Cześć, to ja Lefthandy. Musiałem sobie wyczesać jakieś "alterego" bo mi nie aktualizuje tego tematu, co jest trochę irytujące.
Ok.
Więc tak: Jak już wcześniej wspomniałem, postanowiłem sobie wymienić samemu olej, bo mnie już nie stać na wywalenie trzech stów.
Od lewej: klakson, filtr, 2l oleju, siuwaks do gąbki powietrza. Za wszystko dałem ok. dwie i pół stówyTamtego dnia po przegonieniu mnie z garażu przez ochronę, wziąłem wszystko zapakowałem do sakw i pojechałem na stację benzynową, by tam sobie wymienić w spokoju olej.
Ale... łatwiej powiedzieć niż zrobić: podjechałem na Statoil. No bo to skandynawska sieć, troszczą się o klienta no i ekologiczna, i wogóle...
- Dale jazda! Idź mi z tym! Gdzie mi tu...
Ok. Nie będę z kmiotem przecież się kłucił. Zebrałem zabawki, jadę dalej. Dotarłem na ORLEN.
- Nie, niestety nie można.
Jadę dalej, dotarłem na BP.
- Przepisy nam zabraniają.
Odpalam Rude Bettie i w drogę. Widzę Shell na horyzoncie.
- Szef by mnie zabił...
W końcu dotarłem na Lukoil.
- Czy mogę sobie gdzieś tu zboczku wymienić olej? Mam wszystko ze sobą nawet butelki na stary olej, nic nie po brudzę. Przyżekam.
- No dobra, niech sobie Pan tam stanie z boku.
Nareszcie! Wyjmuję więc wszystko z sakw, rozkładam sobie, ładnie, pięknie na parkingu, zdejmuję kurtkę, splatam palce, wyginam aż stawy strzelają i... nagle błysk pioruna, potem huk i wiatr.
No to zakładam kurtkę, w pośpiechu wszystko chowam do sakw i dyla do domu. Tuż przed moim osiedlem zaczęło kropić. Wjeżdżam, pakuję się do garażu i idę do domu. "No to se, kurna, właśnie wymieniłem olej".
Siedzę w domu i patrzę. Kropi. Kropi nadal. Czekam aż lunie. Dalej tylko kropi. W końcu po paru minutach przestało. Przeszło bokiem. No żesz k...a!
Odczekałem więc dzień. I dziś postanowiłem jednak wymienić w garażu. O 10.00 wyskoczyłem kupić klucz 17-tkę. Wracam. Zamknąłem drzwi od schowka i w głębokiej konspirze, z zachowaniem wszelkich środków ostrożności, w cholernie ciasnym pomieszczeniu - wymieniłem...uffffff
Z kopa udało mi się ruszyć śrubę spustową i olej wyciekł. Przygotowałem wcześniej takie pojemniczki z obciętych butelek po Coli ale okazało się, że wszystko co było tam w skrzyni wału, zmieściło się do takiego jednego pojemniczka. Zlałem więc to do litrowej butelki po mleku i okazało się, że tego oleju był tam nie cały litr!!! Co jest, kurna!!!
Dokładnie tyle oleju mi zeszło z motonga. W komorze filtra było coś na dwie łyżeczki od herbaty. To wszystko.5.06.09. mam umówioną wizytę w serwisie, więc się z nimi rozmówię w tej sprawie. Ktoś mnie chyba zrobił w ch...j.
Wymieniłem filtr. Przy okazji zerwałem gwint w śrubie mocującej pokrywkę komory tego filtra. Noooo, bo inaczej być nie mogło. Chyba płonące kamienie zaczęły by lecieć z nieba, jak by mi raz coś bez problemowo udało się zrobić.
Tą śrubę jakoś skleję po prostu, no bo co mogę zrobić innego?
Zalałem silnik nowym olejem, dokładnie według wskazań Jawosa: 1,6 litra. Odpaliłem, zrobiłem rundkę po garażu i spoko. Spod dekla filtra nic na razie nie cieknie. Zobaczymy jak będzie dalej.
Stary olej i filtr zawiozę do warsztatu Pawła Boruty. Już z nim gadałem, powiedział, że przyjmie.
Zauważyłem też inną ciekawą rzecz: po wymianie klaksonu na nowy, naprawił mi się włącznik 'stop' przedniego hamulca. Tak sam z siebie.
Ostatnio zmieniony 03 cze 2009, 19:06 przez Lefty2, łącznie zmieniany 3 razy