Bałkany w pojedynkę

Wycieczki krajowe i zagraniczne oraz relacje z ich przebiegu

Re: Bałkany w pojedynkę

Postautor: Andrew dodano: 16 lis 2012, 14:33

Tobie kolego z obszernością opisu nie dorównam... :))
Nie robiąc żadnych notatek w trakcie podróży oraz ograniczając się ze zdjęciami nie zapamięta się dużo.
Jedynie sytuacje stresowe oraz nie typowe zapadają w pamięci...a to był bardzo długi dzień.
Awatar użytkownika
Andrew
Forumowicz
 
Posty: 69
Rejestracja: 11 maja 2012, 18:41
Lokalizacja: okolice W?odawy
Motocykl: K125\Revere
Tel. kom.: 602351335
Płeć: mężczyzna
Komunikator: GG 6488135

Re: Bałkany w pojedynkę

Postautor: Luca dodano: 19 lis 2012, 09:57

Andrew pisze:Nie robiąc żadnych notatek w trakcie podróży oraz ograniczając się ze zdjęciami nie zapamięta się dużo.

Dlatego warto opisywać wyprawy bo po dwóch, trzech latach, to już mało co będzie się pamietało, a na starość, to będzie się człowiek zastanawiał, gdzie to ja w ogóle byłem? :D
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Bałkany w pojedynkę

Postautor: Andrew dodano: 05 gru 2012, 11:32

Dzień V

Noc była cicha i spokojna. Zdając sobie sprawę z tego że nie wiem dokąd jadę,
postanowiłem zatrzymać się i sprawdzić do najbliższej drogi głównej - tak orientacyjnie.
Przejeżdżając przez małą wioskę zauważyłem mnogość ludu w przydrożnym barze - brak środków transportu przed budynkiem,
wskazywał na brak własnych pojazdów lub stan upojenia alkoholowego obecnych, nie planowałem sprawdzać zwłaszcza że nawet
nie wiedziałem jakiego używają języka do porozumiewania się. Żeby móc dojrzeć zagrożenie z daleka zatrzymałem się w miejscu oświetlonym.
Stojąc pod latarnią grzebałem zmarzniętymi łapami w nawigacji mając nadzieje że to coś pomoże... Obok przejechał jakiś motocyklista na
"sportowym nakedzie" bez świateł - o tej porze to hardcor - silnik brzmiał maksymalnie na dwusuwowe 125cm3. Po kilku minutach zawrócił,
zatrzymał się obok mnie i zagadnął po angielsku gdzie jadę lub dokąd chce jechać. Ja trochę przestraszony i zmarznięty przez chwilę nie odpowiadałem.
Tamten nie poddając się zapytał jeszcze ze dwa razy. Wygrzebałem w końcu w nawigacji nazwę najbliższego miasta i mówię "Skopje".
Choć miał bardzo oryginalny akcent to mówił biegle po angielsku.
Wytłumaczył że za około 10 km w lewo potem za około 15 w prawo. Podziękowałem i ruszyłem dalej: w lewo, na następnym rozjeździe
trochę się zamotałem ale trafiłem na właściwą drogę.
Na krętych górskich drogach zmęczenie dało o sobie znać i odzywała się senność.
Przez pewien czas byłem tak senny że starałem się jadąc powoli wyczaić jakieś zaciszne miejsce na nocleg.
Jednak za każdym razem gdy wydawało mi się że już coś znalazłem, okazywało się że to miejsce się nie nadaje bo nie było nawet jak tam zjechać i postawić motocykla.
Co chwilę trąbiły na mnie auta ponieważ nieświadomie zmieniałem pas na przeciwny bez ostrzeżenia...
Awatar użytkownika
Andrew
Forumowicz
 
Posty: 69
Rejestracja: 11 maja 2012, 18:41
Lokalizacja: okolice W?odawy
Motocykl: K125\Revere
Tel. kom.: 602351335
Płeć: mężczyzna
Komunikator: GG 6488135

Re: Bałkany w pojedynkę

Postautor: Luca dodano: 05 gru 2012, 12:48

Andrew pisze:Co chwilę trąbiły na mnie auta ponieważ nieświadomie zmieniałem pas na przeciwny bez ostrzeżenia...

