
Wróciłem w jednym kawałku, wrażeń co niemiara, normalnie inny świat i jak złapię kontakt z rzeczywistością, to będą fotki.
Przejechałem około 3,5 tyś. Jelon dał radę, choć drogi były gorsze niż w najśmielszych snach sobie śniłem.
Nie obyło się bez awarii, straciłem wszystkie biegi, no prawie wszystkie, bo piątka jeszcze działała, ale o tym będzie w opisie.
Pozdrowionka dla wszystkich
Luca

P.S.
Jelonowi wyskoczyło na zegarze 6tyś.
