Billy66 pisze:Motocykl mam mi służyć przede wszystkim do dalekich podróży, w głowie mam Hiszpanie. Nie mam jednak doświadczenia, które podpowiedziało by mi w jakim kierunku zmiany na takie wypadu powinny iść. Spotkałem się z opinią, że 250ccm to za mało jednak artykuł ze świata motocykli o damie, która przejechała Europę dookoła (12tyś km) na Suzuki VanVan 125ccm 12KM utwierdził mnie w przekonaniu, że te opinie nie są trafne

Nie jest za mało a 12000km to nie jest jakiś masakryczny dystans. Tyle, że na taką mega wyprawę trzeba już uciułać kasę, zaopatrzyć się w jakiś survivalowy proviant na "czarną godzinę", zabrać już trochę akcesoriów, lub pomyśleć o miejscach, w których zrobisz przegląd i ew. wymianę jakichś rzeczy typu np. olej i tego typu duperele. Słowem - porządnie i drobiazgowo zaplanować. Wszystko zależy w jakim czasie chcesz go pokonać i przede wszystkim dokąd. Tu po Europie jest w miarę lajtowo i przewidywalnie. Ewentualnie może być trochę drogo. Ale jeśli planujesz jakiś hardcore typu przez Syberię do Mongolii jak mój kuzyn, nooo to jest już poważne przedsięwzięcie, z budową motocykli na zamówienie pod kątem wyprawy włącznie. Ale to kompletnie inna bajka. Inny kaliber przedsięwzięcia.
Pamiętaj, że taka podróż jest trochę monotonna i czasem warto co np. 3 dzień zrobić jakiś dłuższy postój na dzień. Pochlać gdzieś, wyrwać jakąś dupcię - jednym słowem wyluzować się. Na razie nie porywaj się na takie dystanse. Zacznij od wycieczek po kraju. Na początek do ok. 1000km najdalej. Pod byle pretekstem, bo cel jakiś musi być. Chociaż najfajniejsza jest sama podróż. Wtedy po prostu poznasz swoje możliwości ile i co jesteś w stanie, ile dziennie wytrzymasz w siodle itp.
Są tacy co potrafią przekimać się w przydrożnym rowie pod plandeką i na cały dzień zjeść jakiegoś upolowanego własnoręcznie szczura gdzieś pod stodołą na wiosce, ale są też i takie ciocie, co to muszą mieć rezerwację w hotelu z klimą, trzy posiłki dziennie i satynową pościel. Wszystko zależy od człowieka.
Mnie właśnie jara najbardziej podróż, zatrzymywanie się na stacjach, jakaś kawa, obserwowanie ludzi, nawiązywanie znajomości z różnymi, dziwnymi typami... czasem trzeba spierdalać, he, he. Ale o to właśnie w tym chodzi. Nie trawię zlotów i grupowych wycieczek. Dla mnie jak jadę w trzy motocykle to już dziki tłum.