c.d.Trochę miałem zdziwko, bo niemalże polną drogą, wyjechałem na jakąś górę a tam parking, pełno samochodów i ludzi. Jak oni się tu dostali? Już wiem, jest całkiem przyzwoita droga szutrowa, ale od drugiej strony.
Zostawiłem Jelonka na parkingu i poszedłem obadać sprawę.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 906194.jpgTrafiłem na jakieś baseny a mnie interesuje słone jezioro, którego tu nie widzę.
Szukając informacji w Necie na temat Zakarpacia, natrafiłem na wzmiankę o starej kopalni soli w miejscowości Sołotwyno, przy której jest jakieś jezioro, skażone przez złoża solne z tej kopalni i w tym właśnie zasolonym jeziorze podobno kąpią się tubylcy, tak dla zdrowotności. Znalazłem nawet fotkę z ludźmi kąpiącymi się w tym właśnie solnym jeziorze.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 783162.JPGTak mnie to zaciekawiło, że postanowiłem odnaleźć to osobliwe słone jezioro. Najpierw jednak opowiem odrobinę o samej kopalni. Otóż w Sołotwynie znajdują się spore złoża soli kamiennej i już w starożytności wydobywano tutaj sól. Dzisiaj podobno kopalni jest kilka i nie wszystkie są czynne. W jednej z nich znajdują się nawet laboratoria badawcze Ukraińskiej Akadami Nauk oraz podziemny szpital alergologiczny. To tyle na temat kopalni.
Pytam człowieka przy kasie basenu, gdzie tutaj jest jakieś jezioro? Zrobił zdziwioną minę i mówi, że ło tam, pokazując palcem w stronę zbocza góry. No to nie marnuję czasu i zjeżdżam Jelonem na dół a tam moim oczom ukazuje się nie jedno jezioro a cała masa różnego rodzaju jezior, jezioreczek, bagien i bagienek. Do tego pełno ludzi, ruch, gwar i pełno wszystkiego. Szczęka mi opadła na sam szuter, bo nie spodziewałem się tu czegoś takiego.
Podjechałem pod jakiś ośrodek i pytam co i jak? Czasu jest mało, bo burza się zbliża, grzmi, błyska się i zaraz lunie. Pracownik ośrodka pozwolił mi bezpiecznie postawić motocykl za bramą. Od razu otoczyła mnie gromada starszych panów i zaczęły się pytania typu a co to za motocykl, jaki ma silnik, ile pali, ile ma mocy, a skąd przyjechałem i dokąd jadę itp. itd.? Oczywiście grzecznie odpowiadałem na wszystkie pytania do momentu, gdy lunęło z nieba. Wtedy starsi panowie uciekli i mogłem spokojnie przykryć Jelona, założyć klapki i pójść na rekonesans.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 906016.jpgRozpadało się na dobre i niestety zwiedzanie musiałem przerwać pod zadaszeniem baru. Ludzie szybko wychodzą z jezior, ale niektórzy burzy się nie boją i twardo siedzą. Taki słony zbiornik to niezły elektrolit i pewnie znakomicie prąd przewodzi.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 904510.jpgBłotne stworki też szybko uciekają, ale jednego udało mi się upolować.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 902879.jpgGrzmoty poszły sobie gdzieś dalej a deszcz nie ma zamiaru odpuścić. Wróciłem do motocykla, wpakowałem motocyklowe skóry na Jelona pod pokrowiec i poszedłem golutki nad jeziorka. Trochę mam obawy, czy mnie nie okradną, bo cały dobytek zostawiłem przy motocyklu. Pieniądze, dokumenty i nawet kluczyki. Wprawdzie włączyłem alarm i kluczyki schowałem nad silnikiem, ale jak mnie okradną to zostanę na tej Ukrainie goły tak jak stoję.
Trudno się mówi, przygoda musi być. Deszcz mi już nie przeszkadzał, bo i tak byłem mokry.
Jeziorek sporo i ciężko się zdecydować które wybrać. Raz kozie śmierć, wchodzę do pierwszego. Dobrze, że są drewniane schodki.
Woda mętna, nic nie widać, ale cieplutka, że aż miło. Dno błotniste i stopy od razu grzęzną w błocie. Nie powiem, bo nawet przyjemne uczucie. Błotko jest delikatne i stopy same się relaksują. Wszedłem na głębszą wodę i jak to mam w zwyczaju, startuję stylem olimpijskim, czyli pływanie żabką. Pokonuję pierwszy metr i co jest?
Chce mi złamać kręgosłup? Nogi same idą do góry, zupełnie jakby złapał mnie ktoś liną za stopy i wyciągał z wody. Kręgosłup mi się wygiął do tyłu że aż trzeszczy i okrutnie boli. Było to dla mnie takim zaskoczeniem, że wpadłem w panikę i zacząłem bezwładnie machać rękami i stało się najgorsze. Zassałem tej mętnej, błotnistej wody.
Jakby to określić ten smak? Coś pomiędzy wodą po przesolonych śledziach a kwasem z akumulatora. Wściekle słone aż otwór gębowy wypala. Na szczęście do dna miałem niedaleko i szybko złapałem pion. Wyprułem z tego jeziora najszybciej jak się dało, wyplułem co się dało a resztę przepłukałem pobliską kranówą.
Pora na drugie podejście. Tym razem czułem respekt do jeziorka. Na brzuchu kładł już się nie będę, teraz spróbuję na plecach. Pomalutku z wielką dozą ostrożności i leżę na wodzie i jestem w totalnym szoku. Normalnie niemalże lewituję.
Nic nie muszę robić a woda sama mnie unosi. Ręce i nogi mam wyprostowane i nadal oddaję się lewitacji. Niesamowite uczucie. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Warto było tu przyjechać. Spędziłem chyba z godzinę tak leżąc w ciepłej wodzie i kompletnie nic nie robiąc. Niesamowity relaks. Nawet ten padający deszcz robił za subtelną masażystkę twarzy.
W końcu jednak przestało padać i postanowiłem uwiecznić na fotce stan mojej lewitacji.
Na szczęście nic nie zginęło i dalej byłem posiadaczem wysłużonego aparatu marki Sony. Oczywiście zapomniałem o alarmie i przy próbie otwarcia kufra było wielkie wycie i zdziwienie pracowników ośrodka, że chcę ukraść własny motocykl.
Tym razem wziąłem ze sobą mały statyw i dzięki niemu na zasolonym, błotnistym terenie mogłem wykonać jakiekolwiek zdjęcia.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 902871.jpgUstawiłem czasówkę, wszedłem do wody i oto widzicie efekt powyżej. Druga stopa też jest w górze, ale jakoś tak wyszło, jakbym stał na jednej nodze a w rzeczywistości nie dotykam dna.
Potem przyszła pora na błotną sesję zdjęciową. No i tu zaczęła się parodia fotografowania.
Nastawiłem aparat, wszedłem do wody i zanim zdążyłem się ponacierać błotem, aparat zrobił pstryk. No i trzeba było wyjść z wody, wytrzeć ręce ręcznikiem, by nie zasolić aparatu i wszystko ustawić od nowa. Potem szybsze zejście do wody, szybsze nacieranie błotem i dalej wszystko za wolno. Czynność tak powtarzałem kilka razy, starając się za każdym razem być coraz to szybszy. Nawet zebrało się grono rozbawionych moim zachowaniem kibiców, obstawiających czy tym razem zdążę? Dodatkowa motywacja okazała się nadzwyczaj skuteczna, bo w końcu się udało, czego dowodem jest to zdjęcie.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 902648.jpgWoda ma tak duże zasolenie, że sól krystalizuje się na brzegach, udając jesienny przymrozek.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 902021.jpgTakiej słonej wody lepiej nie pić, bo potem wygląda się właśnie tak.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 900096.jpgPoza tym nie należy też mieć żadnych ran i zadrapań, bo kontakt z taką solanką może być bolesny. Nie należy się też drapać po tyłku, siedząc w wodzie, ani w inne krępujące miejsca, bo wpuszczenie, choćby odrobinki zawartości jeziorka do środka, wywołuje natychmiastowy wycisk łez. Nie pytajcie skąd o tym wiem.
Po kąpieli należy też wziąć prysznic ze słodkiej wody, ponieważ w przeciwnym razie po wyschnięciu człowiek robi się cały biały. Pokryty jest warstewką soli, zupełnie jak młynarz w młynie mąką.
Po udanej sesji zdjęciowej wróciłem do motocykla i podjąłem negocjacje z panem przy kasie.
Zapłaciłem jakieś 50 hrywien, czyli coś około 8,80zł i mogę zostać pod namiot. W sumie to zapłaciłem za wstęp na baseny, które też były na terenie ośrodka a sam namiot to chyba za darmo. Szybko rozbiłem się obok innych namiotów i poszedłem wprost na baseny. Skoro zapłaciłem to żal nie skorzystać. Wprawdzie żadnego kwita nie dostałem, ale wpuścili ot tak.
Kilka baseników wyłożonych płytkami z różną temperaturą i zasoleniem. We wszystkich jednak woda przeźroczysta, nie to co w tych bagienkach. Jest nawet dżakuzi a ludzi prawie nie ma, więc szaleję dowoli. Nie będę tu opisywał metod relaksu, jakich się dopuszczałem, ale o jednej wspomnę. Dżakuzi było głębokie na jakieś półtora metra i na środku dna była duża pionowa dysza z bąbelkami. Do tego słona woda i ubaw po pachy. Wystarczyło się położyć na brzuchu na wprost tej dyszy i strumień wyrzucał całe ciało do góry.
Najpierw strumień zrzucał mnie, niczym byk jeźdźca, ale po kilkunastu próbach nauczyłem się balansować ciałem i centralnie wisiałem nad strumieniem. Normalnie uczucie jak w słynnej scenie filmu Mission Impossibile, gdy Tom Cruise wisi na linie, tuż nad ziemią tylko, że ja żadnej liny nie miałem. Może bardziej właściwe byłoby porównanie do unoszenia się takiego jak w warszawskim tunelu aerodynamicznym. W każdym bądź razie świetna zabawa i bawiłem się jak małe, szczęśliwe dziecko.
Muszę to nagrać, stwierdziłem i pobiegłem po statyw z aparatem. No i w przejściu pan basenowy zagrodził mi drogę i stanowczo dał do zrozumienia, że z aparatem dalej nie przejdę. Nie chcą tutaj żadnego fotografowania a poza tym to zaraz zamykają. No i nie wszedłem i filmiku nie będzie. Wziąłem prysznic ze słodkiej, zimnej wody, bo tylko taka była i poszedłem zniesmaczony do namiotu.
W międzyczasie moi sąsiedzi rozkręcili niezłą imprezę, ognisko, śpiewy, ogóreczki i oczywiście alkohol. Jak mnie tylko zobaczyli to od razu namawiają na kielicha. Nie chcę ich urazić, ale muszę odmówić. Zaczęły się rozmowy skąd jestem po co, gdzie jadę i czemu sam? Jeden z Ukraińców nadal usiłuje mnie namówić na kielicha i zachwala, że to nie jakaś tam wódka, tylko samogon, który sam osobiście sporządził i jest wyśmienity. Faktycznie musi być niezły, bo wszyscy mają już nieźle w czubie.
Tłumaczę im, że kiedyś piłem, ale od czterech lat już nie piję. Ten argument jednak nie przekonał właściciela samogonu do tego stopnia, że aż wstał i powiedział, że on czterdzieści lat pije i co. I dobrze się ma, po czym się zachwiał i usiadł.
Dopiero jak wytłumaczyłem, że Bogu obiecałem, że nie będę pił alkoholu, dali mi spokój. Nie wiem, czy zrozumieli, ale uszanowali mój wybór i więcej nie namawiali.
Wieczór jest ciepły i przyjemny, zatem nie marnuję czasu i idę pozwiedzać okolicę. Drogi asfaltowej się tutaj nie uświadczy, wszędzie są szutry. Ma to swój klimat, bo więcej jest pieszych a samochody jak się pojawiają to jadą raczej wolno.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 899351.jpgTakich ośrodków jak ten w którym się zatrzymałem jest więcej. Mają różny standard i każdy może sobie coś wybrać pod swoją kieszeń i upodobania.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 898445.jpgNiektóre mają wypasione baseny a inne tylko błotne jeziorka. Obszarowo ten w którym się zatrzymałem jest chyba największy.
Dzień się kończy i słoneczko idzie spać, ale życie tutaj wcale nie zamiera.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 898435.jpgDopiero po zmroku się zaczyna. W kilku ośrodkach jest niezła zabawa i wesoła muzyka rozbrzmiewa po okolicy. Udałem się w stronę najciekawszych dźwięków. Okazało się, że spokojnie mogę sobie wejść na teren ośrodka w którym jest fajna knajpka i do posiłków przygrywa dwuosobowy zespół muzyczny. Zarówno dziewczyna jak i chłopak całkiem przyzwoicie śpiewają. Żal było iść gdzieś dalej, więc zasiadłem przy wolnym stoliku i słucham sobie zupełnie dla mnie obcej muzy.
Po chwili przyszła uśmiechnięta kelnerka i podała mi menu. Niby coś tam jeszcze kojarzę literki pisane cyrylicą, ale tego wieczoru jakoś niczego nie mogłem rozkminić w karcie dań. Wszystko napisane po ukraińsku i z niczym mi się nic nie kojarzy. Po chwili oczywiście znajoma kelnerka przyszła z zapytaniem czego sobie życzę? No i weź tu człowieku coś zamów do jedzenia.
Wyciągnąłem z kieszeni 50 hrywien (czyli niecałe 9zł) i tłumaczę, że mam tylko tyle i chcę coś smacznego zjeść. Kelnerka się zamyśliła, po czym pokazuje mi coś w karcie dań za niecałe 40 hrywien. Nie mam pojęcia co to jest, ale kiwam głową, że tak to właśnie zjem.
Czekam i się zastanawiam co tez takiego będę dzisiaj jadł na kolację?
Czas miło biegnie przy żywej muzyce i nawet się nie spostrzegłem jak już pani kelnerka była przy mnie z czymś mocno dymiącym i pachnącym.
Wygląda na to, że to jakaś zupa. Do tego dostałem jeszcze chleb, ale musiałem trochę poczekać, bo zupa była tak gorąca, że zaraz po podaniu nie dała się tknąć.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 898433.jpgW smaku pyszna. Troszkę kwaskowa, ni to rosół, ni to kapuśniak. Takie coś pomiędzy a w środku pełno warzyw i solidne kawałki mięsa. Naprawdę bardzo pożywne i smaczne. Czułem się teraz mocno najedzony i szczęśliwy.
Zapłaciłem te 50 hrywien a pani mi jeszcze przyniosła jakąś resztę. Oczywiście jako prawdziwy dżentelmen he he, odmówiłem przyjęcia reszty. Szkoda mi było opuszczać to fajne miejsce, więc kupiłem sobie jeszcze coś do picia i słuchałem ukraińskiej muzyki dalej.
Muzyka taka coś w rodzaju biesiadnej, czasem z domieszką czegoś w rodzaju naszego disco polo, tylko w wykonaniu ukraińskim. Jednym słowem w tym miejscu o tej porze ta muzyka nadawała niezwykle imprezowy klimat. Ukraińcom też się ten klimat udzielił, bo pusty do tej pory parkiet zaczął się wypełniać ludźmi.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 898432.jpgJedno co mnie zastanowiło to, że większość bawiących się to faceci. Potem jednak wszystko się wyjaśniło. Tak między godziną 21 a 22 zaczęło przybywać pań i to w sporych ilościach. Wszystkie odstawione i umalowane. Jak na mój gust to trochę aż za bardzo, ale co kraj to obyczaj. No i impreza rozkręciła się na całego. Tańce i hulanki rozprzestrzeniły się nawet poza parkiet. Ja natomiast byłem zafascynowany ukraińską muzyką, której do tej pory nie znałem i zacząłem zagrywać poszczególne kawałki na komórkę. Wprawdzie dwa lata temu miałem już namiastkę ukraińskiej muzyki w Odessie, ale tu jest znacznie lepszy zespół i przyjemnie jest posłuchać. Szlak mnie jednak trafia jak sobie pomyślę, że bezpowrotnie straciłem swoją komórkę z tym wszystkim co miałem ponagrywane.
Koło północy zrobiło się niestety mniej przyjemnie, bo przybyło panów mocno nadużywających alkoholu i po prostu, by zachować miłe wspomnienia udałem się w stronę mojego ośrodka. Sąsiedzi już spali, więc cichutko zaszyłem się w swoim cieplutkim śpiworze i zasnąłem jak małe dziecko.
Tylko muzyka dobiegała z kilku różnych miejsc jednocześnie, tak gdzieś do trzeciej nad ranem. Wiem, bo się trochę budziłem w nocy i o trzeciej nastała już zupełna cisza.
To był kolejny piękny dzień i znowu przejechałem poniżej trzystu kilometrów. Wygląda na to, że czym mniej kilometrów tym więcej wrażeń.
Podsumowanie dnia:
Przejechanych kilometrów : 284
Widzianych krajów: Słowacja, Ukraina i z daleka Rumunia.
Awarie: Wszystko ok.
Mapka sytuacyjna.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 897854.JPG