Witam. Temat przygasł dawno temu, a ja mam prośbę o podpowiedzi i sugestie z Waszej strony. Od miesiąca i tygodnia jeżdżę moim pierwszym w życiu motocyklem - Junak 121. Tak się składa, że skłoniła mnie potrzeba-sprzedaż auta, a zachęciła zmiana w ustawie. Pierwotnie rozważałem skuter, ale śledząc oferty dowiedziałem się newsów, które błyskawicznie wymogły podjęcie właściwej decyzji. Nie zraził mnie fakt kraju produkcji, choć generalnie mam awersję do produktów z Chin. Oczywiście właściwa kontrola jakości, to powinność kraju zamawiającego usługę i winę za obecność złej jakości w naszym kraju ponosi polityka ekonomiczna Polski. Ale do brzegu. Złapałem tak silnego bakcyla, że nie ma chwili, bym nie myślał o motocyklach. Żona twierdzi, że ześwirowałem, a ja jej na to, że już nie jest moją jedyną miłością

Podjąłem decyzję o zrobieniu prawa jazdy na motocykle. Chciałbym dosiadać również większych motocykli. I teraz pytanie: kiedy najlepiej rozpocząć kurs? Teraz przebiega rozważny proces edukacji /praktyka z teorią/ i zdaję sobie sprawę, jak wiele mi brakuje oraz jak szybko adaptuję się w nowej rozli. Szybko. Rozumiem doskonale punkt widzenia kierowcy auta, a teraz zauważam udział motocyklistów w użytkowaniu dróg. Wydedukowałem, że po zaliczeniu pełnego sezonu na moim Janku będę dobrze przygotowany do egzaminu i tak zamierzam zrobić, ale też lubię rzucać się na głęboką wodę i czuć adrenalinę, bo tak do niedawna toczyło się moje życie-nurkowanie, skoki ze spadochronem, pola minowe, wojna... Pewnie bym "łyknął" szybko ten egzamin, ale czy warto się żużlować, skoro w tym roku i tak nie kupię większego motocykla? Jakby ktoś chciał wrzucić swoje zdanie, to miło będzie poznać.
LWG
