Jakaś głupia stara baba zatrzymała się nagle bo zobaczyła miejsce do parkowania. Rano po deszczu wszystko było mokre więc zwalniając wpadłem w niezły poślizg i zwyczajowy dystans nie wystarczył. To głupie babsko zamiast włączyć kierunkowskaz i zjechać do prawej zatrzymało się na środku. W lewo nie mogłem uciec bo coś jechało z naprzeciwka a z prawej miałem zaparkowane samochody. Motocykl ślizgał się tak jakbym miał ponton zamiast koła. Za wszelką cenę chciałem uniknąć zderzenia bo wtedy już po lagach a może i nawet główce ramy mojej małej Bettie. W normalnych warunkach spinam kolanami i zarzucam dupskiem żeby utrzymać go w linii prostej, tu jak zarzuciłem dupskiem to wykręciło mnie o 90 stopni w lewo odpuściłem hamulec, wyrównałem ale cały czas było za szybko więc znowu przyhamowałem i uciekło mi tylne koło w lewo. Zdążyłem tylko wykorzystać ten moment by ustawić motorek bokiem do tyłu samochodu i wyglebiłem się metr przed zderzakiem tej zasranej raszpli. A ta stara k***a wycięła buta. Skasowałem przedni prawy kierunek, pedał hamulca cały pogięty klamka hamulca przedniego lekko przyszlifowana, prawy podnóżek całkowicie się odłamał ale zadziałał jak kontrolowana strefa zgniotu bo był odlany więc złagodził upadek i pękając nie przeniósł siły uderzenia o glebę na ramę. Dzięki temu nie ma więcej szkód. Nawet rysy na baku czy wydechach. Obudowa filtru powietrza nawet nie draśnięta. Pozbierałem się odpaliłem i wróciłem do domu i do roboty dziś spóźniłem się chyba o cztery godziny. Bo teraz jest kupę remontów w mojej okolicy i trasy autobusów pozmieniane są tak, że cholera wie gdzie co jedzie. Jak wróciłem z roboty przejżałem dokładniej szkody zrobiłem małą rundkę bez trzymanki, żeby sprawdzić czy nic się nie pogięło i czy nie ściąga na którąś ze stron ale wszystko jest ok.
Cholera, największa jazda będzie z hamulcem bo ten pedał całkowicie się odkształcił: dzwignia się zagięła do tyłu. Raczej do wymiany, a żeby się do niego tam dobrać to trzeba rozkręcić cały wspornik podnóżka.
Te podnóżki miałem już wymieniać na jakieś stalowe lepszej jakości ale teraz stwierdzam, że tego nie zrobię. Wbrew pozorom to że są odlewane i łamią się to dobrze. Sciągnę sobie od razu kilka sztuk na zapas.
W sumie to już moja szósta gleba od czerwca ub. roku więc zero strachu tylko obawa o motorek i duże wkurwienie. Mam pecha do mokrych nawierzchni. Na jesieni na egzaminie zaliczyłem bardzo podobną glebę, też uciekło mi koło.
Teraz tylko, cholera trzeba ściągnąć części.
Tu są foty potłuczonej Rude Bettie: http://chomikuj.pl/Lefthandy/Pierwsza+g ... ude+Bettie
Tess: umieszczam foty uszkodzeń: