Zakarpacie 2015

Wycieczki krajowe i zagraniczne oraz relacje z ich przebiegu

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: wydech dodano: 02 lut 2016, 13:59

Nie wiem co powiedzieć, ale jelonek nie ma z Tobą lekko
Awatar użytkownika
wydech
Klubowicz
 
Posty: 1225
Rejestracja: 14 lis 2012, 20:09
Lokalizacja: okolice Torunia
Motocykl: TS 350+GSF 600
Płeć: mężczyzna
Wiek: 52

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: Luca dodano: 24 lut 2016, 14:39

Dzień czwarty, sobota 8 sierpnia.

Jest jeszcze półmrok a ja muszę i to bardzo, zmniejszyć ilość płynu w organizmie, bo mnie normalnie rozsadzi. Chcę się podnieść, ale nie mogę. Trzyma mnie przy samej ziemi, jakaś niewidzialna siła i nie jest to tylko przyciąganie ziemskie. Próbuję poderwać którąkolwiek kończynę i zamiast spektakularnych efektów czuję tylko ból. Namiot stoi tak jak stał, więc w nocy walec drogowy po mnie nie jeździł. Boli mnie wszystko, nawet to czego nie mam. No tak, teraz sobie wszystko przypominam. Ta niewidzialna, boląca siła to echo wczorajszego dnia.
Tak wymęczyłem swój organizm, że teraz muszę za to odpokutować. Przemęczone mięśnie potrzebują rekonwalescencji.
Ale ja przecież muszę wstać i to teraz. Szkoda mi mojego nowego namiotu. No to na trzy i już biegnę po mokrej trawie za stóg siana. Zzzzimno z rana, ale najważniejsze, że ulga jest. Szybciutko pobiegłem z powrotem do namiotu po jakieś wdzianko i aparat. Pstryknąłem fotkę i zmykam, bo jednak jest za zzzimno.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 425924.jpg

Na zdjęciu widać posiadłość gospodarza u którego spałem. Zaraz za mną jest strach na wróble czy ma inne stworzenia, który faktycznie wczoraj wieczorem mnie trochę wystraszył. Teraz to widać, że jest to zwykły strach i na samej górze jest po prostu stara, zmęczona życiem, czapka bejsbolówka, odwrócona tyłem. W nocy tył tej czapki wyglądał na jakąś rozdziawioną gębę stwora, nabitego w męczarniach na pal. Dodać do tego bujną wyobraźnię, postać człowieka z kosą i scenerię zapadłej dziury, gdzieś na końcu zakarpackich gór i mamy niezły horror he he.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 425923.jpg

Szybko schowałem się do namiotu, bo poranek okazał się wyjątkowo chłodny i wilgotny, jak to w górach. Namiot z dwoma poszyciami jednak zdaje egzamin, bo w takich warunkach w środku temperatura jest nawet zadowalająca.
W oddali pojawił się właściciel z naręczem trawy dla królików. Zwierzątka dostały jedzonko, ale niestety nie wszystkie. Jeden osobnik został wyciągnięty za uszy i widziałem tylko solidny zamach siekierą. Zasunąłem szybko namiot i dalej już nie patrzyłem. Mięczak jednak jestem i poranna scena przyprawiła mnie o szybsze bicie serca. Miałem tylko nadzieję, że nie jestem następny w kolejce. Człowiek z kosą a właściwie to teraz z siekierą, śpieszył się do pracy, więc go już więcej nie zobaczyłem a szkoda, bo chciałem podziękować za noc.
Po dłuższej chwili pojawiła się gospodyni. Ciągła za sobą na sznurku urodziwą kozę. Przywiązała zwierzę do wbitego pala a ja postanowiłem wykorzystać sytuację i wyskoczyłem z namiotu z metalowym kubkiem, prosząc o odrobinę wrzątku na kawę. Oczywiście, że wrzątek dostałem na poranną kawusię i nawet repetę na chińską zupkę.
W międzyczasie zdążyłem nawet zrobić małą sesję zdjęciową z kozą w roli głównej.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 422825.jpg

Po śniadanku i po małej porannej gimnastyce zacząłem stopniowo wracać do prawidłowego funkcjonowania. Nawet małej głupawki dostałem.
Po czym można poznać Polaka za granicą? Oczywiście po reklamówce z Biedronki he he.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 422476.jpg

Nie pytajcie co tam miałem w środku. Przyszła pora na małe przeglądnięcie stanu Jelonka. Wczoraj nie miałem odwagi zaglądać pod spód.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 422156.jpg

Wszystko w błocie i nie widzę jakichś katastrofalnych uszkodzeń. Najważniejsze, że spód jest suchy i olej nie wycieka. Dostał wczoraj Jelon jak nigdy i najbardziej obawiałem się pęknięcia karteru silnika.
Po przyjeździe do domu znalazłem tą trasę ma mapach Google i znalazłem miejsce do którego najprawdopodobniej dojechałem. Precyzyjnie się nie dało określić, bo ostatnią cyfrę z koordynatami miałem zasłoniętą. Mniej więcej dotarłem gdzieś w okolice zielonej strzałki.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 756315.JPG

Lepiej będzie chyba widać w widoku z satelity.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 756221.JPG

Wychodzi na to, że faktycznie byłem dopiero gdzieś w połowie drogi między wsią Komsomolśk a wsią Kolochava. Skupię się jednak bardziej na tym trudnym odcinku, zatem wyraźniej będzie go widać w powiększeniu.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 755512.JPG

Kredki w ruch i już będzie wiadomo co gdzie było. Tak mniej, więcej na oko.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 755503.JPG

Wychodzi na to, że ciut dalej dojechałem w rzeczywistości, niż odczytałem to z GPS-a
Zielone kropki to rzeka, błoto na brązowo (czy coś koło tego koloru, nie wiem daltonista jestem) a karkołomny podjazd z którym sobie nie dałem rady jest na czerwono.
Pora się zbierać, bo do domu kawał drogi a ja jeszcze muszę przejechać spory kawałek tej dziurawej drogi, żeby w ogóle wydostać się na główną. Zwinąłem obozowisko i poszedłem się pożegnać z gospodynią. Gospodyni chyba właśnie obrabiała królika, bo miała ręce oblepione mielonym. Podziękowałem najładniej jak umiałem i wyciągnąłem ostatnie trzy cukierki (krówki z Biedronki) i chciałem je wręczyć. Na szczęście kobita nie odmówiła przyjęcia tych marnych trzech cukierków, ale ponieważ miała zajęte ręce robotą, skinęła żebym położył na stół. Na to czekałem, położyłem cukierki na blat a pod nimi skrzętnie schowałem 100 hrywien.
Ani właściciel, ani gospodyni nie dali mi nawet odczuć, że czegoś chcą w zamian za możliwość noclegu. Pozwolili mi spędzić noc z dobroci serca i mam nadzieję, że choć odrobinkę się odwdzięczyłem tym symbolicznym gestem za dobroć jaką otrzymałem od tych skromnych ludzi.
W razie gdybym w te rejony jeszcze kiedyś zaglądnął, zrobiłem sobie fotkę charakterystycznej kapliczki, obitej blachą ryflowaną, stojącej opodal gospodarstwa.
Naciągnąłem luźny, okurzony łańcuch i ruszyłem w drogę powrotną. Daleko jednak nie ujechałem, bo jak mnie znowu nie przypili. Tym razem musiałem się awaryjnie pozbyć cząstek stałych z organizmu. Szybkie zatrzymanie, szybkie rozpoznanie terenu, szybki bieg w krzaki i już mogę z czystym sumieniem wracać do kraju. Jednak ukraińskie żarcie niezbyt mi służy a może to jednak od tych chińskich zupek a Radomia?
Kałuże na drodze nieco przeschły i jazda slalomem coraz lepiej mi wychodzi. Nawet jakoś tak szybciej się jedzie. Może dlatego, że mam większą motywację do nawijania kilometrów i mniej rozglądam się po bokach. Poza tym to z każdym kilometrem droga robi się coraz lepsza i to co wczoraj zakrawało na jakąś drogową masakrę, dzisiaj wydaje się na całkiem niczego sobie nawierzchnię.
Cudne góry zostają gdzieś w tyle a moje myśli już pracują nad tym, którędy pojechać, jak już dojadę do tej drogi głównej?
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 421805.jpg

