Mémoires czyli... le Polonais passe par tout!

Mémoires czyli... le Polonais passe par tout!

Postautor: Lepes dodano: 23 lip 2012, 01:47

Postanowiłem pójść za przykładem Leftiego i rozpocząć memuary z użytkowania mojej "fejk jamaszki" czyli LF250. Zdaję sobie sprawę, że temat nie będzie najciekawszy, ani też wiele pomocny innym, jednakże chciałbym podzielić się z Wami wszystkimi tym, co mnie już spotkało, a także tym, co dopiero mnie zaatakuje. Swoimi spostrzeżeniami, uwagami, problemami i przemyśleniami, które już się pojawiły i które pojawią się w czasie, kiedy coraz lepiej będę poznawał swoją maszynkę. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe, a jednocześnie wspomożecie doświadczeniem i dobrym słowem. Dzięki temu tematowi mam zamiar poprawić swoje relacje z eLeFką 250 w tym nowym związku.

Na wstępie kilka słów o "partnerce". Przyszła na świat w 2006 roku i jest modelem LF 250 z fabryki słynnego wirtuoza Lifan'a. W Polsce została opieczętowana marką Honlei. Jestem jej trzecim właścicielem, a na liczniku ma już 15000 km. Sprowadzona została z Malborka przy pomocy i dzięki uprzejmości Grzena (Pamiętamy!), gdzie trafiła go "przechowalni". Obecnie znajduje się pod moją opieką, leżakując tuż pod klatką (pod miłym pokrowcem) i wzbudzając zachwyt moich sąsiadów (dzięki czemu każdy z nich ma ją na oku).

Początki nigdy nie są łatwe. Nie oszukuję się. W odróżnieniu do wielu innych, nie ujeżdżałem Jawy, WSKi, MZ czy nawet Komara. Jedyne doświadczenie z dwukołowcami, jakie miałem, to stary odrapany rower, który nawet zębatki miał krzywe. Technicznie też nie jestem bystrzachą, niestety. Od zawsze jednak, od kiedy pamiętam, chciałem jeździć na motocyklu. Marzenie tak silne, że w wieku 32 lat, zamiast na kurs kat. B, który byłby o wiele praktyczniejszy, zapisałem się na kat. A.

Zgodnie z psychologiczną zasadą - ile lat, tyle godzin jazd - wyjeździłem dokładnie 32 godziny pod znakiem "L". Było ciężko, czasem frustrująco (pamiętacie, pamiętacie), ale bywało i bardzo przyjemnie. Kiedy się już wreszcie "zadomowiłem", potrafiłem prześpiewać całą trasę (co nie znaczy, że przejechać śpiewająco :) ).

Egzamin zdałem za trzecim podejściem, co z jednej strony było moją winą, z drugiej zaś sprzętu, którego dosiadałem. Niemniej jednak, trzecie podejście okazało się być tym pozytywnym. I tak zaczęła się moja... przygoda.

Do dziś nawinąłem ok. 80 km. I z każdym kolejnym kilometrem zaczynam się czuć... dziwnie. Nie źle, nie nieprzyjemnie, ale właśnie dziwnie. Już tłumaczę dlaczego.
Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy, to oczywista zmiana wysokości środka ciężkości. YBR250, na którym zdawałem, ma o wiele wyżej siodło, niż LF250. Pozycja soft-choppera jest zupełnie inna, niż w nakedzie i, choć o tym wiedziałem już wcześniej, to jednak ta różnica kompletnie mnie "rozproszyła". Niżej tyłek, wyżej ręce, pole widzenia zupełnie inne. Niby nic, ale dla niedoświadczonego żółtodzioba, jakim jestem - kolosalna zmiana.
Pozytyw jest taki, że kierownica spokojnie leży mi w dłoniach i nie mam z nią problemów, również podnóżki i dźwignia sprzęgła oraz pedał hamulca są ok, to co wymaga nauki, to kierowanie pojazdem z pozycji "zapadniętego fotela".