Andrew, to Ty kamikadze jesteś _boisie
Na motocyklu się nie śpi podczas jazdy :ojoj:
Jak człowieka zaczyna łamać, to nie ma rady, trzeba zrobić przerwę. Głowa do zimnej wody, mocna kawa i można kawałek jechać, a jak i to nie pomaga, to po prostu mus się przespać. Zwłaszcza jak podróżuje się samemu, to trzeba się bardzo pilnować.
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Bałkany w pojedynkę

Postautor: wydech dodano: 05 gru 2012, 21:29

Ładny kawałek drogi w pojedynkę. Moje gratulacje.
Awatar użytkownika
wydech
Klubowicz
 
Posty: 1225
Rejestracja: 14 lis 2012, 20:09
Lokalizacja: okolice Torunia
Motocykl: TS 350+GSF 600
Płeć: mężczyzna
Wiek: 52

Re: Bałkany w pojedynkę

Postautor: Andrew dodano: 05 gru 2012, 22:26

Starałem się podtrzymywać przytomność śpiewając piosenki które przychodziły do głowy; musiało to wyglądać komicznie z perspektywy postronnych osób...
Droga zaczynała się prostować i zobaczyłem światła.
Mając nadzieję że dojechałem do przejścia zatrzymałem się i ubrałem cieplej.
Gdy dojechałem do szlabanów okazało się że to droga z poborem opłat, które swoją drogą pobierano w sposób dla mnie nie zrozumiały.
W jednej bramce zapłaciłem 1 euro w drugiej i trzeciej 0,50 a w czwartej i kolejnych już nic...
Od razu po przejechaniu każdego szlabanu zatrzymywałem się na przydrożnym parkingu by rozruszać nogi i pobudzić krążenie ponieważ wciąż byłem śpiący.
W kilku miejscach były zjazdy z noclegiem ale nie skusiłem się bo ceny były astronomiczne jak na mój budżet albo nie było miejsc.
Skopje o tej godzinie było prawie wyludnione. Zatrzymałem się na tankowanie i smarowanie łańcucha;
na przeciwko w dole było widać centrum miasta oraz dziwną projekcję nad miastem w kształcie krzyża.
Poza miastem, po zjeździe z wygodnej drogi ekspresowej znowu zaczęły się kręte górskie drogi i lasy.
Gdy zaczęło się rozjaśniać ujrzałem po jakiego typu zakrętach jechałem, niemal każdy zakręt był na skraju przepaści na zboczu gór a miejsca na potencjalny
nocleg nie bez powodu były odgrodzone stalowymi "bandami"! Nad ranem na mapie pojawiła się w pobliżu ikona hotelu,
po dojechaniu na miejsce zastałem na obok budynku dwie osoby - okazało się że motel od kilku lat jest zamknięty - to o spaniu.
Po około godzinie zatrzymałem się przy drodze i rozłożyłem kuchenkę na śniadanie - ryż i pasztet.
Pozbierałem śmieci i pokrzepiony posiłkiem ruszyłem dalej.
Do przejścia z Albanią dojechałem przed południem. Po kontroli na drugiej stronie moim oczom ukazały się piękne
widoki, pobliskie miasto było położone w dolinie która kształtem przypominała kopalnię odkrywkową. Zwykła szosa była zatłoczona od turystów z różnych krajów.
Poruszając się po owej dolinie drogą E852 widziałem małe poletka oraz piękne stare domy.
Starałem się w miarę możliwości wyprzedzać co się dało i jechać płynnie. Prawdopodobnie byłem w okolicy turystyczne na co wskazywały stragany,
widoki i wspomniani wcześniej turyści. Po krętych i ciasnych serpentynach wjeżdżałem pod stromą górę uważając na zjeżdżające autobusy i pieszych.
Na górze droga była dalej wąska - około 4m a na krawędziach żwir.
Dalej było ciekawiej, pierwszy raz w życiu widziałem taką drogę (łącznie z TV) - biegła po szczytach gór - pomiędzy szczytami sypano kamienie aby
połączyć góry i wyprostować drogę.
Trasa stawała się tym bardziej oryginalna i nie spotykana dzięki poruszającym się po niej osobówkom, ich kierowcy nie zważając na zagrożenie
związane z wpadnięciem w przepaść lub niezmieszczeniem się na swoim pasie na tej wąskiej drodze zasuwali ile wlazło.
Ja jechałem średnio 60-70 km/h, musiałem się dostosować do panujących tam warunków; przecież ktoś mógłby mnie wyprzedzić gdy
wokół pionowa ściana, ciasne zakręty z murkiem no i oczywiście przepaść...
Po wielu kilometrach serpentyny zaczęły sprowadzać mnie coraz niżej aż dojechałem do kolejnego miasta co znów sprowadziło senność.
Chociaż słońce już nieźle grzało to za miastem znów zaczęło mnie nosić po całej szosie...zatrzymałem się na poboczu, rozłożyłem stopkę
i nie schodząc z motocykla oparłem głowę na kierownicy i w końcu się zdrzemnąłem...
Ostatnio zmieniony 03 kwie 2013, 22:41 przez Andrew, łącznie zmieniany 1 raz
Awatar użytkownika
Andrew
Forumowicz
 
