Rzym
Nadszedł ten dzień – wyjazd do celu naszej Włoskiej podróży i przejechanie tylko 520 km aby tego dokonać, oczywiście jak na Nas przystało nie obyło się bez przygód ….
Rano nastąpiła standardowa procedura startowa śniadanie, objuczanie osiołka, sprawdzenie 10 razy czy wszystko zabraliśmy i JAZDA !
Trasa przebiegała poza Autostradami lecz w głównej mierze starą E45 – dwupasmowa dwujezdniowa droga naszpikowana fotoradarami, przed którymi nie wiadomo ile można jechać bo znaków jak na lekarstwo. W związku z tym plan był prosty – jak włosi jadą 120-140 lecimy z nimi, jak zwalniają do 50-60 mamy fotoradar i nadal jedziemy za nimi. W takiej błogiej atmosferze przejechaliśmy pierwsze 280 km, aż nagle nie postanowiłem się pomacać po kieszeni, w której zawsze mam telefon bo jakoś tak dziwnie pusto się „nagle” wydało w tym miejscu… Włosi co jakiś czas mają na poboczu miejsce, aby móc się zatrzymać (chyba temu to służy) i oddać nadmiar uryny (tak mniemam, ponieważ zapach był bardzo intensywny zawsze w tych miejscach, lecz tym razem miało posłużyć poszukiwaniom telefonu – niestety w otwartej kieszeni z ekspresem go nie było... Człowiek zazwyczaj chce być sprytny i pierwsze co robi to zwraca się do ukochanej małżonki – zadzwoń do mnie to zaraz się znajdzie tylko poczekajmy na moment bez samochodów.
samochodów na horyzoncie brak więc dzwonimy – tutaj pierwszy problem BRAK ZASIĘGU na 2ch aktywnych sim ^^ Pojedziemy dalej i na następnym się zatrzymamy i zadzwonimy, ponieważ wizja wyciągania wszystkiego całkowicie mnie nie przekonywała. Kolejne 2 zjazdy to samo z zasięgiem … Więc jedziemy dalej aby przy drodze zobaczyć jakieś miasto i stację benzynową bo w takich miejscach zasięg powinien być.
Udało się !
Jest stacja benzynowa, jest zasięg ALE telefon martwy…. Zanim się połączy to rozłącza ….
Idę do baru przy stacji i pięknie po angielsku pytam „HELOŁ INGLISZ ?” na co Pani odpowiada „JES” pokazuję palcem na telefon i pytam „WIFI?” Pani patrzy na mnie jak na debila i zaczyna coś po swojemu aby zakończyć „NOŁ”.
Na stacji ograniczyłem się do palca telefonu i słowa „WIFI?” tutaj w odpowiedzi zobaczyłem powoli obracająca się głowę w prawo i w lewo….
Wychodzę na zewnątrz i patrzę jak jakiś typ siedzi w aucie i przegląda neta na telefonie. Pytam czy INGLISZ na co słyszę JES mówię jak to szukam telefonu bo zgubiłem lub zostawiłem i że nie mam zasięgu. Rozmówca kiwa głową przytakująco lecz po moim pytaniu czy mi internet udostępni na mój (Karoliny) telefon odpowiada – AJ DONT HEW INTERNET (że niby nie ma neta). W mojej głowie pojawiła się myśl A CO TY ****NY ***JU PRZED CHWILĄ ROBIŁEŚ NA TELEFONIE, jedynie na co mnie było stać miłego w tej chwili to odpowiedzenie „OKEJ NOŁ PROBLEM, FAK JU” (w luźnym tłumaczeniu – spoko, dzięki)
Idę do ukochanej niosąc kiepską nowinę ….., że włosi nie bardzo pomocni w tym rejonie, przy okazji zauważyłem kierowcę tira w kabinie jak szperał coś w tablecie, podchodzę i zaczynam po angielsku a ten do mnie po Słowacku „chyba będzie łatwiej nam jak ja po swojemu a Ty po swojemu bo masz na kamizelce że POLSKA” –opowiadam historię życia na co ten się śmieje i udostępnia mi wifi i mówi że za 15 minut kończy mu się pauza – Z uśmiechem na Twarzy mówię do niego WYBAWCO !!!!
Wracam do Karoliny i niespodzianka !!!!!! ( nie, nie znalazła mojego telefonu) zamiast tego znalazł się zasięg – dzwonimy z jednej karty akcja jak poprzednio … dzwonimy z firmowej – JEST SYGNAŁ ! ale nic nie słychać, ani dzwonka ani wibratora (Rafip …. Tego w telefonie wibratora ..).
Pierwsza myśl – googlujemy nasz nocleg i dzwonimy do gospodarzy. HAHAHHAHA marzenie ! na googlu nie podali nr telefonu …..
szukamy na ich stronie domowej - nie podali nr telefonu …..
Kolejna szybka myśl – loguje się na pocztę z Karoliny telefonu i znajduję meila z nr tel. do Gospodarzy.
Wszystko idzie sprawnie, lecz nagle komunikat – wysłano meila aktywacyjnego na Twoje urządzenie, potwierdź aby się zalogować …………………… SERIO

??!!!!!
Kolejna próba przez aplikację nie przeglądarkę – taki sam finał…
Szybka burza mózgów … Dzwonimy do Mojej Mamy albo Brata, logują się na mojego meila i znajdują nr tel. Czasowo jeszcze mamy 5 minut do końca pauzy Słowaka.
Mamuśka odbiera telefon – skracam historię do – zgubiłem telefon musisz mi pomóc. Mama lekko spanikowana ale została bohaterem tego epizodu (szczerze powiedziawszy w całym moim doczesnym życiu największymi bohaterami są właśnie moi Rodzice). Rozłączamy się i przechodzimy na wideo rozmowę, pierwsze koty za płoty wpisany login i gógel puszcza dalej.
Proszę o zaznaczenie okienka „pokaż hasło”, dyktuję Mamuśce hasło i po wpisaniu pierwszych liter przechodzimy na cyfry pomieszane z literami i znakami i co tam sobie tylko wymyśleć można….
W słuchawce słyszę „Co Ty K**wa za hasło sobie wymyśliłeś ?” (a byliśmy dopiero w połowie drogi do osiągnięcia wspólnego sukcesu), w odpowiedzi usłyszała coś w stylu „ Mamusia wpisuj dalej i się nie przejmuj jedziemy po literce”. Po zakończeniu wpisywania Jej oczom ukazało się moje hasło i nagle
„Ja mam Ci to coś przeczytać

!!”
„Nie weź telefon zbliż do monitora i sam sobie przeczytam” po chwili „ok dawaj enter może nie poprosi o weryfikację na telefonie …..”
NO I CO SIĘ STAŁO

?? ano dokładnie to o czym nie pomyśleliście – udało się zalogować

Czas nagli więc proszę o znalezienie ok 6go meila od góry pisanego po angielsku.
Znaleziony, więc teraz proszę o rozwinięcie konwersacji i w 3cim meilu od dołu powinien być numer telefonu – ta dam ! Mamy numer od Mamy do Andrea.
Pomachałem kierowcy ciężarówki i za chwileczkę odjechał.
Szybkie podziękowanie Mamusi za pomoc i telefon do Andrea (potocznie został nazwany „Andrzejek”). Odebrał ale jakość połączenia ….. Jakby był człowiek w studni i miał telefon metr od siebie dodatkowo wycina co drugie słowo. Wiemy że Alice wraca do domu ok 11-12 więc proszę aby skontaktował się ze swoją ukochaną i teoretycznie na stoliku w ogrodzie pod dachem przy oknie leży mój telefon. W odpowiedzi słyszę, że mogę wrócić przecież do domu po telefon. Poprosiłem o kontakt jak znajdą telefon lub jak go nie znajdą, a My kontynuujemy podróż do Rzymu po jednak 5h drogi za nami, a tylko 3 przed Nami. Nie zdążyliśmy się ubrać i Karolina dostaje SMSa od Alicji – znalazła telefon we wskazanym miejscu i schowa go w bezpieczne miejsce bo zaraz mają przyjechać kolejni goście na nocowankę.
Odetchnęliśmy z ulgą i pojechaliśmy już ze spokojniejszą głową bez żadnych przygód