Wbrew pozorom i obawom (wyniesionym z lektury internetowych informacji), mój wzrost (189cm), nie powoduje niewygody czy wrażenia, że motocykl jest za mały. Wręcz przeciwnie, jest cholernie wygodny. Podobnego zdania był dziś mój wujek, który mierzy dokładnie tyle samo co ja.

A jednak to kierowanie "fotelem" sprawia mi sporo kłopotów.
Raz, że na prostej drodze, omijając przeszkodę (a tych jest na naszych jezdniach w cholerę i ciut-ciut) muszę wykonać delikatny przechył (nie wiem czy to już osławiony przeciwskręt czy jeszcze zwykłe balansowanie) maszyny, a ta toczy się jak - wybacz kochanie - krówsko. Ciężkie i niezgrabne. Kilka razy zdążyłem wjechać w dziurę, po czym moja słodziutka wykonała manewr omijania przeszkody... No doprawdy, wielce zabawne.
Dwa, że zakręty zaczynają mi się śnić po nocach. Wchodzę w zakręt za szybko i ledwo się w nim mieszczę. Wiem, muszę zwolnić. Ale... kiedy zacząłem to robić, wcale się nie poprawiło. Z prędkości ok 50km/h zwalniam do ok. 20-30 (w zależności od tego jak blisko jest zakręt i jak mi się udaje), pochylam moto i... zaczyna mnie wynosić. Pochylam mocniej i nic się nie zmienia, tylko mam wrażenie, że zaraz pojadę na kolanie... To, co mnie do tej pory ratuje przed glebą, to... bardzo delikatne hamowanie przednim heblem. Na zakręcie. Wiem, niebezpieczne, ale robię to naprawdę bardzo delikatnie. Chciałbym zaznaczyć, że mówię o dość ciasnych zakrętach, ale na głównej drodze, a nie na np. wyjeździe/wjeździe na główną/podporządkowaną. W takich sytuacjach zwalniam nawet do 10 i nie ma problemów. Na głównej zaś średnio mogę aż tak zwolnić.

Już wiem, że następna "dziecinka" będzie "angielskiego typu". Marzenie to Café racer, a skończy się pewnie na chopperowatym nakedzie (kocham wygląd klasycznych motocyklów). I, nie sądzę, żeby się pojemność super zwiększyła. 250 na miasto jest w sam raz.

Jak już się skarżyłem, mam pewne psychologiczne obawy przed jazdą po drodze, gdzie pełno koło mnie sfrustrowanych obywateli, którzy tak jak ja, szczęśliwi są z tego, że nic nie mają. Walczę z tym, dzielnie wsiadam na moto i jadę, choć serce mi wali, a nogi się trzęsą (już po zatrzymaniu). Wiem, że jeżeli się nie przemogę, to może mnie zablokować. Z radością stwierdzam, że coraz śmielej odwijam manetkę i już nie 30-40, ale 40-50-60km/h. Tam gdzie można, bo staram się nie przekraczać prędkości. A niech mnie wyprzedzają! Motocykl przekazuje mi swoją mentalność choppera - miej na nich wylane. Spieszą się, to niech wyprzedzają. Ja jadę zgodnie z oznakowaniem. Zawalidroga? Może, ale lepiej wolniej (z moimi umiejętnościami), niż szybciej i... tego chyba nie muszę pisać.