Polecam każdemu, kto lubi nasze Bieszczady, by choć raz zaglądnął na Zakarpacie, bo to też jest bardzo ciekawy zakątek Karpat.
Po drodze minąłem sklep z chińskimi motocyklami. Dwa lata temu jak byłem na Zakarpaciu to pogranicznicy się śmiali, że jeżdżę na ‘kitajcu’ a teraz u nich też chińszczyzny zaczyna przybywać i wygląda na to, że im większe zadupie tym więcej chińskiej motoryzacji i w dodatku znakomicie odnajduje się w tym ciężkim terenie, przy raczej małej zasobności portfela przeciętnego mieszkańca.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 418482.jpg

Tak jak w tej wiosce Komsomolśk w której sporo ludzi przemieszczało się właśnie na chińszczyźnie. Ja byłem w lecie i przejazd z jednego końca wioski na drugi do lekkich nie należał i zastanawiam się teraz jak wygląda tam życie teraz w środku zimy? Jak są jakieś śnieżyce, czy też gwałtowne roztopy to ta wioska musi być zupełnie odcięta od świata.
Pojechać tam w zimie to dopiero byłoby wyzwanie he he.
Minąłem całą naczepę z arbuzami. Ślinka pociekła, ale pani sprzedaje wszystkie duże i nie ma jak zabrać a na miejscu przecież tyle nie zjem.
Dziurawa droga zaczyna się jednak dłużyć. Już myślałem, że dojeżdżam do głównej a to niestety jeszcze nie. Jeszcze trzeba z nią trochę powalczyć. Głównie jadę na drugim i trzecim biegu a czwórkę to tylko udaje mi się wrzucić sporadycznie. Przy tak małej prędkości za to można wszystko wypatrzeć i od czasu do czasu uwiecznić w aparacie fotograficznym.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 417644.jpg

Niektóre jeżdżące wynalazki naprawdę zadziwiają i mam wrażenie, że są przekazywane z pokolenia na pokolenie, niczym relikwie.
Ogólnie na Zakarpackich wsiach jest raczej skromnie a w niektórych bardzo skromnie, ale co jakiś czas widać, że komuś się powodzi bardziej. Nie wiem, czy to miejscowi oligarchowie, czy szefowie okolicznej mafii a może po prostu ktoś się dorobił ciężką pracą za granicą? Ich wypasione domy łatwo rozpoznać po lśniących w słońcu ogrodzeniach . Kilka widziałem takich bijących kolorem złota, ale były też takie na srebrno z nierdzewki, albo z jakiegoś tam chromoniklu.
Dojechałem w końcu do głównej drogi H09. No teraz kilometry zaczną w końcu uciekać. Kierunkowskaz na prawo, w stronę Sokyrnytsya i od razu napieram na linkę od gazu. Ależ Jelonek ma kopyto, normalnie jakieś szaleństwo na piątym biegu he he. Wczoraj praktycznie przez cały dzień jechałem małymi prędkościami, dzisiejszy cały poranek też i teraz prędkość 100km/h wydaje się kosmiczna a przyspieszenie niemalże wciska w fotel, znaczy się zdziera z motocyklowej kanapy he he. Za to łaty i nierówności na jezdni nie robią już na mnie żadnego wrażenia. Łykam wszystkie po kolei jak leci, bez sztucznego wymuszania omijania slalomem.
W jednym z małych miasteczek zasięgnąłem języka u właściciela kultowego zaporożca
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 415847.jpg

Mam sentyment do tej marki, bo jak byłem dzieckiem mój wujek mnie takim woził. Do dzisiaj lubię ten dźwięk pracy silnika zaporożca i kiedyś nawet chciałem sobie takiego kupić.
Wracając do rozmowy z właścicielem, to tylko zapytałem, czy dobrze jadę przez ten rynek w centrum miasteczka a starszy pan w grubych okularach zawołał jeszcze swoich dwóch kolegów w podobnym wieku i zaczęły się rozmowy. Co to za motor, skąd jadę , dokąd i w ogóle po co itd. itp?
Miło się gadało, ale komu w drogę, temu czas. Do miasta Chust dojechałem całkiem szybko. Wyskoczyłem na obwodnicę a tam przydrożny targ rozkręca się w najlepsze. Z pół kilometra, albo i więcej, zawalone chodzącymi we wszystkie strony ludźmi i wszelkiego rodzaju gratami, które handlarze wciskają potencjalnym klientom. Było dosłownie wszystko od pojazdów, po domowe rupiecie codziennego użytku. Najwięcej jednak było żywności i to jeszcze w postaci nieprzetworzonej, czyli wszystko całkiem żywe. Pod względem liczebnym prowadził drób, ale kłapciastouchych też nie brakowało.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 408435.jpg

Jednocześnie po tej samej drodze jeździ wszystko, włącznie z szalonymi ładami i tirozaurami.
Aż mi zaschło w gardle podczas przebijania się przez te zasieki i w okolicy miejscowości o nazwie Iza, zacząłem się rozglądać za niebiańskim napojem, czyli za tutejszym kwasem chlebowym. Wpadłem do jakiegoś lokalu z przystrojonymi stołami i już od progu krzyczę, że kwasu muszę, bo umieram z pragnienia.
Wystrojona pani kelnerka bez najmniejszych wyrzutów sumienia mówi do mnie:
- kwasu nie ma
- jak to nie ma? (a widzę, że pod dystrybutorem z kwasem przygotowanych jest pełno szklanic)
- ano nie ma
- no to daswidanja i zniesmaczony wyszedłem z lokalu jeszcze szybciej niż wszedłem. Lokal był chyba przygotowany na przyjęcie weselne i pani mnie po prostu zbyła. A mogłem powiedzieć, że z wojska znam pana młodego i wtedy pewnie bym dostał.
Nie ujechałem jednak daleko i trafił się sklep spożywczy, wyglądający bardziej na czyjś garaż, z napisem KWAS na drzwiach. Dwa razy nie musiałem czytać i już byłem w środku.
Sympatyczna pani ze złotymi zębami na przedzie, nalała mi pełny kufel chłodnego, ciemnego napoju. Usadowiłem się przed sklepem na ławeczce i oddałem się bez reszty degustacji. Nadal ten kwas jest tak dobry jak wczoraj i smakuje wyśmienicie. Może i okoliczności przyrody mniej fascynujące, ale smak nadal ten sam i cena lepsza, bo o jedną hrywnę mniej.
Klientów nie było, więc wdałem się w małą konwersację z ekspediętką o złotym uśmiechu. Okazało się, że jest z dziada pradziada Słowaczką i w tej okolicy żyje sporo słowackich rodzin. Być może dlatego całkiem sprawnie wychodziła nam komunikacja, gdy każdy mówił w swoim języku i zakładał, że doskonale rozumie co ta druga strona mówi.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 407413.jpg

Przy okazji uzupełniłem zapasy żywności, podziękowałem i ruszyłem dalej.
Dzisiaj jest sobota, czyli najbardziej pracowity dzień tygodnia, tak i na Ukrainie widać, że ludzie nie marnują czasu.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 406564.jpg

Upał znowu zaczyna dokuczać, ale asfalt się poprawił i jedzie się całkiem dobrze. Nie oszczędzam na manetce, więc kilometry ładnie uciekają. Teraz jadę wprost na północ, drogą P21 w kierunku miejscowości Miżhirja, czy jakoś tak. Teren robi się coraz bardziej górzysty i widoczki cieszą oko. W bonusie mogłem dodatkowo podziwiać malowniczy zbiornik wodny, który niczym lustro, odbijał piękno otaczającej przyrody.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 406253.jpg

Wszechobecna zieleń, niczym z czarodziejskiej baśni. Droga poprowadziła mnie lewą stroną, wzdłuż całego zbiornika, aż do betonowej zapory. Kawałek dalej zobaczyłem coś dziwnego.
Wyglądający na zabytkowy, odnowiony budynek do którego prowadziła gruba rura.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 406195.jpg

Rura biegła z samego czubka góry. Czyżby z drugiej strony góry był drugi zbiornik wodny a ten budynek to zabytkowa elektrownia? Tak przypuszczam, ale pewności nie mam.
Po jakimś czasie trochę się wypłaszczyło, ale mniejsze góry też ładne, więc nie mam powodów do narzekań. Najważniejsze, że asfalt nadal jest niezły i droga zupełnie pusta.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 406194.jpg

Mało kiedy pojawia się pojedynczy pojazd. Od dłuższej chwili nie było żadnej miejscowości, więc czuję się jak na bezludziu. Jak to mówią wiatr we włosach, poczucie bezgranicznej wolności i droga w nieznane, czegóż chcieć więcej? Niby wracam już do domu a czuję się jakbym dopiero jechał szukać przygód. Obolałe kości już się trochę rozruszały i jakoś zadziwiająco szybko zapomniałem co było wczoraj. W sumie to nadal jestem na dzikiej Ukrainie i przecież wszystko się może jeszcze zdarzyć. W każdej chwili może się okazać, że za zakrętem na tym pustkowiu drogi już nie ma i trzeba będzie kolejny raz zawracać.
Kawałek dalej wjechałem w zagłębie obfitujące w Barszcz Sosnowskiego. To taka roślina z rodziny selerowatych przywieziona przez komunistów z Kaukazu. Wymyślili sobie, że będzie to wysokoenergetyczna roślina pastewna, tylko że krowy wcale tych badyli nie chciały jeść. Do tego okazało się, że Barszcz Sosnowskiego jest szkodliwy dla ludzi i zaprzestano upraw. Barszcz się jednak nie poddał i sam sobie wyruszył z inwazją na nowe tereny, czego efekty możemy oglądać do dziś w niektórych częściach Bieszczad. Tego lata nawet jakaś starsza osoba zmarła po kontakcie z tą rośliną i zaczęto w Polsce likwidację niektórych skupisk. Podobno właśnie w gorące dni Barszcz wydziela jakieś szkodliwe olejki, które toksycznie działają na ludzką skórę.
Wygląda na to, że na Ukrainie mają tych badyli znacznie więcej i do tego są bardziej okazałe.
W Bieszczadach widziałem takie do trzech metrów wysokości a tutaj wydaje mi się, że niektóre okazy sięgają bardziej czterech.
Upał w pełni, ale mimo to postanowiłem zaryzykować życie Jelona i ustawiłem go do zdjęcia, przy okazałych, przydrożnych egzemplarzach ukraińskiego Barszczu Sosnowskiego. W sumie ukraiński Barszcz nabiera teraz nowego znaczenia he he.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 405874.jpg

W celu zachowania pozornych środków ostrożności, postanowiłem w razie co nie ściągać kasku i rękawiczek, choć groziło to dodatkową nadprodukcją potu.
Szybko się uwinąłem i spokojnie jadę dalej. Tak sobie rozmyślam na temat tej strasznej szkodliwości Barszczu, że pewnie ta szkodliwość jest grubo przesadzona. No i tak sobie myślę i myślę, po czym zaczynam czuć jakieś takie dziwne szczypanie i pieczenie na twarzy. Potem coraz mocniej aż rozbolała mnie głowa. No nie, zatrułem się tu na tym pustkowiu i zaraz padnę trupem.
c.d.n.
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: waludi dodano: 24 lut 2016, 15:39

ta dam i znów przerwane w najciekawszym momencie. umiesz stopniować grozę
Awatar użytkownika
waludi
Klubowicz
 
Posty: 1277
Rejestracja: 01 sty 2014, 15:38
Lokalizacja: Zabrze, Pradła w Jurze
Motocykl: romet r150, honda shadow VT600
Tel. kom.: 507922411
Płeć: mężczyzna
Wiek: 63

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: Jack dodano: 24 lut 2016, 17:16

waludi pisze:ta dam i znów przerwane w najciekawszym momencie. umiesz stopniować grozę


Tak , powiało grozą, ale na szczęście wiemy już że przeżyłeś kontakt z barszczem :D
Romet Kadet 50 -> Romet Mińsk 125 -> Romet Soft 125 -> Romet R 250 -> Yamaha FJ 1200 A-> HONDA CBF 600 S
Awatar użytkownika
Jack
Klubowicz
 
Posty: 2324
Rejestracja: 15 cze 2012, 23:34
Lokalizacja: Podbeskidzie
Motocykl: Honda CBF 600 S
Płeć: mężczyzna
Wiek: 57

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: Luca dodano: 25 lut 2016, 13:33

c.d.
Szybko się uwinąłem i spokojnie jadę dalej. Tak sobie rozmyślam na temat tej strasznej szkodliwości Barszczu, że pewnie ta szkodliwość jest grubo przesadzona. No i tak sobie myślę i myślę, po czym zaczynam czuć jakieś takie dziwne szczypanie i pieczenie na twarzy. Potem coraz mocniej aż rozbolała mnie głowa. No nie, zatrułem się tu na tym pustkowiu i zaraz padnę trupem.
Głowa boli mnie coraz bardziej i zaczynam mieć problemy ze wzrokiem. Wszystko w tym pełnym słońcu robi się strasznie jaskrawe, coś jak w aparacie, gdy dobierzemy za słabą przysłonę.
Z minuty na minutę czuję się coraz gorzej i przestaję w pełni panować nad Jelonem. Gwałtownie zwolniłem i zjechałem na pobocze. Nawet nie zdążyłem odpiąć kasku i poleciałem na bok razem z Jelonem. Co się działo potem już nie pamiętam. Mam tylko jakieś migawki jak jadę jakąś starą, skrzypiącą karetką.
Ocknąłem się w obdrapanej, śmierdzącej sali szpitalnej, gdy szarpała mnie stara, gruba pielęgniarka. Najpierw nie mogłem skojarzyć gdzie jestem, ale jak zobaczyłem rurkę wbitą do ręki, prowadzącą do bańki zawieszonej na zardzewiałym haku, to uświadomiłem sobie, że mam kłopoty. Gruba piguła coś krzyczy do mnie a ja nie rozumiem co mówi. Obok na łóżku jakiś dziadek jęczy z bólu. Wpadłem w panikę i krzyczę, gdzie są moje ciuchy, gdzie jest Jelonek?
Wcisnęli na mnie jakiś szpitalny kitel i nie mam niczego swojego przy sobie. Nawet telefonu, by zadzwonić. Wstałem z łóżka, wyrwałem rurkę z żyły i wybiegłem na korytarz a piguła z wrzaskiem za mną. Biegnę przez ten obskurny korytarz z gołym tyłkiem i krzyczę gdzie są moje ciuchy i w tym momencie się obudziłem.
Leżę gdzieś w wysokiej trawie z przygniecioną nogą przez Jelona. Silnik nie pracuje, ale czuję smród benzyny. Cieknie przez korek w baku. Próbuję z całych sił podnieść Jelona i nie daję rady. Z trudnością wyszarpałem przygniecioną nogę, ale bez buta. But został pod motocyklem. Na skarpetce widzę krew i w tej chwili słyszę jak jakiś samochód gwałtownie się zatrzymał i ktoś trzasnął drzwiami. Chyba idzie w moją stronę?
c.d.n.














