Sorry za wypowiedź mało związaną z tematem ale jakoś się tak rozżaliłem.
Niestety ale każdy serwis który zajmuje się znanymi markami nie podchodzi do chińczyka, dlatego że jak coś będą chcieli naprawić, to nie wiedzą jak poradzić sobie z częściami. Nawet gdy wspomni się że jest to replika, nadal są oporni bo nie mają pewności czy jednak części od hondy czy yamahy będą w 100% pasować. Problem jest z dostępnością informacji. Zadzwonią do romet-a czy tam keeeway-a, to nikt tam nic nie wiem albo udaje że nie wie. Mówią że są części a potem okazuje się że będą za miesiąc albo nie wiadomo kiedy, bądź po prostu w ogóle nie jest dostępna. Więc jak tu prosty mechanik może sobie poradzić skoro od razu na wstępie ma problem.
Nawet ja gdy rozmawiałem z bratem w serwisie yamahy oraz innymi kolegami związanymi z tym fachem, wszyscy jednogłośnie mówili że jak kupie i się skończy gwarancja to mam problem, bo zostanę sam na polu walki jak coś padnie.
Więc jeśli samemu się nie potrafi nic dłubnąć w swoim sprzęcie to jest się w czarnej dupie. Można jedynie liczyć na fart że jednak po długich poszukiwaniach znajdzie się jakiś fach-majster który będzie miał trochę serca i cierpliwości aby nam pomóc i podejmie się roboty. A takich niestety ale jest mało.
Zresztą sam jak byłem w serwisie ZIPP-a na przeglądach to widziałem jak oddychają z ulgą gdy wyjeżdżał jakiś sprzęt który był na ostatnim przeglądzie gwarancyjnym, a tym samym kończyła się ta gwarancja jak tylko opuścił teren serwisu. Wiadomo że mamy gwarancje albo na 2 lata albo na przebieg. A nakręcić 6000km w ciągu jednego sezonu to jest bardzo mały problem dla niektórych.
Sami spójrzcie jak to wygląda. Sklep kupuje jakieś chińskie motorki, udało się je sprzedać, modlą się żeby nic nie padło do końca gwarancji bo jeśli tak będzie to maja problem, bo nie ma fachowca najczęściej w takich serwisach przysklepowych z chińczykami, tylko siedzi tam jakiś gostek co robi dobre wrażenie, bo jak by miał trochę wiedzy to nie siedziałby w takim serwisie. Jeśli jednak udało się z fartem że nic poważniejszego się nie wysypało, bądź samo serwisowanie obejmowało zwykłe przeglądy, a najpoważniejsza usterka wystąpiła w postaci spalonej żarówki i skoczyła się gwarancja, to sprzedawca otwiera szampana i się cieszy jak dziecko, że opchną ten "badziew" i zarobił kasę, bo teraz to niech się dzieje wola boska, klienta można wygonić, bo już nie jest w żaden sposób zobowiązany aby serwisować takie moto. Teraz to może powiedzieć że się nie da naprawić, albo jest trudne zwarcie w plusie (tak kiedyś mi powiedział elektryk jak byłem ze swoim samochodem, dobry wykręt, uśmiałem się i zapamiętam go na długo

).
Jeszcze raz przepraszam za te żale, bo nie jest to miejsce na pisanie takich postów.
Jednak chciałem koledze Hank84 opowiedzieć o tej ciemnej stronie mocy, po której się znalazł.