Wczoraj odwiedziłem Glasgow. Nie rzuciło mnie na kolana. Mimo, że Edynburg jest stolicą Szkocji, to jednak właśnie Glasgow jest tu największym miastem (ok. 600 tys. mieszkańców). Dawniej potęga stoczniowa, dziś raczej podupadłe, mnie przypominało nasze miasta po reformach lat 90-tych.
Nie twierdzę, że architektura nie robi wrażenia, nie mniej jednak dotyczy to tylko określonej części miasta (George Square, przyległe do niego bezpośrednio ulice oraz Merchant City - dawniej dzielnica kupiecka). Nie sposób poznać miasta w jeden dzień, dlatego piszę jedynie o wrażeniach.
Katedra - średniowieczna ogromna budowla gotycka. Aż bije z niej majestat, a jednocześnie prostota. Legenda głosi, że została zbudowana na grobie założyciela miasta - św. Mungo. Jest to jedyna świątynia, która w stanie nietkniętym przetrwała reformację. Obecnie kościół katolicki szkocki.
Na wzgórzu za katedrą - wielki cmentarz. Tutaj nie ma zwykłych nagrobków, tu są kolumny doryckie, katakumby, mauzolea i pomniki. Spoczywają tu magnaci XIX-wiecznego Glasgow.
Obok katedry jeden z budynków Uniwersytetu Glasgow.
Największe wrażenie jednak wywarło na mnie Muzeum transportu. Przeniesione do nowego obiektu w 2010 roku. Niestety uważam, że to i tak za mała powierzchnia na tak bogatą ekspozycję. Pokazano tu wszelkie środki transportu od początku XX wieku. Eksponaty zawieszone na ścianach, na zdjęciach wyglądają jak Matchboxy.
Obok budynku, na rzece Clyde cumuje frachtowiec z 1886 roku "SV Glenlee". Zachowano tu oryginalne wnętrza (oprócz ładowni, w której jest knajpka i sklep z obrzydliwymi pamiątkami).
Z muzeum nie chciało mi się wychodzić, robi wrażenie.
Misz-masz w załączonych zdjęciach jest wynikiem misz-maszu w mojej głowie.
http://tufotki.pl/FO27Whttp://tufotki.pl/aj3DG http://tufotki.pl/19a7thttp://tufotki.pl/65rNZ