.
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: Luca dodano: 25 lut 2016, 13:44

Jack pisze:
waludi pisze:ta dam i znów przerwane w najciekawszym momencie. umiesz stopniować grozę

Tak , powiało grozą, ale na szczęście wiemy już że przeżyłeś kontakt z barszczem :D

Panowie podpuściliście mnie i ten powyższy post to tylko żart :D
Nic mi nie było po spotkaniu z Barszczem Sosnowskiego.
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: jacek.rc dodano: 25 lut 2016, 18:07

Luca zmień dilera ,albo bierz połowę :ganja:. W Da -Janowych terenach też w zeszłym roku miałem bliskie spotkanie z barszczem i też ...nic _bezradny
Obrazek
one rosły w tym rowie i miały pomad 2m :wielkieoczy:,po obu stronach drogi.
Show Must Go On
Awatar użytkownika
jacek.rc
Forumowicz
 
Posty: 2315
Rejestracja: 16 sie 2012, 22:36
Lokalizacja: Wodzisław Śląski
Motocykl: KSL ,Cruiser ,VT-750,ADV -250
Płeć: mężczyzna

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: Luca dodano: 26 lut 2016, 14:15

Wiosna idzie, więc pora zakończyć te zimowe opowieści:

c.d.
Szybko się uwinąłem i spokojnie jadę dalej. Tak sobie rozmyślam na temat tej strasznej szkodliwości Barszczu, że pewnie ta szkodliwość jest grubo przesadzona. No i tak sobie myślę i myślę, po czym zaczynam czuć jakieś takie dziwne szczypanie i pieczenie na twarzy. Potem coraz mocniej aż rozbolała mnie głowa. No nie, zatrułem się tu na tym pustkowiu i zaraz padnę trupem.
Eee to pewnie tylko tak zwana siła sugestii. Natychmiast przestałem myśleć o ukraińskim Barszczu i od razu dolegliwości ustąpiły he he.
Okoliczne góry znowu zaczęły rosnąć (spokojnie nie mam teraz halucynacji, po prostu w okolicy pojawiły się większe góry) i droga zaprowadziła mnie na jakaś przełęcz z pięknym widokiem.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 405014.jpg

Wygląda na to, że dojechałem do Miżhirja. Tablice informacyjne nadają specyficznego klimatu. Czuję się jakbym się pojawił na Ziemi 200 lat po wyginięciu cywilizacji, a może to po prostu dalsza część moich halucynacji.
Czyżby ten rozjazd na prawo prowadził na niedosięgniony Synewyr? Coś mi się wydaje, że tak, ale teraz tego sprawdzał nie będę. Dzisiaj muszę dojechać do domu i nie pora na kolejny skok w bok. Będę miał niezły powód, by tu kiedyś wrócić.
Zjechałem na dół a tam normalnie zaginiona cywilizacja i jest nawet jakiś ogromny kurort.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 405010.jpg

Na zdjęciu widać go w oddali na wprost. Turystów za bardzo nie widać, raczej sami mieszkańcy, ale kurort jest. No chyba, że to nie kurort, tylko skromny domek w górach jakiegoś ukraińskiego oligarchy. Za chwilę jak się okaże miałem wylądować na Majdanie.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 404751.jpg

Na szczęście nie był to ten krwawy Majdan w Kijowie, tylko jakiś inny położony na malowniczej górskiej przełęczy. A może po prostu źle odczytałem bukfy z tablicy, albo nadal jestem uczestnikiem barszczowej halucynacji.
Teraz zjeżdżam z górki na pazurki lub wspinam się, nabierając wysokości. Jest bardzo ciekawie, tylko niestety przyjemność z szybkości psuje coraz gorszy stan drogi. Powrócił nierówny asfalt, dziury i łaty. Do tego jeszcze zrobiony jest z jakiejś dziwnej mieszanki i przy takim upale zaczyna cuchnąć ropopochodnym świństwem. Na szczęście jeszcze nie przykleja się do kół, więc nawijam kilometry dalej.
Tego znaku nie należy w żaden sposób lekceważyć.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 402906.jpg

Oczywiście śmiałem się jak go zobaczyłem i nabijałem się, że co niby do tej pory było? Gładziutki asfalcik? Jednak faktycznie jak ktoś spotka taki znak na Ukrainie to trzeba zwolnić do tych 130km/h a nawet do 30km/h i wytężać wzrok, bo może się okazać, że nawet prędkość 30km/h jest o wiele za duża.
Moja ignorancja została ukarana i gdy w ostatniej chwili dostrzegłem przełom w jezdni o wysokości pół metra, to nie zdążyłem wyhamować na żwirku, pasku, czy co tam jeszcze było i pieprznąłem przednim kołem, aż Jelon zajęczał. Mogłem biedaczka złamać na pół, nie mówiąc już o konsekwencjach ewentualnych obrażeń własnego ciała. Ten pięciokilometrowy odcinek pokonałem już z dużą dozą, szeroko zakrojonej ostrożności. Tak mnie to zmęczyło i wyczerpało, że od razu się dołączyłem do jednoślada, zaparkowanego pod pierwszym napotkanym baro-sklepem.
Też jest to sprzęt wyprodukowany w Chinach i wygląda na to, że nie jedno przeżył tu na tych ukraińskich drogach i nadal dzielnie spełnia swoje zadanie, choć ze swojej wagi conieco już chyba zgubił po drodze.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 396992.jpg

Zostawiłem wszystko i wszedłem do chłodnego sklepo-baru. Rozglądam się i zaniepokojony nie widzę dystrybutora z kwasem, bo są tylko te z piwem. Pytam ekspedientki:
- kwas jest
- jest, pani z uśmiecham odpowiada
- ale taki z kurka i pokazuję na wajchę do nalewania piwa
- ano jest, pani potwierdza
- no to poproszę kwas, ale taki balszoj
Pani chłodny napój nalewa do szklanicy a mnie już ślinka sama cieknie. Chyba się uzależniłem od tego płynu i to po dwóch dniach spożywania. Trzymając niczym Gollum z Władcy Pierścieni swój skarb, zaszyłem się pod osłoną okolicznego cienia.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 396923.jpg

Smak kwasu na szczęście się nie zmienił, nadal jest wyśmienity, choć tym razem zapłaciłem hrywnę drożej. Byłem gotowy zapłacić dwa razy tyle, byleby tylko oddać się tej rozkoszy bez reszty, choćby na kilka krótkich chwil. W gorący dzień taki chłodny, zbożowy nektar daje dodatkową ulgę. Teraz dopiero mogłem przystąpić do uzupełnienia spożywczych zapasów.
Na deser fundnąłem sobie ukraińskiego loda o dziwnym, owalnym kształcie.
Zdążyłem się nawet zaprzyjaźnić z właścicielem tego wymęczonego chińskiego jednośladu.
Ponarzekaliśmy sobie obaj na te ukraińskie drogi. Okazało się, że czaka mnie jeszcze ze 30km fatalnej nawierzchni a potem ma być już lepiej. No tak, łudziłem się, że te pięć kilometrów minie i będzie lepsza droga a tu wychodzi, że to jest co najmniej 5x5.
No nic to, pożegnałem się z sympatycznym tubylcem i ruszyłem dalej. Trochę mnie martwią te utrudnienia, bo czas szybko ucieka a do domu mam tak jakby nieco daleko.
Straty moralne po stokroć rekompensują mi widoki. Wspiąłem się na kolejną przełęcz i znowu jest pięknie.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 394905.jpg

W sumie to nawet nie wiem gdzie jestem? Znajduję ślady dawnej świetności i czuję się jak w zakątku świata, dawno zapomnianym przez wszystkich. Chociaż nie całkiem, bo trafiają się miejsca ze śladami turystyki.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 394904.jpg

Jestem na wysokości 941m n.p.m. i od czasu do czasu mijam zaparkowany na poboczu samochód. Przypuszczam, że to turyści, zostawiają swoje pojazdy i idą w góry. Jakieś ciekawe połoninki widać, więc chodzić jest gdzie.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 394897.jpg

Czeka mnie zjazd z górki na pazurki i to po dwunastu procentach he, he.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 394294.jpg

Jak teraz patrzę na tą tablicę obok to wygląda, że są tam jakieś ślady po kulach. Czyżby ktoś sobie strzelał po pijaku do znaków?
Wjechałem na jakiś płaskowyż z mnóstwem zielonych górskich łąk, wyglądających niczym jak te alpejskie łąki. W oddali widać było okoliczne wioski, usadowione w dolinach.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 394293.jpg

Do tego malowniczego widoku doszło jeszcze chłodniejsze rześkie powietrze. Jestem wyżej, więc upał już nie dokucza. Chciałoby się zjechać z trasy i obejrzeć te górskie wioseczki z bliska, ale czasu nie ma. Zatrzymałem się tylko na chwilę, by z dala popodziwiać okolicę i rozprostować zbolałe kości.
Na kolejnej przełęczy się trochę zdziwiłem, bo natknąłem się na uzbrojony w karabiny patrol. Patrol był mieszany, dwóch milicjantów i dwóch wojskowych przy milicyjnym wozie. Zatrzymywali przejeżdżające samochody i coś tam kontrolowali. Mnie nie wiem dlaczego, puścili bez zatrzymywania.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 393270.jpg

931m n.p.m. i to jest już ostatnia tak wysoka przełęcz na mojej drodze. Potem to już był długi zjazd na sam dół i zrobiło się względnie płasko.
Miejsce panoramicznych widoków zajęły gęste lasy po obu stronach drogi. Dobre miejsce na małą przerwę obiadową w cieniu drzew.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 393267.jpg

Na ukraińskich drogach rzadko pojawiają się barierki ochronne a tutaj niewiadomo dlaczego postanowili rozciągnąć wzdłuż drogi, stalowe liny. Nie wiem co mają ochraniać las przed kierowcami, czy kierowców przed lasem? Dla motocyklisty takie bariery ochronne to dodatkowe niebezpieczeństwo. Zamiast ochrony dostajemy szatkownicę. Przecież jak się w to walnie z większą prędkością to odcina rękę, nogę, czy co się tam nawinie. Nie mówiąc już o rozczłonkowaniu motocykla.
Obiad raczej skromny i na szybko. Nie chciało mi się nawet zagotować wody na kawę i potem się to zemściło po drodze. Oczy mi się same zamykały i musiałem walczyć z opadającymi powiekami. Lasy przeminęły z wiatrem i została smażenica na pełnym słońcu. Nawierzchnia drogi niby się trochę poprawiła, bo pojawiły się spore placki równego asfaltu, ale paradoksalnie przez to bardziej trzeba było uważać. Co się człowiek rozpędził to trzeba było ostro hamować przed głębokimi dziurami.
Najbardziej zdradzieckie były te ukryte w cieniu drzew. Z daleka jak już było widać, że na jezdni jest jakikolwiek cień z jakiegoś drzewa to od razu było niemalże pewne, że w tym cieniu będą głębokie dziury. Do ostatniej chwili ich nie widać w oślepiającym słońcu, dopiero gdy się wjedzie do cienia, ale wtedy jest już za późno. Zanim oko się dostroi to przednie koło już zdąży w coś głębokiego wpaść. Może właśnie dlatego te dziury w cieniu są najgłębsze, bo kierowcy ich nie widzą i wpadają w pędzie, przyczyniając się do ich pogłębienia.
Droga zrobiła się prosta jak drut i nudna jak flaki z olejem. Po bokach też nic ciekawego, tylko krzaki i pola. Znowu jakieś pustkowie bez ludzi. Trochę zaczynam się martwić ile mam jeszcze paliwa w zbiorniku? Tankowałem dwa dni temu w Użhorodzie i nie mam pojęcia ile Jelonek spalił wczoraj walcząc z rzeką?
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 393264.jpg

Na szczęście jeszcze nie musiałem przełączyć na rezerwę, więc w razie co to z 50km powinienem jeszcze przejechać. Przez te 50km jakaś cywilizacja powinna się w końcu pojawić. Z resztą w tym kraju każdy wozi dodatkowy kanister w bagażniku, bo jak kupuje paliwo to najpierw płaci a potem leje do baku i to co nie wejdzie do baku dolewa do wożonego kanistra. Czyli jakby co to zawsze mnie ktoś na środku drogi poratuje. W tych warunkach to dwa litry benzyny i jest pół dnia jazdy he he.
W końcu jednak dojechałem do Doliny a właściwie to do miasta o nazwie Dolyna.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 300516.jpg

