Bałkanica 2015

Wycieczki krajowe i zagraniczne oraz relacje z ich przebiegu

Re: Bałkanica 2015

Postautor: Diabliczka dodano: 23 lip 2015, 10:02

To ja jeszcze dodam tak gwoli ścisłości, że na samą wyspę sv. Stefan nie da się wjechać - bo nie ma tam ulic. Tylko uliczki wąziutkie między kamienicami i często po schodkach dla pieszych. Może poza sezonem jest otwarta dla zwiedzających? Kiedy byłam w bodajże 2008 r udało mi się na nią wejść (była jeszcze otwarta dla zwiedzających), ale i tak było to chyba pod koniec września...
Awatar użytkownika
Diabliczka
Forumowicz
 
Posty: 78
Rejestracja: 22 mar 2015, 11:25
Lokalizacja: Wielkopolska
Motocykl: Junak 122 RS
Płeć: kobieta

Re: Bałkanica 2015

Postautor: krysz dodano: 24 lip 2015, 20:48

Dzień 6 Sv. Stefan - Podgorica (Czarnogóra) 337 km
Dziś, przed wyruszeniem w trasę postanawiam wypić kawę i zjeść śniadanie w tym uroczym miejscu. Ponieważ jak co dzień wstałem dość wcześnie, grubo przed ósmą już jadę Magistralą w stronę Petrovac.
Obrazek
W tej miejscowości powinienem skręcić w lewo na Podgoricę. Wypatruję jakiegoś drogowskazu... i nic. Nawigacja każe jechać prosto, więc jadę tak ok. 10 km. Podejrzewając, że przejechałem zjazd zatrzymuję się i wyciągam mapę. Na bank przejechałem, wracam więc do Petrovac , zatrzymuję się na przystanku i pytam starszą panią o drogę. Ta z uśmiechem mówi, żebym zawrócił i jechał w stronę Baru. Mnie wcale nie do śmiechu, bo tam już byłem, a drogi niet. Dodaje, że przed Barem jest nowy tunel i droga do stolicy. No tak, na mojej mapie tego nie ma. Zawracam i po 15 km wjeżdżam na wielki "ślimak", a zaraz potem do tunelu; rzeczywiście nowy, dobrze oświetlony z wentylatorami, długi na ponad 4 km. Za tunelem na bramce płacę 1 euro za tą przyjemność i startuję w czarnogórski interior. Po niedługim czasie wjeżdżam na groblę na jeziorze Szkoderskim.
Obrazek
Na przedmieściu Podgoricy tankuję, wolę mieć pełny zbiornik ruszając w góry. Do miasta Niksic droga taka sobie ze sporym ruchem, dalej już pusta z nową nawierzchnią. Jadę więc tak sobie w stronę Durmitoru obserwując piękny krajobraz.
Obrazek
Obrazek
Czasami na drodze pojawią się krowy (jedna przebiegła mi przed kołem) albo psy.
Obrazek
A kiedy skręcam w prawo w stronę Żabljaka zaczyna się wspinaczka, jedzie się wyśmienicie, ruch znikomy, droga świeżo wyremontowana; szeroki, równy asfalt. Pełnię szczęścia delikatnie psuje coraz większy chłód. Jestem na tyle leniwy, że nie chce mi się rozbebeszać torby, żeby wyciągnąć podpinki, zmieniam jedynie rękawice na cieplejsze.
Jadę, podziwiam góry Durmitoru w pełnej krasie z leżącym śniegiem na stokach,
Obrazek
asfalt cięgle dobry, jedynie przed miejscowością Savnik droga robi się wąska, dziurawa, na tzw. agrafkach trochę się rozgrzałem. Im bliżej Żabljaka tym zimniej... wreszcie sobie uświadamiam, że przecież wjechałem w wysokie góry, a ubrałem się, jakbym nadal lansował się nad Adriatykiem. W okolicy tego górskiego miasta na niebie pojawiają się ciemne chmury, ale deszcz na szczęście tylko mnie "musnął". Żabljak objeżdżam obwodnicą, za miastem mijam osiedle drewnianych domków, puste o tej porze roku. Zimą podobno jest tu "ruch".
Kiedy dojeżdżam do mostu nad rzeką Tara jestem nieźle zziębnięty. Bardzo powoli przejeżdżam na drugą stronę robiąc w czasie jazdy kilka zdjęć. Piętnaście minut i wracam na "swój" brzeg... Robię sesję zdjęciową, próbując się rozgrzać chodzę po parkingu i podziwiam to dzieło Durdevica... jeszcze foty Cruisera na tle mostu (delikatnie przeganiam turystów, którzy mi zasłaniają panoramę :)) )
