Jeszcze raz dziękuję.
Pora podzielić się paroma spostrzeżeniami. W końcu od dnia otrzymania mojego dwukołowca minęło 12 dni i 170 km przebiegu. Wiem, niewiele, ale dopiero rozgryzam jazdę na takiej maszynie. Najpierw jeździłem pod garażem, później drogi leśne, dopiero po kilkudziesięciu kilometrach poczułem się na tyle pewnie, aby pozwolić sobie na trasy po drogach publicznych. I wcale nie żałuję, że tak długo zwlekałem. opanowanie motocykla to nie to, co siedzenie za kółkiem samochodu.
Jednak strach wciąż jest, bo o ile hamulec przedni dobry to tylny jak na mój gust prawie wcale nie hamuje, a to już włącza mi czerwoną lampkę w głowie.
Usterki są usuwane na bieżąco. Zazwyczaj to pierdołki. Wymieniłem przewód paliwowy (nie wiem dlaczego, ale przestał gasnąć co chwilę), dokręciłem porządnie kranik do baku ( już nie cieknie ), adapterów lusterek chwilowo nie wymieniałem, przykleiłem je klejem po odpowiednim ustawieniu, nakrętka kołpakowa wymieniona, wskaźnik paliwa nadal nie działa. Dodatkowo poprawiłem lampę tylną podświetlającą tablicę, była krzywo przykręcona, po zrobieniu pierwszych 60 km trzeba było naciągnąć łańcuch i okazało się, że oś tylna nie była dokręcona tylne koło trzymało się na napinaczach łańcucha.
Przede mną długie miesiące dokupywania akcesoriów do tuningu optycznego, ciuchów na motocykl itd.
Ale Panie i Panowie, frajda z jazdy jest
Tylko nie szczerzę zębów podczas jazdy, bo robale mi między nie wpadają