Stacji benzynowych jest tutaj pod dostatkiem, więc zajechałem do tej pierwszej z brzegu.
Wsadziłem pistolet do baku i czekam, czekam i czekam i nic. Czasem jak widzą obcokrajowca to włączają pompę, albo podchodzi jakiś Sasza i tankuje a tutaj nic. Wszedłem zatem do budynku i pytam pani kasjerki czy mogę zatankować i zapłacić kartą. Pani oczywiście mówi, że mogę i pyta ile litrów?
Oczywiście odpowiedziałem, że nie mam pojęcia i w końcu machnęła ręką, żebym poszedł tankować. Od razu zamówiłem też dużą kawę i hot-doga.
Jelonek już napojony, więc idę teraz siebie napoić i oczywiście sfinalizować transakcję.
Automatyczne drzwi się rozsuwają, ja wchodzę a tu na wprost mnie stanął uzbrojony po zęby człowiek w czarnym mundurze i od razu rzucił się na mnie.
Wypchnął mnie na zewnątrz budynku i coś wrzeszczy po ukraińsku. Zadziało się to tak szybko i niespodziewanie, że nie zdążyłem zebrać myśli. W końcu mój instynkt samozachowawczy zaskoczył i się zjeżyłem, ale widzę w jego oczach, że jest gotowy na wszystko i groźny wyraz twarzy to potwierdza. Na ułamek sekundy wszystko zamarło, obaj jesteśmy mocno zdenerwowani z tym, że on jest uzbrojony i pewnie wie jak tej broni użyć.
Za chwile słychać, że biegnie kasjerka przez cały sklep i głośno krzyczy. Coś żeby mnie zostawił w spokoju.
Uzbrojony po zęby Ukrainiec cofnął się i zrobił mi miejsce w drzwiach. Znaleźliśmy się w środku tylko we troje, po czym pojawił się jeszcze jeden gość z przenośnym stalowym sejfem i obaj szybko wyszli do samochodu, który niewiadomo skąd nadjechał. Ledwo się zatrzymał, oni błyskawicznie wskoczyli i od razu odjechał.
Ja w nagrodę dostałem swoją kawę i hot-doga. W sumie to kawy już nie potrzebowałem, tak mi adrenalina podskoczyła.
Bardziej to wyglądało na napad na kasę, niż na legalne odebranie przez bank dziennego utargu. Jak widać co kraj to obyczaj. Najwyraźniej w mało spotykanym tutaj skórzanym stroju motocyklisty, zostałem potraktowany jako realne zagrożenie.
Od Dolyny asfalt już się poprawił na tyle, że mogłem używać skrzynię biegów w pełnym zakresie. Dziury oczywiście się jeszcze trafiały, ale już nie tak często. Najbezpieczniej było jechać za jakimś tubylcem. Pojazdów było już sporo na głównej drodze i bez problemu można było upolować jakiegoś przewodnika. Przyklejałem się do jakiejś Łady i obserwowałem z bezpiecznej odległości. Jak było gwałtowne hamowanie to wiadomo, że będzie jakaś przeszkoda terenowa a jak jest tropienie węża od lewej do prawej to po prostu tropimy we dwóch. Raz tylko nie doceniłem przejazdu kolejowego i za szybko wjechałem, tak, że Jelonek między torami zanurkował i przygrzałem spodem o wysoką, stalową szynę.
Nie da się wyluzować, tylko trzeba trzymać uwagę na najwyższych obrotach. Jest to męczące, zwłaszcza, że cały dzień już jadę po niełatwym terenie i w wykańczającym upale. Za stary już jestem na taką mordęgę.
Przejeżdżam przez most i widzę jak samobójca stanął na barierce i od razu skoczył w dół. Natychmiast się zatrzymałem i podbiegłem a tam pełno takich samobójców. Siedzą i się moczą w orzeźwiającej wodzie.
Tak to ja też chcę, ale skakał z mostu to raczej nie będę.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 300511.jpg

Próbowałem zrobić zdjęcie jak skaczą, ale albo za wcześnie użyłem migawki, albo za późno i skoczek był już w wodzie. Próbowałem kilkakrotnie uchwycić idealny kadr, ale się nie udało. Gdyby nie to gorąco to może poświęciłbym więcej czasu na artystyczne zdjęcie, ale nie dzisiaj. Będzie musiało wystarczyć takie;
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 296865.jpg

Nie wiem, czy nazwać takie skoki do wody odwagą, czy głupotą, ale wrażenie robiły. Ponieważ fotografowanie w ruchu mi nie wychodziło, wolałem skupić kadr aparatu na obiektach bardziej wdzięcznych i spokojnych.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 299466.jpg

Do miasta o znajomo brzmiącej nazwie Stryj, dojechałem szybko i bezproblemowo.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 296838.jpg

Tutaj miały się rozstrzygnąć dalsze moje losy. Pierwotnie miałem zwiedzić Lwów w drodze powrotnej, ale jest już zaawansowane popołudnie i obawiam się, że nie dam rady opuścić Ukrainy przed zmrokiem a po ciemku po tych drogach, pełnych pułapek to nie chciałbym jechać. Może innym razem się uda poświęcić trochę czasu na Lwów. Teraz muszę zmienić plany i odbijam w stronę Polski, by jak najszybciej wrócić na łono Ojczyzny.
Daleko nie ujechałem i znowu natrafiłem na amatorów wodnych kąpieli. Tym razem zaadoptowali sobie już nieco zużyty drogowy most.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 237173.jpg

W Drohobyczu jeden wielki remont drogi i zerwany asfalt. Ruch duży, kurz, pył i oczywiście żwirek w zębach.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 233608.jpg

Jedzie się mało komfortowo a zmęczenie oczywiście korzysta z okazji i ze zdwojoną siłą daje o sobie znać. Jak tylko wydostałem się na przyzwoitą nawierzchnię, od razu dostałem głupawki. Pewnie od słońca i przemęczenia hi hi.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 233434.jpg

Takiemu przydrożnemu pomnikowi oczywiście nie mogłem odpuścić. Nie wiem co ma symbolizować, ale koniecznie musiałem obejrzeć go z bliska.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 233431.jpg

Jak widać rozwiane włosy i blade lico słowiańskiej niewiasty, mogą przykuwać uwagę.
Jak to mówią odrobina kultury i dobrej sztuki łagodzi obyczaje. Tak wygląda Luca przed spotkaniem z miejscową kulturą.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 232803.jpg

A tak wygląda Luca po spotkaniu z odrobiną miejscowej kultury i sztuki.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 232804.jpg

A może było zupełnie odwrotnie? Mniejsza z tym, kto by to pamiętał he he.
Najważniejsze, że pierwszy raz na motocyklową wycieczkę, zabrałem okulary przeciwsłoneczne. Dwa lata temu jak wracałem z Ukrainy do domu to zachodzące słońce powodowało miejscowe podtapianie uszu. Tak wtedy słońce raziło i tak oczy łzawiły, że piętno z tego dnia przypomniało mi o zabraniu okularów przed samiutkim wyjazdem. Mimo, że wiele innych przydatnych przedmiotów w podróży jakoś nie zabrałem, a zazwyczaj zabieram. Zawsze mogłem mieć jakieś rozdwojenie podczas pakowania i to, by w sumie wszystko wyjaśniło. Ważne, że okulary są na nosie i śmiało mogę jechać wprost ku zachodzącemu słońcu.
Poczułem straszną suszę w przełyku i zatrzymałem się przed pierwszym napotkanym barem w mieście Sambir, czy też Sambor.
Niestety pani ekspedientka oznajmiła mi, że kwasu z dystrybutora nie ma. Skończył się, ale za to jest taki w butelkach. Nie zastanawiając się długo kupiłem dwie butle. Jedną pół litrową a drugą dwu.. Tą mniejszą sobie wypiję a ta większa będzie na potem. Przyda się na stopniowe wychodzenie z nałogu.
Oczywiście musiałem się oblać, bo kwas znienacka wyskoczył z butelki, niczym nagazowany dżin.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 232798.jpg

Pierwszy łyk i rozczarowanie. Niby to samo a nie smakuje jak ten w kuflu, nalany z kurka.
Kurka wodna, jestem zawiedziony. Żeby się napić dobrego kwasu, trzeba będzie jeździć na Ukrainę. A może by tak całą beczkę kupić? Tylko jak ja ją przymocuję do Jelona?
Z Sambiru kierowałem się na Stary Sambir, czy też Stary Sambor. Podobno lepsza droga. Przynajmniej tak twierdziła, zapytana przeze mnie pani. Jakie było moje zdziwienie, gdy odpowiedziała mi czystą polszczyzną. Na tych terenach to już jest sporo Polaków, bo przecież do II Wojny Światowej tu była Polska.
Jak to jest ta lepsza droga to nie chce wiedzieć jak wygląda ta gorsza. Śpieszy mi się do domu, więc staram się jechać najszybciej jak się da i oczywiście nie obyło się bez wpadnięcia do głębokiej jamy drogowej. Jelonek tylko zajęczał a ja razem z nim. Na spodzie było też trochę żwiru a że wcześniej ostro hamowałem, żeby nie wpaść, to wpadłem na ten żwir z większym impetem, hamując przednim hamulcem i przy okazji pozbawiłem się przyczepności przedniego koła. Szpulnęło kierownicą a mnie od razu oblał zimny pot. Już tak blisko do kraju i wziąłbym się iiiii i lepiej nie myśleć. Od teraz jadę już wolniej i bardziej wytężam uwagę. Na ukraińskich drogach nie ma żartów i trzeba się pilnować do samego końca.
Na horyzoncie już Polska a ja nadal na obczyźnie. Niby nie byłem długo poza granicami kraju a wydaje mi się, jakbym wracał przynajmniej z dwutygodniowej wyprawy.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 232791.jpg

Nie wiem czy przy samej granicy będzie jakaś stacja benzynowa to tankuję na pierwszej lepszej. Wiele nie wlazło, zaledwie 3,6L. Najwyraźniej musi być dobre paliwo i przy tych ograniczonych prędkościach Jelon mało co pali. Jakbym tak przez całą wyprawę nie przekraczał 70km/h to Jelonek jak nic zszedłby do 2,5L/100km.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 230464.jpg

Na stacji było kilka ciekawych obrazków to pstryknąłem parę fotek.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 230462.jpg

Jak widać palenie tutejszego tytoniu raczej szkodzi.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 230121.jpg

Do Polski został już tylko rzut kamieniem. Przy samej granicy też są stacje benzynowe, więc spokojnie mogłem się wstrzymać z tym tankowaniem. Jest też kilka sklepików i budek z różnościami.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 226578.jpg

Asortyment różny, niby jest to co u nas, ale są też produkty regionalne. Chińszczyzny oczywiście też nie brakuje, np. można sobie zakupić chińskie ‘najki’ po promocyjnej cenie.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 225198.jpg

Mnie bardziej interesowały produkty spożywcze, więc zaatakowałem żółty mini-market.
Trochę to musiało śmiesznie wyglądać jak przy pani ekspedientce przeszukiwałem wszystkie swoje kieszenie i jak tylko coś znalazłem, kładłem od razu na ladę. Nazbierało się trochę monet i mała kupka wymiętolonych papierków.
Pani ekspedientka cierpliwie czekała aż się całkowicie pozbawię ukraińskiej waluty. W końcu wyksztusiłem z siebie:
- za wszystko waszych, ukraińskich słodyczy poproszę, ale tak wszystkiego po trochu.
Pani przeliczyła skrzętnie, pokiwała głową i złapała zwitek foliowych woreczków. Potem to było tylko napełnianie szeleszczącymi, kolorowymi papierkami ze słodką zawartością. Każdy woreczek był z czymś innym. Nie sądziłem, że tyle tego aż będzie. Miałem później problem, żeby upchnąć to na Jelona. Dzieciakom trzeba będzie potem wydzielać, bo na raz jak nic grozi słodkościowym przedawkowaniem.
Obładowany wtoczyłem się na przejście graniczne. Po ukraińskiej stronie sprawdzili mi tylko dokumenty i wpisali w kajecik ileż to drogocennego paliwa mam w zbiorniku.
Po polskiej stronie zostałem przywitany przez płeć piękną. Same kobiety na zmianie. Wszystko miło i sympatycznie. Jednak bez przeszukiwania bagażu się nie obeszło. Najpierw było pytanie co wywożę?
Oczywiście bez bicia się przyznałem, że wywożę całe dwa litry kwasu i pełne kufry słodyczy.
Pani strażniczka była jednak nieugięta i musiałem coś pokazać. Wyjaśniła mi, że po prostu musi, bo taką mają procedurę a wszystko przecież widać na kamerach.
Mogłem jednak wybrać co chcę pokazać, to też otworzyłem najbliższy kufer z którego wysypały się cukierki. Pani się uśmiechnęła i puściła wolno.
Ojczyzna wita mnie dumnie Barszczem Sosnowskiego o nie tak imponujących rozmiarach jak widziałem przed południem, ale ze trzy metry będzie. Jest tego pełno wokół przejścia granicznego i nikt tego nie wycina. Może to są takie naturalne zasieki, żeby nikt bokiem nie przechodził? Takie zasieki z drutu żyletkowego są drogie a taki Barszcz Sosnowskiego sam się rozsiewa i ma zapewne większą skuteczność. Ostatni rzut oka na przejście i jadę dalej.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 225189.jpg

O jak miło, o jak fajnie. Asfalt mięciutki, niczym dywanik i bez jakichkolwiek dziur. Nie jedzie się, tylko płynie. Niby są jakieś łaty, ale w ogóle się tego nie odczuwa.
Jeśli ktoś twierdzi, że w Polsce są kiepskie drogi to się nie zna. W Polsce są cudowne drogi. Może trochę wąskie, ale gładkie jak stół.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 223782.jpg

Do Ustrzyk Dolnych jest już tylko rzut beretem. Znam te tereny doskonale i czuję się jakbym był już w domu. Jedzie mi się wyśmienicie i do tego zamiast upału jest przyjemny chłodek.
Najpierw jednak telefon do Babalucy, że żyję, jestem w Polsce i zmierzam we właściwym kierunku. Potem na najbliższą stację benzynową w celu uzupełnienia powietrza w ogumieniu, bo jadę na półflakach.
Minąłem się z jednym motocyklem, potem drugim, trzecim i za chwilę czwartym i wszystkie wypasione. Nie no co za kraj, normalnie Ameryka. Bogactwo i lans. Na Ukrainie przez trzy dni po trasie mijałem się zaledwie z kilkoma motocyklistami a tu co chwilę lewa w górze. Wszystko się za chwilę wyjaśniło. W Ustrzykach był duży zlot motocyklowy.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 222081.jpg

Jest też jakiś koncert, bo głośna muza leci na pół miasta. Niestety jest też sporo policji i muszę powstrzymywać manetkę.
Za Ustrzykami jest już luźniej i mogę nieco rozgonić Jelona. Doczepiłem się do jakiejś Yamachy i od razu zrobiło się raźniej. Co dwa motocykle to nie jeden. Przed Leskiem utraciłem towarzystwo i dalej musiałem już sam.
Dzień szybko się skończył, ale zdążyłem jeszcze na bieszczadzki zachód słońca.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 220573.jpg

Tą drogę znam dobrze, więc mogę jechać i w ciemnościach. Nim dojechałem do Sanoka to po długim dniu nie zostało ani śladu.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 220556.jpg

Lubię to miasto, bo tutaj przyszedłem na świat i tutaj też chodziłem przez pięć lat do technikum.
Oczywiście nie od razu po urodzeniu chodziłem do tego technikum, tylko trochę później, jak się już nauczyłem dobrze chodzić.
Z Sanoka wyskoczyłem na drogę nr 886, prowadzącą w stronę Rzeszowa. No i tutaj mogłem rozwinąć skrzydła. Asfalt dobry ze świeżo pomalowanymi, białymi liniami. Uczepiłem się jakiejś pędzącej puszki i nadrabiałem kilometry.
W Brzozowie puszka gdzieś skręciła a mnie dopadł głód, więc aby podtrzymać tradycję zaatakowałem miejscowy Wróblen. Jakoś tak wyszło, że od kilku lat jak wracam z podróży, ostatni włóczęgowski posiłek jadam w Polsce w postaci gorącego hot-doga ze stacji Orlen.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 214008.jpg