Posty: 69
Rejestracja: 11 maja 2012, 18:41
Lokalizacja: okolice W?odawy
Motocykl: K125\Revere
Tel. kom.: 602351335
Płeć: mężczyzna
Komunikator: GG 6488135

Re: Bałkany w pojedynkę

Postautor: Deamiens dodano: 05 gru 2012, 22:34

Nieeee, Ty z pewnością nie jesteś normalny. Opis "jazdy" trochę mi przypomina mój ostatni powrót z Rumunii, gdzie od granicy Węgiersko-Słowackiej już leciałem na autopilocie, aby dociągnąć...
Awatar użytkownika
Deamiens
Forumowicz
 
Posty: 1312
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:47
Lokalizacja: Lublin
Motocykl: DR800, DL1000
Tel. kom.: 696082016
Płeć: mężczyzna
Wiek: 36

Re: Bałkany w pojedynkę

Postautor: Luca dodano: 06 gru 2012, 10:01

Andrew pisze:...zatrzymałem się na poboczu, rozłożyłem stopkę i nie schodząc z motocykla oparłem głowę na kierownicy i w końcu się zdrzemnąłem...

Easy Rider przy tobie to cienias jest :rotfl:
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Bałkany w pojedynkę

Postautor: Andrew dodano: 06 gru 2012, 12:59

Poczekajcie na resztę relacji z tego dnia bo to jeszcze nie koniec... :))
Od tego momentu zostało mi do przejechania jakieś "parę kilometrów" ;-)
Tego dnia miało się wydarzyć jeszcze kilka ciekawych i niekoniecznie przyjemnych zdarzeń.
Taki dystans bez noclegu to mój pierwszy i mam nadzieję że ostatni raz i nie uważam że trzeba być wyczynowcem aby tego dokonać.
Na następny sezon planuje dłuższy przejazd (z noclegami) jeśli dożyję i wszystko przejdzie gładko..
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Andrew
Forumowicz
 
Posty: 69
Rejestracja: 11 maja 2012, 18:41
Lokalizacja: okolice W?odawy
Motocykl: K125\Revere
Tel. kom.: 602351335
Płeć: mężczyzna
Komunikator: GG 6488135

Re: Bałkany w pojedynkę

Postautor: Andrew dodano: 09 gru 2012, 18:12

5-10 minut później jechałem dalej. W tej części kraju ukształtowanie terenu było monotonnie równinne.
W mijanych miejscowościach na kilku skrzyżowaniach stały Panie na stopa - prawie jak te w Bułgarii tyle że zamiast w lesie to w środku miasta.
Po wyjechaniu z miasta na prostym długim odcinku znów czułem że powieki zamykają się w niekontrolowany sposób a myśli krążą wokół spraw
nie związanych z podróżą. Uprzedzając fakty i zachowując margines bezpieczeństwa zatrzymałem się w pobliskiej kawiarni. Moto postawiłem obok innych
i usiadłem obok przy stoliku pod parasolką. Po zapewnieniu kelnera że na pewno niczego nie potrzebuję...ległem na stoliku. 20-30 minut czujnej
drzemki, później poszedłem się załatwić, opłukać twarz dla przebudzenia i w drogę. Wpadłem na pomysł że jadąc szybciej nie będę
taki senny i dostosowałem się do tamtejszego ruchu. Filozofia poruszających zmieniła się na "szybki rozpęd i szybkie zatrzymanie się".
Przejeżdżając przez przepust okolony murkiem w pewnym momencie przy hamowaniu przednie koło złapało żwirek na asfalcie i wyłożyłem się...
Podniosłem moto ale już nie chciało odpalić. Pchałem je 200-300 metrów i nikt z jadących za mną nawet nie zatrąbił!
Zaparkowałem obok budynków zaadaptowanych jako zakłady usługowe. Pierwszy raz przydała mi się apteczka - kolejny minus
otwartego kasku: otarta na asfalcie broda nieźle piekła gdy przetarłem ją wodą utlenioną. Przedtem mało co się ruszałem, a powiew powietrza
cały czas mnie ochładzał. Teraz grzebiąc na słońcu w tobołach byłem "Czerwony jak cegła, rozgrzany jak pies."
Obejrzałem sprzęt dookoła i nie znalazłem uszkodzeń które mogłyby spowodować awarię. Po chwili podszedł do mnie jakiś pan
oferując pomoc...niby dobrze ale nie rozumiałem ani słowa.
Na migi pokazałem że wykluczyłem następujące przyczyny niedomagania:
-brak paliwa
-odłączony akumulator
-rozłożona stopka
-pozycja kill switch
-stacyjka
-rozrusznik
-bezpieczniki
-wydech drożny
-filtr nie zatkany
-ssanie wyłączone
Rezultatem był reagujący rozrusznik ale brak zapłonu.
Jego sugestie dotyczące uszkodzenia silnika wydawały się przestrogą przed dalszym kontaktem z nim oraz jego synem który dopiero zaczynał
się uczyć angielskiego i niezbyt pomagał. Przemawiał za tym też fakt że znajdowałem się już na ich podwórku w cieniu za przymkniętą bramą!
Poradził do kogoś po sąsiedzku mówiąc: "servis motor" i wskazując palcem na prawo. Podepchnąłem się tam ale właściciel po moich wyjaśnieniach,
stwierdził że nie może pomóc ponieważ tylko sprzedaje skutery. Ponieważ wypociłem na tym postoju ze 2 litry a woda się skończyła poprosiłem o wodę.
Właściciel poszedł na zaplecze i po chwili przyszedł jego syn z zimniuteńką wodą z lodówki - nie pamiętam żebym kiedykolwiek pił lepszą!
Po rozmowie ze sprzedawcą i jego synem okazało się że muszę przepchać moto jeszcze 300 metrów pod górkę...po dotarganiu się na miejsce
zauważyłem brak serwisu. Zapytałem nowo poznanym albańskim zwrotem przechodnia:
- Servis motor? - powiedziałem naśladując tutejszą intonację.
Znów problem bo dalej w boczną uliczkę kolejne 300 metrów i ponownie pod górę.
Oddalałem od siebie myśli o przeliczaniu na złotówki ceny lawety z Albanii do Polski lub autobusu...może mieli by zniżkę dla motocyklistów?
Awatar użytkownika
Andrew
Forumowicz
 
Posty: 69
Rejestracja: 11 maja 2012, 18:41
Lokalizacja: okolice W?odawy
Motocykl: K125\Revere
Tel. kom.: 602351335
Płeć: mężczyzna
Komunikator: GG 6488135

PoprzedniaNastępna

Wróć do Podróże

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości