kamil_juri pisze:
Płacąc małą kasę człowiek ma świadomość, że nie kupuje tej samej jakości i jak było wyżej napisane - lakier może być źle położony, czy opony z marnej gumy. Ale kwestie bezpieczeństwa, konstrukcyjne - to już co innego. Nie kupujemy taczki tylko motocykl. Wg mnie to co spotkało tenegela to przede wszystkim wina głupoty i braku odpowiedzialności niektórych serwisów/dealerów. Nie myślą, że tym ma jeździć człowiek. Że od ich roboty zależy ludzkie życie.Przegląd robiony przez fachowca powinien dać jasną odpowiedź czy czymś można czy nie można jeździć.
Jest jeszcze jedna rzecz. "Fachowcy" z Choroszczy, którzy temu motocyklowi podbili tzw. zerówkę - pewnie zrobili to na papierze tylko, bo przepraszam za wyrażenie, ale nawet taki techniczny imbecyl jak ja (ot, samokrytyka

Ale potem po 300 km robiłem przegląd w warsztacie, który profesjonalnie zajmuje się motocyklami, bo poza chińczykami mają też autoryzację kawasaki. I faktycznie tym razem oleju było tyle, ile potrzeba w silniku... Mechanik wymienił też gumowy wężyk przy gaźniku, który był pęknięty, zresztą tuż obok miejsca pęknięcia. I tego pęknięcia nie zauważył, nic mi o tym nie powiedział. A ja pęknięcie zauważyłem, gdy tylko spojrzałem na zaciski przewodu, który wymieniał, ot dla zasady, żeby sprawdzić czy dokładnie... To mnie też przeraża, bo tu już człowiek, który to robił, był mechanikiem...
Ja wiem, że towary z wadami fabrycznymi się zdarzają (choć raczej spodziewałbym się, że w miejscu technologicznego spawu coś puściło, bo było źle złapane), ale przegląd zerowy i potem kolejny gwarancyjny, powinny to wyłapać.
Ale nie trefne spawanie *elementu, który powinien być cały, jednolity*. I też pytanie, jak to możliwe, że ten element wymagał spawania (bo to nie tak, że kupiłem w pękniętą ramą, ja kupiłem z pękniętą i niedbale pospawaną ramą!). Czy fabryczna rama była tak pokrzywiona i źle pospawana, że ktoś musiał jakimś siłownikiem hydraulicznym ją "dostosować" potem, żeby silnik wstawił, bo mocowania nie pasowały? Bo ja (ok, jestem laikiem) nie potrafię sobie wyobrazić innej możliwości niż to, że w ramie coś było przesunięte, rozjechane i nie pasowało do mocowań silnika lub innych elementów i ktoś musiał to na siłę naciągać, prostować, przesadził z przyłożoną siłą i element konstrukcyjny na który działała największa siła poddał się, ale poddał za bardzo. A potem ktoś wstawił silnik, chwycił za migomat, przyłapał delikatnie i niedbale, zasmarował czarną farbą i niech jedzie. W chińczykach i tak wszystko z plastiku, na silikon i taśmę klejącą się trzyma to i na to nikt narzekać nie może...
Nie zrazi mnie to do tego, co rodem z chin. Telefon mam z Chin, działa od 4 lat bez zarzutu, tablet syn ma chiński i jedynie kabel od ładowarki musiałem polutować, mikrofalówka, pralka... ehhh długo by wymieniać. I wszystko działa, a problemy jak się zdarzają, są sporadyczne i do przeskoczenia. Mam nadzieję, że tak samo bedzie z motorem. A ja będę miał po wszystkim większą wiedzę z przepisów prawa konsumenckiego



Pozdrawiam !!