Zycie motocyklisty sąd wycenił na 180 zł... Rowerzystą pewnie by się w ogóle w takim przypadku nie zajął... Ot, Polska...
Napiszę tyle, że poznany ostatnio instruktor nauki jazdy (!) mówiąc o pieszych, mówi o nich per "łajzy", o rowerzystach zaś "zaraza". O motocyklistów wolałem nie pytać, bo nie chcę sobie psuć humoru... Tym bardziej, że zaliczam się do obu w. wym grup, aspirując od wiosny do trzeciej...
W związku z tym mam serdecznie dość prowadzenia samochodu, ale póki co staram się pojąć tą nieszczęsną sztukę podchodząc zdroworozsądkowo (w końcu kat. "B" bywa niekiedy przydatna np. w pracy). Natomiast wiem, że ludzie młodsi i bardziej podatni na wpływy zewnętrzne, jeżeli wyjdą spod ręki tegoż pana, będą siać zapewne grozę wśród "jednośladowców". Niestety, podejrzewam, że nie on jeden ma takie poglądy.
