Sprawuje się super, leje paliwo i jeżdżę, i tak od jakiś 8 kkm. Jedyne co robię to zmieniam olej nie rzadziej niż co 1000km. Wchodzi litr motula za 40PLN. W ciągu sezonu poprzedniego sezony raz miałem potrzebę do mechanika - puściły uszczelniacze w lagach i zaczął strasznie dobijać. Najpierw udałem się do "specjalisty" od chińczyków, ale jak chciał mi luz zaworowy zrobić na ciepło to podziękowałem. Wybrałem się do mechanika, który się brzydzi chińczykami, za odpowiednią opłatą zrobił wszystko jak należy i z ciekawości zmierzył kompresję - 12 bar.
I tu dochodzimy do największej wady Bartona, mianowicie apetyt rośnie w miarę jedzenia... i z tej przyczyny zrobiłem kategorie A... No to czas na nowy motocykl, niestety sprzedaż Bartona nie bardzo się teraz opłaca, ponieważ nowy pojazd musi przez pierwsze dwa lata stracić te 50% wartości. Ale znalazłem i z tego problemu wyjście - Bartona bierze żona a ja kupuję coś większego. W zasadzie to już kupiłem Suzuki GS 500E, niestety po 4 dniach pan przerzedzając na czerwonym przerobił go na złom.
Ale podsumowując Barton śmiga aż miło lecz jest 125 i zawsze nią będzie...
LwG