Jak widać taki i tym razem pochłonąłem parówkę w bułce, okraszoną kofeiną. Niestety tym razem coś było nie tak i wcale mi nie smakowało. Mało tego, przez resztę drogi odbijała mi się ta parówka w musztardzie. Trzeba będzie wymyślić jakąś nową świecką tradycję, bo ta się chyba już przejadła.
Na stację zajechał jakiś Harlejowiec. Oczywiście machnęliśmy sobie na przywitanie. Po całej procedurze tankowania, podszedł do mnie i się mnie pyta:
- wracasz ze zlotu w Bieszczadach?
- nie, nie byłem na zlocie, ale przejeżdżałem obok
- acha, czyli byłeś tylko pojeździć w Bieszczadach?
- no można tak powiedzieć, ale bardziej podziwiałem Bieszczady od strony ukraińskiej i dzisiaj właśnie wracam z Ukrainy do domu.
- acha ….
Harlejowiec zrobił minę, jakby jakiegoś separatystę zobaczył, po czym machnął ręką i odjechał. Może po prostu stwierdził, że dalej nie ma o czym ze mną gadać.
Sam tu nie będę siedział, więc odpaliłem swojego Harleya Chininsona, by kontynuować zmniejszanie odległości do mojej lubej.
W Lutczy odbiłem znanym skrótem na Strzyżów a potem na Wiśniową, Ropczyce i już byłem w Mielcu. Zawsze przejeżdżałem przez rynek a teraz mi się nie udało, bo postawili zakaz ruchu obowiązujący w weekendy. Za niedługo mają otworzyć nową obwodnicę Mielca to następnym razem już nie będę musiał przeciskać się przez miasto.
Drogę znam bardzo dobrze, więc nie żałowałem manetki. Mimo to godziny szybko uciekają i chyba przed północą jednak nie zdążę.
Ni stąd ni z ową znowu wylądowałem w Pacanowie.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 212526.jpg

,,W Pacanowie kozy kują
więc Koziołek, mądra głowa,
błąka się po całym świecie,
aby dojść do Pacanowa…
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 211350.jpg

Westchnął cicho nasz koziołek
i znów poszedł biedaczysko
po szerokim szukać świecie
tego co jest bardzo blisko”
Oczywiście podobieństwo postaci jest czysto przypadkowe beeeeee.
Pora zakończyć tą nieco rozwleczoną opowieść. Po drodze miałem jeszcze jedno tankowanie i w domu byłem po północy.
Szczęśliwy, w jednym kawałku i z pełnym bagażem wspomnień, ale najfajniejsze jest to, że jak człowiek wraca z takiej wyprawy to do kogoś kto czeka, tęskni i kocha. Bez tego te wyprawy nie byłyby takie fajne i nie przynosiłyby tyle radości i satysfakcji.
Tak, że Panowie dbajcie o swoje żony, bo nie ma nic fajniejszego jak przytulić własną, kochającą żonę po udanej wyprawie motocyklowej i nie piszę tego tylko w nadziei, że BabaLuca mnie znowu gdzieś puści, o ile to kiedyś przeczyta.

No to dziękuję za uwagę, tym co dobrnęli z czytaniem do końca. Mam nadzieję, że miło spędziliście czas.

Podsumowanie dnia:
Przejechanych kilometrów : 656

Widzianych krajów: Ukraina, Polska.
Awarie: Jakimś cudem Jelon przetrwał to wszystko bezawaryjnie.

Mapka sytuacyjna.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 208970.jpg

Podsumowanie całości:
Nie licząc dojazdu do domu rodzinnego to wypad motocyklowy zajął mi cztery dni. Cała trasa wyniosła jakieś 1558km.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 209607.jpg

Szału nie ma, ale to były wyjątkowo intensywne kilometry, zwłaszcza trzeciego dnia. Odwiedziłem zaledwie dwa sąsiadujące kraje, Słowację i Ukrainę, ale ilość nie koniecznie przekłada się na jakość. Wszędzie jest coś ciekawego do przeżycia, tylko trzeba to znaleźć i docenić.
Tym razem miało być lajtowo i miało nie być survivalu, ale samo jakoś tak wyszło, że był chyba najcięższy ze wszystkich dotychczasowych i dostałem tak w skórę, że wracałem z podkulonym ogonem.
Teraz jak o tym wszystkim piszę to mnie cieszy, bo było o czym pisać, ale kiedyś mi się uda i będzie głównie motocyklowy wypoczynek i nuuuda niczym flaki z olejem.
Przez moje fanaberie Jelon niestety ucierpiał. To, że jest cały zakurzony i w błocie to nic, ale uderzenia kamieni o spód zrobiły swoje. Chromowany układ wydechowy został solidnie porysowany i powgniatany.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 202781.jpg


http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 201141.jpg

Dobrze, że silnik od spodu cały. Rury od wydechu skutecznie go chroniły. Przypalone sprzęgło nadal działa, więc chyba jeszcze trochę popracuje. W tylnych, jawoskich amortyzatorach, kompletnie rozleciały się gumowe odboje. Opony mimo, że jeździłem na półflaku to nie widać, żeby zbytnio ucierpiały. Na tylnej są nacięcia chyba od rzecznych kamieni, ale niezbyt groźne.
Siatki bagażowe tzw. pajączki ledwo dowiozły moje toboły do domu. Na tych ukraińskich dziurach, porozrywały się zupełnie. Dobrze, że miałem dodatkowe gumy, bo zgubiłbym bagaż jak nic.
Jedyne czym jestem nieco zawiedziony to nowym japońskim łańcuchem, bo musiałem go częściej naciągać niż zwykły chiński.
Teraz trochę suchych liczb:
Jelon przejeżdżając 1558km spalił 43 litry benzyny, co daje 2,76 L/100km. Taki wynik mnie zaskoczył i jeszcze raz wszystko przeliczałem, czy się gdzieś nie pomyliłem, ale wychodzi na to, że jest dobrze. Nie było żadnych autostrad i nie było szybkiej jazdy za wyjątkiem powrotu po Polsce i Jelonek nie miał apetytu na paliwko. Mimo rzeźni w leśnej rzece to i tak wynik wyszedł rewelacyjnie. Myślę, że mój skromny Jelonek przy niskich prędkościach spokojnie może konkurować z chińskim cruiserem na wtrysku he he.
Wszystkie koszty jakie poniosłem (łącznie z ubezpieczeniem turystycznym) zamknęły się w kwocie 399zł, w tym 180zł za paliwo. Cena paliwa na Ukrainie w wakacyjnym okresie wahała się od 3,55zł do 3,95zł/L.
Na koniec jeszcze mapka całej trasy i to by było na tyle.
http://chomikuj.pl/Luca/Zakarpacie+2015 ... 199248.jpg
Awatar użytkownika
Luca
Klubowicz
 
Posty: 5105
Rejestracja: 25 mar 2008, 09:30
Lokalizacja: KIELCE okolice
Motocykl: Jinlun250*XVS*GL1500*HD
Płeć: mężczyzna

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: waludi dodano: 26 lut 2016, 14:57

Gdyby BabaLuca nie chciała by cię znowu gdzieś puści, wstawimy się za tobą.
Szkoda by było tracić tak ciekawej lektury
Awatar użytkownika
waludi
Klubowicz
 
Posty: 1277
Rejestracja: 01 sty 2014, 15:38
Lokalizacja: Zabrze, Pradła w Jurze
Motocykl: romet r150, honda shadow VT600
Tel. kom.: 507922411
Płeć: mężczyzna
Wiek: 63

Re: Zakarpacie 2015

Postautor: Arcon dodano: 26 lut 2016, 18:58

Jak zwykle, świetnie się czytało. Dzięki :))
Arcon
Forumowicz
 
Posty: 1542
Rejestracja: 25 lis 2010, 17:36

PoprzedniaNastępna

Wróć do Podróże

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości