Dziś przeżyłem chwile grozy

, a potem szok

i nadal nie wiem co się stało
A było to tak:
Miałem pojechać załatwić kilka spraw, więc zachodzę do garażu, do Gwiazdeczki, która była nie ruszana od soboty.
Kluczyk w stacyjkę, ssanie otwarte, wyłącznik awaryjny załączony

naciskam starter, chwile hehła, odpuszczam, ponowna próba załapała

ale widzę, że przygasa kontrolka neutrala i słyszę, że rozrusznik dalej hehła

więc pstryk wyłącznik awaryjny, silnik zgasł, a rozrusznik hehła

no to przekręcam kluczyk w stacyjce, rozrusznik hehła

wyciągam kluczyk ze stacyjki, rozrusznik hehła

panika

pstrykam wyłącznikiem awaryjnym, pstrykam starterem, rozrusznik hehła

rozejrzałem się w koło, żadnego kluczyka 8 a aku pod siedzeniem

złapałem większy klucz i stukam delikatnie po wyłącznikach, stacyjce, silniku .... a rozrusznik hehła

kluczyk wyciągnięty, wyłącznik awaryjny wyłączony, starter odbija, a rozrusznik cały czas hehła

sprzęgło, bieg puszczam dźwignię, mówię zaduszę dziada, rozrusznik hehła szarpiąc moto do przodu
No mówię sobie, spali się

ale aku padł szybciej, rozrusznik hehłał coraz wolniej i wolniej.... i już tylko heh... i cisza....
Myślę aku padło...

wkładam kluczyk w stacyjkę, przekręcam, zapaliła się lampka neutrala

włączam awaryjny, naciskam starter.... rozrusznik tylko delikatnie jęknie i lampka neutrala gaśnie.... no to po aku

mam nadzieje, że tylko aku
Zamknąłem ssanie, wyłączyłem awaryjny, wyjąłem kluczyk, no to sezon zamknięty
A że musiałem jechać, a obok stoi Suzi Beatki

no to pojechałem

potem (gdzieś 2 godzinki później) Beatka wzięła Suzi, aby jeszcze troszkę pośmigać w tym sezonie, a ja sobie mówię idę wyciągnę aku z Gwiazdeczki, spróbuje podładować, a potem popytam na forum czego szukać, co się zpsuło, gdzie zajrzeć
Zachodzę do garażu i zanim rozkręcę to spróbuje jeszcze raz
Wkładam kluczyk w stacyjkę, przekręcam, włączam światła, aby sprawdzić stan aku - świecą
no to wyłączam światła, włączam awaryjny, starter i ................ szok
odpaliła od pierwszego razu, mimo zamkniętego ssania

a że lekko obroty miała słabiutkie, otwarłem ssanie i potrzymałem ją ze 2 minutki na ssaniu, potem zgasiłem i po chwili spróbowałem odpalić, załapała od pierwszego razu, znowu chwila zgaszona i ponowna próba i znowu bez problemu

zgasiłem i poszedłem się ubrać, bo trzeba sprawdzić moto poza garażem

wróciłem i odpaliłem bez problemów, pojeździłem po mieście, pochodziłem po sklepach, gasząc i odpalając bez problemowo
A teraz pytanie dla znawców magii, ewentualnie znawców chińskiej (i nie tylko) technologi motocyklowej:
Co to było
Co się mogło skleić
I dlaczego dalej hehłało mimo, że powyłączałem wszystko