Junakiem RS125 do Wiecznego Miasta

[jaskiniowiec]

Powrót do domu okraszony był wszystkim, pomocą na drodze, ratownikami na motocyklach, ambulansem, nocną wizytą w klinice w Pegnitz, hipotermią i euforią.http://trokakrzysztof.blogspot.com/2015/06/do-wiecznego-miasta-powrot.html

[beniamin82]

Horror z krainy deszczowców

[Jack]

Mocne zakończenie podróży .

[LadyDragon]

No chłopak, przygoda z przytupem, dobrze, że dostałeś pomoc na czas...samotne wyprawy są super, ale i potrafią być niebezpieczne, doświadczenia i wspomnień nikt Ci nie odbierze Gratulacje

[Luca]

Mam mieszane uczucia po przeczytaniu tej końcówki.
Sam przeginam z jazdą, więc wiem jak to jest, ale nie rozumiem dlaczego z tak fajnej wyprawy zrobiłeś taki hardkor?
Nie gonił Cię ani czas ani nie brakło Ci kasy, by wypocząć w cywilizowanym miejscu. Za cel miałeś Rzym a w sumie chciałeś z niego jak najszybciej uciec. Sam napisałeś, że na Rzym miałeś całe trzy dni, czyli spokojnie mogłeś dać organizmowi trochę odpocząć, jak nie w Rzymie to w jakimś spokojniejszym miejscu.
Nie masz już 20 lat i o organizm trzeba dbać, bo niewiele brakło i ta przygoda mogłaby skończyć się naprawdę nieciekawie.

[beniamin82]

Mam mieszane uczucia po przeczytaniu tej końcówki.
Sam przeginam z jazdą, więc wiem jak to jest, ale nie rozumiem dlaczego z tak fajnej wyprawy zrobiłeś taki hardkor?
Nie gonił Cię ani czas ani nie brakło Ci kasy, by wypocząć w cywilizowanym miejscu. Za cel miałeś Rzym a w sumie chciałeś z niego jak najszybciej uciec.

Odniosłem takie samo wrażenie, szczególnie że pisałem Krzyśkowi o tym zajfanie spokojnym polu namiotowym w parku Majeli. z Rzymu 180-200km.

[jaskiniowiec]

Rzym zrobił na mnie tak fatalne wrażenie, że nie chciałem tam zostać chwili dłużej. A reszta no cóż trochę brawury, odrobina głupoty, trochę pecha i worek szczęścia faktycznie przed Rzymem pól namiotowych zatrzęsienie, jest gdzie się rozbić.

[Peliks]

Mam mieszane uczucia po przeczytaniu tej końcówki.
Sam przeginam z jazdą, więc wiem jak to jest, ale nie rozumiem dlaczego z tak fajnej wyprawy zrobiłeś taki hardkor?
Nie gonił Cię ani czas ani nie brakło Ci kasy, by wypocząć w cywilizowanym miejscu. Za cel miałeś Rzym a w sumie chciałeś z niego jak najszybciej uciec.

Odniosłem takie samo wrażenie.

U mnie to samo, jakby Krzyśka za karę wysłali i gdy tylko osiągnął cel (Rzym) zwinął ogon pod siebie i pędem wracał do domu. W opisach już od początku brak entuzjazmu takiego jak pisał o tej wyprawie przed jej rozpoczęciem. Ale chociaż zdjęcia fajne . Pozdrawiam. Peliks.

[jaskiniowiec]

Zaraz ogon podwinął, faktem jest, że skrzydła mi trochę podcięło po wypadku pod Genuą, ten odcinek ponad tysiąc kilometrowy pewnie byłby dłuższy, chciałem zwyczajnie sprawdzić ile można śmignąć moim Junakiem, ale pobłądziłem.

[Arcon]

Podpisuję się. Mnie też ciągnie do domu po wyprawach, rozumiem też, że jak człowiek chory, to chciałby za wszelką cenę leżeć we własnym łóżku, a nie w niemieckim szpitalu Ale mimo wszystko to, jak to Krzyśku przedstawiłeś, trąciło nieco brawurą. Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło