarpetki na każdy dzień, żywność, gorące kubki, jakby w Rumunii nie było sklepów z żywnością
Dzień drugi 12-08-2019
Rzeczy trochę przeschły. Ruszamy skoro świt, bo do Benego daleko a chcemy załapać się na objazdówkę po Czechach. Na szczęście pogoda się poprawiła.
Bez większych przygód docieramy na miejsce. Jedziemy na objazdówkę. Mepa poprowadził fajnymi krętymi drogami, które dały przedsmak tras na T w Rumunii. Jak już chciałby tam być i śmigać po winklach. Tradycyjnie w Czechach zaliczamy zamek oraz zakupy piwa w Kauflandzie
Może od razu w tym miejscu, muszę się przyznać, że zarówno u Benego na zlocie jak i później w Rumunii byłem trochę "obok"
Głowę miałem w chmurach
Chciałbym bardzo przeprosić za to zachowanie, ale wiedząc z czego to wynikało, mam nadzieję że mi wybaczyliście .
Dzień trzeci 13-08-2017
Zabieramy się z Włóczęgą Selmena. Włócząc się cały dzień docieramy w okolice Zakopanego, do pensjonatu "U Hanusi". Obiadek i spać. Jutro dzida na Rumunię. Arszenik coś tam mruczy, że może z nami by się zabrał. Będzie większa ekipa - super. Musi skoczyć tylko do Krakowa po rzeczy i spotykamy się już w Rumunii.
Dzień czwarty 14-08-2017
Ruszamy z samego rana. Kierunek Rumunia
Bez planów, bez zarezerwowanych noclegów, na spontan. Lecimy na navi off-line którą polecił mi znajomy motocyklista który na niejednej wyprawie już był. No niestety w naszym przypadku navi prowadziła nas dość dziwnymi drogami, np. w pewnym momencie drogę przecięła nam rzeka i tylko promem można było się przeprawić. Nie mamy ichniej waluty (chyba było to na Węgrzech) i lecimy inną drogą. W końcu docieramy do Rumunii. Na granicy wymieniamy walutę. Google maps pokazuje (chyba, nie pamiętam dokładnie ok.50km) do Sapanty. Cały czas prosto. Bateria siada to, wyłączam navi, bo jak prosta droga to prosto. Niestety przegapiłem że w pewnym momencie główna droga skręca w lewo a ja dalej dzida prosto. Ujechaliśmy tak chyba z 60km. Sprawdzamy na mapie.
Trzeba się cofnąć te 60km
Wszyscy są już zmęczeni całodzienną drogą a tu taki zonk. Jeszcze Arszenik który później od nas wyjechał z Krakowa zdążył już zwiedzić Wesoły Cmentarz i pyta gdzie my? Wieczorem w końcu docieramy na miejsce. Zmęczenie daje znać o sobie. Aby udobruchać towarzystwo lecę z Arszenikiem po piwo do sklepu. Co ciekawe na półkach w sklepie stoi polski sok Tymbark. Wracamy na moto jadąc przez nieoświetloną miejscowość. Nagle w świetle reflektorów pojawia się stado owiec na całą szerokość drogi. POCZUŁEM TO - JESTEM W RUMUNII
jak czasu starczy - cdn.