Kilka zabawnych sytuacji ze stanu technicznego motocykla:
1. Podobno jeden wydech jest "fałszywką". Nie wiem, bo choć górna rura (kolanko) jest zimna, to oba wypuszczają powietrze.
2. Motocykl zachwyca... cichością. Nie jest nachalny, nie jest ostry, a jednocześnie radośnie "gilgocze".
3. Tylny hebel początkowo w ogóle nie hamował. Tylko minimalnie zwalniał. Pomyślałem, że do wymiany, ale nagle zaczął poprawnie pracować i nie dość, że zwalnia moto, to jeszcze potrafi spokojnie zatrzymać. Myślę, że nastąpiło oczyszczenie klocków (bębna?). W każdym razie - jest ok.
4. Przedni hebel początkowo stopował natychmiast i blokował koło. Nieważne jak wolno jechałem. Po prostu stop znaczyło dla niego stop już i koniec. Podobnie jak z tylnym, najprawdopodobniej dotarł się i wyregulował, w każdym razie hamuje, ale odpowiednio.
5. Początkowo silnik ciągnął i ciągnął powoli, żeby niespodziewanie bardzo przyspieszyć, a następnie znów zamulić. Wywoływało to lekkie szarpanie w tył i przód, ale... samo się uspokoiło. Teraz ciągnie równo (na ile ja mogę ocenić).
6. Łańcuch ewidentnie muszę naciągnąć (tu nie widzę nic zabawnego ;) ).
7. Myślę, że pierwszy właściciel (drugi nie zrobił nic poza wymianą tylnej opony, łańcucha i zębatek) usprawnił elektrykę i światła, bo dają czadu, ładnie oświetlają, jestem widoczny i spokojnie mogę dawać znaki tym prztyczkiem od długiego (wiecie, ten spuścik, nie przełącznik). Jestem widoczny - sprawdziłem.
8. Klamki się ruszają góra-dół, ale działają sprawnie. Pewnie mają luz na pionie, ale trochę się boję dokręcić, żeby nie zaczęły działać źle.
8. Lusterka są do make-up'u. Początkowo nic w nich nie widziałem, nie mogłem się przestawić na takie maluszki, ale jest już ok. Przyzwyczaiłem się i widzę w nich bardzo dobrze (co rusz w nie spoglądam, a i w potrzebie upewniam się, zerkając przez ramię). Śruby do klucza 16tki, które musiałem dokręcić, ale i tak czasem potrafi mi się nagle lustereczko lewe ( a jakżeby inaczej) zacząć kręcić dookoła własnej osi... Ale panuję nad sytuacją.
9. Tylne światło... Niby wszystko ok, ale zauważyłem, że im dalej, tym bardziej zmienia kolor z czerwonego na różowe aż do białego (z odległości jakiś 100 metrów). Nie wiem czy to źle, ale myślę o innym kloszu.
10. Rollgaz ma spory luz. Już się przyzwyczaiłem, ale i tak będę musiał go wyregulować.
11. Znalezienie N to makabra. Stąd na światłach zatrzymuję się na 1 i na 1 pozostaję, aż do "zielonego".

Tyle na razie techniki, niedługo przegląd, więc mam nadzieję, że nagle nie wypłynie nic nowego, co mnie uderzy po kieszeni.

I wreszcie czas na podsumowanie pierwszego etapu.
eLeFka jest fajna, wygodna i o klasycznym wyglądzie, który zawsze mi się podobał. Niemniej jednak czeka mnie długa droga, żeby przyzwyczaić się do jej możliwości. Mam nadzieję, że nie zginę, próbując. Ani że się nie uszkodzę - lub jej, nie daj boże! Zdecydowanie wygoda nie idzie w parze z funkcjonalnością "uliczną", którą już złapałem na YBR. Nie wiem, czy np. przybliżenie przedniego koła zmieniłoby cokolwiek. Być może tylko spartoliłoby właściwości jezdne, ale jest to rzecz, nad którą zacząłem się zastanawiać.
Ładnie się zbieram spod świateł, praktycznie nie muszę nawet mocno odpuszczać sprzęgła, a prawej manetki też czasem nie muszę odkręcać, bo... zwyczajnie szybko ruszam z miejsca. To pewnie zasługa silnika V.
Jestem zadowolony, choć pewne rzeczy mnie niepokoją, bo mimo wszystko nie łatwo mi prowadzić moje moto. Zachowuje się zupełnie inaczej, niż YBR, prowadzi się "topornie" i wcale nie wchodzi gładko w zakręty, ani nie omija przeszkód, tylko uderza w nie z gracją słonia z parkinsonem. Wiem, że to moje kierowanie i że muszę dużo ćwiczyć. Mam nadzieję, że do następnego sezonu się uda :D

Tyle na dziś. Kolejne wpisy będę dodawał, jak tylko kolejne kilometry wskoczą na licznik. Staram się jeździć codziennie, albo rano, albo wieczorem, więc zawsze coś. Jeżeli macie uwagi lub porady, albo po prostu chcecie mnie wyśmiać - feel free :D Nie obrażę się, a nad każdą krytyką pochylę poważne czoło. W końcu, egzamin zdałem, ale czas się nauczyć jeździć. A od kogo, jak ni od innych jeźdźców? ;)

PS "Motocyklisty doskonałego" już mi nie polecajcie. Czytam to raz za razem. W całości i po fragmentach. :P
Awatar użytkownika
Lepes
Forumowicz
 
Posty: 228
Rejestracja: 26 wrz 2011, 16:41
Lokalizacja: Gdańsk
Motocykl: Honlei (Roadstar) LF250
Tel. kom.: 505899495
Płeć: mężczyzna
Wiek: 45

Mémoires czyli... le Polonais passe par tout!

Postautor: beniamin82 dodano: 23 lip 2012, 09:03

Lepes pisze:Już wiem, że następna "dziecinka" będzie "angielskiego typu". Marzenie to Café racer, a skończy się pewnie na chopperowatym nakedzie (kocham wygląd klasycznych motocyklów). I, nie sądzę, żeby się pojemność super zwiększyła. 250 na miasto jest w sam raz.


hmm. angielskiego typu, a może być z Indii?

Obrazek

choć mi się bardziej podoba ta wersja:
Obrazek

No a ta to już powala na kolana:
Obrazek

No ale to w sferze marzeń, bo cena powyżej 20tyś...

A co do jazdy, to nie łam się, po 80km to jeszcze nie wyczułeś maszyny.
Ja nawet po zmianie z CZ 175 na Z-125 miałem lekkie problemy z wyczuciem nowego motorka.
Ja miałem wrażenie że zbyt szybko reaguje na ruchy kierownicą i lekko wężykuje :-).
Dopiero po 100km poczułem się całkiem pewnie.

Może dobrze by było wybrać się gdzieś za miasto na jakąś przejażdżkę mało uczęszczanymi drogami. Choćby Krynica morska i z powrotem.
Poczujesz się zdecydowanie lepiej. A lekkość poruszania się po mieście, przyjdzie z czasem. Choć jazda w dużym mieście jest stresująca i dla wytrawnego motocyklisty.
Ja mam "traumę" po przejechaniu ostatnio Łodzi. Żeby nie zostać potrąconym musiałem jechać w terenie zabudowanym 70-80km/h.
A bardzo tego nie lubię, wolę mieć czas na obserwowanie potencjalnych wymuszaczy.Tyle że ja na co dzień nie poruszam się po dużym mieście.
Obrazek
Awatar użytkownika
beniamin82
Klubowicz
 
Posty: 6736
Rejestracja: 21 cze 2009, 16:04
Lokalizacja: Zielina k.Krapkowic
Motocykl: Z125->Cruiser 250->BN251
Tel. kom.: 506177711
Płeć: mężczyzna
Wiek: 43

Mémoires czyli... le Polonais passe par tout!

Postautor: Lepes dodano: 23 lip 2012, 10:42

A! Royal Enfield! Klasyczny i śliczny, ale zbyt dużo przy nim dłubania. Moje zdolności przyswajania wiedzy chyba nie są tak wielkie :)

80km to niedużo, a dla nieopierzonego - jak ja - to bardzo mało, ale właśnie dlatego zacząłem te "memuary" przy 80-tce, żeby pisać o tym, jak się powoli wyłania coś nowego :) Jeżeli wszystko będzie szło dobrze, to można będzie spojrzeć na quasi-ewolucję.

Hamulce i rozpędzanie będę ćwiczył na parkingu niedaleko, bo jest prosto i gładko (świeży asfalt:) ), muszę koniecznie porobić ósemki (nie wiedziałem, że to kiedykolwiek napiszę), ale też muszę znaleźć odpowiednie do tego miejsce. Najgorzej z tymi zakrętami, bo jak mnie wyniesie w nieodpowiednim miejscu...

Prędkością się nie przejmuję, nikt mnie nie zmusi, żeby lecieć 70km/h w miejscu gdzie jest 50 dopuszczalne, bo z reguły mają miejsce do wyprzedzenia. A jak wzrasta prędkość maksymalna, to na szczęście i ja przyspieszam. Wiecie, staram się nie być zawalidrogą, ale czyjeś ambicje to dla mnie za mało, żeby narażać mnie na mandat czy wypadek. Stopniowo, powolutku, a nauczę się jeździć. Jak powiedział instruktor (nota bene jedyne jego słowa, które mi naprawdę mocno utkwiły w pamięci): Jeździj tak jak umiesz, nie staraj się być lepszy od swoich umiejętności.

PS Pozdrawiam jak mogę. To przyjemne widzieć, że mi odmachują i uśmiechają się - tak piesi, jak zmotoryzowani - z przykrością tylko zauważyłem, że użytkownicy H-D, których dotąd napotkałem, nie zadali sobie trudu nawet na mnie spojrzeć. Być może oceniają cały czas, czy poziom chromu jest należyty ;P
Awatar użytkownika
Lepes
Forumowicz
 
Posty: 228
Rejestracja: 26 wrz 2011, 16:41
Lokalizacja: Gdańsk
Motocykl: Honlei (Roadstar) LF250
Tel. kom.: 505899495
Płeć: mężczyzna
Wiek: 45

Mémoires czyli... le Polonais passe par tout!

Postautor: beniamin82 dodano: 23 lip 2012, 11:07

Lepes pisze:A! Royal Enfield! Klasyczny i śliczny, ale zbyt dużo przy nim dłubania. Moje zdolności przyswajania wiedzy chyba nie są tak wielkie :)


Ale chyba nie więcej niż przy Chińczyku... :-)
Obrazek
Awatar użytkownika
beniamin82
Klubowicz
 
Posty: 6736
Rejestracja: 21 cze 2009, 16:04
Lokalizacja: Zielina k.Krapkowic
Motocykl: Z125->Cruiser 250->BN251
Tel. kom.: 506177711
Płeć: mężczyzna
Wiek: 43

Mémoires czyli... le Polonais passe par tout!

Postautor: Deamiens dodano: 23 lip 2012, 12:46

Jeśli chodzi o Twoje opory przed jazdą... ze mną chyba byś nie pojeździł :D Poza tym, zdecyduj się, czy to ma być temat o Tobie, czy o moto - bo zmuszanie do latania 70 przy ograniczeniu 50 było już oklepane w temacie o bezpiecznej jeździe, i tam jego miejsce. Tutaj wolałbym poczytać że moto jest wygodne lub nie, ciągnie lepiej czy gorzej niż ssaki leśne, że urwała Ci się linka (choć oczywiście tego nie życzę :)) ) niż że masz opory przed wejściem w zakręt (co swoją drogą mnie nie dziwi mając przednie koło szerokości rowerowego, a tylne "normalne"). Mamy tu też przecież dział o dyskusjach na temat bezpieczeństwa na drogach.

Poza tym, tak sobie myślę, że gdybyś kupił moto jak ja, "kawałeczek" od domu, to wracając na nim musiałbyś się z nim zapoznać co najmniej w stopniu podstawowym :)) Ale cóż, taki zbieg okoliczności, że większość okazji na pomorzu się trafia...
Awatar użytkownika
Deamiens
Forumowicz
 
Posty: 1312
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:47
Lokalizacja: Lublin
Motocykl: DR800, DL1000
Tel. kom.: 696082016
Płeć: mężczyzna
Wiek: 36

Mémoires czyli... le Polonais passe par tout!

