Dobry artykuł... Nawet bardzo dobry. Gnającego z rykiem silnika gościa widać i słychać z daleka, jest, paradoksalnie, przewidywalny-wiadomo z góry że się nie zatrzyma. Co do mnie, poruszającego się póki co na ogół w poprzek jezdni, przekleństwem jest tzw.zielona strzałka. Mało który kierowca przestrzega tu Kodeksu Drogowego, w którym napisane jest wyraźnie: ZATRZYMAĆ SIĘ. Niestety, na ogół zieloną strzałkę uznają za zielone światło i jadą nie zatrzymując się i nie patrząc, że mają przed sobą pieszego, bądź - groźniej- rowerzystę. Jadą sobie. Powoli, sprawiając wrażenie, że się zatrzymają przed przejściem/przejazdem przez jezdnię. I... NIE ZATRZYMUJĄ SIĘ. Bum! leżymy... A potem awantura, że rowerzysta/pieszy pcha się przed maskę, nagle wtargnął na jezdnię... A przecież miał zielone światło... Przez "zielono-strzałkowców" zdarzało mi się czekać na oznakowanym przejeździe dla rowerzystów nie raz i 2, 3 zmiany świateł (Poznań, ul Bukowska/Al. Polska). Sznurek aut jechał ciągiem, bo przecież jest zielona strzałka, nie zatrzymał się nikt mimo,że było zielone dla rowerzystów. Kiedyś, jak była zielona strzałka w formie tabliczki, zmuszała do większej ostrożności, wiadomo było, że jest to zezwolenie WARUNKOWE. A dziś... cóż... Widziałem w Poznaniu (ul.Głogowska/Hetmańska) dobre rozwiązanie: zielona strzałka, owszem, ale nad nią żółty migający sygnał: uwaga piesi! Włączał się gdy było zielone dla pieszych. I faktycznie, większość kierowców zatrzymywała się. Może to jest rozwiązanie... Skoro do "blacharskich" głów nie dociera, że zielona strzałka to pozwolenie WARUNKOWE...
