W nocy deszcz przestał padać, niebo jeszcze zachmurzone, ale przeciwdeszczówka raczej nie będzie potrzebna.
Łazienka, golenie, szybka kawa i w drogę... Włochy czekają


Za radą Jacka rc. zaraz za granicą zjeżdżam z autostrady na SS13. Co prawda i tak w planach miałem omijanie włoskich płatnych dróg, ale Jacek umocnił moją decyzję

Może kilka słów o drodze SS13; na odcinku do Udine "plącze" się pod autostradą lub biegnie obok, do tego po lewej lub po prawej wije się rzeka (a raczej jej koryto ze strumykiem pośrodku), nawierzchnia dobra, winkli nie brakuje, kilka tuneli, a jakie widoki!
Co raz włączam kamerkę, bo ta trasa to naprawdę raj dla motocyklistów. Zimą pewnie nie raz wirtualnie ją "przejadę"

Często jakaś grupka jednośladów przeleci z naprzeciwka, kilka też mnie wyprzedza. Młodzi, niech lecą. Mnie się nie śpieszy... Po za tym pode mną tylko 20 koników

Robię postój na przydrożnym parkingu.
Nieduży, ale są ławeczki pod zadaszeniem i obok można zaopatrzyć się w wodę prosto z gór

Zjawia się jaszczurka i ... grupa starych Austriaków na rowerach (równolegle na tym odcinku drogi jest ścieżka rowerowa). Trzeba się zbierać...
Za Udine jadę bocznymi drogami, całkowicie zdając się na nawigację.
W końcu dojeżdżam do kanału jednego, drugiego... to znaczy, że morze już blisko.
Wjeżdżam na drogę "normalną", ruch większy, mostki nad kanałami, ronda. Dobrze, że mam tego gps'a, bo nie wiem gdzie jestem.
Przed 14-tą docieram na kemping Silva, który w linku dostałem od Jacka. Miejscówka ok, cena już mniej, 32 euro za noc trochę mnie zaskakuje.
Okazuje się, że od trzech dni ceny dwukrotnie poszły w górę. Plan był taki, że miałem tu spędzić dwa dni, jeden wykorzystując na wycieczkę do Wenecji, ale ze względu na cenę rezygnuję, w Wenecji byłem przed dwoma laty. Ich strata

Co chodzi o sam kemping to jest czysty, gęsto obsadzony drzewami, które dają cień, blisko morza, wart polecenia. Cenę znacie... Zostawiam dowód, pani wskakuje na rower i pilotuje. Miejscówka w cieniu drzewa, super, bo słońce praży.
Nie minęła minuta nim zsiadłem z motocykla, a podchodzi rodak z Radomska; standardowe pytania; skąd, dokąd, sam? On z kolegą włóczą się samochodem po północnych Włoszech. Udziela mi kilku rad i na koniec dodaje "dobre wino tu mają z kija" (jego słowa) i tanie... i jest pizzeria, wszystko przy rondzie. Ok, dzięki za porady. Obok w busie też dwóch Austriaków, bus blaszak po amatorsku przerobiony na kampera, biorę od nich kod wi-fi (zapomniałem na bramie...). To już druga męska para, ale bez podtekstów, ot, może przypadek... Tylko ja sam.
Rozstawiam namiot, klamoty do środka i do łaźni.
Po toalecie plecak na plecy i spacerek.
Tylko, że dziś miałem krótki dystans do przejechania i w Cavallino byłem o 14-tej. Teraz jest po 15 i jest jeszcze sjesta czyli wszystko pozamykane. No to idę nad morze, trza chociaż nogę zamoczyć.
Widok potęguje...

Idąc dzwonię do córki, niech szuka kwatery w rejonie Sieny, jest komfort psychiczny, kiedy wiesz, że masz zaklepany nocleg. Po godzinie telefon od córci; zabookowany pokój na 6 nocy w południowym przedmieściu Sieny; La Verbena, już opłacony. Super.
Po powrocie robię kolacyjkę, boczną sakwę wykorzystując jako stolik.
Wino z nalewaka 2,50e/litr i naprawdę dobre. Do tego smaczny ser, pomidorki pokropione oliwą. To lubię...
Kiedy już pozmywałem naczynia, zrobiłem ordnung w moim obozie usiadłem opierając się o drzewo. I kiedy tak sączyłem sobie winko, podszedł stary Austriak (przyjechał z żoną kamperem), pogadać. I tak jakoś po tym winku to i niemiecki mi się przypomniał




Dobranoc

Licznik 25559 km