Postautor: mike_russ dodano: 23 lip 2012, 21:14

! Royal Enfield! Klasyczny i śliczny, ale zbyt dużo przy nim dłubania.


Nie powiedział bym. Te "starej mody" silnik ponoć są dużo bardziej niezawodne od współczesnych. Wymagają tylko częstszej regulacji.

Też mi się marzy.. ech.. ;)
Awatar użytkownika
mike_russ
Sympatyk
 
Posty: 2120
Rejestracja: 12 sie 2009, 22:25
Lokalizacja: Poznań
Motocykl: Zipp Raven "Dzikus"
Płeć: mężczyzna
Komunikator: GG 13140250
Wiek: 43

Mémoires czyli... le Polonais passe par tout!

Postautor: Lepes dodano: 24 lip 2012, 00:39

Ok, dziś dobiłem do 97km i wypadałoby powiedzieć coś więcej (spokojnie Deamiens, będzie o moto :P ).

A. Sprawy techniczne:
1. Już wiem, że niezależnie od pogody, muszę wpierw rozgrzać moto, żeby silnik chodził równo. Trwa to jakieś 3-5 min. Staram się nie robić tego na ssaniu, żeby - mimo wszystko - oszczędzać paliwo. Jeżeli tego nie zrobię, to szarpie podczas jazdy na 1 i 2. Nie umiem inaczej tego określić. Po prostu potrafi gwałtownie zwolnić albo odwrotnie.

2. Przy jeździe na wprost moto jest stabilne. Nawet puściłem kierownicę, żeby sprawdzić i bez problemu.

3. Niestety, każda przeszkoda - dziura, załamanie nawierzchni, pęknięty asfalt - powoduje próbę zmiany kierunku jazdy. I nie mówię tu o głębokich dziurach, czy wysokim krawężniku. Muszę cały czas dość mocno trzymać kierownicę, żeby mi nagle nie skręciła gdzieś na boki.

4. Deamiens, przednie koło nie jest problemem. A przynajmniej tak mi się wydaje. Na zakrętach oba koła trzymają się nawierzchni i nie robią uślizgów czy uskoków. Po prostu wynosi mnie na zewnątrz... Fakt, że tylna opona to Bridgestone (o ile pamiętam), a przednia... Nylon... no nazwa odpowiada jej jakości pewnie...

5. Bardzo jestem zadowolony z elektryki. Światło świetnie oświetla drogę przede mną, nie nagrzewa czaszy reflektora, wyraźnie też widać tylne światła i kierunki. jedyny przypadek, jaki mnie spotkał: Jadąc dość chłodną i wilgotną uliczką (w GD tak bywa, jest ciepło na jednej ulicy, a na drugiej już zimno i wilgotno), nagle zablokował mi się włącznik kierunku. Tuz przed skrzyżowaniem niestety. Ale wystarczyło wcisnąć go i przełączyć w obie strony, a zadziałał. Dodam, że nie było nikogo za mną, więc nikogo nie zaskoczyłem.

6. Lagi nie ciekną (w ogóle nie mam żadnych wycieków, poza kranikiem), chodzą dość płynnie, czasem może za mocno dobijają - podobnie tył. Ale jakoś jestem to w stanie przeżyć.

7. Skrzynia biegów... O tym, że nagrywam "Tańczący z neutralami" :) nie muszę Wam pisać. Czasem N wchodzi od razu, a czasem bardzo długo nie. Nie świeci się kontrolka, więc tym bardziej mam zabawę. Ale absolutnie mi to nie przeszkadza, radzę sobie - z tym akurat - śpiewająco. Po prostu na skrzyżowaniach zostaję na 1. Reszta biegów wchodzi dobrze (nie powiem, że gładko, bo z lekkim "chrupnięciem" lub "stukiem" albo "zgrzytnięciem"), wiem że zapiąłem bieg lub go zredukowałem, więc dla mnie - bez problemu.

8. Obroty... Cóż, nie mam obrotomierza, więc tylko na słuch oceniam, kiedy zapiąć wyższy bieg. I tu pojawia się zagadka. Dla mnie przynajmniej. Czy Wy też przy 40km/h możecie na spokojnie wrzucić 4? Nie wiem z czego to wynika, ale bardzo szybko wskakuję na 4 i 5, bo słyszę jak silnik zaczyna "krzyczeć". Uspokaja się po zapięciu wyższego biegu i ciągnie normalnie. Staram się ostrożnie operować manetką, ale to niewiele zmienia. W okolicach 50-60km/h zawsze 5 bieg.

9. Redukuję biegi na wciśniętym sprzęgle. Tzn. popuszczam gaz, wciskam sprzęgło i schodzę. Wiadoma sprawa, jak chodzi o jeden niżej, ale jak muszę zejść np. 3-4 w dół, to robię to bez popuszczania sprzęgła. Jak chciałem zrobić z popuszczaniem, to jak mną szarpnęło, to myślałem, że przelecę przez kierownicę. Oczywiście nie wciskam nogi cały czas, ale daję kilka sekund odstępu pomiędzy zejściami.

10. Niestety nadal nie wiem dlaczego eLeFka potrafi dostać kopa podczas jazdy i gwałtownie przyspieszyć. Wygląda to następująco: Jadę spokojnie, i nagle, cholera wie czemu, moto gwałtownie przyspiesza na kilka sekund, po czym wraca do poprzedniej prędkości. Nie dzieje się to często, jednak jest irytujące, szczególnie, że może się zdarzyć na zakręcie.

B. Modernizacja wyglądu:
1. Ponieważ nie mam stelaża pod sakwy, a młodość i kondycję mają one już za sobą, postanowiłem je zdjąć i z jednej z nich uczynić tylny kuferek. Przyznam, że wygląda nieźle i jak będę mógł, to od razu wstawię fotkę.

2. Zdjąłem naklejki z napisem "Virago" z bocznych osłonek, ale niestety nie udało mi się pozbyć kleju. Nie wygląda źle, przynajmniej są czarne, ale taki maleńki prostokącik matowy pozostał. Zamierzam tam nakleić jakąś swoją inwencję twórczą :)

3. Cały czas zastanawia mnie, po kiego grzyba pod reflektorem mam prostokątną tarczę. Do tej pory nie znalazłem sensownej odpowiedzi, dlatego zwracam się do Was o podpowiedź. Poniżej zdjęcie obiektu zainteresowania:
Obrazek

4. Zauważyłem lekkie pęknięcie przedniego błotnika. Niby nic, a mnie wkurza. Jak się uda, to w najbliższym czasie się tego pozbędę, podklejając coś pod spód.

5. Myślę o zamontowaniu jakiegoś chlapacza na tylny i przedni błotnik. Jakieś pomysły z czego go wykonać?

I to tyle na dziś :)

PS O dłubaniu przy Royal Enfield miałem na myśli to, że trzeba mu sporo rzeczy robić na wstępie przy silniku, żeby nie ciekł i nie pluł, ale te informacje miałem z jakiegoś forum internetowego, więc równie dobrze mogą być zmyślone :)
Awatar użytkownika
Lepes
Forumowicz
 
Posty: 228
Rejestracja: 26 wrz 2011, 16:41
Lokalizacja: Gdańsk
Motocykl: Honlei (Roadstar) LF250
Tel. kom.: 505899495
Płeć: mężczyzna
Wiek: 45

Mémoires czyli... le Polonais passe par tout!

Postautor: Michoł dodano: 24 lip 2012, 00:46

No tak, trzeba by stworzyć taki dział jak "mój motocykl" i tam właśnie opisywać swoją maszynę, zamieścić jej fotki, opowiadać jak się na tym jeździ, jakie ma się odczucia z jazdy, co by się chciało w niej zmienić i inne głębokie myśli. Tutaj jest raczej dział techniczny i każdy chce czytać o usterkach :) Ale jak nie ma odpowiedniego działu, to jak się tu znaleźć z takim tematem? To już niech moderator się zastanowi co z tym zrobić.

Widzę Lepes że brakuje ci kumpla na wspólne jazdy. Ja mam ten sam problem, dlatego już prawie skończyłem naprawiać moto bratu.
Awatar użytkownika
Michoł
Forumowicz
 
Posty: 396
Rejestracja: 03 cze 2010, 13:40
Lokalizacja: Kielce
Motocykl: Zipp RoadStar 250
Tel. kom.: 603362340
Płeć: mężczyzna
Wiek: 43

Mémoires czyli... le Polonais passe par tout!

Postautor: Deamiens dodano: 24 lip 2012, 07:26

Ad.3. Idź pełnym gazem, bo śmiem twierdzić że przed takimi atrakcjami zwalniasz.
Ad.7. Przyzwyczaisz się. U mnie wrzucenie luzu z 1 jest co najmniej problematycznie, z 2 na N to kwestia odpowiedniego muśnięcia dźwigni :)
Ad.8. Biegi zmieniasz kiedy chcesz, nikt Ci przecież nie powie czy za późno czy za wcześnie :)) Jak startuję gdzieś spokojnie na trasie, to potrafię wbić 5 jeszcze sporo przed 50kmph, no tyle że wtedy moje moto nie ciągnie. A jak "jazda" oznacza walkę o pole position przed światłami, to wiadomo że od świateł do świateł na każdym biegu idzie do końca. Zwłaszcza, że u mnie mało kto respektuje przepisy ruchu drogowego, a jak już, to głównie jakieś takie samochodziki z literką L na dachu. Chyba to od sLow.
Ad.10. Tak sobie myślę... Pisałeś, że z jednej rury płynie zimne powietrze... A moto czasami zaczyna ciągnąć, ale tylko na moment... A że nie masz porównania do innych motocykli... Nie wyskakują Ci jakieś cuda na tłumikach? Przebarwienia, inne coś?
Awatar użytkownika
Deamiens
Forumowicz
 
Posty: 1312
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:47
Lokalizacja: Lublin
Motocykl: DR800, DL1000
Tel. kom.: 696082016
Płeć: mężczyzna
Wiek: 36

Mémoires czyli... le Polonais passe par tout!

Postautor: Lepes dodano: 24 lip 2012, 11:10

Ad.3. - Nie zwalniam ;) Jak pisałem, robi mi to też na takich małych nierównościach, których nie uznaję za przeszkodę. Dziurę trzeba ominąć, ale pęknięty asfalt (z lekkim wybrzuszeniem)? Może muszę się przyzwyczaić do "zabujania" na amortyzatorach... i może to kwestia tego bujania...

Ad.10. - Nie do końca. Powietrze idzie ciepłe z obu wydechów i obydwa tłumiki są rozgrzane. Natomiast górna rura jest zimna, w odróżnieniu do dolnej. Tak sobie myślę, że wydechy są jakoś oba podłączone, z ominięciem górnej rury - i faktycznie - jak zajrzy się pod moto, to wygląda na to, że po prostu pełni funkcje dekoracyjne, bo przy dolnym wydechu jest coś w rodzaju rozgałęźnika na obydwa tłumiki. Jedyne przebarwienia mam na rurze tuż przed dolnym tłumikiem, na łączeniu prawie. Gdzie indziej - bez problemów.


PS Michoł, czy ja wiem, czy brakuje? Żeby się na mnie wściekał? :P
PS2 Nikt nie wie, po co jest to ustrojstwo pod przednim reflektorem?
Awatar użytkownika
Lepes
Forumowicz
 
Posty: 228
Rejestracja: 26 wrz 2011, 16:41
Lokalizacja: Gdańsk
Motocykl: Honlei (Roadstar) LF250
Tel. kom.: 505899495
Płeć: mężczyzna
Wiek: 45

Następna

Wróć do Lifan LF-250

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość

cron