Obrazek
... i ruszam kanionem Tary w stronę Mojkovac. Tu asfalt, niestety, w fatalnym stanie, za to widoki miodzio :) Co kilka kilometrów wjeżdżam do tuneli wykutych w skałach lub przejeżdżam pod nawisami skalnymi.
Za Mojkovac rozglądam się za jakąś "jadłodajnią". Podjeżdżam pod całkiem sporą restauracyjkę, w środku tłumnie od tubylców (większość już nie żle pijana), lokal dokładnie zadymiony (na Bałkanach nie ma zakazu palenia w miejscach publicznych). Dziewucha za barem przeprasza, ale nic tu do jedzenia nie dostanę, napoje wszelakie - owszem... Kilka kilometrów dalej szczęście mi dopisuje i zamawiam mięsko z grilla.
Pijąc kawę (tradycyjnie dostałem szklankę wody do kawy) obserwuję drogę, po której z dużą prędkością pomyka trzech bikerów na ścigaczach. Daniem, które zjadam z apetytem, okazała się jagnięcina, tutejszy przysmak.
Obrazek
Po kilku kilometrach dojeżdżam do miejsca wypadku.Jednego ze wspomnianych bikerów "wyniosło" na łuku na przeciwny pas i trafił w ciężarówkę... Kabina zniszczona, opona rozerwana... kilkadziesiąt metrów dalej leży coś co pół godziny wcześniej było motocyklem. Zwłok nie widzę, więc pewnie żyje i zabrała go karetka. Koledzy stoją na poboczu obok policji, każdy z telefonem przy uchu. Dreszcz przeszedł mi po plecach, ale jadę dalej...
Trasa do Podgoricy jest niesamowicie cudowna, ale i niebezpieczna.
Obrazek
Droga wąska, kręta... po prawej stronie samochody niemal ocierają się o skalną ścianę, po lewej przepaść na dnie której płynie rzeka. A za nią znów masyw skalny. Wąwóz rzeki Tary - cudo przyrody.
Obrazek
Obrazek
Przed stolicą rozglądam się za noclegiem. Widząc coś co przypomina motel - zajeżdżam. Trafiam od razu na właściciela, pyta czy znam rosyjski, bo pracował kiedyś w Rosji... rozmawiamy więc w tym języku.
Cena 10 euro za pokój; przyzwoita. Pytam o jedzenie - no raczej posiłków nie serwują, ale dla mnie coś się znajdzie. U barmana zamawiam piwo, siadam przy stole na zewnątrz i po chwili szef przychodzi trzymając w rękach kilka gotowych dań do wyboru. Wskazuję pierwsze z brzegu i ... trafiam na "gołąbki". Proszę jeszcze o sałatkę... hmm, może być problem... albo i nie. Barman podgrzewa danie, a szef idzie na drugą stronę drogi w... krzaki. Obserwuję go trochę wystraszony. Ten po chwili wraca niosąc w ręku okazałego ogórka. Obaj się śmiejemy. Tu to nawet ogórki dziko rosną :)) .
Obrazek
Mam wrażenie, że jestem jedynym gościem w tym pensjonacie, bo młody barman nie odstępuje mnie na krok. Co chwila dolewa piwa do szklanki - coś mi się wydaje, że zżera go ciekawość. A kiedy wziąłem się za mały przegląd motocykla (smaruję i naciągam łańcuch, czyszczę moto) podchodzi. Rozmawiamy ubogim angielskim, pyta się o szczegóły mojej podróży, jak żyje się w Polsce. Jemu marzy się, żeby się stąd wyrwać. Na razie zarabia... Żeby stąd wyjechać potrzebna mu wiza. Angielskiego uczy się z telewizji oglądając programy z satelity.
Przy drugim moim piwie do stolika dołączają panowie z auto-lawet (oczekują na "klienta" popijając kawę), no to od początku zaczynam opowiadać... Przed noclegiem jeszcze mały spacerek, jeszcze jedno piwo, i kolejny dzień w siodle minął.
"Nieważne jaki masz motocykl, ważne gdzie nim byłeś"
http://chomikuj.pl/krysz2/Podr*c3*b3*c5 ... uiser*27em
Awatar użytkownika
krysz
Klubowicz
 
