Możę też dorzucę trzy grosze do dyskusji. Kupiłem rometa nowego z salony. Byłem trochę zawiedzony, ponieważ przyjechałem z tablicami rejestracyjnymi do salonu a okazało się, że panowie z salonu nie przykręcili szyby z przodu ani lusterek ( co musiałem zrobić sam przed pierwszą jazdą). Ale to są szczegóły. Pierwsze wrażenie pozytywne. Dość duży motor, wygodny no i wygląd co sami pewno przyznacie jest bardzo ciekawy. Pierwsza jazda jak najbardziej na plus. Chciałbym dodać, że kupno rometa R150 to był jak najbardziej świadomy wybór. Wiedziałem trochę o awaryjności tego sprzętu. Po dojechaniu do domu i ochłonięciu z pierwszych wrażeń zaczęłem oglądać co kupiłem. A więc pierwsze co rzuciło mi się w oczy to łańcuch naciągnięty na maxa. Popuściłem trochę łańcuch i okazało się że są luzy na wahaczu!!! Jako, że jestem pozytywnie nastawiony do świata poszperałem trochę w necie i na tym właśnie forum, nie będąc jeszcze Waszym członkiem znalazłem rozwiązanie na ten problem. Założyłem podkładki, dociągnęłem śruby wahacza i po problemie (dodaję, że piszę o nowym motorze prosto z salonu). Drugie co mnie zadziwiło w tym motorze to wiecznie przepalające się żarówki w lightbarach. Orginalne żarówki rometa wraz z oprawkami wymieniłem na standardowe + niemieckie żarówki. Niestety po trochę dłuższym czasie ale jednak... żarówki się przepaliły. Jako że nie są mi w sumie potrzebne i uważam je za zbędne wyłączyłem je na stałe. Lightbary zostawiłem bo ładnie wyglądaj

.Kolejna niespodzianka to cieknący czujnik paliwa. Co ciekawe zaczął cieknąć po około miesiącu od kupna. Myślę że to dlatego że w salonie stał bez paliwa. Wystarczyło go dokręcići w sumie jest po problemie. Następna niespodzianka to zwarcie w instalacji. Po naciśnięciu hamulca następowało zwarcie i wywalało bezpiecznik. To zajęło mi trochę czasu, ale po obejrzeniu schematu instalacji i metodą doświadczeń doszedłem do tego, że zwarcie jest w tylnej lampie. otóż przewody w lampie były kiepsko polutowane i po prostu odczepiły się. I niby po problemie. Ale po niedługim czasie zauważyłem, że nie mam światła stop. Mając już trochę doświadczenia po ostatniej "robocie" rozebrałem tylną lampę. A tu niespodzianka lampa jest ok. Więc szukam dalej. Powodem był nacięty przewód od stopu. Kabel do wymiany, stop działa do dzisiaj. Następna przygoda to odkręcone tłumiki i pęknieta szpilka od kolanka. Do tłumików wystarczyła podkładka sprężynująca, a do urwanej szpilki-pan mechanik

. Obrotomierz to kolejna wpadka rometa. Po przemyśleniu sprawy i rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw doszedłem do wniosku, że nie jest mi on do niczego potrzebny. Poza tym nie mam gwarancji że nowe zegary po pół roku będą wyglądały tak samo (urwana śrubka przebiegów dziennych i zepsuty obrotomierz). Pozostawiłem tak jak jest. Jak już piszę o gwarancji to chciałbym dodać, że zrezygnowałem z niej od samego początku. Panowie w salonie to fajne chłopaki ale motoru bym im nie zostawił. Koszt przeglądu to 140zł. Nigdy nie miałbym pewności czy olej był faktycznie wymieniony. W tej cenie mam olej motul który wlewam do silnika, trochę frajdy przy wymianie a reszta kasy może być na paliwo. Myślę że to rozsądne podejście do sprawy. Po kilku przeglądach robi się z tego mała sumka, tak więc gdybym się uparł to uszkodzony obrotomierz mógłbym kupić za cenę jednego przeglądu i nie czekać w nieskończoność aż panowie w serwisie zamówią części. Kolejna sprawa to ciśnienie w oponach. Nie wiem jak u Was ale u mnie w tylnej oponie były prawie 3 atm. w przodzie też o wiele za dużo. Motor po prostu podskakiwał na drodze. Po korekcie z przodu mam 1,8 a tył 2,1. Według mnie jest ok. Komfort jazdy wzrósł.O odkręconej stacyjce dokręcaniu co niektórych śrub nie wspomnę. Dobra i to koniec płaczu i narzekania. Według mnie motor jest fajny. Lubię prace warsztatowe i wszystkie drobne naprawy poprawki itd. traktuję jako przyjemność i sposób na spędzenie wolnego czasu. Poza tym każda userka to dla mnie wyzwanie

.Co do prędkości, mój motor wyciągnął 110 km/h i dalej nie próbowałem. To prędkość przy orginalnych zębatkach. Nie będę ich wymieniał. Dlaczego? BO prędkość 70-80 km/h w zupełności mi wystarcza. Nie jestem zainteresowany biciem rekordów, poza tym ten motor fajnie się "prowadzi" przy tej prędkości. Spalanie to kolejny plus. Z moich obserwacji wynika że 3-3,5l wystarczy żeby przejechać 100 km. Po przejechaniu 5000 km mogę dodać że drgania są coraz mniejsze, a komfort jazdy wzrasta( może to tak jak z winem, im starze tym lepsze). Moc silnika według mnie w zupełności wystarcza i nie ma sensu grzebać i cokolwiek przerabiać. Nawet przy jeździe w 2 osoby jest ok. Myślę że po pół roku prac warsztatowych, poprawkach nadszedł czas na czerpanie frajdy z jazdy. To bardzo fajny motor, tani i da się lubić. Ci co piszą, że romety to szajs nie mieli chyba z nimi styczności.