Powitało nas rano piękne słoneczko, więc ze zbieraniem obozowiska nie było żadnych problemów. Bez pośpiechu można było kawkę wypić i jakieś śniadanko zjeść
Ruszyliśmy w drogę, przez Belgię do Francji. Drogi w Belgii okazały się niestety nieco gorsze niż w Holandii. Tam były wręcz doskonałe i doprawdy bardzo bym sobie życzyła, żeby u nas były choć w połowie takie . W Belgii co prawda dziur nie było, ale asfalt niezbyt równy. Dało się odczuć różnice już w momencie przekraczania granicy, gdzie część miasteczka po stronie holenderskiej miała kostkę idealną, a część belgijska już taka cudownie piękna nie była.
Pierwszy postój zrobiliśmy kawałeczek za Calais. Miasta, z którego do Anglii można się dostać promem lub tunelem. Sznur tirów zjeżdżał do promów i jak przed Calais dość tłoczno było na drodze, tak kawałek dalej już pustawo
Z Eede do Falaise mieliśmy ok. 500km. Częściowo autostradami, ale w większości bocznymi drogami. Hmmm bocznymi bocznych dróg byłoby lepiej powiedzieć
O ile na drogach szybkiego ruchu normalnych stacji benzynowych nie brakowało, na tych bocznych drogach wcale ich nie było. To znaczy były, ale nie oddzielnie, jak u nas. Były przy sklepach typu : Auchan, Inter Marche, Geant itp . Bezobsługowe i przeważnie płatne kartą. Szczytem były dwa dystrybutory z paliwem ustawione przy chodniczku, w maleńkiej miejscowości na wąziutkiej drodze
. Przestrzeni mają dużo więcej, nie ma wrażenia zatłoczenia miejscowości, ale z czystością już podobnie jak u nas. No może nie tak bardzo, ale jednak. Jadąc tymi bocznymi drogami mijaliśmy hektary pól, lasów zupełnie bez żadnych zabudowań w tle. Wsie i miasteczka w sporej odległości od siebie.Nie było potrzeby zwalniać co kawałek do 50km/h Po drodze mieliśmy Rouen. No to już Normandia pełna gębą
Tam w katedrze Notre Dame pochowani są przodkowie Wilhelma Zdobywcy : pierwszy wódz Normanów Wielki Rollo, Wilhelm I Długi Miecz. Jest tam też grobowiec Ryszarda Lwie Serce.
Nawigacja doprowadziła nas do centrum bez pudła. Poszliśmy zwiedzać
Za to wyjazd z Rouen to już inna historia. Na tych wąziutkich, krętych uliczkach nawigacja zgłupiała do szczętu do tego stopnia, że pojechaliśmy pod zakaz i dobrze, że żaden żandarm w kepi akurat nie był w pobliżu
. W pewnym momencie wyglądało to tak, jakbyśmy w kółko się kręcili i Rouen nie chciało się z nami rozstać Dalsza droga przebiegała już bez niespodzianek. Nawigacja z głosem Krzysia Hołowczyca odetchnęła z ulgą
Kemping mieliśmy u podnóża zamku. To tu przyszedł na świat, ten który sprawił, że zainteresowałam się Normandią, wielki strateg, doskonały wódz, mądry władca, zdobywca Anglii - Wilhelm.
Naczytałam się historycznych książek dość, o Wilhelmie również, dlatego z wielkim wzruszeniem patrzyłam na Falaise i zamek wzniesiony przez Normanów na skale, górujący nad miastem. Powiewałam nad nim normandzka flaga. Dwa złote lwy na czerwonym tle.
https://plus.google.com/photos/10919320 ... 2484318241