Heh, jakoś tak spontanicznie mnie natchnęło żeby się wybrać do Krakowa przynajmniej, bo na Grecję nie miałem szans. Więc kilka fotek już jest.
Pierwszy zjawił sie Valdijo (ze mną), byliśmy spoceni jak szczury, a gospodarze w krótkich spodenkach:

W oczekiwaniu na resztę podróżnych, freex uczył nawigację trasy

a myśmy piwkowali i zajadali sie chlebkiem ze smalczykiem, ogórasami i grzybkami w occie:

Jarek przegonił chłopaków z Bydgoszczy do Krakowa droga najkrótszą (a nie najszybszą). O taki przedsmak rumunii. Ostatnie 200km pokonali w 4,5godziny... dotarli na 20:00

Po czym na stole pojawiła się cytrynówka w ilości wysoce niezadowalającej uczestników grillowania(ale to akurat dobrze):

Bo i tak ranek zaczął się dosyć ciężko (coś około 6 rano):


Dodatkowo podczas pakowania okazało się że linka sprzęgła w Aprilli niedomaga.
Dorplas rzucił okiem, i w mig naprawił:


Po czym ekipa zebrała się do wyjazdu:

No i pojechali, ja niestety nie mogłem jechać z nimi, ale co się odwlecze to nie uciecze

.
Ja wróciłem sobie do domku bocznymi drogami.