No i w domku. Dokładnie o 21:30. Niestety ze względu na chorobę żony musieliśmy skrócić wycieczkę.... i jak pisze DaJan; naparzać. Stąd sporo zdjęć robionych w czasie jazdy... i druga sprawa; upał. Każdy postój sprawiał, że pot płynął... więc lepiej było jechać
A, mój przebieg to 4920km. Osz... w 10 dni, aż sam zrobiłem wielkie oczy.
I teraz podziękowania:
Beniaminowi za przekazywanie wiadomości ode mnie,
Markowi Peliksowi za Auto Mapę (przydała się zwłaszcza w zwartych południowych miasteczkach, źle oznakowanych),
DaJanowi za towarzystwo w podróży,
i (zaocznie, bo i tak tego nie przeczytają) kilku osobom, które nam pomogły. A zwłaszcza jednemu panu z bułgarskiego miasteczka Varsec (coś a'la nasze zakopane), który po 11-tej w nocy woził mnie swoim samochodem w poszukiwaniu dla nas kwatery. Za free. Fajnej zresztą, bo właściciel kazał motongi wstawić do baru, mimo, że byli jeszcze klienci

Ogólnie plan wykonany w ok. 90% z tym, że w Egerze tylko nocowaliśmy.
I już dziś jadąc do domu wymyśliłem plana, że z PNPC Żywiec po jednej nocce prysnę na Węgry i na spokojnie zwiedzę Eger (o ile w domu wszystko będzie ok).
A teraz idę do własnego łóżka
