Dzisiaj znowu byłem sobie pojeździć, podobno docieraniem się to nazywa

Ponieważ po mieście dzisiaj nie bardzo było jak pocisnąć, sobota ruch jak diabli i niebiescy też polują, wybrałem się w trasę. Wymknąłem się w okoliczne górki, dobry teren do docierania bo prawie bez przerwy trzeba biegami mieszać i manetką kręcić.
I tak sobie górkę za górką pokonywałem, biegami mieszałem aż do Krosna mnie przygnało. A jak Krosno to Dajan. Potok bliziutko. I niewiele myśląc zajechałem na kawę

Pogadaliśmy i po kawusi w drogę.
Wrażenia z jazdy nie do opisania. Z każdym kilometrem RS szedł coraz lepiej i szybciej. Wprawdzie kręciłem go na obrotach od 6 do 8 tysi ale nie robiło to na nim żadnego wrażenia. Robił swoje i jechał coraz lepiej. Szybkość 90 to łapał praktycznie za każdy razem jak ciut mocniej odkręcałem gaz i dochodził do 7 t w obrotach. Parę razy podkręciłem go na 9 a nawet 10 tysi.
Zaskoczył mnie już na mojej prostej domowej, że tak powiem. Od Rzeszowa w kierunku Łańcuta jest długi odcinek prostej z lekkim podjazdem po dwa pasy w każdą stronę. Ojciec, wojskowy, mówił, że to jest przygotowane gdyby samoloty musiały lądować. Ale nieważne, na tej prostej jadąc pod górkę na 5 biegu wkręciłem 8 tysięcy obrotów, a ten wrzucił na licznik równiutką setkę i nie chciał z niej zejść

A manetki w zapasie zostało jeszcze 1/4 obrotu do odkręcenia. Wprawdzie pojechał już dziś licznikowe 105 ale z góreczki to było i przez chwilę.
Teraz coś o słynnej dziurze. Owszem jest, ale powstaje wtedy gdy pan jeździec na małej prędkości, a wysokim biegu odkręci manetkę do oporu. Niestety pojemność zbyt mała i zaczyna tchu brakować. A lekarstwo jest proste i przetrenowane w dzisiejszej jeździe. Doszedłem do tego, że na 5 biegu rozpędziłem moto od 60 do 90 km bez żadnego szarpnięcia. Wystarczyło „pompować” manetką czyli na przemian dodawać i odejmować gazu, delikatne niewielkie ruchy manetki. Idzie bez szarpania.
Apetyt na paliwo taki sobie. Na przejechanie 294,8km poszło 9,93L czyli zużycie wyniosło 3,37L na 100km.
Na przeglądzie będą musieli sprawdzić ślizg, oglądałem łańcuch i mam wrażenie, że są na nim drobinki gumy.
Co mogę jeszcze powiedzieć. Chyba tylko to, że wreszcie mam moto, które mi odpowiada

Pierwszym był cruiser i myślałem, że tak już zostanie. Ale jazda RS PRO uświadomiła mi, że choppery i cruisery to chyba jednak nie moja bajka
Na tym czuję się o wiele lepiej i mam większą przyjemność z jazdy. Dodam jeszcze, że siedzenie jest przewygodne. Do Dajana zrobiłem ok. 95 km. I moje 4 litery nawet nie odczuły tej drogi. Oj, na KSL’u to pewnie bym po 60-70 km robił postój.
W poniedziałek pierwszy przegląd, a potem jeździmy dalej.
A właśnie zapomniałbym. Czekam na dostawę z Chin. Zamówiłem na Taobao gmole i bagażnik ze stelażami pod sakwy boczne do RS'a.
