Marcel pisze: W moim moto, żeby odczuć działanie tylnego hamulca muszę dość mocno pocisnąć, wydaje mi się też, że trochę ciężko chodzi - mam w planach rozebrać cały osprzęt i go przeglądnąć.
Sprawdź, czy linka jest nasmarowana i czy pracuje swobodnie (nie ma załamań). Co do samego hamulca tylnego, to jest sposób by go szybko dotrzeć, ale sporo z tym zabawy. Trzeba wszystko rozebrać i wyczyścić bęben. Od środka posmarować łatwousuwalnym klejem (nie śmiać się) i przykleić na całym obwodzie, wycięty na wymiar papier ścierny. Poskładać wszystko i zrobić rundkę, leciusieńko naciskając tylny hamulec. Potem wszystko rozebrać, usunąć papier ścierny i klej. Bęben ma być czyściutki i suchy. Dzieki temu zabiegowi okładziny szybko dopasują się do bębna i hamulec powinien być prawie jak tarczówka
Sam tego nie stosowałem, ale taki patent ludzie stosują w zabytkowych motocyklach, gdzie bębnowe hamulce są symboliczne i poprawiają się niebo a ziemia.
Słyszałem też o stosowaniu na okładziny rozpuszczonej kalafonii, ponoć coś tam poprawia, ale potem hamulce lubią piszczeć.