Witajcie.
Ja już w końcu dzisiaj widziałem swój zbiornik paliwa po ponad 4 miesiącach czekania, ładny pomalowany i pachnący świeżą farbą jeszcze nie oklejony naklejkami rometa. W tym tygodniu jak wiecie miałem przykrą sytuację życiową i w środę wymyśliłem, że trzeba gdzieś rozładować powstałe napięcie. Zadzwoniłem więc do rometa i po krótkiej rozmowie z kierownikiem serwisu centralnego dostałem telefon do pani dyrektor.
Zadzwoniłem, powiedziałem co i jak z tą sprawą, powiedziałem że ja jestem techniczny i fizyczny a nie psychiczny i że nikt mi nie będzie kitu wciskał że nie da się pospawać i pomalować zbiornika w którym było paliwo jak ja znam technologię którą to można zrobić I nie jest to trudne (po prostu się rozładowałem). Powiedziałem też co sądzę o traktowaniu klienta przez firmę, jak to odczuwam itp. Koniec końców pani dyrektor powiedziała że osobiście zajmie się tą sprawą.
Wczoraj przed południem podjechałem do serwisu tam gdzie stoi mój roman i okazało się że dalej nie ma zbiornika, to zadzwoniłem znowu do pani dyrektor i rozmawialiśmy we trójkę z kierownikiem serwisu centralnego tam z podegrodzia. Kierownik zaczął mówić że jeszcze muszą dokończyć malowanie, wymalować w środku to musi wyschnąć i dopiero mogą wysłać a ja na to że mieli cztery miesiące. Doszliśmy do porozumienia że jeszcze w piątek po południu lub w sobotę rano ktoś to do krakowa specjalnie dowiezie. Dzisiaj byłem u chłopaków na drewnianej w krakowie i ktoś z rometa przywiózł mój zbiornik. Jak widać wystarczyło zadzwonić do pani dyrektor i załatwić sprawę w trzy dni a nie przeszło cztery miesiące (a ja głupi nie chciałem robić pracownikom na złość). Mam nadzieje że w poniedziałek po południu wyjadę w końcu moją maszyną z serwisu. Jeszcze na koniec rozmowy z kierownikiem serwisu centralnego powiedziałem mu że i tak im tego nie daruje i wyegzekwuje od nich jakieś gratyfikacje. Jak ktoś chciałby bezpośredni telefon do pani dyrektor Agnieszki Starzyk (bez pośrednictwa sekretariatu) to dysponuje takowym.
