Miałem przyjemność w latach dziewięćdziesiątych pracować w
polskim biurze konstrukcyjnym
polskiej fabryki maszyn rolniczych. Nie mówią tutaj o małej firemce produkującej kosiarki do trawy

, tylko olbrzymiej firmie eksportującej nowoczesne jak na tamte lata maszyny. Montaż odbywał się na taśmie produkcyjnej (dokładnie takiej jak w FSO czy innych firmach motoryzacyjnych. Pominę milczeniem patologie (głównie personalne) które doprowadziły do upadku.
Dla każdego biura konstrukcyjnego ważna jest ciągłość historii i pracy. Nie chodzi tutaj o jakieś sentymentalne względy. Po prostu o przekazywanie wiedzy i to naprawdę z pokolenia na pokolenie. To nie jest tak, że skrzyknie się grupę bystrych chłopaków zaraz po studiach a oni od razu stworzą niezawodną konstrukcję. Na pewno takie młode osoby mają wiele świeżych pomysłów, ciekawych koncepcji, ale brakuje im podstawowej rzeczy - doświadczenia które starzy konstruktorzy zbierają latami.
Kiedyś jeszcze na studiach robiliśmy projekt wstępny silnika jednocylindrowego. Tak z ciekawości poszliśmy w drugą stronę. Kolega akurat robił remont kapitalny Volkswagena, wzięliśmy więc tłok, pomierzyliśmy, zastosowaliśmy swoją wiedzę do obliczenia obciążeń w czasie pracy i spróbowaliśmy określić z jakiego jest materiału i jakiej obróbki trzeba, aby tłok wytrzymał normalną pracę. No i wyszło, że nie ma takiego materiału ani sposobu obróbki, która pozwoliłaby mu wytrzymać takie obciążenia

. No tak, tylko tyle że trzymaliśmy w ręce zwykły "fabryczny" tłok, od fabrycznego samochodu. Poszliśmy do naszego promotora z pytaniem jak to możliwe. Wtedy usłyszeliśmy coś zaskakującego:
"Panowie, wy poznajecie wiedzę dotyczącą projektowania, ale tylko podstawową. Jeśli chcielibyście wiedzieć jak zrobić coś tak skomplikowanego jak silnik, musielibyście zatrudnić się w biurze konstrukcyjnym i po wielu, wielu latach pracy, może zostaniecie do tej wiedzy opuszczeni. Ja tej wiedzy nie mam. Tak specjalistyczna wiedza nie jest ogólnodostępna. To największa tajemnica koncernów zarabiających na projektowaniu i produkcji silników."
No i na tym polega problem. Biura konstrukcyjne całymi pokoleniami zbierają wiedzę i doświadczenia, a konstruktorzy zarabiają tak olbrzymie pieniądze nie dlatego bo są fajnymi bystrymi chłopakami, tylko dlatego bo mają dostęp do wiedzy (wielopokoleniowej), której upublicznienie spowodowałoby utratę całego niewyobrażalnie kosztownego dorobku firm uznawanych za lidera w danej branży.
Po dziewięćdziesiątym roku, przez doktrynę, że wszystko przecież możemy importować lub montować u siebie, radośnie zlikwidowano biura konstrukcyjne, razem z tym, co już osiągnęły po wielu latach pracy. Tak więc teraz wróciliśmy do punktu wyjścia, czyli spalonej ziemi i polski sanacyjnej która musiała dźwignąć rodzimy przemysł praktycznie od fundamentów. Żeby nie było że uprawiam politykę, zostało nam kilka biur konstrukcyjnych, choćby jeśli chodzi o autobusy czy tabor kolejowy - czyli jakiś kaganek wiedzy ciągle się pali.
Jedyną moim zdaniem metodą na odbudowanie prawdziwie polskiego przemysłu motoryzacyjnego jeśli chodzi o motocykle, jest to o czym mówisz Beniamin. Wykorzystanie przeszłości do reklamy. Stworzenie pierwszych konstrukcji na bazie sprawdzonych silników i podzespołów, a potem jak najszybsze tworzenie na ich podstawie własnych konstrukcji. W sumie mniej więcej to, co zrobili Chińczycy. Problem jednak polega na tym, co obserwuję od 25 lat. W tym kraju nikt nie ma żadnego planu działania ani w polityce która polega na doraźnym przyszywaniu łat do rozłażącego się systemu, ani w biznesie, bo pożarły go już wielkie zachodnie koncerny i bez choćby "prawotwórczej" pomocy państwa nasi biznesmeni nie wyrosną zbyt daleko poza poziom płotek.
Moje zdanie jest takie. Potrzebny jest plan, osłona prawna, a grupa ludzi (konstruktorów i menagerów) na pewno się znajdzie. Potem trzeba odbudować ciągłość pracy biur konstrukcyjnych i wtedy dorobimy się własnych konstrukcji. Pewnie nawet takich z naszymi silnikami i naszymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi o których jeszcze nam się nie śniło. Problem polega na tym że to plan na długie lata i musi pojawić się osoba z wizją oraz zapleczem, która go pociągnie. Choćby taki Romet, albo Junak, albo inna polska firma która na przykład przy okazji budowania autobusów zacznie tworzyć motocykle (o niebo prostsze od nich konstrukcyjnie). Kiedyś przecież motocykle tworzyła wytwórnia samolotów komunikacyjnych.
No i się przez ciebie rozpisałem Beniamin, bo poruszyłeś temat które gniecie mnie od lat
