Rumunię kojarzę z czasów młodości

,kiedy to jadąc pociągiem , o szumnej nazwie "Nodr-orient" do Varny ,przez cały dzień jechaliśmy właśnie przez ten kraj .Teren w większości płaski i pamiętam jazdę godzinami patrząc na pola słoneczników

,po horyzont .Dopiero pod koniec przejazdu zaczynały się górki ,najpierw takie bieszczadzkie ,później już wielkie góry i doczepiali wtedy drugą lokomotywę i były tunele .Potem na granicy między Rumunią i Bułgarią jechaliśmy takim baaardzo wysokim mostem (chyba nad Dunajem).Natomiast Serbię (na razie)znam z przejazdów autokarowych do Grecji.Może dla tego nie do końca sympatycznie ,że to właśnie na serbskich granicach staliśmy długo (rekord 5h),motorem na pewno kolejka idzie szybciej .Ładne ,wysokie góry zaczynają się dopiero przed granicą z Macedonią (droga jest już po remoncie) i biegną odcinkami na takich pólkach skalnych .Natomiast zaraz za górami ,już w Macedonii wypalona ,brązowa ziemia i znowu jakaś taka (niestety ) bieda ,a może prostota która kojarzy mi się właśnie z Bałkanami .Może to właśnie dla tego tam miały miejsce te wojenne waśnie

nie zapomnę tych ruin w Belgradzie zbombardowanych potężnych gmachów ,a miedzy nimi jeden prawie nietknięty ,bo w nim byli dziennikarze ,a w tych obok dla bezpieczeństwa ukrywał się niby wróg (jeden to był szpital) ,masakra .Wprawdzie było to już dawno (pamiętam panowała wtedy w Europie jakaś pryszczyca i musieliśmy przejeżdżać busem przez takie wanny

),a w następnych latach już było coraz mniej śladów tych wydarzeń ,ale we mnie to jakoś zostało .