Posty: 1570
Rejestracja: 21 cze 2011, 21:52
Lokalizacja: Łosice
Motocykl: Keeway Cruiser
Tel. kom.: 602433923
Płeć: mężczyzna

Re: Bałkanica 2015

Postautor: krysz dodano: 24 lip 2015, 21:19

:) zapomniałem dołączyć link do większej ilości zdjęć.
Dzień 6 Bałkanicy:
https://picasaweb.google.com/1159617999 ... directlink
"Nieważne jaki masz motocykl, ważne gdzie nim byłeś"
http://chomikuj.pl/krysz2/Podr*c3*b3*c5 ... uiser*27em
Awatar użytkownika
krysz
Klubowicz
 
Posty: 1570
Rejestracja: 21 cze 2011, 21:52
Lokalizacja: Łosice
Motocykl: Keeway Cruiser
Tel. kom.: 602433923
Płeć: mężczyzna

Re: Bałkanica 2015

Postautor: wydech dodano: 24 lip 2015, 22:07

coraz fajniejsza ta Twoja wycieczka
Awatar użytkownika
wydech
Klubowicz
 
Posty: 1225
Rejestracja: 14 lis 2012, 20:09
Lokalizacja: okolice Torunia
Motocykl: TS 350+GSF 600
Płeć: mężczyzna
Wiek: 52

Re: Bałkanica 2015

Postautor: krysz dodano: 26 lip 2015, 18:26

Dzień 7 Podgorica - Ochryd (Macedonia) 328 km.
Gdy rano schodzę obwieszony torbami, mój nowy kolega-barman już na mnie czeka... - kawa? poproszę. Kiedy walczę z mocowaniem tych toreb na motocyklu przybiega z informacją, że kawa już czeka. Kurczę, traktują mnie tu jak jakąś personę... Przy kawie jeszcze rozmawiamy, jest ciekawy dalszych planów mojej podróży - niestety nie posiada konta, ani nawet dostępu do internetu. Szkoda, wysłałbym mu link do albumu. Za kawę odmawia zapłaty, żegnamy się serdecznie i ruszam zobaczyć tą Albanię, którą tak mnie straszono.
W Podgoricy tankuję pod korek, na wylocie z miasta w "piekari" kupuję bułki i ruszam w kierunku Albanii. Przekraczam granicę dosyć sprawnie, pierwsze kilometry na albańskiej ziemi i ... jestem pozytywnie zaskoczony. Równy asfalt, sporo inwestycji, dobre oznakowanie, czy to na pewno Albania...?
Obrazek
Do Szkodry spokojnie sobie pyrkam, obserwuję, robię fotki... i to ma być ta groźna, mafijna Albania? Oczywiście mnóstwo samochodów z gwiazdą i słynnych myjni... nie wiem czy więcej stacji paliwowych czy też tych myjni "pod chmurką"?
Obrazek
Obrazek
W Shkoder to pierwsze wrażenie trochę słabnie, jest jakiś taki "chaos", jadę obrzeżami a tu brak utwardzonych chodników, stragany tuż przy samym asfalcie, ludzie łażą po ulicach.
Przejeżdżam dość szybko i kieruję się do stolicy tego małego kraju - sprawdzimy słynne tirańskie korki... Kiedy już wjeżdżam z przedmieść do właściwego miasta parkuję Cruiserka przy banku... coś mnie podkusiło, żeby wziąć trochę leków na poprawę humoru :)) . Na stacjach widziałem ceny paliw średnio 1,80 lek/litr. No to wezmę 20, na pomidory i trochę benzyny starczy. W bankomacie klikam grzecznie cyferkę 20 i dostaję... 20 000 leków. E, to pewnie w starych nominałach, coś czytałem o dewaluacji pieniądza w tym kraju.
Obrazek
Kurczę... moja pewność siebie jednak zostaje zachwiana. Wchodzę do lokalu z napisem Reklame, pytam chłopaka za ladą ile to będzie euro, pokazując cztery banknoty? Nie wie za bardzo, no to ile litrów benzyny...? Patrzy na mój kask w ręku i robi dziwne miny... dzwoni gdzieś i po chwili już wiem: tak koło 160 euro... lub w ch... benzyny. I co teraz, nie mam zamiaru siedzieć tu tydzień. Decyzja; wymieniam na euro! No tak, ale dziś sobota, wszystkie banki pozamykane. Ale jest kantor; chłopak szkicuje mi trasę jak dojechać. Jadę, parkuję we wskazanym miejscu i... jakoś tak chyba słabo trafiłem. Wchodzę do biura podróży - powinni coś wiedzieć... Młoda dziewucha kiwa, żeby za nią iść. Mam przewodnika :)
Jest i kantor, dziewczę nie odchodzi, robi za tłumacza, zostawiam sobie 3 tys. leków reszta na euro... dziękuję mojej przewodniczce i ruszam walczyć w słynnych korkach. Faktycznie, mimo, że to sobota chyba każdy wyciągnął swój (jakikolwiek) pojazd i ruszył na miasto. Na każdym skrzyżowaniu przynajmniej dwóch policjantów, zresztą pełno ich wszędzie; gwiżdżą, machają rękami, przepędzają źle parkujących... gdy wcześniej parkowałem motocykl, oczywiście obok stał policjant, spytałem jakoś tak częściowo na migi, czy może tu stać?... podniósł kciuk do góry. Na pewno znaczyło to OK. Może! :)
Obrazek
Ale gdy wreszcie zbliżyłem się do ronda zrobiło mi się dodatkowo gorąco; rondo wielkie, trzy pasy dokoła i "sajgon". Tu chyba nie obowiązują żadne przepisu ruchu drogowego; mało kto używa kierunkowskazów, za to prawie wszyscy trąbią, policjanci gwiżdżą, wrzask, pisk. Piesi przechodzą przez rondo jak chcą, rowerzyści jadą pod prąd, kierowcy z lewego pasa zjeżdżają w prawo, z prawego jadą wokół ronda... Głowa chodzi mi jak radar, ale staram się dostosować... nie zatrzymuję się, ale i nie przyśpieszam, powoli, równym tempem... niemalże ocieram kolanami o samochody, wreszcie opuszczam rondo. Hura, żyję!
