Jeśli o drogowych zasadzkach: Jadę do pracy, godzina jakaś 6:15, zatem o tej porze roku ciemnawo nieco. Jezdnia lekko wilgotna, gdzie wyżej to asfalt jaśniejszy, w dołkach mokry ciemniejszy. No i na środku pasa ruchu, zamiast jak zwykle mokrych śladów opon, ciemniejszy pas o szerokości dobrego metra, ciągnący się kilkadziesiąt metrów w kierunku pobliskiej bazy śmieciarek na Górczynie. Myślę sobie - mokro - i odruchowo przykręcam manetkę, bo Dzikusowe opony to jeden wielki aquaplanning o czym od dawna wiadomo. Dopiero jak złożyłem się lekko w zakręt, wyszło szydło z worka - TO BYŁ OLEJ!
Dobre 50m długości zachlapane olejem, jakby kto z opryskiwacza lał - równiutko rozrzucone drobne krople metrowej szerokości pasem. Uratowało mnie odruchowe odpuszczenie manetki i danie sygnału hamulcem kierowcy puszki jadącemu za mną - ten gdy zobaczył że motocykl się chwieje a ja jadę "na butach" też przyhamował i zostawił odstęp, z resztą i jego troszkę na tym zakręcie rzuciło. Dzięki niskiej szybkości utrzymałem motocykl w pionie, a dojechawszy do pracy usiłowałem rzecz zgłosić na numer alarmowy radiowego serwisu dla kierowców - jednak nie udało mi się dodzwonić mimo wielu prób. W każdym razie, gdy wracałem z pracy, to jezdnia była już elegancko zasypana sorbentem, a w czas nie długi deszcz spłukał resztę.
Przestroga to dla jeżdżących - olej się zdarza na jezdni i to zwykle wtedy, gdy się go najmniej spodziewamy.
Przestroga druga - po takiej olejowej przygodzie mamy przy moto zapaprane opony, i trzeba przejechać jeszcze kilkaset metrów po czystym asfalcie zanim odzyskamy jako-taką przyczepność.
Kolejna przygoda kilka dni później przy powrocie z pracy: jadący przede mną samochód zaczął mocno gubić płyn z chłodnicy (jeszcze parował na jezdni). Tym razem było to za jasnego dnia, więc dało się plamę ominąć.
Dogoniłem jadącą panią (pani mieszkała kilka przecznic dalej) i o rzeczy powiadomiłem, bo zupełnie nie była świadoma, że z autem coś nie w porządku.
Tak więc uważajmy, bo niskie temperatury bardziej obciążają silniki, i to i owo czasem się z nich wyleje, a na wilgotnej jezdni nie wszystko widać...