Regiony, nazwijmy to, atrakcyjne optycznie są oddalone o jakieś (minimum) 500km od morza

Osobiście polecałbym olać morze, zadekować się na 2-3 noce w domu polskim w Kaczycy (standard lux, są łóżka, jest kuchnia, jest łazienka z ciepłą wodą

), koniecznie zobaczyć kopalnię soli, najeść się mici przy każdej okazji, zobaczyć kilka monastyrów, później w centralną część kraju - bicaz, Sighișoara, obie transy w sumie w jeden dzień do zrobienia, jadąc od południa za transalpiną jest mega miejsce na namiot, przy strumyku. Ogólnie tydzień wystarczy na pobieżne podziwianie, później i tak uznacie że trzeba jeszcze raz

Ja na najbliższy sezon planuję albo bałkany, bo od 2 lat się napalam, albo ponownie (4 raz bodajże?) Rumunię, bo na dobrą sprawę wiem że warto, względnie się dogadam (z każdego wyjazdu coś tam języka w pamięci pozostało

) tyle że na wakacyjne wyjazdy obstawiam zawsze początek lipca - bo już wakacje, Magda ma większe szanse na dłuższy urlop, a dni jeszcze niemal najdłuższe. A ta (ponad) godzina słońca dziennie to sporo.
A plusem długiego dnia i długiej jazdy jest to, że wieczorem już jest wszystko jedno, rozbija się namiot na poboczu nawet głównej drogi i idzie spać. Nigdy nie zdarzyły mi się nieprzyjemności, nawet gdy droga okazywała się mocno uczęszczana rankiem. Tylko na psy pasterskie trzeba uważać!