(fotek brak!)
Z radości zapomniałem zerknąć w nawigację i zajeżdżam na wielki plac przed jakimś gmachem. Robię rundę (prawie honorową :) - przecież przeżyłem ) i już teraz oka nie spuszczam z ekranu, przejeżdżam przez jakiś park i znów trafiam na policjanta. Stoi przy skrzyżowaniu (zamiast na środku... nie jest samobójcą), gwiżdże, ale i tak nikt nie zwraca na niego uwagi. Krzyczę (bo głośno przez te klaksony wokół) do owego stróża; Elbasan?, ruch głowy w kierunku najszerszej ulicy i znów kciuk w górę... no to ognia. Tuż za tablicą z przekreśloną nazwą Tirane zjeżdżam na parking przy jakiejś restauracji i zmieniam koszulkę. Raczej z upału tak się spociłem... :)) .
Dalej jedzie się fajnie, co prawda droga wąska i kręta, lekkie górki, ale co to po Tiranie... Jestem na lekkim zjeździe, teren szykowany pod autostradę, dojeżdżam do wąskiego tunelu, skręt w prawo o 90 stopni... czuję jak koła tracą przyczepność, jeszcze odruchowo próbuję ratować się podpórką, ale i but ślizga się pod motocykl i... leżę. I do tego na przeciwnym pasie ruchu, a widoczność ograniczona! Noga przygnieciona, próbuję podnieść Cruisera, ale z pozycji leżącej to niewykonalne... Sięgam ręką i wyłączam zapłon, bo silnik cały czas pracuje... benzyna zaczyna wylewać się przez korek na asfalt, przez chwilę patrzę bezradny czy nie nadjeżdża mój potencjalny zabójca... W akcie determinacji wyrywam wreszcie nogę, tyle, że bez buta. I w chwili, gdy stawiam sprzęt do pionu z tyłu podjeżdża policja. Włączają "koguty" i obaj wyskakują z pojazdu... nieomal w ostatniej chwili. Wstrzymują ruch z obu kierunków. Kiwam na tego stojącego bliżej, żeby potrzymał motocykl, pokazuję na but... kręci przecząco głową... No to nie. Ponieważ stoję po prawej stronie siadam na siodełko, otwieram stopkę boczną, znów zsiadam i dopiero zakładam but. Mundurowy pogania mnie, a but jak na złość nie chce wejść na stopę... Gdy w końcu uporałem się z tym buciorem ponownie wsiadam. Cruiser jak gdyby nigdy nic - odpala. Próbuję zwiększyć obroty, ale manetka ani rusz. Upadając trzymałem kierownicę do końca i pewnie przekręciłem manetkę w przeciwnym kierunku. Kręcę na siłę, coś prztyknęło, silnik zawył... jest dobrze. Jedynka i powoli zjeżdżam na placyk za tunelem. Policjanci podjeżdżają... jeden mówi dobrze po angielsku, pyta czy nic mi się nie stało? Odpowiadam, że wszystko w porządku. A motocykl? Wspólnie oglądamy... tylko lusterko przekręcone i spacerówka siedzi pod pedałem hamulca. Jeszcze raz pyta czy na pewno dobrze się czuję, lustruje mnie wzrokiem, ale nie dopatrzywszy się urwanej ręki czy nogi - odjeżdżają.
Zdejmuję kask, kurtkę - trzeba ochłonąć.
Szacuję straty; są niemal zerowe, gmol i solidna sakwa wzięły na siebie cały ciężar tego żelastwa. Spodnie porwane, ale to i tak ostatni ich sezon. Przez kilka minut obserwuję wiadukt i próbuję zanalizować to zdarzenie... aha, asfalt wyprofilowany tak, żeby woda spływała na lewą stronę. Czyli tak; zjazd w dół, skręt w prawo pod wiadukt, asfalt wyślizgany, pochylony w lewą stronę...
Obrazek
Kilka minut obserwuję tunel, chyba w oczekiwaniu na motocyklistę i jego reakcję... żaden się nie pojawia, za to co któryś samochód wypada na przeciwny pas. Tam rzeczywiście musi być pierońsko ślisko!
Obrazek
Dobra, ruszam do Elbasan... autostradą. Gdy już pęd wiatru "ostudził" mi głowę wrócił dobry nastrój... Na rondzie przed Elbasan widzę drogowskaz w prawo z napisem "Tirane SH3"... no to jazda, przecież po to tu przyjechałem. Ostro pod górę po winklach, oczywiście z dużą rezerwą bezpieczeństwa. Wdrapałem się kilkaset metrów wyżej i ... stop. Trzeba wypić kawę i mam przecież świeże bułeczki z Podgoricy. Z mojego mini obozu mam piękny widok na miasto, mimo, że oddalone ok. 10 km, mam je pod sobą.
Obrazek
Obrazek
Zoom na Elbasan
Obrazek
Po górskim relaksie zjeżdżam z powrotem w kierunku Elbasan. Na przedmieściach na straganie kupuję owoce i pomidory. Dziadek-sprzedawca pogiętym wkładem od długopisu na starej gazecie podlicza; pod kreską cyferka 25. Jak oni tu liczą; w Shkoder widziałem pomidory po 40 Lek za kilogram, dziadek zważył ich ponad 1 kg plus owoce... i 25 ? Daję banknot 1000 ALL, dostaję 750 reszty :)) Aha... czyli zapłaciłem 250. Na "odchodne" na migi pytam czy mogę mu zrobić fotkę? jest nawet dumny z tego zaszczytu.
Obrazek
W mieście sporo motocykli różnej maści, jest nawet MZ 150. Z nowych same pierdziki o poj. do 125cc.
Obrazek
Staram się wydać pozostałą lokalną walutę; tankuję, zamawiam trzy cole (po które pracownik stacji gdzieś poszedł)... i jeszcze mam :)) . Nic to wydam po drodze.
Zaczynam się trochę gubić w rachunkach płaconych lekami... tankując paliwo na dystrybutorze "jak byk stało", że benzyna kosztuje 1,77/litr.
Obrazek
Nie wiedząc, ile w rzeczywistości mam zapłacić daję banknot o największym nominale jaki mam.
Cały czas przemieszczam się w stronę granicy z Macedonią i próbuję pozbyć się tych "lekarstw". W przydrożnej budce kupuję wodę z lodówki: "how mach?" - odp: "One lek"... kasuje 100 leków... jak oni tu operuję tymi zerami? jedni dodają jedno zero, inni dwa zera... za ostatnie jakie mam proszę piwa, bo już się gubię. Dostaję 3 sztuki o nazwie Bavaria :)
Wreszcie natrafiam na kolejną "atrakcję" w Albanii; bunkry
Obrazek
Ostatnie kilometry przed granicą to niezła wspinaczka... nawet zostawiam w tyle te wszystkie ich mercedesy :-) Samo przejście graniczne położone dość wysoko...
Na pasie ziemi niczyjej, jadąc zdążyłem cyknąć fotkę osiołkowi obładowanemu wiązkami siana:
Obrazek
Kwadrans na odprawę i jestem po stronie Macedońskiej. W jakimś biurze spedycyjnym wymieniam 50 euro na Denary; pani wyciąga prywatną portmonetkę, klika na kalkulatorze... 61 : 1, może być? musi. Zjeżdżam na nizinne tereny... staram się zorientować z jakiego wyznania ludnością mam do czynienia. Na Bałkanach to ważne... po lewej mijam cmentarz muzułmański, a więc o języku rosyjskim mam tu zapomnieć!
W Ochrydzie na światłach podbiega człowiek z krzykiem "zimmer, room". Kiwam głową... i po pół godzinie już jestem pod prysznicem.
Pod wieczór spaceruję sobie bulwarem nad jeziorem Ochrydzkim, widzę jak pomyka Jinlun 250, fotografuję Raptora (u nas Junak 320),
Obrazek
zwiedzam stare miasto,
Obrazek
Obrazek
w kameralnej restauracyjce pałaszuję pizzę popijając Skopskim :) Spacerując natrafiam na Fiata 126 (jeszcze na starych felgach), możliwe, że made in Italia.
Obrazek
Na koniec kupuję lód i siedząc na ławce nad wodą obserwuję spacerujących wczasowiczów, zatokę oświetloną latarniami, wzgórza z mnóstwem hoteli.
Obrazek
Obrazek
Ostatni spacerek po mieście
Obrazek
i o 23-ciej do wyrka. Tak minął kolejny dzień w podróży... Trzy kraje, korki, gleba, policja, biwak w górach. Jest klawo.
"Nieważne jaki masz motocykl, ważne gdzie nim byłeś"
http://chomikuj.pl/krysz2/Podr*c3*b3*c5 ... uiser*27em
Awatar użytkownika
krysz
Klubowicz
 
Posty: 1570
Rejestracja: 21 cze 2011, 21:52
Lokalizacja: Łosice
Motocykl: Keeway Cruiser
Tel. kom.: 602433923
Płeć: mężczyzna

Re: Bałkanica 2015

Postautor: andrzej_sl dodano: 26 lip 2015, 18:44

krysz pisze: Kurczę, traktują mnie tu jak jakąś personę...


W końcu dbają o klienta :D (jedynego zresztą ;) )
Trzy najpopularniejsze słowa na świecie - "Made in China".
andrzej_sl
Klubowicz
 
Posty: 753
Rejestracja: 01 wrz 2013, 17:30
Lokalizacja: Gliwice
Motocykl: Mińsk125-JL150-GS500-ST1100
Tel. kom.: 600413426
Płeć: mężczyzna
Wiek: 54

Re: Bałkanica 2015

Postautor: jaskiniowiec dodano: 26 lip 2015, 20:25

Super Rysiu, chcę więcej ☺
Aby ruszyć przed siebie nie potrzeba zbyt wiele,
wystarczą siodło, dwa koła i mina wesoła.
http://trokakrzysztof.blogspot.com/
Awatar użytkownika
jaskiniowiec
Forumowicz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 lip 2013, 23:28
Lokalizacja: Gdynia
Motocykl: Junak RS125Pro
Tel. kom.: 791669042
Płeć: mężczyzna
Wiek: 56

Re: Bałkanica 2015

Postautor: krysz dodano: 26 lip 2015, 20:28

"Nieważne jaki masz motocykl, ważne gdzie nim byłeś"
http://chomikuj.pl/krysz2/Podr*c3*b3*c5 ... uiser*27em
Awatar użytkownika
krysz
Klubowicz
 
Posty: 1570
Rejestracja: 21 cze 2011, 21:52
Lokalizacja: Łosice
Motocykl: Keeway Cruiser
Tel. kom.: 602433923
Płeć: mężczyzna

Re: Bałkanica 2015

Postautor: Jack dodano: 26 lip 2015, 21:23

Świetnie się czyta :D , ale przed tym tunelem, to mało brakowało. Miałeś dużo szczęścia :D .
Romet Kadet 50 -> Romet Mińsk 125 -> Romet Soft 125 -> Romet R 250 -> Yamaha FJ 1200 A-> HONDA CBF 600 S
Awatar użytkownika
Jack
Klubowicz
 
Posty: 2324
Rejestracja: 15 cze 2012, 23:34
Lokalizacja: Podbeskidzie
Motocykl: Honda CBF 600 S
Płeć: mężczyzna
Wiek: 57

Re: Bałkanica 2015

Postautor: Luca dodano: 27 lip 2015, 14:16

Góry w Czarnogórze kuszą oj kuszą. Jest co podziwiać.
W Shkoderze w centrum też miałem podobne drogowe odczucia i również wyjechałem stamtąd mokry :D
a w banokmacie to też się kiedyś zrobiłem na Węgrzech i o jedno zaro za dużo wcisnąłem, a że akurat byłem po wypłacie to mi całą pensję wypłaciło w węgierskiej walucie :mur:

Co do tego poślizgu to naprawdę miałeś dużo szczęścia, że nic się złego nie stało.

krysz pisze:Znów zapomniałem... :)

Ja to bym prosił jeszcze o mapkę przejazdu z każdego dnia :)
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

PoprzedniaNastępna

Wróć do Podróże

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość