Zakarpacie 2015

Wycieczki krajowe i zagraniczne oraz relacje z ich przebiegu

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: DaJan dodano: 22 gru 2015, 18:00

Szacun....Luca - :motor: - pozdro.
Największym przeciwnikiem marzeń jest portfel.
Awatar użytkownika
DaJan
Klubowicz
 
Posty: 1519
Rejestracja: 30 sie 2009, 10:58
Lokalizacja: Krosno
Motocykl: Keeway Cruiser 250V-Romet R150
Tel. kom.: 511429521
Płeć: mężczyzna
Komunikator: 5789859
Wiek: 69

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: Luca dodano: 23 gru 2015, 21:25

Peliks pisze:
Luca pisze: W końcu trafiam na mostek, który właściwie to chyba był wjazdem na czyjąś posesję. Nieźle mnie rozbawił. Ktoś ma fajne poczucie humoru i mam jakieś takie wrażenie, że niezłe imprezy ‘rodzinne’ muszą tutaj bywać.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 773864.jpg

To żeś mi klina zabił. Jestem pewien że latem tego roku staliśmy z Magdą przy tym mostku i śmieli się ze znaków ale nie było to koło Królika Polskiego a koło Dwernika. Szkoda że nie zrobiłem zdjęcia. Możliwe żeby były dwa podobne mostki ? No tak ale czemu byłby napis Królik Lipowiecki ? Pozdrawiam. Peliks.

Być może Pan Królik ma w okolicy sporą rodzinkę i wszyscy mają po małym czołgu na podwórku :D
Nie ma innego wyjścia, musicie tam wrócić i zrobić fotkę a potem porównamy oba zdjęcia ;)
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: DaJan dodano: 23 gru 2015, 21:42

Szacun...gdzie wy jeżdzicie...czołgi mostki -strach sie bac... :D -pozdro.
Największym przeciwnikiem marzeń jest portfel.
Awatar użytkownika
DaJan
Klubowicz
 
Posty: 1519
Rejestracja: 30 sie 2009, 10:58
Lokalizacja: Krosno
Motocykl: Keeway Cruiser 250V-Romet R150
Tel. kom.: 511429521
Płeć: mężczyzna
Komunikator: 5789859
Wiek: 69

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: Luca dodano: 04 sty 2016, 16:39

c.d.
Na szczęście pod znakiem zakazu, była biała tabliczka z napisem. W języku słowackim raczej jestem kiepski, ale wydedukowałem, że droga jest raczej nieprzejezdna tylko w zimie o ile ‘zime’ to u nich zima a nie lato.
Nic to, jedynka i ruszam przed siebie. Kilometr temu minąłem się z patrolem policji, to następnego na tym końcu świata już nie powinno być. Droga pnie się do góry, niezłym asfaltem, po czym asfalt nagle chwilowo znika.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 603153.jpg

Za to pojawia się malowniczy widok.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 603154.jpg

Wydaje mi się, że właśnie stąd dobrze widać nasze polskie Bieszczady, ale może to tylko mi się wydaje.
Asfalt tak jak zniknął, tak znowu się pojawił, ale tylko po to, by ponownie zniknąć i znowu się pojawić. Trafiła się też solidna wieża obserwacyjna. Przypuszczam, że służyła do obserwowania głównie granicy z byłym ZSRR a może i teraz z Ukrainą też czasem ktoś spogląda. Dzisiaj wygląda, że nikogo tam nie ma.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 598780.jpg

W sumie to sam nie wiem, dlaczego się tam nie wydrapałem. Może dlatego, że nie wolno a może, bo było mi za gorąco?
Kawałek dalej droga całkowicie się oberwała i zsunęła razem ze zboczem góry. Na szczęście jest objazd szuterkiem.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 598727.jpg

Teraz całe zbocze jest zarośnięte młodymi drzewami, ale dziesięć lat temu natrafiłem tutaj na świeże osuwisko, które wtedy robiło wrażenie.
Jechałem wówczas Ticem od strony Ruskiej Volovej, wraz z moją BabaLucą. 10 lat temu jeszcze Słowacja była dla Polaków całkiem tania (korony) i Słowak we wiosce popatrzył pod spód mojego Tica, po czym stwierdził, że przejedziemy i pokazał ręką na drogę ze znakiem zakazu ruchu. Wtedy jeszcze nie było żadnej białej tabliczki, bo osuwisko było świeże i droga była całkowicie zamknięta. Jakież było nasze tego dnia zdziwienie, gdy droga stała się niezłą przeprawą dla Tica a jak dojechaliśmy do osuwiska to nam serca stanęły w gardle. Nie było wtedy objazdu i przejechałem resztką asfaltu przy samej, oberwanej krawędzi.
Teraz droga mocno zarosła i jej stan się nieco pogorszył. Tico powinno jeszcze przejechać, ale nie więcej niż z dwoma osobami, bo śladów po tarciu misek olejowych widziałem kilka a w jednym miejscu wygląda na to, że miska została rozpruta, bo była wielka plama oleju.
Mimo wszystko jak najbardziej polecam tą drogę na motocykl a i osobówką o nieco wyższym zawieszeniu też da radę. Wrażenia są niezapomniane, zarówno te krajobrazowe, jak i te z pokonywania samej drogi.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 598397.jpg

Asfalt mi się skończył i teraz śmigam szuterkiem o różnym stopniu trudności. Czasem trzeba było zejść do jedynki, ale Jelon dzielnie dawał radę. Wydawało mi się, że będzie krócej, ale około godzinki trzeba jednak poświęcić na ten odcinek.
Zaczynam się trochę śpieszyć, bo chmur nadchodzi coraz więcej i chyba słyszałem nawet grzmoty. Nie chciałbym utknąć na tym bezludziu podczas burzy. W końcu zaczął się zjazd w dół i na psychice zrobiło się od razu raźniej. Aby do wioski a tam dalej już będzie zaawansowana cywilizacja i asfalcik.
Mając moją starą mapę można się zdziwić wjeżdżając na tą drogę nr 558, bo na mapie wygląda zupełnie normalnie, to też dziesięć lat temu byliśmy z BabaLucą mocno zdziwieni, ale dzisiaj pokonałem tą drogę z przyjemnością, choć pot lał się po plecach.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 598034.jpg

Jeszcze na dowidzenia mały widoczek z tej drogi.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 598035.jpg

Patrzę teraz na mapę Google i wygląda na to, że tej drogi oficjalnie już nie ma. Widać tylko z satelity niewyraźny ślad.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 785242.JPG

Skoro drogi nie ma a przecież nią jechałem to sobie teraz dorysuję. Mniej, więcej było to tak.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 785235.JPG

Na satelicie widać, że jest tam na szczycie jakaś połonina i żałuję tylko, że na nią nie wjechałem, bo widoki mogłyby być rewelacyjne. Najwyraźniej muszę tam kiedyś wrócić. Może za jakieś kolejne dziesięć lat he he.
Ruskia Volova jest taką trochę wioską na uboczu i to w najbiedniejszym regionie Słowacji.
Dzięki temu jest bardziej ciekawie i klimatycznie. Ludzie się patrzą na mnie i uśmiechają a dzieciaki wesoło machają. Oczywiście równie wesoło odmachuję. No dobra udaję twardziela i że niby tak od niechcenia podnoszę łapę w stronę dzieciarni. Niektóre nawet biegną za mną. Pewnie gdybym się zatrzymał od razu miałbym spore towarzystwo. Mi jednak nie to w głowie, bo coraz wyraźniej słyszę grzmoty i chciałbym uniknąć spotkania z burzą. Po zeszłorocznej jeździe po Bałkanach, nabawiłem się wodowstrętu i panicznie reaguję na najmniejsze objawy zawilgocenia. Przeciwdeszczówki oczywiście nie zdążyłem sobie kupić.
Wyskoczyłem na drogę główną nr74 prowadzącą wprost do przejścia granicznego z Ukrainą. To właśnie na tym przejściu dwa lata temu nieźle mnie maglowali przed wpuszczeniem na dziki wschód. Tym razem jednak nie skorzystam z tego przejścia i przed samą granicą w Ubla odbiłem na prawo w stronę Ruskiego Hrabovca. Droga nr566 jest całkiem fajna z dobrym asfaltem i wspina się na jakąś przełęcz. Dobrze wyprofilowanych zakrętów też nie brakuje i można sobie pozwolić na małe szaleństwo. Widoki też fajne. W jednym miejscu się nawet zatrzymałem na podziwianie otaczającej mnie przyrody i jak niespodziewanie nie walnie obok mnie piorunem.
Na drugi raz już nie czekałem. Kask, rękawiczki, jedynka i ogień w tłoki. No i pojawiła się czarna, ciężka chmura. Wyskoczyła zza góry, tuż za pokonanym zakrętem. Popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy i szybko spuściłem wzrok i podkuliłem ogon. Jest wielka i żądna krwi. Dopadnie mnie i zeżre, lub wymamle do ostatniej suchej nitki.
Daję po garach tyle ile mogę, ale pierwsza seria pocisków, nafaszerowanych H2O mnie dopadła. Dostałem serią, ale nadal się trzymam na kołach. Schowałem się tylko za owiewką i wyciskam z Jelonka ostatnie soki. Druga seria grubych, wycelowanych we mnie kropel już mnie nie dopadła.
Udało się, uciekłem tej opasłej, namokniętej wiedźmie. Po kilkunastu kilometrach ponownie pojawiło się nawet słoneczko. Spokojnie dotarłem do międzynarodowej drogi E58 i skręciłem w stronę Michaloviec.
Daleko jednak nie ujechałem, bo zobaczyłem ciekawą tablicę informacyjną.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 597786.jpg

Morskie Oko, tutaj? Nie wiedziałem, że Słowacy też mają swoje Morskie Oko. Nie myśląc wiele, skręciłem w stronę tajemniczego Oka. Droga prowadziła cały czas prosto i już chyba byłem nawet całkiem blisko, ale wyskoczyła zza lasu ta czarna, opasła wiedźma i mnie w końcu dopadła. Rozlało się na dobre i musiałem zawrócić. Jędza zmoczyła mi motocyklową skórę i pobrudziła Jelonka, a taki czyściutki był.
Nic to, nie teraz to może jeszcze kiedyś się uda. Tajemnicze Morskie Oko pozostało dla mnie nadal tajemnicze.
Dojechałem do suchego asfaltu i nie marnując czasu udałem się wprost nad Zemplinską Śiravę. Jest to największe jezioro na Słowacji. Kiedyś widziałem tam kemping i dzisiaj postanowiłem spędzić tam noc.
Dojechałem bez większych problemów i to bez jednej kropli deszczu. Niestety nad pobliskimi górami widać, że ostro daje z nieba, więc nie marnując czasu od razu zabrałem się za rozbicie namiotu, na jeszcze suchej ziemi.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 597784.jpg

Na kemping wpuścili mnie bez płacenia i powiedzieli, że zapłacę później. Jak zapytałem ile to usłyszałem 3 euro. No taniocha i kemping nawet z basenem.
Jak widać mam w końcu porządny namiot ICEBERG z wodoodpornym tropikiem. Dostałem go w prezencie od BabaLucy. Na razie nie jestem do niego zbytnio przekonany, ale zobaczymy po pierwszej nocy.
Jest gdzieś po siedemnastej a ja już jestem rozbity na kempingu. Od teraz pełny relaks. Idę sobie pozwiedzać kemping a przy okazji zrobię kilka fotek.
W jeziorze choć woda ciepła to nikt się nie kąpie. Jezioro ładne, ale brzeg ma nieciekawy. Same kamienie porośnięte glonami i pokryte resztkami z małż. Wszystko to trochę śmierdzi i odstrasza. Jak na największe jezioro w kraju to Słowacy słabo mają je zagospodarowane.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 595925.jpg

Nawet sprzętu pływającego też nie ma za wiele.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 596732.jpg

Woda w jeziorze jest całkiem ciepła, ale nikt się nie kąpie to i ja też nie będę. Wszyscy sobie siedzą na basenie.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 594300.jpg

Nie marnując czasu, wparowałem do namiotu przymierzyć ubiór, odpowiedni do nadarzającej się okazji. Wystrojony w obcisłe kąpielówki, pobiegłem w kierunku basenu. Trochę się jednak zdziwiłem, bo ludzi zaczęło szybko ubywać. Zabierają swoje toboły i wychodzą. No tak, już wiem o co chodzi. Basen jest do osiemnastej a jest siedemnasta pięćdziesiąt. Zostało mi zaledwie 10minut. Dobre i to, przynajmniej już nikt nie chce, żebym kupił bilet. Wciskam się na bramce wejściowej pod prąd i od razu wskakuję do przyjemnie ciepłej wody. Tego mi było trzeba po tym upalnym dniu. Błogość niesamowita. Relaksacyjnym tempem zrobiłem sobie rundkę wokół basenu i już pod zaniepokojonym okiem pani ratownik, wyszedłem jako ostatni z wody. No proszę jak łatwo można wpaść kobiecie w oko. Wymownie zatrzasnęła za mną furtkę od basenu i nasza znajomość się definitywnie zakończyła. Pani Słowaczka odetchnęła z ulgą, że spokojnie może iść do domu.
Ważne, że się te dziesięć minut pomoczyłem i od razu czuję się znacznie lepiej. Potem jeszcze zimny prysznic, bo mi szkoda było jeden euro na ciepłą wodę i rześki jak ślimak na wiosnę, wracam do namiotu a tam niespodzianka.
Zamiast jednej są już dwie piękne Słowaczki i niechybnie zbliżają się wprost do mojego namiotu. Niestety miały ze sobą też kasę fiskalną i ich wizyta nie była zbyt przyjemna. Jak się pytałem na wjeździe ile kosztuje kemping to usłyszałem trzy euro a teraz policzyły mi jakieś trzy euro za mnie plus trzy euro za samochód, choć takiego nie mam i jeszcze za namiot i jakaś opłata klimatyczna i wyszło dziewięć euro z haczykiem. Na nic zdały się tłumaczenia, że Jelonek nie jest samochodem i że ma tylko dwa koła, nawet zapasowego nie ma i powinien być jakoś bardziej ulgowo traktowany. Panie były nieugięte i musiałem wyskoczyć z kasy.
Potem była romantyczna kolacja nad brzegiem jeziora. Znaczy się, sam sobie jadłem tą kolację, bo paniom było mało eurasów i sobie poszyły skórować innych nowoprzybyłych.
Nie nudziłem się jednak, bo w międzyczasie ktoś chciał nauczyć Hammera pływać.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 593859.jpg

Wieczór też był pełen niespodziewanych atrakcji. Zostałem kibicem na meczu kobiecej siatkówki plażowej. No jacyś faceci też niby grali, ale mi to nie przeszkadzało. Mecz był na tyle fascynujący, że kibicowałem obu drużynom. Nawet wziąłem czynny udział w momencie, gdy piłka odskoczyła w moją stronę. Piłkę przejąłem prawie po mistrzowsku i wszystko nagle zamarło. Byłem ubrany w groźną koszulkę motocyklową w ręku dzierżyłem napój w puszce i widziałem w ich oczach tą niepewność. Co zrobię? Czy wyciągnę zza pazuchy kosę i rozpruję piłkę, robiąc taką groźną minę i zawarczę jak na amerykańskich filmach z gangami motocyklowymi, czy też może grzecznie oddam piłkę?
Nie muszę chyba mówić, że opcja druga wzięła górę i robiłem za podawcza piłek, zupełnie jak na początkach szkoły podstawowej. Jeszcze tak ze dwa dni i może wzięliby mnie na rezerwowego do składu he he.
Oczywiście sobie nieco żartuję, ale humor mi bardzo dopisywał tego wieczoru. Niestety nieubłaganie słoneczko zaczęło się chować a ja poczułem się ogromnie senny.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 593191.jpg

To był bardzo udany dzień i jak nigdy na moich motocyklowych wyprawach, fizycznie bardziej odpocząłem niż się zmęczyłem.
Na horyzoncie było tylko widać od czasu do czasu jakąś błyskawicę, ale zupełnie się tym nie przejmowałem.

Podsumowanie dnia:
Przejechanych kilometrów : 278
Widzianych krajów: Polska, Słowacja i z daleka kawałek Ukrainy.
Awarie: Nie wykryto.

Mapka sytuacyjna.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 591233.jpg
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: wiekowy dodano: 04 sty 2016, 18:00

Pełen szacun. :bike03:
Awatar użytkownika
wiekowy
Forumowicz
 
Posty: 552
Rejestracja: 05 lut 2010, 22:36
Lokalizacja: Warszawa
Motocykl: Yamaha Virago 535
Tel. kom.: 502528976
Płeć: mężczyzna
Wiek: 78

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: Luca dodano: 07 sty 2016, 13:56

Dzień drugi, czwartek 6 sierpnia.

Noc do spania była bardzo ciepła i przyjemna. Burzy nie było, przeszła gdzieś bokiem i całe szczęście. Nie chciałbym nowego namiotu składać w błocie już po pierwszej nocy.
Wczoraj wcześnie poszedłem spać, więc teraz to zaprocentowało i wstaję razem z porannym słoneczkiem. Niebo czyste, czyli zapowiada się kolejny piękny dzień.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 948137.jpg

Okazuje się jednak, że nie jestem sam. Przez całą noc odwiedzali mnie tłumnie goście. Mam inwazję mrówek, są wszędzie. Biegają sobie na tropiku, pod tropikiem i gdzie się tylko da.
Musiałem się chyba rozbić przy jakimś mrowisku?
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 938812.jpg

Na szczęście do środka namiotu inwazja nie dotarła. Teraz dopiero doceniłem swój nowy namiot. Gdybym spał w tym starym, poprzecinanym przez czarnogórskie koty i porozrywanym przez inne podróżnicze przypadki to teraz byłbym albo solidnie pogryziony, albo obudziłbym się już w samym środku mrowiska.
Inwazja mrówek była zakrojona na szeroką skalę i nawet Jelonek został zaanektowany.
Mrówki zrobiły sobie autostradę po bocznej stopce wprost na silnik a potem to już cały Jelonek ich. Niepotrzebnie wczoraj wytarłem stopkę z łańcuchowego smaru. Miałyby wtedy problem z desantem a tak to po suchym to przecież łatwizna. Z namiotu nie było problemu strzepnąć całe mrowie plemię, ale z Jelonka już wyzbierać nie sposób.
Potem podczas jazdy przez cały dzisiejszy dzień mi gdzieś przebiegały. Tup, tup, tup po liczniku, po lusterku a to po kierownicy i tak ciągle gdzieś widziałem jakąś biegnącą mrówkę.
Jedna nawet całkiem bezstresowo sobie przebiegła po szybce od kasku tuż na linii mojego wzroku i to w momencie, gdy wyprzedzałem jakiś pojazd.
Jeszcze nie mam wprawy ze składaniem nowego namiotu , bo mi się jakoś tropik nie chce zmieścić do pokrowca, ale to nie problem. Pojedzie osobno.
Na kempingu nie tylko ja używałem jednośladu, tubylcy też lubią sobie pojeździć.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 938803.jpg

Wygląda na to, że to ich rodzimy wyrób. Trochę przypomina naszego Rometa Kadeta, ale tylko trochę.
Około godziny ósmej już byłem na kołach, jadąc w kierunku Michaloviec. Potem odbiłem z głównej w stronę Wielkiej Kapusty, znaczy się na Velke Kapuśany.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 935453.jpg

Potem przez Ruską wioskę i już byłem w Velkich Slemencach.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 935293.jpg

Wioska jak każda inna słowacka wioska. Kościółek i pełno parterowych domków. Jestem tu jednak z jakiegoś konkretnego powodu. Jest tu przejście graniczne, przez które myślałem, że przejadę, jednak nie jest to główny powód, mojego tutaj przybycia.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 935266.jpg

Przejście widać właśnie na wprost o tam dalej. Nie wiem jak to zrobiłem, że zignorowałem ten biały, okrągły znak z czerwoną obwódką i podjechałem motocyklem pod samo przejście graniczne?
Normalnie na granicach jest właśnie taki biały, okrągły znak z czerwoną obwódką, tylko, że w środku jest jeszcze czarna, gruba kreska. Jakoś z automatu potraktowałem zakaz ruchu, jako znak przejścia granicznego, olewając brak grubej, czarnej, poziomej kreski.
Dopiero, gdy podjechałem pod samo przejście, zorientowałem się, że coś tu jest nie tak. Przejazdu dla pojazdów nie ma, jest tylko ścieżka dla pieszych, pilnowana przez strażników granicznych, czyli jest to tylko i wyłącznie piesze przejście graniczne.
Zaczepiłem jeszcze pogranicznika, czy aby na pewno tędy nie przejadę a on zrobił duże zdziwione oczy. Pewnie zachodził w głowę co ja tutaj robię? Jelona zaparkowałem na wprost dużej, szklanej szyby, dzielącej Słowację od Ukrainy.
Musiałem trafić na jakiegoś poczciwego człowieka, bo strażnik aż wyszedł ze swojego miejsca pracy i mi szybko tłumaczy, że tu nie wolno pod żadnym pozorem wjeżdżać i że zaraz dostanę vielko pokutu i pokazuje mi ręką w stronę komisariatu policji, który był tuż obok. W mgnieniu oka rozjaśniła mi się cała moja idiotyczna sytuacja. Podziękowałem za ostrzeżenie i nawet nie ubierałem rękawiczek, tylko od razu odpaliłem Jelona i jak najszybciej ewakuowałem się ze strefy zagrożonej vielką pokutą.
No i w ten o to sposób udało mi się uniknąć solidnej utraty gotówki. Teraz już wiem, że jak chcę się przedostać tędy na Ukrainę to tylko pieszo.
Już wyjaśniam co tak naprawdę było powodem tego, że specjalnie pojechałem do miejscowości Slemence. Otóż szukając informacji w Necie na temat Zakarpacia, natknąłem się na taki o to tekst:

„Najstarsi mieszkańcy zakarpackiej wioski Slemence do końca życia zapamiętają niewinną z pozoru imprezę z 1946 roku. Przed sześćdziesięcioma laty poszli oni do swych sąsiadów w zachodniej części wsi i zabawili tam całą noc. - Kiedy nad ranem wracaliśmy do domu, raptem zastąpił nam drogę jakiś żołnierz - sędziwa Węgierka dobrze pamięta zdarzenia z 1946 roku. - Jakież było nasze zdziwienie, kiedy powiedział nam, że nie możemy iść dalej, bo... teraz jest tu granica państwowa. W końcu nas puścił, ale nie wszystkich. Musiałam rozstać się ze swoim chłopakiem - on został w słowackiej części Slemenców, ja w ukraińskiej.
Dopiero po latach, kiedy umarł Stalin, mogliśmy podchodzić do zasieków granicznych, które rozdzieliły wieś na dwie części. Podchodzić na 15 metrów do granicy i krzyczeć, bo wcześniej nie pozwolono nam nawet zbliżać się do drutu kolczastego, postawionego nie wiadomo czemu w tym właśnie miejscu.
W ciągu kilku dziesięcioleci mało kto wiedział o istnieniu tego „małego muru berlińskiego” na końcu świata. W Związku Radzieckim i bratnich krajach o takich problemach się nie pisało. Ale nawet upadek komunizmu nie przyniósł upragnionego zjednoczenia. - Dostaliśmy wtedy paszporty i mogliśmy nareszcie odwiedzić sąsiadów i rodzinę zza ogromnego płotu. Problem w tym, że do najbliższego przejścia granicznego w Vysznem Nemeckiem - Użhorodzie było ponad 20 km - wspomina Ludovit Toth, starosta słowackiej części Slemenców. - A dojechać nie za bardzo jest czym: autobusów mało, jechać trzeba z przesiadkami, a na własny samochód mogą sobie pozwolić nieliczni. Ludzie u nas biedni, bezrobocie sięga 30%. Ale to i tak lepiej, niż u nich. Tam chyba każdy jest bez pracy... - pan Ludovit pokazuje ręką w stronę symbolicznej drewnianej bramy w centrum wsi, za którą zaczyna się już Ukraina.
Mieszkańcy obu części podzielonej wioski przez ostatnie kilkanaście lat nie tracili nadziei na zjednoczenie. - Pisaliśmy skargi do Bratysławy, naszym przypadkiem zainteresowali się dziennikarze i nawet pewna osoba z Rady Europy - wspomina słowacki starosta. - Nie pomagało. Aż nagle władza zrobiła nam prezent na gwiazdkę. Po tylu latach w końcu otworzyli nam to przejście. Czemu wcześniej nie chcieli, a teraz raptem się zgodzili, tego nie wiem - pan Ludovit wydaje się być rzeczywiście zdziwiony intencjami dalekiej władzy.
Przejście graniczne Mali Selmenci - Velke Slemence działa od grudnia zeszłego roku. Mieszkańcy mają nadzieję, że ożywi ono gospodarkę odgrodzonej od reszty świata wsi. Rzeczywiście, kiedy na użhorodzkim dworcu pytałem, jak dojechać do Selmenców, panie w kasie nawet nie bardzo wiedziały, gdzie to jest. Pomógł mi dopiero przypadkowy kierowca busa Użhorod - Czop. - Niech pan wsiada, wysadzę pana po drodze i dalej musi pan iść piechotą - mówi. Nareszcie. Jechaliśmy szybko, odremontowana droga Użhorod - Budapeszt na to pozwalała. Pagórkowaty krajobraz stolicy zakarpacia szybko ustąpił miejsca niezalesionym równinom. Gdyby nie wyłaniająca się zza chmur imponująca ściana Karpat, zdawałoby się, że trafiłem w polskie Żuławy. - To tutaj - przerwał moje rozmyślania kierowca.”

Nie wiem kto jest autorem tekstu, bo sobie nie zapisałem, ale mam nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko temu, że przytoczyłem tu jego reportaż.
Na tyle ta historia mnie zaciekawiła, że postanowiłem na własne oczy zobaczyć tą sztucznie podzieloną wioskę.
Wyobraźcie sobie, że mieszkacie na wsi i wieczorem w sobotę jest wiejska impreza na którą wszyscy idą. Po udanej imprezie ludzie wracają do swoich domów na wiosce a tu niespodziewanie na środku drogi stoi wojsko radzieckie i nie wpuści do własnego domu, bo od teraz pół wsi jest już jest w ZSRR.
Pierwotnie miałem przyjechać do tej wioski od Ukraińskiej strony, ale przez to, że na Zakarpaciu było ostatnio dosyć niespokojnie to zmieniłem plany. W części słowackiej sklepu się nie znajdzie, wszystkie są po stronie ukraińskiej, bo tam taniej. Słowak po poranne bułki na śniadanie po prostu idzie sobie na Ukrainę. Dzięki temu teraz ukraińska strona tętni życiem. Są sklepy, bary, kafejki itp. Widziałem krótko tylko przez szybę.
Niestety chcąc jechać dalej muszę zawrócić w kierunku z którego przyjechałem. Na szczęście po przejechaniu kilku miejscowości udało mi się namierzyć skrót i mogłem zwiedzać kolejne nowe tereny. W tym rejonie Słowacji mieszka dużo Węgrów i stąd pojawiają się podwójne nazwy miejscowości. Czasem można trafić na duże skupisko Cyganów i wtedy lepiej się na dłużej nie zatrzymywać.
Po jakichś czterdziestu minutach dojechałem do przejścia granicznego w miejscowości Vyśne Nemecke. Trochę mam obawy co do tej Ukrainy, bo tyle się słyszy złych wydarzeniach w mediach. Przejścia graniczne też podobno są pilniej strzeżone i trzepią znacznie bardziej.
Kolejka spora, ale się trochę wciskam bokiem i cierpliwie czekam co będzie dalej. Odprawa po stronie słowackiej przeszła gładko. Teraz kolej na najgorsze, czyli na część ukraińską.
Na początek sprawdzanie dokumentów oraz sprawdzanie numerów na ramie Jelona, po czym pogranicznik w dużej czapce, zadał strategiczne pytanie:
- ty u nas był?
- ano był, odpowiedziałem
Pac pieczątka do paszportu i pajechał dalej.
Normalnie byłem w szoku, że tak gładko poszło, że tak bez niczego i wpuścili. Dwa lata temu to pytali o wszystko, gdzie jadę, po co i dlaczego, pytali o leki, dopalacze, narkotyki, broń białą, broń czarną, znaczy się palną, bomby, rakiety ziemia-powietrze a teraz zupełnie o nic.
Wpuścili i tyle. Od razu po przekroczeniu granicy człowiek czuje, że jest w zupełnie innym kraju.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 931563.jpg

Pozostałości po radzieckim umiłowaniu do balszoj sztuki, od razu rzucają się w oczy.
Zjechałem z górki i już byłem w Użhorodzie. Za tym miastem jakoś nie przepadam, jakieś takie szaro-bure i wszędzie pełno szalonych ład. Zatrzymałem się tylko przed bankomatem w celu nabycia tutejszych hrywien i jeszcze na stacji benzynowej, bo Jelonka strasznie już suszyło. Paliwo trochę tańsze niż u nas, ale szału nie ma. Po przeliczeniu wszystkich manipulacyjnych narzutów mojego wspaniałego banku to cena benzyny na Ukrainie wahała się tak od 3,55 do 3,95zł/litr.
Użhorod szybko opuściłem i wyskoczyłem na znaną mi już drogę M06, prowadzącą do Mukaczewa. Łata na łacie, ale droga szeroka, dwupasmowa i jedzie się szybko. Upał tylko daje się we znaki. Jest już tak gorąco, że przy setce powietrze nie chłodzi, tylko dodatkowo grzeje, niczym z suszarki do włosów.
c.d.n.
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: Jack dodano: 07 sty 2016, 16:50

Super :-), to czekam na ciąg dalszy :-)
Romet Kadet 50 -> Romet Mińsk 125 -> Romet Soft 125 -> Romet R 250 -> Yamaha FJ 1200 A-> HONDA CBF 600 S
Awatar użytkownika
Jack
Klubowicz
 
Posty: 2324
Rejestracja: 15 cze 2012, 23:34
Lokalizacja: Podbeskidzie
Motocykl: Honda CBF 600 S
Płeć: mężczyzna
Wiek: 57

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: Luca dodano: 08 sty 2016, 11:33

c.d.

Przed samym Mukaczewem po prawej jest zamek pod, który tym razem podjechałem.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 930782.jpg

Niestety trzeba sporo chodzić, więc zamek sobie odpuściłem na rzecz klimatyzowanej stacji benzynowej. Przy okazji uraczyłem się kawusią i pieczywkiem.

http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 930778.jpg

Dostałem hot-doga nie z parówką, tylko z konkretną , grubą kiełbasą. Smaczne i sycące.
W tak upalny dzień klimatyzacja to genialny wynalazek. Siedziałem sobie w chłodnym pomieszczeniu chyba z godzinę i obserwowałem otoczenie. Niby tak samo jak u nas w Polsce a jednak zupełnie inaczej. Ludzie z wyglądu niczym się nie różnią, ale ich zachowanie i sposób bycia jest jednak inny.
Ostygłem zupełnie, więc mogę śmiało ruszać dalej. Dopiero teraz odczułem jak jest naprawdę gorąco. Już w drzwiach wychodząc z pomieszczenia stacji, buchnęło na mnie rozgrzane powietrze, niczym ze środka afrykańskiej pustyni. Zanim zdążyłem ubrać kask i rękawiczki, pot już się lał po plecach.
Pora jednak ruszać, bo przecież do wieczora siedział tutaj nie będę. Na odchodnym spotkałem jeszcze dwóch ukraińskich bikerów na wypasionych Chopperach. Z tym, że oni ubrani byli w ‘dżinsowe’ spodnie i krótkie koszulki. Musiałem komicznie wyglądać w tych ciężkich, czarnych skórach w tym piekielnie gorącym dniu.
Dojechałem do centrum Mukaczewa i odstawiłem Jelonka do cienia a sam postanowiłem się jeszcze trochę przypiec na słoneczku.
Przez miasteczko płynie spora rika Latorija, czy jakoś tak i dzieli Mukaczewo na dwie części.
W rzece jak widać są riby a poznać można po tym, że właśnie nad tą rzeczką, beztrosko czas spędzają wędkarze, mocząc długie kije.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 922105.jpg

Pierwsza fotka i już mam uwiecznione coś ciekawego. Na środku rzeki, jak gdyby nigdy nic, stoi sobie tapicerowane, pokojowe, drewniane krzesło. No mogła go rzeka przynieść skądś i tam właśnie postawić, ale ja bardziej obstawiam, że to jednemu z wędkarzy znudziło się stanie w wodzie i zabrał żonie z salonu jedno krzesło. Może się od razu kobita nie doliczy. Za to teraz jest pełna wygoda przy łowieniu rybek.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 922101.jpg

Nie poddaję się upałowi i idę dalej zwiedzać. Centrum starówki jest bardzo zadbane i miło można spędzić tu czas, pod warunkiem, że nie chodzi się w kontrowersyjnym, czarnym, skórzanym wdzianku i to w samo południe, najgorętszego dnia lata.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 920420.jpg

Starówka musiała być niedawno wyremontowana, wszystko jest naprawdę czyste i ładne. Zabytkowe kolorowe budynki, wyglądają jak nowe a przez środek prowadzi szeroki, brukowany deptak, po który przechadzają sobie urodziwe Zakarpacianki.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 919660.jpg

Na środku deptaka spotkałem Cyryla i Metodego. Byli bardzo zajęci rozmową, więc im nie przeszkadzałem.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 917382.jpg

Upał wygrał i zamiast dalej zwiedzać zarządziłem ewakuację. Jelon też się chyba ucieszył.
W prawdzie nic nie zginęło z motocykla, ale pewnie smutno mu było samemu.
Próbuję się wydostać z centrum Mukaczewa. Dwa lata temu trochę tutaj kluczyłem i teraz też to robię. Tyle, że wtedy była noc i było trudniej. Jedzie się śliską drogą z ciemnego kamienia i trzeba uważać, by któreś z kół nie złapało uślizgu. Tubylcy jeżdżą raczej szybko i trzeba się dostosować do ich standardów. Nerwowo ściskam kierownicę przy zmianach kierunku jazdy, ale jakoś daję radę i obyło się bez uślizgów. Może dlatego, że opony są bardzo mocno rozgrzane i zmiękczona guma lepiej trzyma.
Z punktu widzenia turysty to wojny tutaj nie widać. Wygląda na to, że ludzie żyją zupełnie normalnie. Jedyne co, to zauważyłem ustawione na wszystkich drogach wjazdowych, uzbrojone patrole milicji. Poza tym to wszystko wygląda tak jak dwa lata temu.
Za miastem musiałem zrobić kolejną przerwę z powodu łańcucha. Zaczął hałasować na wybojach. Trochę jestem zdziwiony, że tak szybko nowy japoński łańcuch się wyciągnął, ale może po prostu ułożył się do zębatek i dlatego.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 917258.jpg

Przed miastem Chust, zrobiłem małe zakupy u sympatycznej pani i od razu conieco skonsumowałem. Pora obiadowa i trzeba czymś zapchać głodny brzuch.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 917256.jpg

Zawsze staram się kupować rodzime produkty, by poznać jak najwięcej smaków świata. Jogurt z Maszy był całkiem, całkiem. Ciasteczka słonecznikowe też były smaczne, ale trudnodostępne. Worek foliowy tak się do nich przykleił, że nie szło tego rozdzielić. Plastik rwał się a nie odchodził od smakołyków. Tak mnie to zirytowało, że połowa wylądowała w koszu. Nie będę się przecież napychał plastikiem.
Przy okazji posiłku jak to mam w zwyczaju, obserwuję okolicę. Ruch duży, bo trasa główna, po której jeździ wszystko. Tiry, osobówki, ciągniki i nawet jakaś furmanka się trafi. Wśród samochodów jest coraz więcej nowych i wypasionych, ale nadal większość to stare i zdezelowane. Widziałem nawet żółtego Matiza TAXI, ale to nic w porównaniu do Tico TAXI, które widziałem kiedyś w Rumunii.
Drogi tutaj są kiepskie i strasznie połatane, łata na łacie, to podwozia samochodów dostają za swoje a Ukraińcy przecież słyną z kozackiej fantazji i delikatnie nie jeżdżą. Najbardziej jednak nie ufam busom. Niektóre są wyeksploatowane do granic możliwości i przeładowane a wcale wolniej nie jeżdżą. Przykładem jest ten załadowany mąką po dach.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 917254.jpg

Motocyklistów po głównej drodze jeździ bardzo mało. Jak do tej pory to spotkałem tylko tych w Mukaczewie. Za to chińskie skutery zaczynają się pojawiać w małych miasteczkach.
W mieście Tiacziw musiałem trochę popytać o drogę, bo były jakieś remonty i objazdy. Coś tam jednak na Ukrainie zaczynają remontować te najgłówniejsze drogi. Wszystko to jednak kropla w morzu potrzeb. Latami nic nie było robione i infrastruktura drogowa jest w stanie opłakanym.
Ja się jednak tym nie przejmuję, bo jest to dla mnie dodatkowy koloryt. Jelonek już nie po takich kiepskich asfaltach jeździł i dawał radę. Tylko teren się jakoś tak wypłaszczył i zaczęło być odrobinę nudno. Nie na długo jednak, bo zaraz miałem mieć mały epizod z pewną piękną panią.
Jadąc sobie minąłem taką o to zachęcającą reklamę. Przejechałem jeszcze kilka metrów, ale w mojej głowie już pojawiła się pewna myśl. Nie, no nie, nie mogę tego tak zostawić. Po hamulcach, lewy kierunkowskaz i już zawracam.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 915913.jpg

Dzięki temu, że zawróciłem możecie teraz oglądać to powyższe zdjęcie. Oczywiście myśl, która zrodziła mi się w głowie, nie dawała spokoju i musiałem sobie zrobić zdjęcie z tą ponętną reklamą.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 915928.jpg

Prawdziwa sztuka wymaga czasu, zatem sesja zdjęciowa chwilkę trwała. Było kilka różnych ujęć z których publicznie udostępniam tylko to jedno. W każdym bądź razie cała ta akcja musiała wyglądać komicznie, ale to jeszcze nie koniec.
Chowam aparat i widzę w witrynie apteki jak stoi niewiasta z krwi i kości z wielce zdziwioną miną i się patrzy co ja wyprawiam. Nadmienię tylko, że niewiasta była wcale nie brzydsza od tej z reklamy o ile nie ładniejsza.
Gdy tylko ją zobaczyłem od razu przyjaźnie zamachałem a ona odmachnęła i zaraz potem dostała ataku śmiechu, takiego od ucha do ucha. Ja zrobiłem to samo i też zacząłem się śmiać.
Potem jednak wskoczyłem na mojego dzielnego rumaka Jinluna i odjechałem w siną dal.
Pewnie wyszedłem na jakiegoś świra, reklamo-erotomana z Polski, ale co tam. Byłem przecież w kasku, nikt znajomy przecież mnie nie pozna.
Do Sołotwyna dojechałem popołudniu a właściwie to przejechałem kawałek za daleko. Nie było nawet tablicy miejscowości, jednak w porę się zorientowałem i poprosiłem tubylców o pomoc. Pokierowali mnie jakimiś bezdrożami, sam szuter pył i kurz. W jednym miejscu nawet tubylec zaglądał mi pod motocykl, czy prześwit mam wystarczający, potem jednak stwierdził, że przejadę i faktycznie przejechałem. Nawet nie było tak strasznie, kilka głębszych jam na drodze.

c.d.n.
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: Luca dodano: 11 sty 2016, 12:48

c.d.

Trochę miałem zdziwko, bo niemalże polną drogą, wyjechałem na jakąś górę a tam parking, pełno samochodów i ludzi. Jak oni się tu dostali? Już wiem, jest całkiem przyzwoita droga szutrowa, ale od drugiej strony.
Zostawiłem Jelonka na parkingu i poszedłem obadać sprawę.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 906194.jpg

Trafiłem na jakieś baseny a mnie interesuje słone jezioro, którego tu nie widzę.
Szukając informacji w Necie na temat Zakarpacia, natrafiłem na wzmiankę o starej kopalni soli w miejscowości Sołotwyno, przy której jest jakieś jezioro, skażone przez złoża solne z tej kopalni i w tym właśnie zasolonym jeziorze podobno kąpią się tubylcy, tak dla zdrowotności. Znalazłem nawet fotkę z ludźmi kąpiącymi się w tym właśnie solnym jeziorze.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 783162.JPG

Tak mnie to zaciekawiło, że postanowiłem odnaleźć to osobliwe słone jezioro. Najpierw jednak opowiem odrobinę o samej kopalni. Otóż w Sołotwynie znajdują się spore złoża soli kamiennej i już w starożytności wydobywano tutaj sól. Dzisiaj podobno kopalni jest kilka i nie wszystkie są czynne. W jednej z nich znajdują się nawet laboratoria badawcze Ukraińskiej Akadami Nauk oraz podziemny szpital alergologiczny. To tyle na temat kopalni.
Pytam człowieka przy kasie basenu, gdzie tutaj jest jakieś jezioro? Zrobił zdziwioną minę i mówi, że ło tam, pokazując palcem w stronę zbocza góry. No to nie marnuję czasu i zjeżdżam Jelonem na dół a tam moim oczom ukazuje się nie jedno jezioro a cała masa różnego rodzaju jezior, jezioreczek, bagien i bagienek. Do tego pełno ludzi, ruch, gwar i pełno wszystkiego. Szczęka mi opadła na sam szuter, bo nie spodziewałem się tu czegoś takiego.
Podjechałem pod jakiś ośrodek i pytam co i jak? Czasu jest mało, bo burza się zbliża, grzmi, błyska się i zaraz lunie. Pracownik ośrodka pozwolił mi bezpiecznie postawić motocykl za bramą. Od razu otoczyła mnie gromada starszych panów i zaczęły się pytania typu a co to za motocykl, jaki ma silnik, ile pali, ile ma mocy, a skąd przyjechałem i dokąd jadę itp. itd.? Oczywiście grzecznie odpowiadałem na wszystkie pytania do momentu, gdy lunęło z nieba. Wtedy starsi panowie uciekli i mogłem spokojnie przykryć Jelona, założyć klapki i pójść na rekonesans.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 906016.jpg

Rozpadało się na dobre i niestety zwiedzanie musiałem przerwać pod zadaszeniem baru. Ludzie szybko wychodzą z jezior, ale niektórzy burzy się nie boją i twardo siedzą. Taki słony zbiornik to niezły elektrolit i pewnie znakomicie prąd przewodzi.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 904510.jpg

Błotne stworki też szybko uciekają, ale jednego udało mi się upolować.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 902879.jpg

Grzmoty poszły sobie gdzieś dalej a deszcz nie ma zamiaru odpuścić. Wróciłem do motocykla, wpakowałem motocyklowe skóry na Jelona pod pokrowiec i poszedłem golutki nad jeziorka. Trochę mam obawy, czy mnie nie okradną, bo cały dobytek zostawiłem przy motocyklu. Pieniądze, dokumenty i nawet kluczyki. Wprawdzie włączyłem alarm i kluczyki schowałem nad silnikiem, ale jak mnie okradną to zostanę na tej Ukrainie goły tak jak stoję.
Trudno się mówi, przygoda musi być. Deszcz mi już nie przeszkadzał, bo i tak byłem mokry.
Jeziorek sporo i ciężko się zdecydować które wybrać. Raz kozie śmierć, wchodzę do pierwszego. Dobrze, że są drewniane schodki.
Woda mętna, nic nie widać, ale cieplutka, że aż miło. Dno błotniste i stopy od razu grzęzną w błocie. Nie powiem, bo nawet przyjemne uczucie. Błotko jest delikatne i stopy same się relaksują. Wszedłem na głębszą wodę i jak to mam w zwyczaju, startuję stylem olimpijskim, czyli pływanie żabką. Pokonuję pierwszy metr i co jest?
Chce mi złamać kręgosłup? Nogi same idą do góry, zupełnie jakby złapał mnie ktoś liną za stopy i wyciągał z wody. Kręgosłup mi się wygiął do tyłu że aż trzeszczy i okrutnie boli. Było to dla mnie takim zaskoczeniem, że wpadłem w panikę i zacząłem bezwładnie machać rękami i stało się najgorsze. Zassałem tej mętnej, błotnistej wody.
Jakby to określić ten smak? Coś pomiędzy wodą po przesolonych śledziach a kwasem z akumulatora. Wściekle słone aż otwór gębowy wypala. Na szczęście do dna miałem niedaleko i szybko złapałem pion. Wyprułem z tego jeziora najszybciej jak się dało, wyplułem co się dało a resztę przepłukałem pobliską kranówą.
Pora na drugie podejście. Tym razem czułem respekt do jeziorka. Na brzuchu kładł już się nie będę, teraz spróbuję na plecach. Pomalutku z wielką dozą ostrożności i leżę na wodzie i jestem w totalnym szoku. Normalnie niemalże lewituję.
Nic nie muszę robić a woda sama mnie unosi. Ręce i nogi mam wyprostowane i nadal oddaję się lewitacji. Niesamowite uczucie. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Warto było tu przyjechać. Spędziłem chyba z godzinę tak leżąc w ciepłej wodzie i kompletnie nic nie robiąc. Niesamowity relaks. Nawet ten padający deszcz robił za subtelną masażystkę twarzy.
W końcu jednak przestało padać i postanowiłem uwiecznić na fotce stan mojej lewitacji.
Na szczęście nic nie zginęło i dalej byłem posiadaczem wysłużonego aparatu marki Sony. Oczywiście zapomniałem o alarmie i przy próbie otwarcia kufra było wielkie wycie i zdziwienie pracowników ośrodka, że chcę ukraść własny motocykl.
Tym razem wziąłem ze sobą mały statyw i dzięki niemu na zasolonym, błotnistym terenie mogłem wykonać jakiekolwiek zdjęcia.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 902871.jpg

Ustawiłem czasówkę, wszedłem do wody i oto widzicie efekt powyżej. Druga stopa też jest w górze, ale jakoś tak wyszło, jakbym stał na jednej nodze a w rzeczywistości nie dotykam dna.
Potem przyszła pora na błotną sesję zdjęciową. No i tu zaczęła się parodia fotografowania.
Nastawiłem aparat, wszedłem do wody i zanim zdążyłem się ponacierać błotem, aparat zrobił pstryk. No i trzeba było wyjść z wody, wytrzeć ręce ręcznikiem, by nie zasolić aparatu i wszystko ustawić od nowa. Potem szybsze zejście do wody, szybsze nacieranie błotem i dalej wszystko za wolno. Czynność tak powtarzałem kilka razy, starając się za każdym razem być coraz to szybszy. Nawet zebrało się grono rozbawionych moim zachowaniem kibiców, obstawiających czy tym razem zdążę? Dodatkowa motywacja okazała się nadzwyczaj skuteczna, bo w końcu się udało, czego dowodem jest to zdjęcie.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 902648.jpg

Woda ma tak duże zasolenie, że sól krystalizuje się na brzegach, udając jesienny przymrozek.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 902021.jpg

Takiej słonej wody lepiej nie pić, bo potem wygląda się właśnie tak.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 900096.jpg

Poza tym nie należy też mieć żadnych ran i zadrapań, bo kontakt z taką solanką może być bolesny. Nie należy się też drapać po tyłku, siedząc w wodzie, ani w inne krępujące miejsca, bo wpuszczenie, choćby odrobinki zawartości jeziorka do środka, wywołuje natychmiastowy wycisk łez. Nie pytajcie skąd o tym wiem.
Po kąpieli należy też wziąć prysznic ze słodkiej wody, ponieważ w przeciwnym razie po wyschnięciu człowiek robi się cały biały. Pokryty jest warstewką soli, zupełnie jak młynarz w młynie mąką.
Po udanej sesji zdjęciowej wróciłem do motocykla i podjąłem negocjacje z panem przy kasie.
Zapłaciłem jakieś 50 hrywien, czyli coś około 8,80zł i mogę zostać pod namiot. W sumie to zapłaciłem za wstęp na baseny, które też były na terenie ośrodka a sam namiot to chyba za darmo. Szybko rozbiłem się obok innych namiotów i poszedłem wprost na baseny. Skoro zapłaciłem to żal nie skorzystać. Wprawdzie żadnego kwita nie dostałem, ale wpuścili ot tak.
Kilka baseników wyłożonych płytkami z różną temperaturą i zasoleniem. We wszystkich jednak woda przeźroczysta, nie to co w tych bagienkach. Jest nawet dżakuzi a ludzi prawie nie ma, więc szaleję dowoli. Nie będę tu opisywał metod relaksu, jakich się dopuszczałem, ale o jednej wspomnę. Dżakuzi było głębokie na jakieś półtora metra i na środku dna była duża pionowa dysza z bąbelkami. Do tego słona woda i ubaw po pachy. Wystarczyło się położyć na brzuchu na wprost tej dyszy i strumień wyrzucał całe ciało do góry.
Najpierw strumień zrzucał mnie, niczym byk jeźdźca, ale po kilkunastu próbach nauczyłem się balansować ciałem i centralnie wisiałem nad strumieniem. Normalnie uczucie jak w słynnej scenie filmu Mission Impossibile, gdy Tom Cruise wisi na linie, tuż nad ziemią tylko, że ja żadnej liny nie miałem. Może bardziej właściwe byłoby porównanie do unoszenia się takiego jak w warszawskim tunelu aerodynamicznym. W każdym bądź razie świetna zabawa i bawiłem się jak małe, szczęśliwe dziecko.
Muszę to nagrać, stwierdziłem i pobiegłem po statyw z aparatem. No i w przejściu pan basenowy zagrodził mi drogę i stanowczo dał do zrozumienia, że z aparatem dalej nie przejdę. Nie chcą tutaj żadnego fotografowania a poza tym to zaraz zamykają. No i nie wszedłem i filmiku nie będzie. Wziąłem prysznic ze słodkiej, zimnej wody, bo tylko taka była i poszedłem zniesmaczony do namiotu.
W międzyczasie moi sąsiedzi rozkręcili niezłą imprezę, ognisko, śpiewy, ogóreczki i oczywiście alkohol. Jak mnie tylko zobaczyli to od razu namawiają na kielicha. Nie chcę ich urazić, ale muszę odmówić. Zaczęły się rozmowy skąd jestem po co, gdzie jadę i czemu sam? Jeden z Ukraińców nadal usiłuje mnie namówić na kielicha i zachwala, że to nie jakaś tam wódka, tylko samogon, który sam osobiście sporządził i jest wyśmienity. Faktycznie musi być niezły, bo wszyscy mają już nieźle w czubie.
Tłumaczę im, że kiedyś piłem, ale od czterech lat już nie piję. Ten argument jednak nie przekonał właściciela samogonu do tego stopnia, że aż wstał i powiedział, że on czterdzieści lat pije i co. I dobrze się ma, po czym się zachwiał i usiadł.
Dopiero jak wytłumaczyłem, że Bogu obiecałem, że nie będę pił alkoholu, dali mi spokój. Nie wiem, czy zrozumieli, ale uszanowali mój wybór i więcej nie namawiali.
Wieczór jest ciepły i przyjemny, zatem nie marnuję czasu i idę pozwiedzać okolicę. Drogi asfaltowej się tutaj nie uświadczy, wszędzie są szutry. Ma to swój klimat, bo więcej jest pieszych a samochody jak się pojawiają to jadą raczej wolno.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 899351.jpg

Takich ośrodków jak ten w którym się zatrzymałem jest więcej. Mają różny standard i każdy może sobie coś wybrać pod swoją kieszeń i upodobania.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 898445.jpg

Niektóre mają wypasione baseny a inne tylko błotne jeziorka. Obszarowo ten w którym się zatrzymałem jest chyba największy.
Dzień się kończy i słoneczko idzie spać, ale życie tutaj wcale nie zamiera.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 898435.jpg

Dopiero po zmroku się zaczyna. W kilku ośrodkach jest niezła zabawa i wesoła muzyka rozbrzmiewa po okolicy. Udałem się w stronę najciekawszych dźwięków. Okazało się, że spokojnie mogę sobie wejść na teren ośrodka w którym jest fajna knajpka i do posiłków przygrywa dwuosobowy zespół muzyczny. Zarówno dziewczyna jak i chłopak całkiem przyzwoicie śpiewają. Żal było iść gdzieś dalej, więc zasiadłem przy wolnym stoliku i słucham sobie zupełnie dla mnie obcej muzy.
Po chwili przyszła uśmiechnięta kelnerka i podała mi menu. Niby coś tam jeszcze kojarzę literki pisane cyrylicą, ale tego wieczoru jakoś niczego nie mogłem rozkminić w karcie dań. Wszystko napisane po ukraińsku i z niczym mi się nic nie kojarzy. Po chwili oczywiście znajoma kelnerka przyszła z zapytaniem czego sobie życzę? No i weź tu człowieku coś zamów do jedzenia.
Wyciągnąłem z kieszeni 50 hrywien (czyli niecałe 9zł) i tłumaczę, że mam tylko tyle i chcę coś smacznego zjeść. Kelnerka się zamyśliła, po czym pokazuje mi coś w karcie dań za niecałe 40 hrywien. Nie mam pojęcia co to jest, ale kiwam głową, że tak to właśnie zjem.
Czekam i się zastanawiam co tez takiego będę dzisiaj jadł na kolację?
Czas miło biegnie przy żywej muzyce i nawet się nie spostrzegłem jak już pani kelnerka była przy mnie z czymś mocno dymiącym i pachnącym.
Wygląda na to, że to jakaś zupa. Do tego dostałem jeszcze chleb, ale musiałem trochę poczekać, bo zupa była tak gorąca, że zaraz po podaniu nie dała się tknąć.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 898433.jpg

W smaku pyszna. Troszkę kwaskowa, ni to rosół, ni to kapuśniak. Takie coś pomiędzy a w środku pełno warzyw i solidne kawałki mięsa. Naprawdę bardzo pożywne i smaczne. Czułem się teraz mocno najedzony i szczęśliwy.
Zapłaciłem te 50 hrywien a pani mi jeszcze przyniosła jakąś resztę. Oczywiście jako prawdziwy dżentelmen he he, odmówiłem przyjęcia reszty. Szkoda mi było opuszczać to fajne miejsce, więc kupiłem sobie jeszcze coś do picia i słuchałem ukraińskiej muzyki dalej.
Muzyka taka coś w rodzaju biesiadnej, czasem z domieszką czegoś w rodzaju naszego disco polo, tylko w wykonaniu ukraińskim. Jednym słowem w tym miejscu o tej porze ta muzyka nadawała niezwykle imprezowy klimat. Ukraińcom też się ten klimat udzielił, bo pusty do tej pory parkiet zaczął się wypełniać ludźmi.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 898432.jpg

Jedno co mnie zastanowiło to, że większość bawiących się to faceci. Potem jednak wszystko się wyjaśniło. Tak między godziną 21 a 22 zaczęło przybywać pań i to w sporych ilościach. Wszystkie odstawione i umalowane. Jak na mój gust to trochę aż za bardzo, ale co kraj to obyczaj. No i impreza rozkręciła się na całego. Tańce i hulanki rozprzestrzeniły się nawet poza parkiet. Ja natomiast byłem zafascynowany ukraińską muzyką, której do tej pory nie znałem i zacząłem zagrywać poszczególne kawałki na komórkę. Wprawdzie dwa lata temu miałem już namiastkę ukraińskiej muzyki w Odessie, ale tu jest znacznie lepszy zespół i przyjemnie jest posłuchać. Szlak mnie jednak trafia jak sobie pomyślę, że bezpowrotnie straciłem swoją komórkę z tym wszystkim co miałem ponagrywane.
Koło północy zrobiło się niestety mniej przyjemnie, bo przybyło panów mocno nadużywających alkoholu i po prostu, by zachować miłe wspomnienia udałem się w stronę mojego ośrodka. Sąsiedzi już spali, więc cichutko zaszyłem się w swoim cieplutkim śpiworze i zasnąłem jak małe dziecko.
Tylko muzyka dobiegała z kilku różnych miejsc jednocześnie, tak gdzieś do trzeciej nad ranem. Wiem, bo się trochę budziłem w nocy i o trzeciej nastała już zupełna cisza.
To był kolejny piękny dzień i znowu przejechałem poniżej trzystu kilometrów. Wygląda na to, że czym mniej kilometrów tym więcej wrażeń.


Podsumowanie dnia:
Przejechanych kilometrów : 284
Widzianych krajów: Słowacja, Ukraina i z daleka Rumunia.
Awarie: Wszystko ok.

Mapka sytuacyjna.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 897854.JPG
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: Luca dodano: 26 sty 2016, 13:33

Nie wiem czy jeszcze ktoś czyta tą relację, ale jakby co to wrzucam kolejny kawałek.

Dzień trzeci, piątek 7 sierpnia.

Zaraz po przebudzeniu, pobiegłem wprost do jednego z jeziorek, mimo, że poranek chłodny i gęsia skórka sama wychodzi. Za to woda w jeziorku cieplutka i lewitowanie w takich warunkach sprawia podwójną przyjemność. W sumie to nawet mógłbym się jeszcze zdrzemnąć, leżąc tak sobie na cieplutkiej wodzie i nie powinienem się utopić. No chyba, że w śnie będę się chciał przewrócić na któryś bok i wtedy słona woda może okazać się zabójcza.
Nie ma jeszcze nikogo, jestem tu sam a reszta wczasowiczów nadal pewnie smacznie śpi.
Trochę się jednak pomyliłem, bo po pół godziny zaczęli się pojawiać pierwsi amatorzy porannych kąpieli. Jednak hitem poranka nie były słone jeziorka a coś zupełnie innego, ale o tym później.
Wracając do namiotu mogłem spokojnie pstryknąć fotkę kompleksu baseników w których wczoraj się moczyłem a na które mnie potem nie wpuścili, bo miałem aparat fotograficzny.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 624779.jpg

Może po prostu zostałem uznany za motocyklowego fotografa zboczeńca i dlatego mnie wtedy wygonili. Teraz z obsługi nie ma jeszcze nikogo to korzystam i cykam kilka fotek.
Wczoraj widziałem jak ludzie wybierali błoto z dna jeziora. Przypuszczam, że do smarowania w domu, więc ja także postanowiłem uszczęśliwić moją Piękną, odrobiną tutejszego błota.
Jeśli nie chcesz mojej zguby, błota przywieź mi luby. Sprawa nie jest jednak taka prosta jakby się mogło wydawać, bo najfajniejsze cudowne błoto jest na samym dnie a to najbardziej aksamitne w dotyku jest oczywiście w najgłębszym miejscu jeziora. Przy brzegach, tam gdzie jest względnie płytko, jak można przypuszczać, zostało wszystko skrupulatnie wyzbierane.
Zanurkować może i by się dało, ale po wczorajszym spotkaniu mojej twarzy ze wściekle słoną wodą, już taki odważny nie jestem. Przydałaby się jakaś łopata na długim kiju, bo ręką dna nie sięgam. Łopaty brak, więc trzeba sobie jakoś radzić. W takich sytuacjach nie zaszkodziłaby umiejętność robienia szpagatu. Niestety takiej umiejętności nie posiadam, jednak się nie poddałem i zacząłem ostro ćwiczyć. Prawą stopę zanurzałem w mule a potem podnosiłem ją ponad lustro wody, stojąc cały czas na nodze lewej i nagromadzony urobek zbierałem do butelki PET po ukraińskiej CocaColi, ale tylko to co przykleiło się do stopy. Czynność trzeba było powtarzać z wielkim pietyzmem kilka razy. Jak za szybko podnosiłem nogę to powstały prąd wodny, skutecznie obmywał nogę z błotka i nie było co zbierać lub po prostu traciłem równowagę i musiałem się ratować przed przymusową degustacją kolejnej porcji słonej wody. Pomalutku, systematycznie i napełniłem całą butelkę cudownie leczniczym błotkiem.
Po drodze jeszcze czekał mnie lodowaty prysznic ze słodkiej wody i rześki jak nigdy wróciłem do obozowiska.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 623638.jpg

A i oto mój dzisiejszy urobek, zamknięty w CocaColi, niczym czarodziejski Dżin.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 620847.jpg

Sąsiedzi już się pobudzili i zaczęli przygotowywać śniadanie. Też już byłem wygłodniały, więc zabrałem się za przygotowanie swojego śniadanka. Najpierw jednak musiałem uruchomić radziecką kuchenkę. Wystarczyła mała transfuzja z Jelona i już niczym człowiek pierwotny, miałem własny ujarzmiony ogień.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 623382.jpg

Dzisiaj na śniadanie będzie kurczę pieczone, oczywiście takie z torebki i z dodatkiem makaronu. W sumie pieczonego kurczaka z makaronem to jeszcze nie jadłem. Zawsze kurczak był z ziemniakami, kaszą lub po prostu z pieczywem. Tylko gdzie jest ta kura? W torebce są tylko kluski i przyprawy a kurczaka jakoś nie widzę? Może zapomnieli włożyć?
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 622279.jpg

No trudno, kurczak musiał jakoś zwiać to zjem co jest. W międzyczasie w pobliżu zaroiło się od dzieciaków. Też powstawały i zaczęły patrolowanie terenu. Sąsiedzi przyjechali całymi rodzinami. Oczywiście mój motocykl był w centrum zainteresowania, ale i wzbudzał strach.
Dzieciaki były w wieku tak od roku do trzech lat i widziałem w ich oczach, że motocykl je fascynuje, ale najwyraźniej wygląda groźnie, bo boją się bliżej podejść.
Przypomniałem sobie, że coś zabrałem z Polski, co pozwoli mi nieco skruszyć pierwsze lody.
Wygrzebałem z kufra nasze polskie Krówki, oczywiście wyciśnięte z Biedronki i po uzyskaniu zgody od rodziców, obczęstowałem wszystkie okoliczne dzieciaki. No teraz już to stałem się dobrym wujkiem z zagranicy, z którym warto trzymać sztamę.
Kurczę pieczone w międzyczasie doszło, więc mogłem zacząć konsumpcję.
Sąsiad obok też zajął się wytwarzaniem ognia i rozpalił ognisko, po czym w sam środek paleniska wsadził coś dziwnego. Jakąś antenę satelitarną na trzech nogach, czy cuś? Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. Potem zalał to jakimś złotawym płynem i sobie podszedł. Po chwili przyszedł z pokrojonymi ziemniakami i wszystko wrzucił do czaszy.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 622266.jpg

Już się chyba wszyscy domyślili, że będą to frytki. Ukraińcy mówią na to talarki, choć bardziej mi to wygląda na frytki. Ziemniaki były młode, to nawet nie bawili się w obieranie, tylko pokroili na kawałki i od razu do rozgrzanego oleju.
Myślałem, że po wczorajszej odmowie napicia się z ukraińskimi druzjami, dzisiaj będą na mnie patrzeć spod łba, ale nic z tych rzeczy. Dzisiaj to nawet zostałem zaproszony na degustację talarków i tym razem nie miałem najmniejszego zamiaru odmawiać.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 621947.jpg

No niby smakują jak zwykłe ziemniaki smażone na oleju, czyli niby jak frytki, ale są jednak pyszniejsze od nich. Czy kiedyś wspominałem, że lubię frytki? Otóż smak jest podobny do smaku najsmaczniejszych frytek jakie kiedykolwiek jadłem, ale do tego dochodzi jeszcze zapach dymu od ogniska. No mówię wam, pychota aż mi ślina cieknie jak teraz o tym piszę.
Zabrałem się tak łapczywie do konsumpcji, że aż sobie jęzora popiekłem. No mówię wam pychota, mniam, mniam.
Z tego wszystkiego byłbym zapomniał wyjaśnić dlaczego wcześniej napisałem, że hitem poranka nie były słone jeziorka a coś zupełnie innego. Hitem poranka nie były nawet te wyśmienite talarki. Otóż hitem poranka był ten o to przedmiot;
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 621942.jpg

Tak zgadza się jest to papier toaletowy bez dziury w środku, ale nie to go czyni takim wyjątkowym, tylko to, że dzisiejszego poranka wszyscy chcieli go mieć.
W ośrodku na świeżym powietrzu stoi sobie ubikacja grupowa, niemalże latryna, poprzedzielana małymi drewnianymi płytami dla zapewnienia odrobiny intymności podczas wykonywania procesu wydalania składników mało przydatnych dla ludzkiego organizmu.
Można powiedzieć, że w jednej chwili poranka, cała populacja męska, znajdująca się na terenie ośrodka zapragnęła tylko jednego. Zapragnęła znaleźć się we wnętrzu latryny z kawałkiem osławionego papieru toaletowego bez dziury. Niestety z całą rolką nie było możliwości się zamknąć za lichymi drzwiczkami jednej z kabin, bo groziło to włamem, zrozpaczonych osobników trzecich i niepotrzebnym, zapewne bolesnym linczem.
Rolka była tylko jedna, przyniesiona przez pracownika ośrodka z samego rana i postawiona zaraz przy wejściu do kompleksu latryn.
Procedura wyglądała następująco: trzeba było najpierw odstać swoje w kolejce ogólnej, znajdującej się tuż przed kompleksem i w dodatku przy różnego rodzaju dźwiękach obcych procesów wydalania. Czasem pomagało nerwowe przebieranie nogami.
Później, gdy już człowiek doszedł do wejścia przy którym znajdował się hit poranka, czyli ów papier bez dziury, należało precyzyjnie oszacować i odmierzyć odpowiednią ilość centymetrów powierzchni, potrzebnej do skutecznego pozbycia się niechcianej lepkiej i nie atrakcyjnie pachnącej materii.
Potem już wystarczyło zaczekać aż jedna z kabin się zwolni i już można było rozkoszować się ulgą, towarzyszącą przy końcówce nadmiernie zwlekanego procesu wydalania.
Pod warunkiem, że w międzyczasie pieczołowicie odmierzony kawałek ‘hitu dnia’ nam nie upadł….
Jeśli wszystko przebiegło pomyślnie przy wyjściu z kompleksu, oczywiście chodzi o kompleks latryn, nos sam się zadziera do góry, widząc jeszcze dłuższą kolejkę nerwowo przebierających nogami.
No dobra, bo jak tak będę wszystko opisywał ze szczegółami to mi kartek do pisania braknie, zanim zdążę wyjechać z tego ośrodka a zatem od teraz nieco przyśpieszam pisaninę.
Zwinąłem obozowisko, pożegnałem się sąsiadami i opuściłem ośrodek. Fajnie było. Może jak się uda to za rok przyjadę tu z całą rodzinką?
Nie wracam tą samą szutrową drogą, tylko jadę nią dalej, by poznać resztę okolicy. No i oczy otworzyły mi się jeszcze szerzej. Takich ośrodków ze słonymi jeziorkami jest tu na pęczki. Do tego pełno straganów w których można kupić niemalże wszystko a już widok obwoźnego wesołego miasteczka rozwalił mnie totalnie.
Z tego Sołotwina zrobił się teraz jakiś większy kompleks wypoczynkowy a właściwie to zbiór takich kompleksów. Trafiłem w końcu pod starą kopalnię soli od której wszystko się zaczęło.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 620841.jpg

Droga szutrowa doprowadziła mnie do głównej drogi asfaltowej, którą wczoraj przyjechałem.
Najdziwniejsze jest to, że nie ma tutaj żadnych drogowskazów, banerów czy reklam, że coś takiego tutaj jest. Po prostu jadąc główną drogą tubylcy wiedzą w którym miejscu trzeba skręcić a przyjezdni muszą się tego dowiadywać od tubylców. Poczta pantoflowa jednak wyśmienicie działa, bo całe multum ludzi korzysta z tych słonych jeziorek. Po prostu zrobił się tutaj sporych rozmiarów kurort. Cieszę się, że tu trafiłem i mogłem to wszystko zobaczyć na własne oczy.
Na dzisiejszy dzień zaplanowałem sobie dojechać do Parku Narodowego Synewyr. W środku tego parku jest podobno piękne jezioro o znajomo brzmiącej nazwie Synewyr. Czyli dwa Synewyry za jednym zamachem. Do tego jest tam jakiś ośrodek w którym można spędzić noc, lub też można rozbić namiot tuż obok. Wszystkie te informacje oczywiście wygrzebałem wcześniej w Necie.
Z samego rana opracowałem sobie najkrótszą trasę prowadzącą do celu i ruszyłem z kopyta.

c.d.n.
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

PoprzedniaNastępna

Wróć do Podróże

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości